
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie pracy w ostatnim czasie jest jeszcze znacznie więcej, niż poprzednio. Jakby się jakaś chmura oberwała. Działam cały czas intensywnie, ale nie wyrabiam na zakrętach. O pracy jednak na blogu nie będzie, chociaż bez niej oczywiście poniższy wpis by nie powstał. Mogę więc zacząć niniejszego posta, że sponsorem niniejszego wpisu jest moja praca.
Żeby coś z tej intensywnej pracy mieć, postanowiłam wyruszyć na zakupy online, o których Wam wspomniałam w ostatnim poście.
Zacznę od sprzętu domowego, mój nowy odkurzacz wymiata – dosłownie i w przenośni! Nigdy jeszcze nie miałam takiej maszyny, mówię Wam! Od pierwszego przyłożenia przylega do podłogi i wciąga tak, że na najwyższych obrotach nie mogę pracować, bo mi tę wykładzinę normalnie prawie wciąga. Poprzedni nawet nie był w stanie dobrze docisnąć się do podłoża. Nawet jeszcze nie wypróbowałam turboszczotki, jadę na normalnej. Co ja Wam będę mówić, wykładzina jeszcze nigdy nie była tak czysta i bez kociej sierści.
Oto bohater tej historii:

Odkurzacz Miele vel Czerwona Strzała: Odkurzacz Miele Complete C3 Cat & Dog PowerLine (workowy, obj. worka 4,5 l, 890 Watt, promień działania czyli zasięg 12 m, z turboszczotką do łatwego usuwania sierści zwierzęcej ), czerwony
Oczywiście trochę się trzeba było wysilić, żeby ogarnąć tę podłogę, bo od paru dni po prostu czekałam na nowy, a nie chciało mi się wyciągać starego sprzętu. Za to kiedy wreszcie dotarł (były problemy z przesyłką, ktoś nie doczytał mojego nazwiska na skrzynce pocztowej i pierwsza dostawa została tego samego dnia odesłana z powrotem do Amazona), tego samego popołudnia maszyna poszła w ruch. I ogarnęliśmy razem – ja i czerwona strzała – ten cały bajzel. Chyba po raz pierwszy w życiu tak się ucieszyłam z zakupu sprzętu do sprzątania domu. 🙂 Kicia też zachwycona, od razu lepiej jej się turla po tej podłodze, takiej czystej. Wiadomo, że już w weekend będzie znów odkurzanie, teraz będę na to czekać z radością! Kicia oczywiście też.

Kicia rozkoszuje się czystą podłogą
Oczywiście dużą radość sprawił mi sprzęt domowy. Ale żeby życie było jeszcze piękniejsze, osłodziłam je sobie kupując też online (wreszcie po około 9 miesiącach planowania i szukania) teleobiektyw do mojego Canona. Polecił mi go znajomy fotograf, zapewniając, że ma świetne osiągi, doskonale spełnia wymagania, wykonuje stabilne zdjęcia i dodał jeszcze parę innych określeń fachowych, ale ja nie jestem aż taką specjalistką, żeby je umieć powtórzyć, zapewniam więc Was tylko, że widać przez niego rzeczy tak odległe, że aż mnie zatyka!

Teleobiektyw do CANONa, Typ: Teleobiektyw Canon EF 70-300mm F4-5.6 IS II USM dla EOS (gwint filtra 67mm , silnik AF, Nano USM), czarny
Na razie pogoda tu nie sprzyjała, sporo pada i często jeszcze wieje, toteż nie udało mi się póki co porobić zbyt wielu zdjęć, a nie mam jeszcze blendy przeciwsłonecznej i przeciwdeszczowej (już jest na liście do kupienia, ale tym razem być może wybiorę sklep naziemny, dość mam czekania na kurierów).
Pokażę Wam może tylko możliwości tego sprzętu na przykładzie.
To jest zdjęcie komórką, pokazujące, w jakiej odległości mniej więcej znajduje się drugi brzeg, czyli Nordenham:

Nordenham, widok na komin
A to jest zdjęcie zrobione nowym teleobiektywem. Przybliżenie i ostrość to istne szaleństwo! Pogoda jak widać. Ale nie zawsze świeci słońce, w końcu to normalne.

Nordenham, widok na komin – zdjęcie zrobione teleobiektywem
Akurat od początku lipca weszła obniżka VAT, więc udało mi się zaoszczędzić w sumie na tym zamówieniu ok. 30 EUR. Różnica w cenie między ceną odkurzacza na stronie producenta, a na Amazonie mnie ucieszyła, bo wyniosła ok. 20,00 EUR. W sumie zaoszczędzone pieniądze rzędu 50,00 EUR to całkiem spora kwota.
Ostatnim dużym zakupem był zakup o małych rozmiarach, planowany od półtora roku, z tym że decyzja zapadła teraz, i oto jest! Mój wspaniały KINDLE Paperwhite!
Jeszcze go do końca nie rozgryzłam, ale już ściągnęłam sobie pierwsze bezpłatne książki do poczytania, żeby wypróbować. Na razie udało mi się z książkami po niemiecku. Mam nadzieję, że sprawi mi tyle radości, ile się spodziewam.
Pierwsze rozeznanie w tym temacie robiłam jakieś dwa lata temu, o ile sobie dobrze przypominam. Ale ciągle były pilniejsze wydatki. Na razie chodzę koło niego i głaszczę, traktuję go trochę z nabożną czcią. Nie wiem jeszcze do końca, jak się z nim obchodzić, jak ściągać polskie książki. W czytaniu jest poprzednia książka, do pewnego momentu słabo mi szło czytanie, ale teraz wreszcie akcja zaczęła się rozkręcać i na pewno szybko dokończę. I wtedy zacznę czytać także na nim.

Mój Kindle – Kindle Paperwhite, wodoodporny, 6 cali (15 cm), 32 GB – bez reklam, czarny
To mój pierwszy czytnik w życiu, ale od dawna wiedziałam, że nie kupię żadnego innego. A na ten ostrzyłam ząbki od dawna. Kupiłam w Niemczech, więc wyświetla mi jak na razie tylko opcje kupowania książek tylko w Niemczech. Jeszcze nie wiem, jak wczytywać książki z innych źródeł, ale się nauczę. Pewnie jest to prostsze, niż myślę. Do instrukcji jeszcze nie doszłam, za dużo mam ciągle pracy.
Jak nic nie kupuję, to długo, długo nic. Za to jak się rozszaleję, to muszę uważać, żeby się za bardzo nie rozpędzić. Potem znowu nic nie kupuję miesiącami, chyba że jakieś drobne rzeczy. Na szczęście planując te zakupy zawczasu mam odłożone pieniądze, więc to nie tak, że się rujnuję, czy kupuję na raty – na raty to tylko ewentualne nieruchomości i samochody. Zawsze przed zakupami najpierw muszą być najpierw opłacone wszystkie rachunki i opłaty, a dopiero potem czas na rzeczy potrzebne, ale drogie i na końcu na przyjemności.
Najgorsze w tym wszystkim było oczekiwanie na przesyłki! Specjalnie zrobiłam na Amazonie jedno duże zamówienie, a i tak przesyłano mi wszystko pojedynczo. Nie rozumiem tego, przecież wcale nie robią w ten sposób oszczędności. Przy takiej kwocie zamówienia nie płaciłam oczywiście za przesyłkę. Ale oni jeździli z każdą rzeczą oddzielnie i zmusili mnie do tego, żebym dostosowała się do ich godzin wysyłki. Bywałam uziemiona do home-office przynajmniej do czasu odbioru przesyłki, bo miała ona przyjść do godz. 21. Na szczęście większość przychodziła wczesnym popołudniem.
Ale o tych nieprzyjemnościach szybko się zapomina. Czuję się po tych zakupach, jakbym miała wielkie rozdanie. I to właściwie prawda. Bo to są moje prezenty dla mnie na ubiegłe święta, ostatnie święta i nadchodzące urodziny. Tak więc wszystko w zaplanowanych ramach. Tylko rozpakowywanie prezentów nastąpiło teraz, a nie wcześniej lub później. 🙂
No to teraz moja droga/mój drogi – jeśli należysz do ludzie życzliwych, ciesz się razem ze mną. A jeśli do zazdrośników – możesz się zacząć wkurzać – 3, 2, 1 – start!
No gratulacje! takie zakupy to nie byle co.
My kupiliśmy nowy odkurzacz, gdy popsułam poprzedni przy remoncie, ale ten nowy to rewelacja…wszystko się zmienia, człowiek nie nadąża.
zakupy online w obecnym czasie bardzo się sprawdzają, a i praca online w niektórych firmach chyba przyjmie się na stale, przynajmniej w niektórych działach.
Bardzo się cieszę ze wszystkiego, aż żałuję, że mam taki natłok pracy, że nie mam siły i czasu od razu się wszystkim nacieszyć. Ale spokojnie, to wszystko są rzeczy, które będą ze mną latami, zdążę jeszcze. 🙂 Te zakupy mnie zachęciły, wszystkie rzeczy już przetestowałam na szybko, żeby wiedzieć, że nie muszę odsyłać z powrotem. Cieszy mnie, że jest taka możliwość, jak zakupy online, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy każde wejście do sklepu to konieczność zakładania maseczki, a w niektórych w ogóle słabo to wszystko idzie i zajmuje bardzo dużo czasu. A tu klikasz i szybko i bezkolizyjnie zamawiasz, płacisz,… Czytaj więcej »
Wole czekać na kuriera, niż latać na pocztę i czekać w kolejkach:-)
Stopniowo i ja doceniam tę możliwość, gorzej, jeśli to koliduje z pracą. 🙂 Ale i na to znalazłam już rozwiązanie, w mojej firmie zawsze ktoś jest, wystarczy więc podać adres firmy, gorzej jeśli dostawa przychodzi po godzinach. Cóż. Ostatnią przesyłkę odebrała mi szczęśliwie sąsiadka. 🙂
Kindla mam, ale mało korzystam, jednak jestem zdecydowanie „papierowa” jeśli chodzi o książki. Poza tym wkurza mnie, że wersje elektronicznie są niemal w tej samej, albo i w tej samej cenie , co papierowe.Rozumiem prawa autorskie i tak dalej, ale miło byłoby przy zakupie wersji papierowej mieć zniżkę na e-booka. Teleobiektywy i inne foto-cacka jakoś mnie nie ruszają, komórka mi w zupełności wystarcza, ale rozumiem pasjonatów. A odkurzacz – tez by mnie cieszył, pamiętam radośc jak kupiłam sobie coś w stylu roomby, to dla mnie super zabawka – puszczam i nie martwię sie o resztę, samo sie odkurza. Jeszcze musze… Czytaj więcej »
Zobaczę jak będzie u mnie z korzystaniem z Kindlea, mnie nie dziwi prawie taka sama cena, bo treść tu jest najważniejsza, a nie ten papier. Czy obawiasz się, że taka wersja jest mniej trwała? Bo ja powoli mam dość przenoszenia się przy każdej przeprowadzce z tymi moimi setkami książek i tak czy siak chcę zredykować ich ilość. O odkurzaczu Roomba myślałam, ale u mnie jest trochę progów i przejść między wykładziną i kafelkami, obawiam się, że taki samojezdny mógłby nie pokonać wszystkich. Dla mnie zdjęcia to wielka przyjemność, więc obiektyw też mnie cieszy. Wszystkie zabawki przy dobrych wiatrach będą na… Czytaj więcej »
Pieniądze szczęścia nie dają ale ułatwiają życie i chwała im za to. Uwielbiam zakupy online, ale tu to tylko robię je w sklepie. W Warszawie to wszystko kupowałam online, oprócz żywności.Ja Ci współczuję tej wykładziny, bo jest niestety jednobarwna, a na takiej to kazdy nawet mini klaczek widać. No i dobrze ssący odkurzacz jest podstawą egzystencji w tym przypadku. Ładnie Mozartowa wygląda na tej wykładzinie. A zdjęcie teleobiektywem zrobione- super. Szkoda, że w komórce nie ma teleobiektywu;))))
Pomerdaj Mozartównę za uszkiem;)
Okazuje się, że pieniądze, a raczej to, co za nie można kupić, mogą bardzo uprzyjemnić życie, jak się do tego człowiek dobrze zabierze, lub bardzo je skomplikować, jeżeli ich permanentnie brakuje. Mówienie, że pieniądze nie grają roli ma sens tylko, jeśli jest ich dużo. Wykładzina jest może trudna do czyszczenia, ale bardzo mi ciepło w nogi, kiedy po niej stąpam, wygląda elegancko jeśli jest wysprzątana i daje miłe poczucie ładu, więc ma też sporo zalet. 🙂 A zakupy online już polubiłam i z pewnością będzie tego więcej. Tym bardziej, że ostatnią paczkę odebrała w moim imieniu sąsiadka z dołu :).… Czytaj więcej »
Staram się niczego ludziom nie zazdrościć, bo jeżeli ich stać na to, co mają, a ja nie, to znaczy, że po prostu byli mądrzejsi, pracowitsi i sprytniejsi ode mnie. Nabytków gratuluję, a z okazji Urodzin, które jak rozumiem zbliżają się WSZYSTKIEGO NAJPIĘKNIEJSZEGO już dziś. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Imienniczko, w dziedzinie pracy powiem tylko, że praca mnie lubi i na szczęście nauczyłam się negocjować takie stawki, że daję radę od lat żyć samodzielnie i przy dużej niezależności. Jeśli ktoś ma więcej ode mnie, też uważam, że widocznie pracował lepiej lub był mądrzejszy i staram się od tych mądrych uczyć. Urodziny dopiero w sierpniu, ale prezent mogę sobie przecież kupić z wyprzedzeniem i korzystać już teraz. 🙂
Uściski!
Przeczytałam tytuł posta i zaczęłam się śmiać. 😀
Obiektyw super, poszerza człowiekowi horyzonty i to znacznie. 😀
Też się skusiłam w tym roku na czytnik. Jeszcze zanim wiedziałam, że się sprowadzam do Polski. Jest to nie tylko tańsze, ale po prostu te transfery książek Polska-Szwajcaria były już męczące. No i żadna biblioteka nie wchodziła w grę, wszystko kupowałam. Z czytnikiem zrobiło mi się lżej w życiu, no i turystycznie o wiele łatwiej zabrać czytnik w plecak niż 700-stronicowego potwora.
Z obiektywem zabawa dopiero się zaczyna, będę czychać na okoliczną faunę, może czasem na oddaloną bardziej florę. Póki co obserwuję życie na górze najwyższych budynków w BHV i nie mogę wyjść z podziwu, gdzie to ja mogę zajrzeć. A co do czytnika – dopiero się z nim oswajam, dziś przed pracą zakończyłam książkę papierową, którą miałam na stanie, więc mogę się teraz zabierać za testowanie Kindla. Oczywiście jego wymiary i waga były głównym czynnikiem, który przekonał mnie do zakupu. Kupowanie i sprowadzanie książek w transferze międzynarodowym to nie tylko koszty, ale i długie oczekiwanie na paczkę. Ostatnia szła 8 dni.… Czytaj więcej »
koty mają inne podejście do pojęcia czystości, niż ludzie… czasem nasza sierściucha wraca z dworu uszargana jakimiś nasionami traw, czy innych roślin i ogóle nie tworzy z tego zagadnienia… a tak w ogóle to ona w ogóle jest walnięta, nawet w skali kociej… ostatnio wykonaliśmy wieczorny spacer i po drodze była kałuża, to ja kałużę obszedłem, a kocica poszła across… o upodobaniach do łażenia podczas deszczu już wspominałem kiedyś,,, ale co do usadzania tyłka na ciuchach po praniu to już prezentuje koci standard…
p.jzns 🙂
Oj to faktycznie ta Twoja kocica jest niezwykła! Nie znam żadnego innego kociszka, który by nie unikał wody. 🙂
Natomiast upodobanie do siedzenia na świeżym praniu, pościeli, świeżo odkurzonej podłodze wszystkie mają jednakowe 🙂
Mizianki dla Twojej!
O jaaaaa! Ale wyczesana lufa! Gratuluję zakupu! Ten czytnik też super sprawa – daj znać czy dobrze się na takim ustrojstwie czyta, bo mnie też coś takiego od dawna chodzi po głowie, ale wciąż są ważniejsze wydatki. Czytać lubię, kupić książkę lubię, ale papierowe zajmują mnóstwo miejsca. Taki czytnik fajnie by się wpisywał w mój minimalistyczny stan posiadania.
Bardzo mało jeszcze miałam okazji do wykorzystania tej lufy, bo w tygodniu ciągle lało, a dziś byłam i jeszcze nadal jestem zajęta w domu i nie mogłam się ruszyć, żeby podziałać z aparatem. Ale mam zamiar to nadrobić już na dniach. 🙂 Kindle bardzo mi się sprawdza, już na nim czytam, chociaż jeszcze nie wiem, jak się ładuje rzeczy spoza tej niemieckiej listy, którą tam mam załadowaną. Ale myślę, że szybko do tego dojdę. Póki co czytam to, co już tam mam po niemiecku (jedną książkę mogłam sobie ściągnąć w ramach promocji za 0,00 zł), a potem ściągnę inne rzeczy.… Czytaj więcej »
mam identycznego kindelka i jestem zadowolona ))) polecam.
ale jeszcze nie kupowałam książek niestety.
Ja już zaczęłam czytać, na razie ściągniętą na próbę za darmo (w promocji) powieść sensacyjną. Bardzo wygodnie się czyta i bateria faktycznie nieźle trzyma. Od paru dni czytam i z 55% zeszło mi na 35%. Czekam, co będzie na pełnym naładowaniu. 🙂
pozdrowienia
a nieee to ja juz czytam latami i mam załadowane chyba ze 150 książek i właśnie to jest fajne, bo możesz czytac kilka na raz, jak lubię i zaznaczasz sobie gdzie kończysz a on sam mówi ile to procent przeczytałaś. Nie kupiłam sama żadnej książki ….chyba muszę przed wyjazdem ogarnąć temat.
Ja dopiero zaczynam tak czytać, ale faktycznie to bardzo łatwe i przyjemne. Niesamowita frajda, jak szybko można kupić książkę dostępną online i jak wygodnie się czyta! Ja się nauczyłam sama ściągać. Książki niemieckie mam dostępne od razu tutaj, a pierwsze polskie sobie właśnie ściągnęłam z EMPIKu, czyli już i to umiem. 🙂
Zanim uzbieram taką bibliotekę, jak Ty, też się pewnie rozsmakuję.
Ten teleobiektyw bardziej wygląda na przyrząd do strzelania, niż do robienia zdjęć.
Zdarza mi się mówić, że strzelam foty, więc aż tak dalekie to skojarzenie nie jest. 🙂
Czyli potwierdza się teza, że odroczona nagroda cieszy bardziej – gratuluję udanych zakupów 🙂
Cieszy, oj bardzo cieszy. Każda z tych rzeczy. Ostatnio na spacerze wreszcie mogłam użyć więcej teleobiektywu, piękne wyszły zdjęcia! I czytam już na Kindelku codzienie 🙂
Podobnie mam z zakupami. Jak zacznę, nie mogę skończyć 😀
No, nie powiem, różnica między fotką z telefonu a z tym obiektywem jest kosmiczna.
Dopisek jest kozacki 😉
Teraz to dopiero będzie szaleństwo, bo niedługo mam urlop, a już opanowałam kupowanie i ściąganie na Kindle! Już dokupiłam 7 tomów sensacyjnej powieści o pewnej profilerce (1 tom już przeczytałam: Die perfekte Frau (Ein spannender Psychothriller mit Jessie Hunt – Band Eins) Blake Pierce) Teraz zaczynam drugi. Z kolei w EMPIKu też nakupiłam sobie wreszcie książek, na które dawno polowałam. Większość jest w edycji papierowej, więc muszą na mnie poczekać w Warszawie. Ale dwie ściągnęłam sobie od razu na Kindle. Ale to wygodne! Co do obiektywu – wypróbowałam go też na tutejszych mewach, udało mi się ustrzelić nawet parę w… Czytaj więcej »