Orkan Xaver (Ksawery) zaatakował Niemcy, w tym Bremerhaven na początku października.
Jego braciszek, orkan Herward rozpoczął się pod koniec tygodnia, a mocno odczułam go w naszym rejonie w piątek 27.10.2017 r.
Jego braciszek, orkan Herward rozpoczął się pod koniec tygodnia, a mocno odczułam go w naszym rejonie w piątek 27.10.2017 r.
Jednak zbierając moje wrażenia z ostatnich dni chcę się z Wami podzielić się moim osobistym odbiorem orkanu, czyli jego najgorszym dniem, a w zasadzie najgorszą, czyli wczorajszą nocą.
Wczoraj poszłam spać w pokoju gościnnym, czyli na poddaszu. Nie ma tam rolety z zewnątrz, co wzmocniło niesamowicie nieprzyjemne wrażenia tej nocy.
To, co się działo na dworze przypominało mi najgorsze horrory z burzami i deszczami w roli głównej.
Podobno jeszcze dziś wiatr w porywach sięga do 104 km/h prędkości.
Na dworze wiatr darł mordę, jak nie przymierzając potwory z różnych wojen międzygalaktycznych czy orki z Władcy Pierścieni. I groził wyrwaniem okien. Właściwie brzmiało to tak, jakby miało być razem z dachem.
Noc zarwana, nieprzespana. O 5 wstałam z bólem głowy, łyknęłam tabletki i poszłam spać, ale już tym razem na parterze, gdzie mogłam zasunąć rolety do ziemi.
A rano naszym oczom ukazał się następujący widok: migawki z naszego ogrodu, gdzie nawiało wszelkiego badziewia i igliwia.
Z wielką radością na inspekcję wyruszyła oczywiście na smyczy Mozart.
Nawet ona trzymała się jednak na początku z daleka od otwartych przestrzeni. Obwąchiwała wszystko z wielkim zainteresowaniem.
Szukała śladów bytności. Czyjej? Tego nie wiem.
Ale na pewno ona wiedziała.
Przed południem na chwilę wyłączono prąd, na szczęście jego przywrócenie nastąpiło w ciągu kilku minut.
Na koniec odważyła się wyjść trochę dalej do ogrodu. W końcu pogoda wydaje się być w ciągu dnia piękna, niebieskie niebo obiecuje piękny dzień…
Ale to oczekiwanie jest złudne.
Liczymy się dziś w nocy z kolejnym atakiem orkanu.
Dlatego też M. sprawdza teraz jeszcze raz dokładnie okno i żaluzję p-włam. na górze.
A Mozart wysiadywała sobie w jeden z ostatnich jesiennych dni fotel w ogródku.
Mam mimo wszystko cichą nadzieję, że dziś będzie spokojniej.
p.s. jednak były straty i słyszałam właściwie, że tam się coś odrywało. M. przyniósł przed chwilą do domu oderwaną prawie dwumetrową z długości i ok. 30 cm szerokości osłonę żaluzji antywłamaniowej z tej sypialni na piętrze. Dyndała tam sobie na jednym gwoździu i hałasowała na wietrze.
p.s. jednak były straty i słyszałam właściwie, że tam się coś odrywało. M. przyniósł przed chwilą do domu oderwaną prawie dwumetrową z długości i ok. 30 cm szerokości osłonę żaluzji antywłamaniowej z tej sypialni na piętrze. Dyndała tam sobie na jednym gwoździu i hałasowała na wietrze.
U nas to samo, tylko pan ma na imię Grzesiu. Też szaleje, tylko czekać aż się okaże, że narobił dzikich strat…
Dla mnie nadawanie każdej wichurze imienia zaczyna być groteskowe, skoro szaleją po dwa w miesiącu, ale jak widać z komentarza Pantery zatrzymałam się na początku października na Ksawerym, a tu już zastąpił go inny pan.
Nic to, pisząc to nadal byłam poddenerwowana, więc sobie wybaczam.
Tu w Bremerhaven zginęło z jego powodu dwoje ludzi.
Z jednej strony mi szkoda kociska że tak sobie "nagrabiło" że na sznurku musi biegać a z drugiej strony wiem że to dla futrzaka jedyny ratunek
Ano musi, nie ma wyjścia, a w tym wietrze to by ją w ogóle przewiało i porwało!
Fajne jej boczek zarasta, ale pomalu…
Orkan mnie ominal, zaluzje tlumily halas, zreszta tu u nas nie wialo az tak strasznie, na szczescie!
Trzym sie 🙂
No więc ten najbardziej łysawy boczek został wygolony podczas pierwszej operacji jeszcze w lutym i jakoś tak najgorzej zarasta. Te nowe ranki zarastają o wiele szybciej, bo i leki zmieniliśmy.
Cieszę się, że dziś się już trochę uspokoiło.
I nawzajemnie! 🙂
Xaver byl na poczatku pazdziernika, ten nazywa sie Herwart.
No patrz, wszędzie szukałam pod hasłem Orkan Bremerhaven i wyskakiwał mi ten Xaver, a Herwarta nigdzie nie było widać.
Jakoś kiepsko w lokalnej prasie mamy oznaczony termin publikacji.
https://www.wetter.de/cms/wetter-bremerhaven-wetterbericht-fuer-heute-und-15-tage-prognose-4089396.html
Dzięki za uwagę, zniszczenia są niestety podobne i zagrożenia też.
Bo to nie byl orkan w Bremerhaven, ale w calych Niemczech.
https://www.google.de/search?q=orkan+herwart&ie=utf-8&oe=utf-8&gws_rd=cr&dcr=0&ei=z0H2WYSiL6rVgAa5t6yQCQ
A ja uwielbiam takie klimaty. Wiem, jestem nienormalna, ale nie mam na to wpływu. Taki gust 🙂
Frau Be – normalnie, kiedy siedzę w ciepłym domostwie i wokół szaleją żywioły, a ja czuję się bezpieczna, też to lubię. Ale tym razem to nie były żarty, a naprawa żaluzji pewnie teraz będzie pierwszą rzeczą do zrobienia.
U nas nazwali to Orkan Grzegorz, wieje strasznie i będzie wiać jeszcze jutro…
Skąd one się biorą?
W tym roku pogoda jest okropna, albo leje cały czas albo wieje niemożliwie a słońca jak na lekarstwo…
To ci współczuję nocy, ciekawe co nas czeka tej nocy…
Głaski dla Mozarta 🙂
Wiem, czytałam i śledzę, są ranni i zabici. Strasznie się nam ten klimat w Europie pogorszył. Te wichury i orkany zaczynają być coraz bardziej niebezpieczne.
Mozart pogłaskany tysiąckrotnie 🙂
Jak jestem bezpiecznie w domu, to lubie sluchac wiatru czy ulewy deszczowej nawet przy otwartym oknie. Najbardziej nie lubie upalow i ten zywiol mnie przeraza kiedy dochodza pozary.
Fakt, w domu to nawet fajnie bywa, kiedy na dworze słota. Ale ten orkan nie miał litości… Było wiele zniszczeń. Pożary są najgroźniejsze i najbardziej niszczycielskie, oby nas omijały szerokim łukiem!
pozdrowienia Marigold 🙂
Nie tak strasznie było, chyba sama możesz to przyznać, że nic Wam do mieszkania się nie wbiło, ani gorszych szkód nie poczyniło, tylko szkoda, że noc zarwałaś.
Przesz Szwajcarię też coś przeszło w weekend, bo żaluzjami rzucało w nocy, że aż się obudziłam, a mam twardy sen. Trzaskało nimi okrutnie okrutnie, słyszałam też burzę. Mamy ciężkie, metalowe i światłoszczelne, ale wiatr potrafi wpędzić i takie coś w ruch. Rano tradycyjnie śmietniki stały na środku parkingu (mimo że zablokowane zawsze są).
Też się cieszę, że obeszło się bez strat. I zastanawiam, czy będzie trochę spokoju nareszcie.
Pozdrowienia!
U nas tez wialo w sobote, ale zeby az tak strasznie to nie.
Mieliście zatem szczęście. Pozdrowienia 🙂
ja nie lubie wiatrow, mam wrazenie , ze wszystko wymyka mi sie spod kontroli. Wszelkie zywioly pokazuja ja bardzo jestesmy mali ;))))
Takie wiatry mają wyraźny wpływ na psychikę, emocje szaleją, ludzie nie umieją się uspokoić. Odbieram takie zjawiska już od lat, ale niektóre są wyjątkowo silne.
Obyśmy nigdy nie stanęli twarzą w twarz z prawdziwym niszczycielskim żywiołem i bez ochrony!
pozdrowienia 🙂
Życzę aby Ksawery nie dopadł Was bezpośrednio. Uściski.
Na szczęście po kilkunastu godzinach się uspokoiło. I nazwę też dostosowałam do tego właściwego orkanu. 🙂
dzięki!
Tym razem w narkotycznych snach przegapiłam huragan i widziałam tylko na zdjęciach w internecie. Mój brat za to miał akurat w weekend trasę na Niemcy i to w najgorszej konstelacji: na busie miał jeszcze bagażnik dachowy ten wiesz, co jak trumna wygląda. Miotało nim jak szatan, ale na szczęście bezpiecznie objechał i wrócił do domu.
Ale pamiętam zdarzały się służby w czasie wichur, wtedy całe 24 godziny bez snu na wiecznej czujce, bo zawsze albo wybiło gdzieś szybę albo bramę wyrwało i trzeba było lecieć zabezpieczyć sprzęt. Brrrrrr.
Już podczas przejazdu do Niemiec w czwartek czułam silne podmuchy wiatru przez całą trasę. Potem się to na miejscu nasiliło od piątku właśnie.
Nie lubię takich wiatrów. Halny w górach też mi zawsze dawał po emocjach.
Najważniejsze jednak, że niczego ważnego nie zniszczył.
Uściski i mam nadzieję, że dochodzisz do siebie 🙂
w Polsce był bodajże Grzesio, ale jak zwykle moje rejony ominął, bo to takie rejony…
kota funkcjonowała rutynowo, czyli łajzowała bez względu na pogodę… bo to taka kota… waterproof, weatherproof, etc…
p.jzns :)…
Wiem, czytałam o Grzesiu, zebrał nawet śmiertelne żniwo, chyba 3 osoby zginęły. Tutaj (w DE) też były ofiary. Niestety człowiek nadal jest dość bezradny wobec żywiołów. A kot – niestety jak się okazuje też bywa zbyt słaby. Nasza trochę się uspokoiła, jakoś zaspokaja się spacerami na smyczy po ogrodzie, a w takie wiatry czy deszcze wytrzymuje w domu. Zbliżyła się też podczas tego roku bardziej do człowieka, czyli do nas.
Pozdrowienia najserdeczniejsze 🙂
akurat Twoja kota jest jakby normalniejsza, zaś nasza dziś cały dzień /nawet w miarę pogodny/ pospała rzetelnie i w nocy da do wiwatu kursując in – out, zaś my nie pośpimy robiąc za odźwiernych… to znaczy "my" to ja, bo akurat taka jest tu konfiguracja okienno – pokojowa…
U nas mimo wielkiej wychury na szczeście nic poza powalonymi kilkoma drzewami nic się nie stało. Oby były mniejsze te wichury.
Oby mniejsze i oby rzadziej, ale klimat nam się zmienia niestety w tym kierunku i chyba nie bardzo na to człowiek może już poradzić, tyle napsuł swoim działaniem w naturze…
Pozdrowienia Sikoreczko!
U Was Ksawery u nas Grzegorz, ale w moim mieście większych strat nie zanotowano.
Ciesz się, te huragany zaczynają być coraz bardziej popularną plagą na naszym kontynencie…