Blog
Znikające lajki, szalejący couchowie, mięśnie, cuda kuchni i urody, czyli instagram
26 stycznia 2018
To w sumie dość taki lekki temat, więc niech będzie na piątek.
Od jakiegoś czasu mam konto na instagramie, o czym wiedzą Czytelnicy tego bloga. Niektórzy z pewnością nigdy tam nie zaglądają, ale są inni, którzy owszem i nawet sami mają konto na insta.
Nie mam zbyt wielu obserwatorów, bo i nie jestem tak popularna, jak wiele blogerek czy influencerów. Niespecjalnie się tym przejmuję. Ale Ci co są, naprawdę lubią to, co pokazuję, bo co i rusz dostaję po 30 lajków. 🙂 Dla mnie to miłe, bo to jednak jest rodzaj uznania, podobnie jak lajki na fejsie czy komentarze na blogu.
Co jednak trochę mnie wnerwia to sposoby na zdobywanie obserwatorów (zwanych na insta followersami) przez różnej maści firmy, couchów, fit-cuda i temu podobne zjawiska.
Też lubię pooglądać ładne zdjęcia czy zainspirować się czyjąś sztuką kuchenną. Przecież właśnie po to stworzono tę platformę, żeby można było od czasu do czasu zajrzeć komuś do jego życia na tyle, na ile uchyli do niego drzwi.
Nie cierpię jednak ani w życiu faktycznym, ani w tym wirtualnym cwaniactwa.
A niczym innym nie jest dodawanie kogoś do obserwowanych, a potem po cichutku usuwanie go na koniec dnia czy za dzień-dwa.
Mnie też zdarza się przestać kogoś obserwować, albo nie uznać za ciekawego kogoś, kto mnie dodał do obserwowanych. Ale nie robię tego na zasadzie: oby zdobyć jak najwięcej obserwatorów opierając się na powszechnie znanej w psychologii zasadzie wzajemności, a tak naprawdę klikając byle gdzie, bo i tak wiem, że za chwilę te moje kliknięcia cofnę.
Zaobserwowałam to od paru dni, kiedy po raz pierwszy od dawna zwróciłam uwagę, ilu mam obserwatorów. Doszło do 150 i nawet chciałam zrobić tablicę z podziękowaniem, a potem przypomniałam sobie, że przecież ostatnio miałam ich ponad 160. No więc poobserwowałam sobie to zjawisko i faktycznie działa tak, jak opisałam.
Dla tych co na insta – nie dawajcie się. Jeśli ktoś tylko doda Was do obserwowanych i nie polubi nawet jednego zdjęcia, to niemal na 100% zamierza wkrótce wyrzucić tego lajka do kosza. I to zrobi.
No takie małe świństwo, ale jednak świństwo.
A że należy zdecydowanie do problemów pierwszego świata, to dłużej nim Was zajmować nie zamierzam.
Póki co wynik na dziś: 161 obserwatorów.
Tym, którym naprawdę podoba się mój profil – bardzo dziękuję i zapraszam na więcej.
Tym, którzy przychodzą tylko po lajki i po moją energię – bardzo dziękuję, nie odklikuję. 🙂
A jeżeli przy tej okazji interesuje Was, co publikuję jako @iwnowa na INSTA, to się przypomnę: tu pod słowem insta macie wygodnie umieszczony link do mojego profilu.
p.s. A jeśli ktoś ma konto na Pintereście, to też tam jestem.
IW na Pinterest.
p.s. A jeśli ktoś ma konto na Pintereście, to też tam jestem.
IW na Pinterest.
Zarejestrowalam sie tam, ale nie mam na to czasu, zadnych zdjec tam nie umieszczam. I tak blog zajmuje mi wiecej czasu niz bym sobie zyczyla. Nawet nie wiem, czy mam tam w ogole jakichs obserwatorow. 🙂
Chyba faktycznie mało zaglądasz, bo właśnie zalajkowałam Twoje zdjęcie, masz 34 followersów, ale chyba częściej wklejasz zdjęcia jak AMP foto. 🙂
No wlasnie, nie moge byc przeciez wszedzie. :)))
Oj Aniu, wierzę w Twoje możliwości! Ktoś, kto potrafi napisać coś z niczego, czyli jednego posta dziennie i każdy jest na tyle ciekawy, że zdobywa dziesiątki komentarzy, w dodatku ma do pokazania tyle ciekawych zdjęć, miałby co wklejać. Ale rozumiem, bo sama tę zasadę stosuję, że jednak coś trzeba wybrać, inaczej całe życie spędziłoby się w świecie wirtualnym.
Kiedy mam chwilkę, zaglądam na Instagram i pykam zdjęcia, jakie mi się podobają. Tak po prostu, z tych, co obserwuję. Fajne zdjęcie – pyk. I praktycznie za każdym razem ktoś mnie wypatrzy i dodaje do obserwowanych… żeby za jakiś dzień czy dwa odlubić, bo nie odwzajemniam się dodaniem do obserwowanych. Mam to gdzieś, naprawdę 🙂 Sztuczny fejm, sztuczne lajki. Ignorowanie miesza im szyki, bo okazuje się, że takie wchodzenie obcym osobom w tyłek idzie na darmo 😉
U mnie zaglądanie na Insta to też najczęściej takie zupełnie wolne chwile w oczekiwaniu na coś, czy ot tak. Nie szczędzę polubień tam, gdzie mi się podoba, ale nie znoszę wyciągania ode mnie za darmo czegokolwiek, toteż o tej praktyce postanowiłam napisać dla wiedzy tych, którzy być może z dobroci serca odwzajemniają polubienia profili, nie zdając sobie sprawy z tego, że są jedynie mięsem armatnim dla owych profili.
O, czyli mogę Cię zaobserwować, co zaraz uczynię 😛
Też zauważyłam zjawisko o którym piszesz i nawet mam aplikację dla unfollowersów. Ogólnie działa to tak, że mam konto prywatne i dość często spamerzy chcą mnie obserwować. Zzgadzam się i mam w nosie, czy za dzień znikną. Natomiast aplikacja unfollow pozwala mi zerknąć na profil osoby, która przestała mnie obserwować. Jeśli to jest jakaś nijakie konto, które zaobserwowałam rok temu i o nim zapomniałam, to jest to dla mnie przypomnienie, żeby się go pozbyć. Natomiast gdy konto mi się podoba, nie ma dla mnie znaczenia, czy ta osoba mnie obserwuje, czy nie.
Masz zdrowe podejście, a jak się nazywa ta aplikacja, bo to chyba warto zainstalować? Też obserwuję różne konta, które mi się podobają i zupełnie nie jest istotne, czy też mnie ta osoba obserwuje, jeśli ma coś ciekawego czy pięknego do pokazania, to warto.
Spamerów chętnie bym się pozbyła, bo to tylko zaśmieca pole widzenia, więc wszelkie metody mile widziane 🙂
Na playu jest kilka takich aplikacji, ja ściągnęłam sobie darmową Unfollowers for Instagram. Pokazuje osobno fanów, duchy, czyli takich obserwatorów, którzy ani razu niczego u mnie nie zostawili i in. Bywa przydatna od czasu do czasu. Mnie pomogła np. odlajkować parę kont, których kompletnie nie pamiętałam, że obserwuję.
Dziękuję, można od czasu do czasu zainstalować, a potem nawet odinstalować. 🙂 I wprowadzić porządki! A ja się u Ciebie na razie na szybko rozejrzałam, ładnie tam 🙂
Pozdrowienia
Nie ma mnie na insta, na fb jedynie jako firma a na pintereście jako absolutny anonim bez konieczności zdobywania followersów. Ja ogólnie taka nie socialmedialna jestem i dobrze mi z tym 😉
Sama się czasem zastanawiam, po co mi to. Aż tak aktywna w socjal mediach chyba jednak nie będę, ale profile zakładałam w czasach, kiedy mnie to bardzo kręciło. I mimo wszystko lubię czasem coś wrzucić, coś u innych podpatrzeć. 🙂
mam konto i czasem przeglądam cudze zdjęcia ale sama nie publikuję, za dużo czasu zżera mi wirtual, nie chcę się angażować jeszcze i tam
Mnie też za dużo zżera wirtual, ale lubię poszukać inspiracji np. do mojego mieszkania na Pintereście czy insta, są ciekawe strony. 🙂 Albo zabawne. Ot i wszystko. 🙂
Instagram, Pinterest, followersi, couche, fit-cuda, influencerzy (coś z grypą?!), lajki, fejsy – niezły słowniczek wyrazów kompletnie obcych mi się uzbierał :))
No widzisz, a ja i tak nie jestem aż tak socjalmedialna, jak Ci, co używają jeszcze insta-story, snapchata, a twittera dopiero ogarniam! 🙂
Iw nie wiem jak to się stało, że nie widziałam Twojego konta. Właśnie to zmieniłam. Też widzę to zjawisko, dlatego jak ktoś doda do obserwowanych i nic nie robi to nie działam, albo co najwyżej przeglądam profil i coś tam kliknę. Też miałam ponad 180 a później w dół znów.
Ale jestem już niewzruszona na to.
Miłych dni Iw 🙂
Też się cieszę, ze się znalazłyśmy i tam. Tak to bywa z tą aktywnością na różnych kontach, raz ktoś jest, raz go szybko nie ma. Takich też przeczekuję. No i tych, co wrzucają rzeczy, których nie chcę oglądać. Albo samą reklamę lub same hasła reklamowe czy różne "mądrości" 🙂
I nawzajem Sikoreczko!
Nigdy, tak mysle, nie bylam na czyims Instargram, wiem ze to zdjecia, czytam blogi, sama nic nie mam na internecie, blogi maja duzo zdjec.
Szczerze, czesto mysle ze za duzo siedze w tym, bywam tez na blogach pisanych po angielsku, poza tym slucham piosenek, obejrze film, czy sztuke teatralna, oj duzo tego jest.
Bo tam trzeba mieć konto i zaobserwować różne ciekawe (dla ciebie) osoby czy strony. Wtedy oglądasz to, co chcesz. Pomijając próby reklam czyli sponsorowane. Jak Ci się nie podobają zawsze możesz je wyłączyć.
Też wolę życie na żywo, ale wczoraj przeglądając różne rodzaje sztuki właśnie w sieci ponownie poczułam chęć na kontakt z nią i już wiem, że niedługo dzięki temu m.in. pójdę gdzieś do galerii!
Instagramie nie ogarniam. Założyłam tam konto, bo słyszałam, że są tam fajne filtry na zdjęcia, ale że rozgryźć go nie potrafię, to ewakuowałam się stamtąd.
Sporo fajnych zdjęć wyszukuję na Pintereście, są czasem inspirujące, kiedy szukam motywów lub pomysłów na urządzenie mieszkania czy dekoracji 🙂
Popularność to dziwna rzecz. Na blogu w miarę jakoś to trybi, no bo ludzie czytają, komentują. Na FB natomiast, jak jeden post lajkną dwie osoby, to mamy święto.
Na profilu prywatnym (gdy regularnie prowadziłam to konto) miałam po kilkadziesiąt lajków i dużo komentarzy pod każdym postem. Na FP susza i cisza, że aż przeszło mi na myśl, czy by nie prowadzić FP bloga na koncie prywatnym -_-'…
Chodzi o docieranie do ludzi. Nie o popularność, bo w tym słowie jest dużo buńczuczności i pychy, ale własnie docieranie.
Insta nie mam i nie śledzę, bo to aplikacja telefonowa, a nie mam telefonu z internetem.
Chyba nie każdy nadaje się do popularności, bo to niesie ze sobą utratę prywatności. Jeśli cenniejsza jest ta druga, lepiej się nie pchać na świecznik. Tak to kiedyś oceniłam dla siebie i tego się trzymam.Docieranie do ludzi z wartościowym materiałem często jest o wiele trudniejsze, bo sporo ludzi buszuje po sieci dla rozrywki, lekkich materiałów, zabawnych piesków, kotków i haseł, filmików itp.Wydaje mi się, że oczekujemy od nich za wiele, sądząc, że nagle polubią nas za coś, co głównie my sami uważamy za dobre. Oczywiście będzie takich wielu, ale często nawet się nie zamanifestują lajkiem.Insta i pinterest ostatnio służą mi… Czytaj więcej »
Klik dobry:)Lajków w ogóle nie rozumiem. Po co one są? Jeden bloger poprosił mnie o lajki, więc nie odmówiłam. Lajkowałam, jak leci wszystko po kolei na jego stronce, nawet nie wiedząc, co lajkuję. Źle się z tym czuję, bo nie powinnam tego robić na zamówienie. W ogóle w Sieci niektórzy dziwni są. Np. w konkursie na blog roku trzeba było wysyłać SMS'y. Moi komentatorzy wpisywali w komentarzach, że wysłali SMS'a na mój blog. Około 10 osób. Jak się później okazało miałam w sumie 4 głosy esemeskowe, w tym 3, które sama wysłałam. Czy to jakieś zjawisko socjologiczne i o co… Czytaj więcej »
Lajkowanie w sieciach społecznościowych to to, co teraz umieszcza się zamiast komentarza pod blogiem. Za bardzo nie trzeba rozumieć, ani się starać, reagujesz szybko na obraz, jest ok-lajk, nie jest ok-brak lajka.
Te SMSy to w ogóle dziwna sprawa, jakoś rzadko biorę w tym udział, a Ty mi właśnie potwierdziłaś moje podejrzenia, że niekoniecznie zwyciężają ci, na których głosujemy.
Nie zdążam z kontami na razie Insta trzymam , ale nie wrzucam, bo robię to z komputera.
Dobrze wiedzieć ,że jest takie cwaniactwo i po co to robią ? Tylko sobie roboty dokładają, nie rozumiem…
Cwaniactwo jest wszędzie, dlatego wszędzie uważam, że trzeba mu dawać odpór.
A przynajmniej informować, że jest i warto na nie uważać. 🙂
Ja tez nie wiem o co chodzi z tym instagramem, mam bo mam i zdjecia jakies od swieta wrzucam, czasu nie mam.
Myślę, że to jest głównie medium dla oglądaczy, którzy lubią czasem popatrzeć na ciekawe zdjęcia, czy filmiki.
Co ciekawe, takich ludzi jest mnóstwo, o czym świadczy obserwacja w tym wirtualnym świecie milionów profili przez miliony ludzi na całym świecie!
Już się na fb wypowiedziałam na ten temat, ale mogę przecież uzupełnić jeszcze 🙂 Że instagram potraktowałam jako fotograficzne portfolio i staram się tam wrzucać tylko zdjęcia, które wg mnie w jakiś sposób reprezentują mój warsztat fotograficzny 🙂 Dość szybko się zorientowałam, które zdjęcia cieszą się największym zainteresowaniem, a które niezbyt, dlatego teraz rzeczywiście staram się wstawiać te, które zdobywają popularność. Nie po to, żeby zbierać polubienia, ale po to, żeby być jeszcze bardziej profesjonalną, jeśli w ogóle na takiej platformie można o czymś takim jak profesjonalizm mówić. No i nie obserwuję na zasadzie wzajemności – obserwuję to, co lubię… Czytaj więcej »
Podoba mi się Twoje podejście do insta, jest wyluzowane, a jednocześnie uwzględnia jakąś tam popularność. 🙂
Nie od dziś wiadomo, że jak się nie pokaże nagości, to i tak wiele się nie ugra, ale ja jednak jestem za nieco bardziej tradycyjnymi wartościami, jak piękno, spokój, radość, humor :).
U mnie ta liczba się codziennie zmienia. Znów skoczyło mi na ponad 170, było nawet chwilowo przez tych "niby-obserwujących" 178, a potem za dwie godziny znów zjazd na 176. Chyba na to się trzeba po prostu uodpornić. Robić swoje i dawać z siebie coś dobrego, to chętni się znajdą. 🙂
Uściski!
Bardzo fajny post. Nie znoszę cwaniactwa i fałszu! Mam instagram. Nie stosuję żadnych sztuczek, ale inni uwielbiają wykorzystywać mój profil, co mnie denerwuje. Ileż osób mnie obserwuje tylko po to, bym i ja ich polubiła. No niestety, ale ja nie znoszę fałszu i takie osoby usuwam. Czasami ktoś lajkuje moje zdjęcia, pisze komentarze najwspanialsze, a po chwili znika. Żałosne. No ale skupiam się na tych szczerych ludziach. Wiele wspaniałych duszyczek tam poznałam. Dzięki tej platformie zrozumiałam, a raczej dowiedziałam się, ile mnie łączy w hindusami. hehe Bardzo pokochałam ten kraj, hindusi są ludźmi wspaniałymi, wielu takich poznałam. 🙂 Ależ się… Czytaj więcej »
Każdy ma prawo zrezygnować po jakimś czasie z oglądania niektórych profili. Ja na przykład odrzucam teraz słodycze, to nie chcę się nimi katować jeszcze na obserwowanych profilach i te słodyczowe niestety żegnam. 🙂Ale to, o czym piszę, to zwykłe zjawisko zdobywania lajków i obserwatorów w jeden z najniższych sposobów. Zwykle jeśli kogoś stać tylko na kliknięcie, że mnie łaskawie obserwuje, ale już nie na to, żeby polubić chociaż jedno czy kilka moich zdjęć (a nie tylko 1-3 ostatnie), to wiem, że mam do czynienia z tą metodą. Odczekuję, zaglądam na te profile, jeśli są ciekawe, wchodzę na nie za 2-3… Czytaj więcej »
qCZe, jakoś z insta się nie pokochaliśmy. Facebook i blogi to i tak wystarczający pożeracz czasu. No, i folołersi mi na szczęście snu z powiek nie spędzają, a pewnie, gdybym za folołersa otrzymywała jakieś gratyfikacje, to spędzaliby. Ufff….jak dobrze, że nie jestem Małgosią Rozenek!
Followersi mnie też nie spędzają snu z powiek. Tym bardziej tacy, co wpadają na jednego klika i lecą dalej, odklikując się na pożegnanie. Uznałam samo zjawisko jednak za na tyle ciekawe, że postanowiłam opisać. 🙂
nie mam konta i nie wiem, czy chcę. na fejsa ledwo ledwo mam czas i to od czasu do czasu. ale czasami zaglądam na cudze pinteresty bo lubie zdjęcia
Mnie też fejs pożera często za dużo czasu, toteż niechętnie szlajam się gdzie indziej. Z drugiej strony sama często chętnie oglądam tam zdjęcia, bo obserwuję strony, które pokazują rzeczy dla mnie interesujące.
Pinterest o dziwo bardzo mi się ostatnio przydaje w poszukiwaniu inspiracji na urządzanie mieszkania. 🙂