Ludzie kiedyś wymyślili sobie, że będą liczyć dni w tygodniu, miesiącu i roku. I tak oto w 1582 roku przez papieża Grzegorza XIII został wprowadzony tzw. Kalendarz gregoriański, czyli kalendarz słoneczny, różniący się od Juliańskiego wprowadzeniem poprawki w naliczaniu lat przestępnych, mającej na celu zapobiegnięcie opóźnianiu się kalendarza względem roku zwrotnikowego.
Od tego czasu stosujemy go w większości krajów Europy, a nawet świata.
Święto pożegnania starego i powitania nowego roku – czyli znany nam dzisiaj Sylweter – narodziło się dopiero na przełomie XIX i XX wieku, a zatem całkiem niedawno.
Czy dla mnie ten dzień stanowi jakąś ważną datę? I tak, i nie. Przez wiele minionych lat robiłam plany, chciałam albo schudnąć na Sylwestra, a potem pójść w tym dniu na szaloną zabawę, wspaniale ubrana i wyszykowana. Mijały lata, a to życzenie zamieniło się na życzenie spędzenia tego szczególnego dnia w towarzystwie szczególnej Osoby. W ubiegłym roku był ze mną ktoś, w tym roku tą Szczególną Osobą jestem ja. I wiesz co, siebie przynajmniej mogę być pewna, że się nie opuszczę aż do śmierci :)!
W tym roku grudzień mocno mnie przeczołgał. W efekcie największym moim marzeniem stało się spędzenie tego dnia w domu, z wystraszonym kotem. Na szczęście jestem tu i kotek ma do kogo przyjść się przytulić. A ja mogę wreszcie porobić to, na co mam ochotę i tak jest dobrze.
Niewiele mi zostało wolnego, jeszcze tylko jutro. I jutrzejszy dzień spędzę na ostatnich przygotowaniach do nowego roku nauki i temu podobnych zajęciach. A jeśli pogoda pozwoli, to pójdę na jeszcze jeden długi spacer.
Plan był nieco inny, ale oprócz zawodowych kryzysów przeżyłam jeszcze osobiste, w wyniku których ponownie jestem solo.
Tak więc od 2 stycznia zaczynamy z Mozartem naszą przygodę w pokoiku w Bremen. Czy się uda? Nie wiem, ale będę się starała.
Czy takie zakończenie roku z hukiem jest łatwe? Nie. Ale czasem lepsze takie, niż przedłużające się niezadowolenie z sytuacji i brak stabilności czy poczucia bezpieczeństwa.
W podsumowaniu roku chcę wspomnieć tych wszystkich, którzy mi w ostatnim miesiącu i roku okazali tak wiele ciepła, zrozumienia i wsparcia, moim przyjaciołom. Bez nich to wszystko byłoby o wiele trudniejsze.
Dobrze jest mieć się komu wygadać i mieć się przy kim rozkleić.
No ale dość o starym roku! To nie rok przecież dał mi w kość, tylko ludzie albo zadania, które w swojej obfitości trochę mnie przerosły, żeby nie powiedzieć przygniotły. W listopadzie mocno się pochorowałam i po trzech tygodniach zachwiało to moim kursem na tyle, że stałam przed poważnym zagrożeniem, że na tym się ta moja przygoda zakończy. Na szczęście dzięki życzliwości wszystkich urzędów i osób odpowiadających za moje szkolenie zawodowe, udało się przedłużyć naukę.
Co będzie w 2024? Zobaczę, przeżyję, opowiem pod koniec.
Dla mnie nowy rok 2024 niesie ze sobą czas wielkiej pracy, na którą się jednak już teraz bardzo cieszę. Będzie to też czas o wiele lepszego zrozumienia niełatwej dziedziny, której się uczę.
To nie jest dobry czas na babranie się w emocjach, poza tym te najtrudniejsze mam już za sobą.
Moje życzenie na nadcodzący rok jest proste: nauczyć się lepiej programować i dokończyć mój kurs uzyskanym certyfikatem. Cieszę się, że dostałam w tym zakresie kolejną szansę od losu.
A reszta będzie lepiej, bo nienajlepiej już było.
A Ty? Czego sobie życzysz w nadchodzącym roku?
Czego sobie życzę w nadchodzącym roku? Jakoś jeszcze o tym nie pomyślałam. Na pewno to głównie zdrowia, ale to życzenie dotyczy również mojej rodziny i….Ciebie. I życzę sobie, byś bohatersko przebrnęła przez ten kurs, bez chorowania na cokolwiek, bo to zakłóca cykl wchłaniania wiadomości.A to czego się teraz uczysz wcale nie jest łatwe ani proste, zwłaszcza że skończyłaś studia humanistyczne a nie matematykę czy też jakiś kierunek typowo techniczny. I tak myślę, że biorąc pod uwagę okoliczność, że masz szalenie dużo nowego materiału do opanowania to sytuacja „solo” jest bardzo korzystna. Ściskam Cię i przytulam.
W takim razie przede wszystkim zdrowia dla Ciebie Anabell! Dla mnie też, bo faktycznie chorowanie bardzo mi w ubiegłym roku przeszkodziło. Po dłuższym przemyśleniu stwierdzam, że to faktycznie nie był i nadal nie jest moment na budowanie relacji. Sama umiem sobie wszystko ułożyć jak trzeba, a kiedy pojawia się jeszcze jeden człowiek w życiu, to nagle trzeba się uczyć siebie, dostosowywać i iść na kompromisy, na które ja w obecnej chwili nie mam kompletnie ani przestrzeni ani możliwości. Studia mam wprawdzie humanistyczne, ale wiesz, w szkole byłam naprawdę dobra z matmy, tyle że nie była dla mnie aż tak pociągająca,… Czytaj więcej »
W żadnego Sylwestra nie byłam sama, jak pamięcią sięgnąć. Najpierw towarzyszyli mi rodzice, potem kolejno partnerzy. Nigdy nie spędziłam takiej noc w pojedynkę. Podejrzewam, że byłoby epicko. 😀 Witaj w klubie, mnie też grudzień przeczołgał i moim marzeniem w Sylwestra było SPAĆ! Ale godziny 00:00 nie przegapiłam, miałam metrowe sztuczne ognie i musiałam doczekać. 🙂 Zdecydowanie stabilność i poczucie bezpieczeństwa są na pierwszym miejscu naszej codzienności. Nienawidzę żyć w zawieszeniu, a to co ma wybrzmieć, musi zostać powiedziane i już. Życzę Ci poukładania. Czasu, który pozwoli Ci uspokoić jeszcze wzburzone fale wewnątrz siebie i skupić na tym co teraz dla… Czytaj więcej »
W dorosłym życiu miałam bardzo wiele Sylwestrów, które spędziłam solo :), i to wcale nie musi być takie złe przeżycie, chociaż pierwszy raz jest naprawdę dziwny i trudny. A z czasem człowiek przestaje przywiązywać wagę do tej akurat daty. Ona się liczy, owszem, kiedy jest się w relacji, wtedy ten dzień koniecznie chcemy spędzić z Tym Człowiekiem. Ale bez relacji jestem wolna jak taczanka na stepie i mogę sobie spędzać ten dzień, podobnie jak każdy inny w roku, w dowolny sposób! :))) No właśnie: stabilność i poczucie bezpieczeństwa to fundamenty. Ja nie umiem brnąć w długofalową relację, jeśli nie można… Czytaj więcej »
Znając siebie i swoją mizantropijną stronę, pewnie wcale nie czułabym się dziwnie i trudno. ;] No właśnie wyobraź sobie, że brakuje mi tego poczucia, które występuje tylko i wyłącznie kiedy jesteśmy singlami. Coraz częściej łapię się na myślach, że wiele moich decyzji jest związanych z drugą osobą i te wszystkie kompromisy, a jest ich tak dużo, nie mają wcale dobrego wpływu na relacyjność (na dłuższą metę), dlatego że zatracamy w jakimś sensie siebie. Już nie decydujemy my i nie słuchamy własnych pragnień, ale dostosowujemy się. Znam kobiety, którym w tym dobrze, bo żyją swoimi rodzinami. Ja tak nie potrafię, bo… Czytaj więcej »
A wiesz, że ostatnio sporo o tym rozmawiałam z koleżankami żyjącymi w parach i większość z nich ma podobne zdanie, że te wszystkie kompromisy i skupianie się siłą rzeczy na związku i drugiej osobie odbiera im sporo sił i energii, nie zawsze oddając dobro w postaci cudownego życia we dwoje, ekhem… Ja w sumie od bardzo dawna sama sobie układam życie, a związki, w których z kimś mieszkałam, należą do rzadkości. Być może, że nawet już się na taki ponownie nie zdecyduję (my zresztą nie mieszkaliśmy razem, w tym momencie na szczęście, ale generalnie jak się z kimś jest, to… Czytaj więcej »
Wiem, że nie jestem jedyna. Bardzo wiele kobiet nie chce się po prostu do tego przyznać. Nie jestem za tym, żeby uparcie nie łączyć się w pary – nikt w niczyich butach życia nie przejdzie. Bardzo szanuję te kobiety, które mimo wszystko utrzymują swoje rodziny, nawet jeśli mają często z tym jakieś problemy, bo jednak rodzina jest ważna / indywidualnie i społecznie. Sądzę jednak, że nie każdy w tym będzie się czuł dobrze i nie każdego misją jest, by zakładać rodzinę. Jak napisałam, jestem zbyt wolnościowa i jestem zbyt dużą outsider’ką, żeby czuć się dobrze w pieleszach rodzinnych otoczona dziećmi.… Czytaj więcej »
A to akurat jest w naszym kraju (i pewnie nie tylko w Polsce) niezwykle popularne: czepianie się innych ludzi i wymaganie od nich, żeby żyli zgodnie z nieswoimi planami, dążeniami i marzeniami, a zamiast tego spełniali oczekiwania ludzi z zewnątrz. A przecież nikt nie siedzi w twojej głowie czy sercu, żeby decydować za ciebie. A jeśli doskonale wiesz, czego pragniesz i potrzebujesz i właśnie tą drogą idziesz, to każda taka uwaga jest niczym ta łyżka dziegciu. I sorry, ale nie wierzę w tzw. dobre intencje. Jeśli ktoś faktycznie ma dobre intencje, to powinien najpierw myśleć, a potem mówić. Przecież wiadomo,… Czytaj więcej »
Od dziecka wpychano mnie w ogólnoświatowe ramy. Nic nie da się na to poradzić. Dobre intencje podszyte nutką zawiści – z jednej strony ludzie wciąż powtarzają, że chcą dobrze, ale owoc jaki przynoszą, jest zepsuty. Na pewno wiesz o czym mówię. Kiedy z kimś rozmawiasz, niby miła rozmowa, ale czujesz się przy tej osobie coraz gorzej. Nie tylko słowa, ale intencje serca też się liczą. Akurat to środowisko, które się wtrąca, nie pali, raczej nie pije, żyje fit, takie moje ulubione środowisko, przy którym się nie duszę od zepsucia moralnego, ładnie się wysławiające itd. Od jakiegoś czasu, średnio roku czy… Czytaj więcej »
Wiesz co, z tymi pigułkami to ci ginekolodzy szaleją i tutaj. Jedna pani z Bremerhaven nie chciała mi przepisać kolejnego opakowania pigułek, ani hormonalnej terapii zastępczej, bo wybiło mi 54 lata! I już! Hops i jestem starą babą, której najwyżej prezerwatywy przysługują. Nie zaakceptowałam tej decyzji i znalazłam gina w Bremen, ale co się nachodziłam! Dopiero 4-ty w ogóle miał miejsce. I na szczęście, bo pigułki dostałam od razu, tzw. mikro, które bierze się cały czas, więcc problemy z okresem mi się wreszcie skończyły. Nie mam też więc okresowych bólów głowy. To a propos lekarzy, którzy próbują nam mówić jak… Czytaj więcej »
Wiesz co sobie pomyślałam, o co chodzi tym ginekologom? Że to jakieś propagowanie wpadek. Bo jeżeli będę chciała zajść w ciążę, to po prostu odstawię tabletki, natomiast oni liczą, że wpadnę. I w tym momencie poszerzają krąg niechcianych dzieci i nieszczęśliwych matek z przymusu.
No właśnie nie nudzą się. To są ludzie z pasjami, z celami życiowymi i naprawdę zadowoleni z własnych życiorysów. I wszyscy mają dzieci, niekiedy po kilkoro. Ich intencją jest to, że skoro oni są szczęśliwi, to i ja będę i nie chcą bym to przegapiła.
Ale to jakiś chory schemat, jeszcze wpadka w twoim wieku moż się na koniec okazać nieplanowanym szczęściem, za to w moim to gotowy przepis na nieszczęście, naprawdę już jestem w takim wieku, że jak coś, to mogłabym mieć wnuki, a nie jeszcze jednego bobasa. 🙂
Niechciane dzieci i nieszczęśliwe matki to coś, co mnie przygnębia chyba najbardziej na świecie.
Mimo wszystko narzucanie komukolwiek swojego punktu widzenia czy czucia uważam za nadużycie. Może porozmawiałabym raz, gdybym takie miała zdanie, ale w odpowiedzi na zdecydowanie NIE z twojej strony przyjęłabym, że już tak masz i że to nie moja sprawa.
Uściski!
Mogłoby być szczęściem albo nie. Na 37m kwadratowych to trochę lipa. Poza tym – jak to się szumnie mówi – matka na kilka lat poświęca samą siebie, a ja nie chcę tego. Nie widzę rezygnacji z mojego wariackiego trybu życia na domatorskie + spacerki z wózkiem. Dziecka bym nie przeklęła, ale nie umiem powiedzieć, że znalazłabym w tym schemacie szczęście. Byłam nianią w Szwajcarii, wiem, że z cudzym dzieckiem jest inaczej, ale wiesz co mnie konkretnie dobijało psychicznie? Schematyczność dnia. Nie mam cierpliwości do zabawy i nauki, dzień w dzień wałkowanej w kółko na tym samym poziomie, po postęp tak… Czytaj więcej »
To dobrze, że miałaś to doświadczenie w opiece, bo to daje dużo więcej, niż książki. A i tak dziecko 4/letnie w porównaniu do takiego na przykład niemowlaka kilka miesięcy, to jest o wiele lepiej.
I tu potwierdzę, że dziecko potrzebuje właśnie wyraźnych schematów, rytuałów i to najlepiej jak najbardziej powtarzalnych, bo to buduje jego poczucie bezpieczeństwa.
No i dziecko w zbyt małym metrażu to może naprawdę nie być fajne przeżycie.
Uściski
Jakbym miała pragnienie posiadania dzieci, to żaden metraż czy schemat nie byłby wymówką. Ale nie mam tego pragnienia. I nie odczuwam nic na widok dzieciaków. Widzę po koleżankach jak reagują, jak dzieci je rozczulają. Mnie to nie sięga.
Też mnie nigdy nie rozczulały dzieci, no jakoś nie. Moja córka przyszła do mnie niespodziewanie, ale ją pokochałam już na wstępie.
Ale ja nie miałam nic przeciwko, w sumie chciałam mieć dziecko, może jeszcze nie wtedy i niekoniecznie z tą osobą, ale decyzja była na tak. Dlatego, kiedy się ono pojawiło, zaakceptowałam dla niej wszystko, co się wiązało z tą ogromną zmianą w życiu.
Ale powtarzam: ja w sobie miałam decyzję na tak, chcę dziecko.
Witaj! Dbanie o siebie, wiara w swoje siłyi nadzieja w lepsze jutro jest bardzo ważna. Z mojego doświadczenia wiem, że najcięższa wędrówka zaczyna się kiedy zdobywamy szczyt, później jest już tylko z górki. Ale jeśli poświęcenie jest tego warte, to trzeba iść dalej. Trzymaj się wspierających ludzi, myśli, filmów, publikacji, bo to dodaje sił. Trzymam za Ciebie kciuki. Na pewno się uda.
Niech ten Nowy Rok przyniesie wiele dobra do Twojego życia. Pozdrawiam.
Miało być:
nadzieja na lepsze jutro*
Nic innego nie robię od dawna, tylko buduję nadal swoją siłę i tworzę w sobie oparcie, żeby zbudować sobie też lepsze jutro.
W życiu zdobyłam niejeden szczyt, czuję, że ten jest wyższy, a ja byłam nie dość przygotowana, kolejne podejście będzie lepsze, bo już wiem, co mnie czeka.
Trzymam się. :)))
Czytam, oglądam i słucham dobrych, wspierających treści, ile wlezie!
Dziękuję, bardzo potrzebuję wszelkich dobrych życzeń.
Tobie też wspaniałości w Nowym Roku 2024!
A dla mnie niech będzie lepszy :))
Sylwester jak Sylwester, dobrze spędzamy każdy wolny czas, bo jesteśmy razem z mężem i lubimy swoje towarzystwo, więc bez znaczenia jest, co, gdzie i jak. Życzę Ci na ten rok, abyś robiła, to co lubisz i z kim lubisz. Żeby się układało, bez niepotrzebnych fajerwerków emocjonalnych. Uściki.
Margo – to bardzo ważne, z kim i jak się spędza czas, właściwie cały rok jest ważniejszy, od tego jednego lub kilku specjalnych dni w roku 🙂
Zatem życzę Ci, żeby u Was było tak dalej!
Sama sobie też życzę teraz głównie spokoju 🙂
Uściski noworoczne
Kiedyś 31 grudnia miał o tyle znaczenie, że mój tato miał na imię Sylwester i licznych gości przyjmował:-)
Teraz to zwyczajny dzień i nie wiem o co ludzie robią tyle hałasu?
Gdybym miała wpływ na realizacje życzeń, to Tobie i sobie życzyłabym zdrowia!
Ludzie lubią robić hałas wokół rzeczy, sytuacji, rocznic i tego typu spraw.
Nie mówię, że nie spędziłabym uroczo Sylwestra z kimś bliskim, przyjaciółmi czy córką, ale właściwie dojrzałam do tego dopiero teraz, musiał upłynąć pewien czas.
O zdrowie teraz dbam szczególnie, bo jest mi ono bardzo potrzebne na realizację długofalowych planów 🙂
Tobie zatem też go życzę!
Uściski!
Przykro mi z powodu Twoich osobistych zawirowań. Z całego serca życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku, spełnienia marzeń i realizacji planów. Niech wszystkie dni układają się w dobrą i wartą zapamiętania codzienność. Bądź szczęśliwa.
Dziękuję za kondolencje, minęło kilka dni a ja sobie radzę, bo to już na szczęście umiejętność nabyta po latach różnych trudnych doświadczeń z nieudanymi związkami czy przygodami zawodowymi, w których też nie zawsze wszystko szło jak po maśle.
Codzienność jest bardzo ważna i dbam o to, żeby mi służyła.
Dziękuję, Ty też
Iw i mnie przykro bardzo z powodu … rozstań. Życzę ci dużo szczęścia i siły, i żebyś miała oparcie w dobrym, sensownym człowieku, bo ile można być silną kobietą, rozczarowaną mężczyznami 😉 (trochę sobie żartuję ale doskonale wiem co czujesz . Uściskuję ciebie w nowym roku serdecznie.
Emocje jeszcze są, bo trudno ot tak z dnia na dzień zapomnieć i wykasować cały rok z życia, szczególnie, że nie wszystko było złe, a sporo było nawet dobrych rzeczy. Mam nadzieję, że z czasem odetnę się od tego, co było szkodliwe i złe, a może nawet da się zachować jakieś przyjacielskie relacje. Dobrze, że po wykonaniu potrójnego axla wylądowałam dość stabilnie w dalszym trybie nauki, bo w sumie utrzymanie i egzystencja są najważniejsze i to muszę i zawsze musiałam zapewnić sobie samodzielnie. Na ten moment myślenie o bratniej duszy poszło na bardzo daleki plan, bo ważne są inne priorytety.… Czytaj więcej »
Dzien dobry w Nowym Roku 🙂 Czytając Twoje refleksje, widzę, jak odważnie podchodzisz do zmian i jaka silna jesteś. A w 2024 roku życzę Tobie i sibie obfitości zdrowia, abyśmy mógły pokonywać trudności z łatwością. Niech ten rok przyniesie nam również wiele chwil radości, pięknych podróży, fascynujących miejsc i inspirujących spotkań z ludźmi
Dzień dobry,
dziękuję za te słowa, staram się spełniać swoje marzenia, oraz od lat sama zaspokajam swoje potrzeby, a raczej ich większość.
Przy takich założeniach masz dwa wyjścia: albo dajesz radę, albo po drodze gdzieś padasz. Jasne, że i mnie zdarzają się upadki, po których jednak zbieram się w swoim tempie i po swojemu.
Dziękuję Ci za te piękne życzenia noworoczne, i masz rację, Nawzajem! :)))
Spokoju, spokoju i jeszcze raz spokoju. Pozdrawiam 🙂
I harmonii i jeszcze raz harmonii 🙂 Dziękuję i nawzajem!