Blog

Amsterdam od strony wody

23 czerwca 2018
Można poznawać Amsterdam na wiele sposobów. Tym razem opowiem Wam o tym, co spodobało mi się najbardziej.

Bywałam w wielu miastach, gdzie jednym z lajtmotivów była woda. Sama mieszkam nad morzem. Ale kanały Amsterdamu to osobna forma życia. Bez nich to miasto nie miałoby krążenia, nie oddychałoby.


***

Drugiego dnia po targach mieliśmy oczywiście też potrzeby kulinarne, szukaliśmy tym razem steak-baru.

Na tym zdjęciu próbuję otworzyć oczy patrząc pod słonce. Nie udało się. 
Na początek zjedliśmy pyszne steki. 

Do tego doskonałe czerwone wytrawne wino. Nie można tego zostawić ot tak bez komentarza. 
Restauracja nazywa się Castell: BAR-beque Restaurant (adres: Lijnbaansgracht-254 252, 1017 RK Amsterdam, jakby co).

Po najedzeniu się można było wybrać się na spacer po centralnych uliczkach miasta.
Wkrótce dotarliśmy na miejsce:

Usiedliśmy przy stolikach na zewnątrz. Mieliśmy więc dobry widok na uliczkę i na kanał.

Dalej było tylko lepiej.
Okazuje się, że to nie był koniec wieczoru.

Rzut oka na uliczkę po jednej i po drugiej stronie.
I już zmierzamy dalej, czyli zobaczyć dzielnicę, gdzie można było nabyć różne ciekawe specjały.

Tutaj jak widać na obrazku, grzyby.

Ta dzielnica oferuje przeróżne używki.

Jednak na górze w większości widać dość zapuszczone mieszkania.

Przed nami wesoła grupka głównie dziewczyn. Wszyscy w bardzo dobrych humorach. Na końcu uliczzki wychodzimy na taki budynek. Na dole sprzedają kolejne specjały, w tym pieczone.

Naprzeciwko Dworzec Główny, jeśli dobrze zrozumiałam opisy.

Idziemy dalej, a przed nami pływają kanałami stateczki wycieczkowe. A gdzieniegdzie kaczki.

Tutaj zatrzymaliśmy się na dworcu wodnym gdzie można było wykupić ostatnią tego dnia wycieczkę o godz. 22.00.

Sprzedają je w sklepie z pamiątkami.
Nie wiem, jakim cudem wyszłam bez pamiątki. Chyba nie zabrałam ze sobą karty.

Za to kupiliśmy bilety dla całej ósemki. Szef zaszalał.

Niebo żegnało nas wieczornymi rozbłyskami z dysz samolotów. A na wodzie już czekała nasza łódź.

Mimo godziny na dworze było jeszcze całkiem jasno, kiedy ruszaliśmy.

Po zajęciu miejsc dostaliśmy słuchawki. O Amsterdamie można było też posłuchać w swoim języku. Polski kanał miał numer 13.

Wyruszyliśmy z portu słuchając wesołych głosów zapowiadających naszą wycieczkę.

I tu nastąpi seria cudownych zdjęć z całego rejsu. Urocze domy nad kanałem.

Większość z nich nie jest zbyt szeroka, ponieważ opłata podatku była naliczana od szerokości fasady. Dlatego niektórzy mieszczanie rozbudowywali swoje domu w głąb działki.

Jak widzicie na zdjęciach we wszystkich domach umieszczono wspaniałe wielkie okna. A tych mieszkaniach jest naprawdę jasno.
Wszystkie kanały, przez które przepływaliśmy były oświetlone takimi obramowaniami z żarówek.

Typowa niemal w całości przeszklona fasada amsterdamskiej posiadłości.

Urocze te domy!

Poniżej budowla sakralna, niestety nie jestem pewna, jaki to kościół.

Przejazd po kanałach to była uczta dla oczu i serca. Często wychodziłam na pokład, nie wszystkiego wysłuchałam. Bo doświadczanie tych widoków było dla mnie o wiele ważniejsze. Zagłębianie się pod most…

c.d.

i wynurzanie się.


Pięknie, po prostu pięknie jest!

Zachwycające spojrzenie za siebie.

I kolejne typowo amsterdamskie fasady. Takie jak ten dom z okiennicami.

Dodatkowy bonus – widok mostów od spodu.

Co jeszcze?
Ano nagle wypłynęliśmy na szerokie wody rzeki Amstel. I tu się zaczęły widoki!

Jeśli jeszcze raz będę w Amsterdamie, może zlokalizuję najpierw wszystkie zabytki. Tym razem będzie tylko o tych, które mnie najbardziej zainteresowały.


Powyżej widzicie Science Centrum Nemo, czyli Centrum Naukowe Nemo. ciekawym obiektem jest ta łódź.

Poniżej tzw. zegar głupiego Jasia, bo pokazuje godziny jak chce.

Tu poniżej widzimy łodzie mieszkalne. Do pewnego czasu można było sobie taką łódź kupić i dostać zezwolenie na jej zakotwiczenie na którymś z kanałów miasta. Ale teraz od dłuższego czasu już nie wydaje się zezwoleń na zasiedlanie. Można tylko kupić już używaną łódź. A te są w cenie mieszkań w domach.

W tle Opera.

A poniżej jedno z najbardziej znanych miejsc w Amsterdamie: Magere Brug.

Niedługo później rozładował mi się telefon, a aparatu na tę wycieczkę ze sobą nie zabrałam. Myślę zresztą, że wystarczy wrażeń jak na trzy dni, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że podróżowaliśmy praktycznie tylko wieczorami. Amsterdam zapamiętam bardzo dobrze i mam nadzieję, że jeszcze do niego wrócę.

Subscribe
Powiadom o
guest
38 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Maria P.

Bardzo lubie wycieczki statkami turystycznymi, jakos ciagnie mnie do wody. Chociaz niektore ceny zwalaja lekko z nog, ale co tam, raz sie zyje i nie mozna sobie wszystkiego odmawiac. Wycieczka niezwykle interesujaca. 🙂

marigold

Piekne te kamienice wzdluz kanalow. Bardzo lubie mieszkania z ogromnymi oknami, wszystko jedno czy jest to widok na wode czy zielen.
Amsterdam to takie miasto na wodzie dzieki tym kanalom, a noca ma wyjatkowy urok.
Piekna wycieczka, masz duzo wrazen, a najlepsza pamiatka to te zdjecia.

Iwona Zmyslona

W bardzo atrakcyjny sposób pokazałaś miasto wieczorową porą. Te dodatkowe atrakcje przy okazji służbowych wyjazdów, to w wspaniały prezent. Pozdrawiam.

Iwona Zmyslona

Nie wiem czemu pisane w ostatnich dniach komentarze się nie zamieszczają. Dlatego piszę ponownie: W bardzo atrakcyjny sposób pokazałaś miasto nocą. Takie wycieczki w czasie wyjazdów służbowych, to dodatkowy prezent. Pozdrawiam.

ja-Ewa

WItaj Iwono! Zdjęcia zachęcają do zobaczenia tych miejsc "na żywo",bardzo tam ładnie,nie byłam w Amsterdamie.
Trochę wiem o samym życiu w tym mieście,bo mieszkają tam dzieci mojej koleżanki:)
No i TY,jak zwykle,świetnie wyglądasz! pozdrawiam serdecznie

Annette ;-)

Piękna wycieczka – aż się zaczęłam zastanawiać, czy jednak nie pojechać do NL w czasie urlopu.

świechna

Miasto widziane z kanału przepiękne. I te okna 😀

sikorkowyswiat

Woow!! Miasto coraz to bardziej mnie zachwyca. Cudowności. Widok od strony wody – magia! Iwonko czekam na kolejne relacje 🙂 zdjęcia.

anabell

Bardzo lubię takie zwiedzanie miasta właśnie tym "wodnym" sposobem. Niestety Warszawa stoi tyłem do rzeki, w przeciwieństwie do Amsterdamu, Berlina czy też Wenecji. Moja M. była kiedyś na jakimś chyba 3- miesięcznym stypendium w Amsterdamie i twierdzi, że za tymi pięknymi architektonicznie fasadami kryją się kiepskie pod względem użytkowym wnętrza, a jak ci potrzebne mieszkanie na wynajem np. na rok lub dłużej to od razu masz strup na głowie od wyszukiwania, oglądania i przerażenia, że nic nie ma. A ceny zawsze powalające.I gdy tam była trafiła również na paradę miłości co jakoś jej nie zachwyciło.Poza tym wszystko było strasznie drogie… Czytaj więcej »

Ania O.

Żeby się nie krzywić, ostentacyjnie zawsze przykładam rękę do czoła robiąc daszek. Albo patrzę gdzieś zupełnie na bok, a zdjęcie wychodzi fajnie, sytuacyjnie. Był polski? Jestem w szoku. W Szwajcarii w muzeach mają wiele języków do słuchania w muzeach, ale nigdy naszego. Nawet w polskim zamku (stoi w Rapperswil), którego co prawda od środka nie zwiedziłam, ale znajome, które były w tamtejszym muzeum, potwierdziły, że polskiego nie ma. Łódź wydaje się jakby zrobiona z plastiku… Podobny efekt daje statek "Pirat" w Sopocie. We Francji nadal można mieszkać w barkach. Zastanawiałam się jakie to musi być życie. W zasadzie takie na… Czytaj więcej »

Basia

Zdjecia fajne, tyle napstrykalas! Musze jeszcze raz spokojnie obejrzec 🙂 Dziekuje za wycieczke!

Anna

Też mnie swego czasu zachwycił Amsterdam. Ten kościół to chyba św. Mikołaja, ale mogłam coś pokręcić 😇

Nitager

Widoki przecudne, ale najbardziej podobał mi się ten galeon. No i sklep z bizonami.

Nitager

To nie nazwa, to branża. Przecież jest na zdjęciu – Tatanka. Nie oglądałaś "Tańczącego z wilkami"?

Tylko gdzie oni te bizony pochowali. Pewnie na zapleczu.

Margarithes

Swietne zdjęcia Iw 🙂 lubię Amsterdam

PKanalia

kojarzę ten coffeeshop, asortyment z grubsza taki, jak w innych, ale jeśli chodzi o sam klimat wewnątrz lokalu, to znajdywałem fajniejsze /kwestia gustu rzecz jasna/…
z tymi kanałami to przy pierwszej mojej wizycie w Amstku zastanawialiśmy się kiedyś zbiorowo /w coffeeshopie właśnie/, jak wygląda temat reumatyzmu u mieszkańców, ale jakoś potem sprawa uschła, nikt nie podejmował wnikliwszych badań…
p.jzns :)…

Frau Be

I znowu to wrażenie, że już to widziałam wcześniej, że towarzyszyłam Ci w tej wyprawie… I nie jest to Déjà vu! 🙂

Frau Be

No przecież wiem!

KrystynkaR

Bardzo ciekawy wpis, piękne zdjęcia. Nie byłam w Amsterdamie, więc z tym większą ciekawością poczytałam i obejrzałam. Dzięki!

38
0
Would love your thoughts, please comment.x