20.11.2019, środa
Ano tak moi mili,
Skoro z pewną życzliwością spotkał się mój pomysł pisania pamiętniczka, to spieszę z kolejnymi codziennostkami.
Codziennostka nr 1: ćwiczę!
Wczoraj wieczorem wreszcie po bardzo długiej przerwie (od lata, kiedy miałam trochę problemów ze zdrowiem) ruszyłam wreszcie moją szanowną! I zrobiłam sobie na orbitreku 25 minut, a przejechałam czy przeszłam 3,26 km.
Oto naoczny wynik, sama się jaram to się podzielę:
Potem jeszcze zrobiłam na macie jakieś proste ćwiczonka. Nie za dużo, bo miałam bardzo długą przerwę. Kiedyś takim pierwszym treningiem po dłuższej przerwie najczęściej załatwiałam się na dłużej i to na amen, czyli robiłam tak mocny trening, że na drugi dzień nie mogłam się ruszyć. Tym razem wolę nie paść na drugi dzień, tylko pociągnąć te treningi regularnie przez dłuższy czas.
21.11.2019, czwartek
Wczoraj na wieczór po dobrze przepracowanym dniu ponownie udało mi się wejść na orbitreka i zrobić drugi trening.
Tym razem na rozgrzewkę 5 min i 70 m. A potem na dogrywkę dodatkowe 25 min, 3,42 km. I dywanóweczka międzyczasie. Zadowolona jestem z siebie!
Codziennostka nr 2: jem fajne rzeczy!
A na śniadania oczy moje cieszą między innymi takie owsianki, ta wyszła mi bardzo przystojna prawdaż?
Co będzie dalej? Ano kolejne dobre rzeczy dla siebie. Chociaż raz dziennie. I spacery nad morzem. I zdjęcia! I kolejne dobre książki, z których część już czeka na przeczytanie od dłuższego czasu.
Dodam, że wczoraj wieczorem skończyłam nareszcie czytać naprawdę ciekawą biografię Michelle Obamy. Może uda mi się napisać parę słów o niej. Teraz zabrałam się za trochę sensacji i akcji. 🙂
22.11.2019, piątek
A dziś już piątek, więc na razie życzę Wam udanego piąteczku. Na tym kończę mój kolejny mały pamiętnikowy wpis.
Mam dziś przed sobą bardzo dużo pracy, ale z samego rana uradowała mnie pozytywnie załatwiona sprawa, czyli pismo od pewnej instytucji, odpowiedź na które uzyskałam dziś od razu z samego rańca. I to odpowiedź pozytywną. Lubię być skuteczna i lubię załatwiać takie sprawy szybko i skutecznie.
Jest niestety jedna sprawa, która mnie wnerwiła. Od dwóch dni znów mam problem z moją firmową stroną tłumacza, którą niestety znów zaatakowali mi źli hakerzy i mam na niej jakieś setki wirusów, przez co została wyłączona przez operatora i nie działa. Chyba czas na nową stronę. Ale póki co po raz kolejny ktoś musi naprawić tę starą. To już mnie zaczyna wkurzać, bo ostatnia naprawa (płacę a godziny pracy, wyszła w sumie spora suma) już mnie dość drogo kosztowała, ale miała być skuteczna. A tu znów to samo… Jakieś wredoty próbują ode mnie wycisnąć kasę za już opłaconą stronę. Znane powszechnie oszustwo, ale ja się nie ugnę, tylko mnie wkurza, że znów ktoś się tym musi zająć, a chwilowo tego nie robi, pewnie informatyk zajęty. No nic, nie będę się tym denerwować, postaram się zachować luz.
Mozart bardzo mi pomaga w zachowaniu równowagi.
Życzę nam wszystkim udanego weekendu. Mój tym razem będzie pracowity, ale będzie też dobry. Bo tak postanowiłam 🙂
Że tez zawsze znajdzie się coś, co popsuje humor, zatem szybkiego uporania się z hakerami…
Jeszcze do tego informatyk miał problem z mailem, dorwałam go dopiero na messengerze, już wysłałam zapytanie, mam nadzieję, że szybko opanują ten bałagan… I niedrogo 🙁
Czegoś nie zassałam- dlaczego te dwa pierwsze wpisy są z września? Dołączyłaś stare czy Ci się daty pomyliły?
W ramach robienia sobie czegoś miłego pożarłam dziś w charakterze obiadu i kolacji chipsy bananowe – BIO.
Buziam;)
Ano złapałaś mnie na chwili nieuwagi. Nie mam pojęcia, dlaczego wpisałam tam w dacie wrzesień :))) Może to było myślenie życzeniowe, bo wolałabym ciepły wrzesień, a jednak mamy listopad! 🙂 Już poprawiłam.
Póki co pierwsze i drugie śniadanie za mną, w międzyczasie zakupy na tutejszym bazarku. I już nie umrę z głodu co najmniej przeze tydzień. Z pragnienia też nie. A jeśli uznam, że niezbędnie jednak czegoś mi jeszcze do szczęścia potrzeba, to się przejdę do pobliskiego centrum handlowego, czynnego w soboty do 21.00.
Buziaki, miłej reszty weekendu!
A gdzie zdjecia z bazarku
Evadec – tym razem przemknęłam przez bazarek szybkim truchtem, a i tak mi się wydawało, że wszyscy jakoś tak wolno pracują, szczególnie na stoisku z serami. Ale zrobię, kiedy pójdę tam za tydzień. Chyba, że życzysz sobie trochę tych historycznych, to mam ich sporo z lata. 🙂
Ja mam , tak myślę, pewną wadę. Jeśli mam do kogoś interes, dzwonię albo zjawiam się osobiście. Nigdy nie bawię się w sms, czy temu podobne patenty bo wydaje mi się być to dla mnie jakieś nienaturalne a co najważniejsze daje temu, od kogo odpowiedzi oczekujemy, możliwość mataczenia….a to że wiadomość nie dotarła a że się przeoczyła a że …i tak można bez końca. Najlepiej twarzą w twarz ze starym zwyczajem ,że można użyć rąk lub środków przymusu kobiecego. Czas jakiś temu, mój znajomy wypowiedział do mnie takie zdanie:”bieganie albo szpital”… ja tymczasem zmierzam w stronę szpitala ale cieszę się… Czytaj więcej »
Zdecydowanie bardziej i ja wolę rozmowę osobistą lub chociażby telefoniczną, ale kiedy ma się większość znajomych na odległość 1000 km, to pozostają głównie rozmowy telefoniczne za pomocą komunikatorów. Jak pokazuje praktyka, ci co chcą, mają ze mną kontakt. 🙂 Biegania nie lubię, ale toleruję większość innych form ruchu, orbitrek jest jak najbardziej dla mnie, rower i ćwiczenia też. Przeciwko mnie był do tej pory leń i brak energii. Jakoś pokonałam w sobie wewnętrznego lenia, bo do szpitala mi się nie spieszy. 🙂 Tu jesteśmy wszyscy na ty, miałyśmy już kiedyś tę rozmowę, więc będę do Ciebie mówiła na Ty, albo… Czytaj więcej »
Nie. Żadnego na Ty…z nikim, może nawet nigdy. Oczekiwania, zobowiązania, konieczności i rozczarowania. To nie moja bajka..Nie mój film. Takie na Ty, na odpierdol to zbyt nieuczciwe. Bym musiała pamiętać, jak ma Pani na imię, jakie kwiaty lubi. Do czego się uśmiecha a na co smuci. Kiedy ma Pani urodziny, imieniny i czy woda z sokiem czy bez cytryny. Bym musiała pamiętać o Pani a ja nie chcę o
Pani musieć. Jeśli już, chcę to chcieć.
Zabiorę się już. Ja i moja postać. Postać i ja. Kukiełka i …jak nazywa się ta która manipuluje kukiełką…nie wiem…albo co pewniejsze, nie pamiętam.
A jakie to są środki przymusu kobiecego? Bardzo chętnie się dowiem 😀 Bo chyba nie używam, a nie ukrywam, że czasem by się przydały.
W sumie też bym się chętnie dowiedziała, jakimi to środkami dysponujemy, bo też nie używam i za Różą chętnie bym czasem miała na podorędziu 🙂
„Pedalli”, zawsze ryję z tego słowa. ;D Dokładnie od kiedy trafiłam na włoski maraton i były wszędzie napisy reklamowe „festival pedalli”. Wybacz, miałam głupie myśli wtedy. ;D Pierwsza zasada po długiej przerwie od treningów – zaczynasz tak jakbyś była początkującym. Ja też kiedyś chciałam zacząć od razu na ostro i prawie zemdlałam przy interwałach. Nie wolno tak! 😉 Kiedyś na przemian jadałam przystojne owsianki i jeszcze przystojniejsze omlety, które smakowały jak ciasto czekoladowo-owocowe. Ale smaki mi się cosik pozmieniały, mam długie zęby na słodycze. Teraz wyjątkowo dobrze czyta mi się kryminały. Zaczęłam od dwóch książek Agathy Christie, a potem sięgnęłam… Czytaj więcej »
No tak stało się, mój Kettler zaordynował Start Pedalli :))) Też mnie to śmieszy, podobnie jak inne słowa. Np. niemieckie imię męskie Udo, chociaż po latach mówienia w tym języku już znacznie mniej. 🙂 No właśnie w tej chwili czuję się bardzo początkująca i tak działam. Nawet interwałów prawie nie robię, zrobiłam przy drugim treningu leciutkie dwa i niemal spadłam z tego sprzętu, więc czekam, na razie „równomiernie pedalli” 🙂 U mnie ostatnio przeważnie raz dziennie bogato zdobiona owsianka, znalazłam tutaj najpyszniejszy jogurt grecki świata i pewnie dlatego! Więcej słodyczy prawie nie potrzebuję. Za to dziś zafundowałam sobie placuszki bananowe,… Czytaj więcej »
oj tak… po przerwie czasem potrafi ponieść z ćwiczeniami i następnego dnia jest „olaboga”, bardzo demotywująca sytuacja 😆
za to minę Mozart w pełni rozumiem… człowiek to dziwne zwierzę, tyle się musi namęczyć, by być w formie, a kot wykona jeden szybki stretching na stojący lub zahaczając pazurkami o drapak /lub ramę łóżka z IKEI, tak jak u mnie/ i sesję treningową kociej hatha jogi ma z głowy…
p.jzns 🙂
No właśnie, coraz częściej bycie kotem jawi mi się jako wyższa forma istnienia. Chociaż trzeba też dobrze trafić i mieć fajnych ludzi, bo inaczej może nie być tak ciekawie.
Póki co za mną dwa dni przerwy, więc dziś wracam znów na matę i na orbitreka. Już trochę poczułam inne ciało nawet po tych wstępnych wysiłkach, więc czuję, że warto. I cieszę się, że się nie przetrenowałam. Bo mój powrót ma być na dobre, a nie na chwilkę. 🙂
Kot to ma dobrze, nic nie musi. Co najwyżej zeskoczyć do jedzenia, jeśli głodny.
Jedzenie z bitą śmietaną zawsze jest super. Podziwiam samozaparcie w ćwiczeniach. Ja już od dziesięciu lat mówię wieczore: od jutra zacznę….
Serdeczności zasyłam
Oj tak czasem tak bardzo dobrze byłoby być kotem :)!
Bita śmietana? Ahaaaa, na mojej owsiance jest jogurt grecki, mają tu taki pyszny, że tylko ten teraz jadam. 🙂
Ćwiczenia mi dobrze robią na wewnętrzny marazm i fizyczny i psychiczny, więc lubię i cieszę się, kiedy tylko mi się uda!
I nawzajem serdecznie pozdrawiam :)!
od kiedy w sklepach pojawił się islandzki skyr, to grecki spadł u mnie na drugie miejsce 🙂
A tego jeszcze nie próbowałam, spróbuję zatem :)))
What an adorable kitty and that porridge is amazing!
Thanks a lot! 🙂
Zacznę od Mozarta, bo zobaczylam go na koniec. Piękny kot! Z własnego doświadczenia wiem, że trening polubiłam dopiero wtedy, kiedy poczułam jego pozytywne efekty. Nie obalał mnie na sofę, ale dodawał werwy. Owsianka wygląda apetycznie!
Pozdrawiam!
Też uważam, że Mozart jest pięknością. 🙂 Dziękujemy!
Trenuję nadal, tylko po pierwszych pięciu intensywnych dniach były dwa dni przerwy i teraz trenuję co dwa dni. Lub więcej. To chyba będzie dla mnie dobra zasada. 🙂
Hmmm… Za wiele z tego nie zrozumiałem. Nie mam pojęcia, co to jest to niebieskie świecące, nie mówiąc już o informacjach na tym czymś wyświetlonym, ale rozumiem, że są dobre. Owsianka wygląda naprawdę ładnie – gdybym kiedyś malował martwą naturę, na pewno byłaby dla mnie natchnieniem. Jak smakuje, wolę nie zgadywać. A to z tą stroną, to dla mnie w ogóle czarna magia. Nie można tego po prostu przelecieć antywirem?
Dobry wieczór Nitagerze. To niebieskie świecące to mini czujka bezzałogowa UFO, która zdecydowała się na chwilę wylądować w moim salonie, więc wpuściłam, pogadałam jak człowiek z Ufem i poleciało znowu. Te informacje tam wyświetlone są zastrzeżone dla wtajemniczonych, mnie przelali to do głowy takim magicznym dotknięciem czoła, ale wszystko jest w języku niezrozumiałym dla normalnych ludzi, więc nie przejmuj się, że nie rozumiesz. Tak, to jest dobre. Owsianka smakuje równie dobrze, jak wygląda, a na martwą naturę się nadaje, wszak nic tam żywego nie ma. 🙂 Niestety strony w sieci nie da się tak po prostu przelecieć antywirem, ale tak… Czytaj więcej »
Ja koniecznie muszę wrócić do ruchu. Nie chce mi się strasznie, ale zawsze po treningu czuję się tak cudownie.
Mnie przeważnie się nie chce. Wczoraj musiałam się naprawdę przełamać, żeby wieczorem jeszcze poćwiczyć. Ale udało się i po prysznicu położyłam się z błogim i fajnym poczuciem lepszego czucia we własnym ciele. Warto, chociaż nie chce się. 🙂
A ja nie mogę się zmobilizować żeby wrócić do sportu
Mnie też za każdym razem bardzo ciężko idzie, ale zawsze mam wielkie poczucie szczęścia, kiedy mi się uda. I w dodatku ma to dobry wpływ na samopoczucie i niemal od razu człowiek zaczyna chodzić jakiś taki bardziej wyprostowany. 🙂
Owsianka bardzo instagramowa Ci wyszła. Zdjęcie Mozarta bardzo klimatyczne – widzę, że Canon w ruchu 😉
Co do włamań – nie znam tego przypadku, ale zwykle takie coś ma miejsce, gdy system strony nie jest na bieżąco aktualizowany. Aktualizacje łatają dziury w systemie, które już wyłapali złośliwcy by je wykorzystywać właśnie do wstrzykiwania ludziom w strony złośliwego badziewia (zwykle do wyciągania danych poufnych) przez które potem firma hostingowa blokuje stronę – do czasu usunięcia tego czegoś złośliwego.
To niestety ta gorsza strona posiadania własnej strony. Wymaga dbania na bieżąco o „silnik” czyli system. Współczuję…
Dzięki za pochwałę instagramowej owsianki 🙂
Canon oczywiście w ruchu, a że na zewnątrz pogoda rozczarowuje, staram się chwytać chwile domowe w obiektyw. 🙂
Chwilowo jestem bardzo rozczarowana tą stroną, więc planuję zupełnie nową od nowego roku.
Mam nadzieję, że nowa strona rozwiąże problemy.
Pozdrowienia serdeczne
Ruch to zdrowie – pod warunkiem, że się nie przesadzi. Od półtora roku ćwiczę regularnie – przez pół roku chodziłam na zajęcia Nirvana Fitness (polecam), ale że chętnych było mało, to grupa się rozpadła i zaczęłam chodzić na zajęcia taneczne dla pań 40+ w centrum kultury. Owsianka wygląda smakowicie, ale nie dla mnie takie specjały – nie mogę przesadzać z błonnikiem, a jakiś czas temu zauważyłam, że od nabiału schodzi mi skóra z uszu. Dobrego weekendu 🙂
Z ruchem na pewno nie przesadzam, chodzę dużo na spacery, chodzę na orbitreku, żeby podkręcić cardio. A do tego robię ćwiczenia.
Mnie nie po drodze z grupami, jestem za dużą indywidualistką. 🙂
Owsianka na szczęście nie jest u mnie na liście produktów zakazanych :)))
Pozdrowienia