
Czy słońce zawsze tylko wstaje?
No wiadomo, że nie. Czy zawsze tylko zachodzi? Też nie. Ale jednak najczęściej zapadamy się w trudne emocje, kiedy wszechświat zamiast nagrody podrzuca nam znowu jakieś truchło.
Dlaczego tak łatwo jest nam zapaść się w nicość, kiedy dopadają nas trudności i zmiany, szczególnie kiedy nie mamy na nie wpływu?
Negatywne myślenie – dlaczego tak łatwo w nie wpaść?
Jest na to logiczne uzasadnienie. Nasz mózg o wiele łatwiej skupia się na rzeczach negatywnych, na krytycznych emocjach, niż na rzeczach pozytywnych.
Sama wiesz, jak to bywa w dłuższych związkach. Często na początku partner/-ka wydaje się cudem skończonym – o tak wielu zaletach, że aż oszałamia i pozbawia tchu z zachwytu (w każdym razie życzę Ci przeżycia tego stanu chociaż raz! 😉).
Z czasem jednak te zalety bledną, a kiedy życie konfrontuje nas z mniej przyjemnymi aspektami drugiej osoby, to najczęściej uczepiamy się tych wrednych cech. Niczym jeździec bez siodła końskiej grzywy – i dalej jazda narzekać, jaki to on tudzież ona beznadziejny/-na.
Z podobnych powodów szybko nudzą nas nowe zabawki, gry, samochody czy meble – bo nasz mózg bardziej reaguje na to, co mu przeszkadza, niż na to, co jest neutralne czy pozytywne.
I zła wiadomość jest taka, że nie da się tego uniknąć. Dlatego nad dostrzeganiem pozytywów w życiu trzeba świadomie pracować, bo one same nie przychodzą (statystycznie rzadziej niż te negatywne myśli).
Ewolucyjne wyjaśnienie – instynkt przetrwania rządzi!
Takie przystosowanie mózgu ma związek z najsilniejszym instynktem człowieka – instynktem przetrwania.
Większa skłonność ludzkiego mózgu do dostrzegania negatywnych aspektów (tzw. negativity bias, czyli negatywne skrzywienie poznawcze) ma silny związek z instynktem przetrwania. Ewolucyjnie było to mechanizmem adaptacyjnym, który pomagał naszym przodkom unikać zagrożeń i zwiększał ich szanse na przeżycie.
W dawnych, niebezpiecznych czasach człowiek musiał szybko dostrzegać zagrożenia – drapieżniki, trucizny, wrogów. To zwiększało jego szanse na przeżycie i przekazanie genów.
Czy miał czas na wąchanie kwiatków i słuchanie szumu lasu? No nie bardzo. Przeoczenie zagrożenia mogło oznaczać śmierć, więc mózg naturalnie fiksował się na tym, co złe.
Badania naukowe – twarde dowody na negatywne skrzywienie
🔹 Badania Johna Cacioppo – psycholog z University of Chicago wykazał, że mózg silniej reaguje na bodźce negatywne niż pozytywne. Aktywność mózgu mierzona EEG była znacznie wyższa w reakcji na obrazy negatywne.
📌 Źródło: Cacioppo, J. T., & Gardner, W. L. (1999). Emotion. Annual Review of Psychology, 50, 191–214.
🔹 Badania Paula Rozina i Edwarda Royza – pokazali, że negatywne doświadczenia mają dłuższy i silniejszy wpływ na psychikę niż pozytywne. Traumatyczne wydarzenia zapamiętujemy na lata, a miłe momenty? Często szybko ulatują.
📌 Źródło: Rozin, P., & Royzman, E. B. (2001). Negativity Bias, Negativity Dominance, and Contagion. Personality and Social Psychology Review, 5(4), 296–320.
🔹 Badania Johna Gottmana – w kontekście relacji międzyludzkich odkrył, że aby utrzymać zdrowy związek, potrzeba 5 pozytywnych interakcji na każdą negatywną, bo te złe mają większą wagę psychologiczną.
📌 Źródło: Gottman, J. M., & Levenson, R. W. (1992). Marital Processes Predictive of Later Dissolution: Behavior, Physiology, and Health. Journal of Personality and Social Psychology, 63(2), 221–233.
🔹 Badania Baumeistera na temat efektu negatywnego – wykazały, że negatywne wydarzenia mają większy wpływ na pamięć, emocje i decyzje niż pozytywne.
📌 Źródło: Baumeister, R. F., Bratslavsky, E., Finkenauer, C., & Vohs, K. D. (2001). Bad is Stronger than Good. Review of General Psychology, 5(4), 323–370.
Podsumowanie – co z tym zrobić?
🔸 Negatywne skrzywienie poznawcze było kiedyś korzystne, ale dziś może prowadzić do nadmiernego stresu i pesymizmu.
🔸 Świadome dostrzeganie pozytywów wymaga wysiłku – ale jest kluczowe, jeśli nie chcemy utknąć w spirali negatywnego myślenia.
🔸 Pytanie: A jak jest u Ciebie? Szybko się nudzisz nowymi rzeczami? Ludźmi? A może umiesz dostrzegać to, co dobre? 😊
Staram się we wszystkim znaleźć coś dobrego, a o złym jak najszybciej zapominać – to drugie raz się udaje, a raz nie. Pozdrawiam 🙂
Tego też staram się trzymać. A czy te zapomniane rzeczy nie wracają czasem do Ciebie? Bo mnie potrafią dopaść w najmniej spodziewanym momencie. Nie masz tak?
Wracają, dlatego napisałam, że raz się udaje, a raz nie.
Oczywiście biologiczne wytłumaczenie jest jak najbardziej na miejscu. Zauważanie negatywów ma funkcję surwiwalową. Ale z tym przykładem czepiania się negatywów w związku to trochę coś innego, bardziej chodzi tu o wzorzec rodzinny. Jeśli rodzice byli czepialscy z nosem na kwintę, kontrolujący, histeryzujący, gdy coś nie szło po ich myśli, przynajmniej niektóre ich dzieci będą szukały sposobu, żeby wrócić do takiego wzorca, nawet jeśli obiektywnie nie ma powodu, żeby się czepiać i mieć nos na kwintę.
Tu na pewno masz wiele racji, że w jakich wzorcach wzrastamy, takie potem nieuchronnie przenosimy na swoje dorosłe związki, chyba że bardzo nad tym pracujemy i zdobywamy świadomość i umiejętności, jak lepiej funkcjonować.
Ale nie sądzisz, że to właśnie czepialstwo i marudzenie przychodzi ludziom przeciętnie łatwiej, niż dostrzeganie pozytywnych stron partnera, związku, wspólnego życia?
Wszystko to jakoś szybko powszednieje, a przynajmniej takie mam obserwacje z otoczenia 🙂
Poruszyłaś tyle tematów jednocześnie… Może zacznę od partnera/ki. Oczywistym jest, że zachwyt mija. Miłość jest jak przepaska na oczach – nie widzimy wad, tylko zalety. Problem z tym, że ta przepaska z czasem się przeciera i spada. Dlatego lepiej zacząć od drugiej strony – niech partner/ka będzie szarą myszką, osobą z pozoru nieciekawą, nawet w połowie nie tak atrakcyjną jak jej przebojowa koleżanka. Wtedy stopniowo, zamiast tracić z oczu jego/jej zalety, zaczynamy je dostrzegać. Nagle zauważamy, jaki miły ma uśmiech, jak ciekawie potrafi opowiadać, gdy mówi o czymś, co go/ją interesuje, jakim ciepłym i cierpliwym potrafi być człowiekiem. I wtedy… Czytaj więcej »
Nitagerze, zawsze mnie interesuje Twoje podejście, bo mam wrażenie, że dość mocno się różnimy 🙂
Takie podejście do miłości byłoby w sumie nawet bardzo praktyczne, nie przeczę. Tylko czy to się da ustawić? Wymyśleć sobie, że zainteresuję się właśnie tą osobą, spodziewając się jej licznych zalet wewnętrznych? Na pewno często można właśnie bardzo się zaskoczyć tym, co w środku i to pozytywnie, tylko zastanawia mnie, jakiej techniki użyć, żeby to wydobyć?
Co do zalet pesymizmu, to oczywiście że przy takim nastawieniu każda dobra rzecz to tylko miłe zaskoczenie 🙂
jestem długodystansowcem. i potrafię dostrzec małe radości w już znanym otoczeniu. tak. trzeba nieco wysiłku, ale warto. i dobre słowo powiedzieć, i dobre detale dostrzec.
Też umiem w długie dystanse 🙂 Bo najczęściej wartościowe cele nie są osiągane w krótkim sprincie, tylko długim wysiłkiem. I w trakcie bywa naprawdę deprymująco i trudno.
Potrzeba czasu do ich osiągnięcia. Ale efekty bywają tego warte 🙂
Mnie też cieszą detale, śpiew ptaszka czy ładne kwiatki i pączki na wiosnę :)))