Zostałam bohaterką we własnym domu.
Czekałam ponad dwa tygodnie na montera, który miał mi odblokować kaloryfer w gabinecie. Jako że monter nie dotarł, a mnie już cztery litery zaczęły marznąć od pracy w takich warunkach, zaczęłam powoli niechętnie pracować w domu. A czasem muszę. Kiedy dziś doszedł do tego jeszcze zimny kaloryfer w sypialni, zaczęłam marznąć paskudnie.
A co gorsza jeszcze jeden z dwóch kaloryferów w salonie vel dużym pokoju też się zrobił zimny, i to akurat ten, na którym Mozart urzęduje w swoim leżaczku-hamaczku.
Tak więc wzięła IW narzędzia, odkręciła zawory obu kaloryferów, poluzowała tam w środku taki bolec (raz widziałam i wystarczy) i działają oba. A ten w salonie pewnie się wystraszył, bo IW pokręciła nim kilka razy i się poddał bez rozbierania, tjaaaaa. Ma się ten dar przekonywania.
Tylko teraz nie wolno mi się przyznać do tego, że cokolwiek majstrowałam przy tych zaworach, bo to w gestii firmy ds. ogrzewania, która obsługuje moją spółdzielnię. No ale jak tak obsługuje, że mi du….sza marznie, to niech się walą, sama zrobiłam!
Poza tym udało mi się odkamienić mój ekspres do kawy, o dziwo z firmowym odkamieniaczem i według instrukcji jednak to poszło. 🙂
To jednak przyjemnie móc się napić kawy w domu, szczególnie kiedy na dworze tak pada, jak u mnie w ostatnich dniach.
Czym by tu się jeszcze pochwalić…
Aaaa całą chałupę odkurzyłam w najdrobniejszych szczegółach w miniony weekend. I jeszcze wysprzątałam dokładnie regał RTV. Zostało mi poustawianie ulubionych płyt, ale to już czynność przyjemna, a może jeszcze im zafunduję jakieś pudełko, żeby się tak nie kurzyły. Bo ja cholernie nie lubię odkurzać.
Mozart doceniła moją pracę, ma teraz gdzie sobie swobodnie połazić.
No i żeby nie było, że tylko sobie kupuję, Mozartowi zafundowałam nowy obrusik do stołówki.
O licznych porządkach, które w ostatnim czasie w mieszkaniu uskuteczniam na razie tylko nadmieniam. Jak tak dalej pójdzie, niedługo ciąg dalszy samochwalstwa. A póki co siadam, bo mimo później pory mam jeszcze pracę do zrobienia.
A Wy jak tam? Gdzie ostatnio byłyście i byliście bohaterkami i bohaterami w swoim domu?
Zimny kaloryfer w sypialni bym zniosła. Lubię spać w zimnie i specjalnie wychładzam sobie sypialnię co wieczór. Zimny gabinet też bym zniosła, bo wolę się grubiej ubrać, niż podkręcić mocniej kaloryfer, bo inaczej puchną mi zatoki i robi się nieciekawie. Ale kaloryfer z hamaczkiem dla kota?! MUSI BYĆ CIEPŁY!! O kawie wypowiedziałam się w poscie o kawie. 🙂 Też nie lubię odkurzać, dlatego staram się o możliwie jak najmniejszą liczbę powierzchni płaskich w domu i możliwie zerową, durnostojek zbierających kurz. Tzn. te co są, to są, więcej nie planuję. Na odkurzaczu jeżdżę codziennie, bo na białych panelach widać dosłownie wszystko.… Czytaj więcej »
No właśnie! Ten kaloryfer z hamaczkiem nadal jest chłodny, co uważam za oburzające!
Niestety u mnie zaczęły się też nieprzyjemne objawy przemarznięcia w domu, kiedy mieszkanie było takie niedogrzane.
Właśnie z powodu niechęci do odkurzania nie posiadam lub posiadam bardzo mało durnostojek i raczej też nie powiększam ich ilości, tylko redukuję. 🙂
Codziennie na odkurzaczu – fajnie by było, bo przy Mozarcie właściwie codziennie przedpokój i okolica nadają się do odkurzania. 🙂
U mnie wspólna jest tylko suszarnia, pralkę mam na szczęście swoją, a suszarki nie używam, chyba że taką stojącą. 🙂
Powiem Ci, że jak kilka latek mieszkam w tym mieszkaniu, to pierwszy raz rok temu zdecydowaliśmy się na trochę włączyć kaloryfery. Sąsiedzi grzeją nas z każdej strony i generalnie nigdy nie było takiej potrzeby. Ale rok temu zaczęły nam się intensywnie szyby pocić i nie ma wyjścia. W tym roku dosłownie robią się kałuże pod oknami, więc już zaczęliśmy grzać.
Też bym chętnie zlikwidowała, najlepiej wszystkie, ale nie wypada, po to prezenty ślubne. Poczekam jeszcze kilka lat i powyrzucam.
Chciałabym przeszkloną gablotę dla książek, bo te strasznie zbierają i każdą trzeba czyścić z osobna.
Jeśli tak dobrze Was dogrzewają sąsiedzi, to najwyraźniej blok jest bardzo dobrze izolowany. Mój ma sporo lat, pewnie z pięćdziesiąt, ekhem :), grzanie sąsiadów nie przechodzi do mnie i w chałupie jest po prostu zimno jeśli nie włączałabym kaloryferów. I właśnie najgorsze są te okna, które się pocą. I tak latam codziennie rano ze ściereczką i przecieram, bo inaczej miałabym tu zaraz zapleśniały silikon, czyli taki, jaki tu zastałam i jaki został wymieniony w ramach usług spółdzielni dla nowej lokatorki. No tak, nie wszystko wypada zlikwidować. Ale wiesz od pewnego czasu myślę o fotografowaniu takich rzeczy – ku pamięci, a… Czytaj więcej »
Też się wykreowałam na bohaterkę- dokleiłam brakujący kawałek tapety, bo zięć zrobił panel o 20 cm dłuższy od tapety.
Trzeba było „domówić” i dosłali. I znów czekam na stolik i wciąż czekam na lampę. Buziam;)
Oooo, czyli sama wreszcie tę tapetę dokleiłaś! I brawo!
Mam nadzieję, że stoliczek i lampę dostaniesz już niedługo, bo będzie u Ciebie w sypialni o wiele przyjemniej. :)))
No brawo Ty! A wiesz, ze miałam koleżankę, która nie posiadała porządnego lustra w łazience, ale za to cały zestaw narzędzi, a co!
Ciepełka i pysznej kawki życzę:-)
W sumie też ostatnio szukam porządnego lustra, bo te większe co mam, to tylko takie stojące, a wiszące jest jedno – małe w przedpokoju, nieco większe na szafce w łazience i jedno bardzo wąskie w sypialni. Da się przeżyć, ale docelowo szukam większego. No i narzędzia uzupełniam. :))
Dzięki, jutro o świcie przychodzi monter. Muszę się szybko wyspać!
Iglica się w termostacie zablokowała – zdarza się. Czasem wystarczy pokręcić w tę i we w tę, ale nieraz trzeba ją wzruszyć młotkiem. Byle nie za dużym i z wyczuciem, żeby się nie zgięła. A jak to nie pomaga, to odkręcić pokrętło i tam jest taki śmieszny dynks pod spodem… No, ale komu ja to tłumaczę!
Niestety tu nie wystarcza przekręcanie w tę i w tę, bo ta iglica (dzięki, że przypomniałeś mi polskie słowo) niestety jest mocno zapieczona, tym bardziej, że na pionach dokonywano ostatnio wyłączeń z powodu remontu nade mną. Młotka jeszcze nie mam, ale poruszałam ją (po odkręceniu termostatu) tymi obcęgami, też się dało. Ale w jednym kaloryferze, tym kocim nadal nie jest jeszcze dobrze, bo się ciągle blokuje przepływ ciepła, więc jutro z samego rana przyjdzie monter, niech on się też troszkę pomęczy. 🙂 Mimo wszystko nadal możesz mi tłumaczyć, jeszcze zawsze się czegoś mogę douczyć (tu mi słowa zabrakło), więc śmiało… Czytaj więcej »
no, i o to chodzi /to tak a propos fotek 🙂 /… a co do bohaterstwa domowego… uwaga, będzie drobny hardcore… otóż od długiego weekendu świątecznego /Halloween, Święto Zmarłych, Dziady/ w zapomnianym kącie kuchni stał sobie zapomniany garnek, w którym /jak pamiętam/ była robiona zupa dyniowa… jakoś tak się dziwnie zrobiło, że wszyscy w domu udawali, że go tam nie ma… a może nikt nie miał czasu się tym zainteresować? 🙂 … może… tyle jest wciąż do zrobienia, tyle ważnych i jakoś ubywać nie chce… więc jakoś tak ze trzy dni temu ja do tego garnka zajrzałem, tak trochę z… Czytaj więcej »
Zdjęcia ze specjalną dedykacją, czego pewnie nietrudno się było domyśleć. 😀 Noooo taaaaaak, bohaterstwo w myciu garnków też się liczy. Ja ostatnio odkryłam w jednym z pojemników z sezamem glistę – a że już dobrze znam ten gatunek, to przypomniałam sobie latającego owada, którego wykończyłam ostatnio w kuchni (mole mączne czy jakoś tak). Na szczęście sezamu nie zmarnowało się dużo, opakowanie było bardzo szczelne, a resztę rzeczy czym prędzej przesypałam do kolejnych szczelnych opakowań. Bo to się właśnie tak kończy, jak się ma za dużo rzeczy. Albo garnków 🙂 Bo gdyby było niezbędnie potrzebny, to i mycie by nastąpiło szybciej,… Czytaj więcej »
a tak w ogóle, to regalik fajny z punktu widzenia kwestii kotyfikacji mieszkania… no, ale tu się pojawia sprawa tych niepotrzebnych rzeczy… jak prędko go zagracą?… Mozart na pewno tym zachwycona nie będzie 🙂
u mnie w jednym miejscu stoi taki stoliczek turystyczny… kompletnie bez sensu stoi i żaden problem go złożyć, schować… no, ale jeśli to zrobię, to będzie koci foch, bo to utrudni trasę na parapet i za okno…
Nie zamierzam wstawiać na regalik więcej rzeczy, a nawet jeśli to pozostawię puste miejsca, żeby koteczka miała się jak przemieszczać, no przecież! 🙂 Myślałam o regale stojącym na te płyty tak poważnie… A miejsce mam jeszcze obok regału, a jakby co to i za drzwiami.
A ten stoliczek dla kota to lepiej niech zostanie. Wiesz, że ja myślę zawsze w kategoriach, czy i jak kot będzie miał wygodnie wskoczyć z jednego mebla na drugi? 🙂
Zafascynował mnie Pani regał. Nie ma nóżek. Stoi półką na podłodze i nie ma na nim zacieków od mycia. Niesamowite. Z fachowcami jest coraz dziwniej, trudniej , mam wrażenie. Starsi wydają się lepsi chociaż w komunikacji a młodsi ….tak często mi podpadają ,że wybieram z innych. Znajomy. Mam znajomego . Znajomy ów ściągnął hydraulika przez jakiś portal i co mnie zadziwiło, zrobił, nie zepsuł, był słowny. Ja takiej odwagi nie mam ale …co zabawne-znajomy jest młodszy. Wiem , niemożliwe a jednak.
Dziękuję za spostrzeżenie, ale podam parę danych. Ten regał to jeden z lepiej wymyślonych przez IKEA (lata temu, bo regał podróżuje ze mną od lat ok. 18) regałów, bo ma dobrze ukryte pod tą dolną półką niewielkie kółka. I na tych kółkach można go łatwo przesuwać. Wprawdzie tylko w prawo i w lewo, do przodu niestety trzeba przestawić lub przenieść, ale to i tak dużo. Akurat mnie się udał dobry fachowiec, ale w Polsce, więc on mi tam zawsze wszystko robi w moim mieszkaniu. A poprzednio robił wszystko w domu. Tutaj w Niemczech mieszkanie wynajmuję od spółdzielni, więc jestem zobowiązana… Czytaj więcej »
no droga moja idąc Twoim tropem rozumowania, jestem codziennie bohaterką w moim domu ))))))))))))))))))))))))))
a już zawleczenie Lucynki do weta i jej tam obsłużenie, co prawda w rękawicach spawalniczych!! to już superbohater ze mnie.
Oczywiście prace tego typu jak termostaty, wiercenia, naprawy kontaktów zostawiam Naczelnikowi, bo już by mi był do niczego niepotrzebny przecież 😉
No to brawo, uważam, że powinnyśmy się częściej doceniać i klepać się po ramionach!!! A obsługa zwierzaków u doktorów to już w ogóle wyższa szkoła jazdy :))), moja kota też przy wielu czynnościach najchętniej by mi wydrapała co się da. 🙂 Z braku Naczelnika czy innego osobnika płci męskiej w zasięgu i z niechęci do proszenia się u mojego przyjaciela eks wolę jednak umieć więcej rzeczy zrobić samodzielnie. Bardzo to zmniejsza ilość zobowiązań a i przyjemnie jest wiedzieć, że jest się samowystarczalną w jeszcze jednym zakresie. 🙂 Co do przydatności Naczelnika w Twoim domu jestem jak najbardziej za tym, żeby… Czytaj więcej »
Taką ostatnio byłam bohaterką w swoim domu, że chcąc naprawić szufladę w komodzie, uszkodziłam ją :-DDD
Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, więc nie można się poddawać. Poza tym często dopiero, kiedy się coś popsuje, człowiek dojrzewa do zamówienia czegoś nowego. Taki porządek rzeczy. 🙂