Pamiętam moje święta sprzed lat. W sumie dawałam się zawsze wciągnąć w tę magię świąt, ryczałam przykładnie na wszystkich świątecznych filmach, wierzyłam może już nie w świętego mikołaja, ale w te rodzinne pojednania i cuda pod rozgwieżdżonym zimowym niebem. Nie żeby zaraz sanie, renifery, dzwonki i szuranie w kominie, ale te cuda bardziej ludzkie.
Chyba przytrafiła mi się przypadłość zwana wiarą w człowieka. Potem jednak okazywało się, że poza ekranem i światem filmów moje święta były jakieś takie ciężkie, niemal zawsze obciążone czyimś fochem. Doszłam w pewnym momencie do przepoczwarzenia się w Grincha, brakowało mi tylko śmiesznego wyrazu twarzy i zielonych barw.
Z czasem pracując nad sobą dostrzegłam, że to nie wina świąt, tylko jednak otoczenia. I że skoro otoczenie nie może i nie chce się zmienić, to należy zmienić otoczenie.
Dziś pewna miła Osoba na Instagramie albo Threads spytała mnie, bez czego nie wyobrażam sobie świąt, mając na myśli świąteczne potrawy.
I zdziwiła mnie moja własna odpowiedź. Bo owszem, zachowuję tradycje świąteczne w zakresie kupowania sobie prezentów, chodzenia po jarmarkach bożonarodzeniowych i picia grzańca. Ale już kwestia ozdabiania krótkoterminowego domów czy mieszkań, sprzątania chałupy na błysk czy gotowania 12 potraw na wieczerzę wigilijną jest mi obecnie całkowicie obojętna.
Przestałam odczuwać jakąkolwiek wewnętrzną presję.
Moja córka ma do tego bardziej tradycyjne podejście, ale umówmy się, moja córka potrafi gotować! Wyczarowanie przez nią tacy pierogów nie stanowi żadnego problemu. W ubiegłym roku spędzałyśmy wigilię i święta razem u mnie w domu i naprawdę ona sama z moją niewielką pomocą (ja nakupiłam większość, a ona przygotowywała praktycznie wszystko) zrobiła te święta!
I jeszcze nakręciłyśmy kilka filmików opartych na tradycji 🙂 Zrozumiałych zresztą tylko dla Polaków znających czy przymuszanych do starej polskiej tradycji. Bawiłyśmy się doskonale i świąt 2022 nie zapomnę nigdy 🙂
Na szczęście obecnie spotykam się z Miłym, dla którego w święta też najważniejsze jest spotkanie z rodziną, pobycie razem. A cała reszta to dodatkowa otoczna, może być ale nie musi.
Tak więc moja Magia Świąt w tym kolejnym dobrym roku polega na tym, że w prezencie daję sobie spokój i poczucie, że
NIC NIE MUSZĘ!
A że te kilka dni będą bardzo krótkim urlopem przed bardzo obciążającym dla mnie okresem, to wykorzystam je naprawdę na aktywność, którą lubię, a jedzenie zrobimy na tyle, żeby było smacznie i żeby się najeść.
Porządek mam trochę lepszy, niż w ostatnim wpisie, więc czuję się GOTOWA NA ŚWIĘTA!
I tego Ci też życzę, niezależnie od tego, czy twoja wersja świąt jest cała w ozdobach, czy skromna i minimalistyczna, jak moja. 🙂
Jedyne moje ozdoby to będą zdjęcia z przeszłych świąt, bo miałam przyjemność spędzać święta dwa lata temu w Warszawie, sama chodziłam po uliczkach Starówki i po lesie, i może dzięki temu powstało mnóstwo fantastycznych zdjęć.
***
A poza tym jestem tym mijającym rokiem tak wyczerpana i wyzuta ze wszelkich sił, że przygotowywanie czegokolwiek poza minimum w tym momencie przekracza moje możliwości. Jakimś cudem chcę odpocząć w te dni, bo czeka mnie równie trudne i intensywne kolejne półtora roku. A odpoczynku w mijającym roku było chyba za mało, bo mam poczucie, jakbym oddawała właśnie resztki sił nosząc rzeczy do samochodu, a mam tego trzy kursy, w tym dwa już za mną. A dróżka do samochodu jest dziś błotniska, ale na szczęście wykorzystałam chyba jedyne pół godziny bez deszczu. Zbieram się, bo jeszcze komputer trzeba przenieść i w drogę do domu. Praca na dziś zakończona. Komputer oddaję zaraz do firmy i ruszam.
***
Wiem, że nie każdy ma Instagram, ale dla tych co mają wrzucam trochę tych historycznych wpisów:
W tym duchu życzę Ci uczynienia wszystkiego, co tylko będzie w twojej mocy, aby wejść w święta i nowy rok w możliwie jak najlepszej wersji dla ciebie!
P.S. Napisałam posta i zaplanowałam jego publikację na wczoraj, nie zdążyłam wrzucić innych zdjęć, niż tych postów na Instagramie, więc jest tylko tytułowe. A może i dobrze, w sumie jak ma być minimalistycznie, to niech będzie. 🙂 Ze zdjęciami czy bez przesyłam buziaki i uśmiech!
Jesteśmy z moim Miłym w domu rodzinnym i traktujemy ten czas jako dłuższy, bardzo przyjemny urlop. Coś tam będziemy pichcić (Kochany zrobi śledzie w różowym sosie), ale większość potraw będzie kupna. Wyprowadzka z Polski kilka lat temu sprawiła, że prawie zupełnie odcięłam się od tego, co wypada i co należy. Traktuję ten czas z uśmiechem, bo stać mnie. Cieszę się, że u Ciebie też w porządku. Dużo siły na nowy rok 🙂
Witaj Świechno, jak dobrze jest czasem być daleko, odpada bardzo dużo niepotrzebnych stresów i można naprawdę spędzać czas jak dorośli ludzie, czyli tak jak się chce :). Jedzenie nie było dla mnie nigdy najważniejszym celem świąt, a więc zrobimy tyle, żeby mieć co jeść. Trzeba też dokupić trochę, bo przez 3 dni potem sklepy będą nieczynne. A tym, co wypada również od dawna się nie przejmuję. Dobrze mi z tym. Mimo wszystko w towarzystwie osób, które szanują moje granice zachowuję się z poszanowaniem ich granic. Jeśli to nie wystarczy, to trudno :). Uściski i Tobie też spokojnych dobrych świąt i… Czytaj więcej »
Też jestem Grinchem. Żarcie wigilijne jest bardzo dobre, cały rok można to jeść. Zupa grzybowa jesienią ze świeżych grzybów wjeżdża na stół kilka razy. A co, pieroga bym miała też nie zjeść? Barszczyk czerwony miałam tydzień temu. Potrawy wigilijne są super. Ja przestałam odczuwać nie tylko świąteczną presję ale i pasję. Nie widzę sensu, bo ani nie jestem religijna, ani nie jestem tradycjonalistką. Zazdraszczam córce, chciałabym mieć pasję do gotowania, bo obecnie nienawidzę tego robić. Też na te święta daję sobie spokój i poczucie, że nic nie muszę. I to jest ekstra! Jestem po i przed trudnym okresem. W handlu… Czytaj więcej »
Tak właśnie też uważam. Może już aż takim Grinchem nie jestem, ale podejście mam takie jak Ty: nie musi być specjalnego czasu na potrawy, które lubię i na barszczyk czy grzyby :). W tym roku córcia jest daleko, więc nie będzie tych potraw, ale zobaczymy, jak będzie dalej. Córka ma dar po drugiej babci i sama go rozwinęła skutecznie :), na czym korzystają jej wszyscy znajomi i przyjaciele, z którymi spędza ten czas – częściowo w Home Office, ale ma też tydzień urlopu, to tak na pocieszenie, że nie tylko Ty pracujesz, chociaż w handlu to naprawdę jest teraz trudno.… Czytaj więcej »
Praca w domu to nie to samo. 😉 Mogłabym pracować w ten sposób, nie narzekałabym. No i nie mam tygodnia urlopu. ;P
Ale praca wczoraj była rewelacyjna. Później wyszliśmy z pracy, było bardzo wesoło, zjechali się wszyscy pracownicy, podarowaliśmy szefostwu upominki, było fantastycznie. 🙂
Taka atmosfera w pracy to coś, co warto docenić!
W niewielu miejscach stałej pracy mi się zdarzała, chociaż na zleceniach jako tłumacz o wiele częściej :).
Zdecydowanie też bym mogła pracować z domu, ale to dość rzadki przypadek, kiedy jest się zatrudnionym na stałe. Chociaż nie wykluczam tego w zawodzie, którego się uczę. Zobaczymy, jak będzie.
Uściski 🙂
W wieku lat pięciu odkryłam, że Mikołaj, choinka, szopka to są swego rodzaju „ustawki” jak byśmy to dziś określili.I miałam niefart, bo na spędzie pt. „impreza choinkowa dla dzieci pracowników” głośno poinformowałam inne dzieci o tym, że ten pan w czerwonym szlafroku to nie Mikołaj, tylko pan S. i ma doczepioną brodę , wąsy i brwi. No i w efekcie zostałam wyprowadzona szybko do domu. Gdy już dorosłam, wyszłam za mąż i pojawiła się na świecie moja córcia to bardzo krótko wierzyła w Mikołaja, bo był to czas, gdy po mieście snuło się sporo Mikołajów i to dało dziecku dużo… Czytaj więcej »
Hahahahaha! Jakoś od zawsze wiedziałam, że ty od zawsze byłaś małym bezczelem, do tego cholernie inteligentnym, więc kto w ogóle śmiał w wieku pięciu lat wciskać ci historyjki o Mikołaju i szopce :)! Gratuluję rozdziewiczenia innych bajtli, nie każdy ma takie możliwości już w tak młodym wieku! Nie zapomną tego na pewno nigdy! :)))) Co do córki też kumata jest, a więc od wczesnych lat była, bo inteligencję podobno dziedziczy się po Mamusi. U nas też zachowała się tradycja prezentów, nawet ją lubię :). Dobrze, że babcie nadal mogą coś jeść! I tym optymistycznym akcentem życzę Ci spokoju i dużo… Czytaj więcej »
zgodnie ze swoim zupełnie niestatystycznym podejściem do Świąt świętuję już drugi dzień według kalendarza Przodków, a co do różnych zwyczajów przyjmowanych jako kanon, to nie trzymam się żadnych zasad oprócz jednej, właśnie kulinarnej: w dniu popularnie zwanym „wigilią” koniecznie muszę zjeść śledzia… jako, że śledzie lubię, to właśnie to uwarunkowanie z czasów dziecięcych pozostawiłem sobie jako kanon… w końcu mimo wszystko „jakieś zasady trzeba mieć!” 😆
p.jzns 🙂
To widzę, że coraz więcej z nas nie trzyma się żadnych ogólnie przyjętych zasad, a zamiast tego podąża za własnymi kanonami :). Śledzie lubię, szczególnie kiedy są dobrze przyrządzone. Innych rzeczy akurat na Wigilię jeść nie muszę, chyba że akurat się trafi ktoś, kto jest dobry w gotowaniu, więc dopóki chce się gotować mojej Córce, raczej mogę przewidywać, że będzie co jeść :). Ja robię to, co lubię lub oboje lubimy, chociaż co tu mówić o tradycjach, skoro to pierwsze święta, które spędzamy razem, Miły w dodatku musi jeszcze dziś i parę razy na dniach pracować, a ja myślami jestem… Czytaj więcej »
prezenty to jest obszar kompletnie bez reguł, nawet w najbardziej nuklearnym układzie /czy moja Lady i ja/, a o jakichkolwiek sztywnych terminach, w których ktoś komuś ewentualnie daje prezent w ogóle nie ma mowy… ale to już nie wynika z moich osobistych zwyczajów, tylko całej struktury rodzinno – towarzyskiej w moim otoczeniu…
Też w sumie wolę i bardzo doceniam prezenty bez okazji 🙂
Ale to trzeba umieć i trzeba wspólnie przyjąć taką konwencję.
Pozdrowienia!
Nie mam Instagrama, więc widzę tylko zdjęcie tytułowe. Byłem pewien w pierwszej chwili, że Ty trzymasz tę choinkę w ręce.
Jakichkolwiek świąt pragniesz – oby były właśnie takie!
Ale pierniki będą?
No nabroiłam, że nie wstawiłam zdjęć, mea culpa, poprawię się następnym razem, obiecuję 🙂
W sumie święta mam dokładnie takie, jakie chciałam. Spokojne i kompletnie bez napinki!
Tobie wspaniałych i też dokładnie takich, jakich pragniesz Nitagerze :)))
Ja w tym roku poszłam po bandzie i naszykowałam tyle jedzenia, żeby starczyło, nawet jeżeli czegoś zabrakło, to było co innego do jedzenia. Ja lubię przedświąteczne zamieszanie, choinkę dekoruję już pod koniec listopada, a Wigilia to mój ulubiony dzień. Samych świąt nie lubię, bo właśnie powodują u mnie brak aktywności i jakieś wewnętrzne osłabienie. Każdego roku obiecuję sobie, że gdzieś pojedziemy/polecimy i na samych obiecankach się to kończy. Cudownego 2024 roku kochana.
Dziękuję Ci bardzo za życzenia 2024! Bardzo się przydadzą!
Fajnie, że jesteś osobą, która lubi święta i umie się do nich przygotować tak, że nikomu niczego nie brakuje.
Kiedy się temu przyglądam, to już od wielu lat moje święta są raczej aktywne, ale ja nie mam dużej rodziny, w sumie większość z nich od 6 lat spędzałam albo z córką, albo sama.
Gdzieś polecieć? Akurat na święta mnie nie ciągnie na urlopy, chociaż znam ludzi, którzy to lubią. Grunt to zrobić to, na co ma się ochotę. 🙂
Pozdrowienia i serdeczności noworoczne!
A ja te buziaki i uśmiech odwzajemniam 🙂 Do następnego 🙂