Ciekawe, czy ktoś z Was zgadnie, co ja tu mam na plecach?
Tu chyba już troszkę lepiej widać…
Widzicie to, co ja?
Jeśli tego nie znacie, to podpowiem, że to bardzo przydatny pojemnik.
Tak, dobrze widzicie, to plecak do transportu kota czy innego małego zwierzaczka. U mnie kota.
Taki oto prezent dostałam od córci już z wyprzedzeniem pod choinkę. Nie było łatwo go zamówić, bo dość długo trwa dostawa. Ale skoro już jest, to musiałam ten prezent wykorzystać. Córka się ucieszyła.
A było tak.
Mozart od paru dni już marudzi, ciągle by chciała wychodzić na balkon. Ale nie chcę jej wypuszczać na balkon, kiedy leży tam śnieg. Według mnie to za duże zagrożenie, może się łatwo poślizgnąć i spaść, nawet jeśli jest na smyczy. Dlatego dziś postanowiłam ją wziąć na mały spacerek, korzystając z plecaczka.
Już tam była ubrana w szelki i zapięta od razu na smyczy, którą miałam wrzuconą do małego plecaka, zabranego ze sobą na drobiazgi (tych plecaków było za dużo, przyda mi się jakaś mała torba, ale to kiedyś).
Tak wyposażona, czyli z kicią na plecach wybrałam się do okolicznego lasku.
A tam – wypuściłam kicię na mały spacerek.
A tam cuda, cuda panie!
W pewnej chwili chciała mnie zaciągnąć głębiej do lasu, ale się nie dałam.
Przy okazji popatrzyłam sobie na świat w śniegu i stwierdziłam, że to dobry sposób na urozmaicenie życia kici i sobie.
Trochę spaceru na dworze i kot wylatany, nie mówiąc o mnie.
Ale spacer dla Mozarta nie mógł być tak długi jak mój, bo przecież ona tam mogła tylko siedzieć i przełazić z lewa na prawo i z prawa na lewo, co też czułam na plecach. 🙂
Dlatego po kilkunastu minutach i powrocie Mozarta do plecaka zaniosłam kicię do domu, a sama poszłam jeszcze dalej pospacerować i się dotlenić. Jak widzicie cel został osiągnięty, a Mozart jest bardzo zadowolona z tego typu spacerów.
Będziemy się z tymi spacerami powtarzać. Szczególnie w porach, kiedy na spacerach nie ma za dużo psów.
bardzo ciekawa koncepcja, świetne na rower, gdy nie ma się dobrego kosza, czy bagażnika i klasyczny transporter jest wtedy upierdliwy w użyciu…
a Mozart w lesie kojarzy mi się z "dezorientacją kota" wg. Monthy Pythona…
p.jzns :)…
Na rower faktycznie nie mam kosza, tylko torbę-sakwę na zakupy.
Muszę przyznać, że zakochałam się w tym modelu od pierwszego wejrzenia!
W lesie była tylko trochę wystraszona, kiedy jechał jakiś samochód lub przechodzili ludzie. Dobrze, że była na smyczy, bo by mi czmychnęła. 🙂
Pozdrowionka
Mam nadzieję,że w środku jest ten plecaczek miękki. Jak to miło, że tu nie ma śniegu. Dla mnie śnieg ma rację bytu tylko w górach, w mieście nie.
W plecaczku będziesz doskonale widoczna z daleka.A sam plecaczek jest lekki? No bo jak się dołoży do niego kota to może być nieco ciężko.
Miłego;)
Plecaczek w środku ma pod łapkami miękką wyściółkę, ale z racji pory roku i tak dorzuciłam jej tam jeszcze dwa ręczniczki do ogrzania łapek.
I o dziwo jest lekki, wcale nie czułam wielkiego ciężaru na plecach. 🙂
Normalnie, jak pojazd kosmiczny, piękny wzór i kolorek. Skoro oboje jesteście zadowoleni, to życzę wielu udanych spacerów 🙂
No i właśnie o ten pojazd chodziło, kiciulka była zachwycona, a mnie wpadł kolejny koralik szczęścia do koszyczka! 🙂
Tylko czemu ma na imię Mozart? 🙂
Bo takie imię wybrała jej moja córka, sprawczyni całego zamieszania, która ją kiedyś zniosła do domu. Na początku nikt nie wiedział jakiej jest płci, a zanim poszłyśmy do weta imię już się przyjęło, więc została Mozart, mimo płci jak najbardziej damskiej. 🙂
Świetna sprawa z tym plecakiem, nie miałam pojęcia, że takie są. Kotek się odświeżył, fajny spacer 🙂
Jak widać i są i można je dostać w różnych odjechanych kolorach :), będzie tych spacerów więcej!
Czytalam juz na innym blogu o tych nowoczesnych placakach do podrozy dla kotow i szczerze sie przyznam ze skrytykowalam, ze maly i niewygodny dla kota, ze tradycyjna, klasyczna torba-transporter lepiej spelnia warunki do kociej podrozy. No ale do krotkiej podrozy rowerowej to taki plecak ma sens i jest dobrym rozwiazaniem.
Na długie wyprawy jej bym na pewno wolała zaoferować transporter, bo to wiadomo większa przestrzeń. Ale na krótki spacer do lasu czy parku ten plecak jest w sam raz. A kicia mała, to akurat się mieści. 🙂
Absolutny czad! Widziałam dwa razy takie coś i to nie byle gdzie. Np. ostatnim razem facet szedł z tym i z kotem w środku na szlakiem górskim.
Prawda?! 🙂 Ciągle się nim jaram!
Myślę, że coraz więcej ludzi będzie podróżowało ze swoimi zwierzakami, nie chcąc ich zostawiać na całe dnie na urlopach na przykład. Ja też należę do tej grupy 🙂
Kojarzę te plecaki z azjatyckich filmików. Świetna sprawa 🙂
Ja znalazłam dopiero szukając plecaka na spacery z kicią. I jestem bardzo zadowolona. 🙂
Wspaniały ten plecaczek, nigdy podobnego nie widziałam. Ja jutro będę gościć u siebie sunię mojego syna – też wyjdziemy na długi, dotleniający spacer do parku – mam nadzieje, że tam warszawski smog nie dotrze. 🙂
Z pieskami spacery są o wiele łatwiejsze, bo idą na własnych łapach. 🙂
U mnie blisko las, stąd mniej smogu.
Rewelacja! Szczegolnie to wypukle okienko 🙂
Musieli to azjaci wymyslic, czesto widze na ich stronach taki dziwnosci, ze sie zastanawiam, do czego to sluzy?
Właśnie to okienko mi się tak spodobało, bo kot może przez nie dobrze obserwować świat. I przez te boczne okienka też. :))
A nie lepiej wyprowadzać go na smyczy? Kot zażyłby trochę ruchu, a Tobie byłoby lżej.
Już chodziłyśmy tuż obok domu, ale tu za dużo psów w okolicy, więc jeden wielki stres dla kota, który i tak słabo chodzi na smyczy, bo to płochliwe zwierzątko jest. 🙂 Ona jest leciutka, waży coś ponad 3 kg, plecak też niezbyt ciężki, takie 4 kg rozłożone równo na plecach to nie jest problem. 🙂
Widziałam takie nosidełka 🙂 są super. Nasze koty są wychodzące, więc nigdy się nie napalałam na taki. Ja już dorobiłam się trzeciego kota 🙂
Moja jak może pamiętasz, też była całe lata wychodząca, ale teraz sytuacja się zmieniła, zresztą bez tego ogonka myślę, że już i tak nie można jej wypuszczać, bo to jednak osłabia możliwości skoków a więc ucieczki, więc to jedna z niewielu form małych kocich radości. 🙂 A trzeci kot pewnie do obejrzenia u Ciebie, wpadnę i zobaczę! 🙂
Na profilu na Facebooku są zdjęcia nowego domownika
Już się zagłębiam i patrzę! Ale przyznam, że nie widzę na profilu FB żadnych nowych zdjęć domownika. Co robię nie tak?
iw – o takim nosidle/plecaku pisalam i pokazalam go na poscie mego bloga :
http://dusty36.blogspot.com/2018/11/czego-tu-nie-rozumiec.html
Moja opinia o nim nie jest tak pozytywna jak Twoja ale oceniajac bralam pod uwage nie efektowny wyglad plecaka czy moja wygode tylko zwierzecia.
Tutaj, w USA, nie sa polecane przez weterynarzy czy linie lotnicze.
Witaj Serpentyno. Na długie podróże ten plecak się oczywiście nie nadaje. Wtedy nie ma jak duży wygodny transporter. Ale na krótkie spacery jest w sam raz 😊
Wspaniały prezent dla Mozart 🙂 ekstra. Ale śniegi u Ciebie…
Ano Mozart sobie pospaceruje że mną troszkę
W Warszawie było trochę śniegu. Za to w Bremerhaven już tylko deszcz.
O rany, ale to cudny wynalazek jest! Do przenoszenia kota na niewielkie odległości wygląda super, chociaż pewnie niektóre koty mogą się stresować okienkiem.
Bardzo się sprawdza ale tylko na krótkie odległości. Moja jest śmiała i nie boi się wyglądać wprost przeciwnie uwielbia. ❤️
Pewnie Mozart przemówi do Ciebie o północy, więc pragnąc ją wyprzedzić, życzę Ci spokoju, pogody ducha, realizacji zawodowych planów i spełnienia osobistych pragnień. Uściski
Dziękuję, chociaż z opóźnieniem Iwonko! Tobie też calutkiego dobrego roku!
Plecak odlotowy, idealny na podróż publiczną komunikacją, gdzie pudełkowe transportery są trochę kłopotliwe. Pomyślności w nowym roku 🙂
Nawzajem Annette, najważniejsze, że ten plecak daję radę ponieść trochę dłużej, niż transporterek i wygodniej na plecach niż w ręku. 🙂
Przy okazji pewnie siła się robi 🙂 Ja wciąż przemyśliwuję temat kociego kosza lub torby na rower. Waham się, bo jak raz przyzwyczaję kociszcza do wychodzenia z domu to potem będzie…no wiadomo co będzie 😀
Aaa, widzę, że już widziałaś ten plecak. No nie wiem, czy będzie problem. Moja od czasu do czasu wieczorkiem ze mną w okolicę na smyczy wyjdzie, i jakoś balkon jej jednak wystarcza. 🙂