Jest bardzo towarzyska i przychodzi, a raczej przylatuje nie wiadomo skąd.
Kiedy znajdzie już sobie swoje miejsce, jest mu wierna bez reszty i nie odstępuje go na krok.
Tym miejscem jest zawsze TWOJA ULUBIONA LAMPA lub ŻYRANDOL.
Utrzymanie:
Zwierzę jest łatwe w utrzymaniu, nie wiadomo gdzie się stołuje, ale widać dokładnie, gdzie ma toaletę, bo pozostawia tam arystokratycznie dyskretne ślady swojej bytności.
Potrzeby:
Swoją potrzebę kontaktu z człowiekiem realizuje na zasadzie obserwatora z górnej półki, a raczej z górnej lampy.
Niemal zawsze pilnuje swojej lampy przez 24 godziny na dobę, a gdyby tych godzin było 25, to też by pilnowała.
Występowanie:
Na swoje miejsce wybiera sobie najchętniej wiszące lampy z kloszem.
Jeśli kloszy jest kilka, każdy z nich obstawia inna.
Geneza występowania na przestrzeni dziejów:
Już w notatkach Majów mamy pierwsze wzmianki o jej występowaniu, tak przynajmniej można sądzić z kropek na tamtejszych zapisach.
W średniowieczu pewnie siadała na powale.
Dopiero współczesność powitała radośnie przystosowując się do nowoczesnych metod oświetlenia.
A już w dobie najnowszej techniki zakochała się w nowoczesnych źródłach oświetlenia, nie nagrzewających się zbyt mocno i umożliwiających całodobowe przebywanie.
Nie robi sobie nic z ludzkich wysiłków przegonienia jej.
Wraca niezmordowanie. Kiedy wygonisz ją oknem, wleci ponownie drzwiami. Albo odwrotnie.
Nawet nie zauważysz zamiany, jeśli to będzie inny osobnik z tego samego gatunku!
Nie akceptuje odmowy miejsca pobytu, ograniczenia praw pobytowych czy odmowy wlotu.
Po przybyciu na miejsce praktycznie zlewa się w jedno ze swoją lampą i obsiada ją skutecznie, nie odpuszczając.
Wiele obserwacji wskazuje na to, że to jest swoista symbioza.
Lampa inaczej nie umie zwrócić na siebie uwagi, ani powiedzieć: umyj mnie.
A kiedy przyleci Ona, człowiek dostrzega kątem oka ruch i jest zmuszony w pewnym momencie na niego zareagować.
Reakcja najczęściej jest taka:
– O k…, ale upstrzyła mucha przebrzydła!
I tu następują dwa kolejne rodzaje reakcji:
– albo człowiek (kobieta, bo mężczyźnie to wisi) próbuje ją przegonić i wycierając jednocześnie lampę
– albo człowiek zaczyna z nią walkę (z góry skazaną na niepowodzenie, ale i tak zawsze próbuje), która szybko zamienia się w zabawę w chowanego.
Najczęściej człowiek próbuje ją tępić przy każdym spotkaniu, ale owad to niezmordowany i chyba niezniszczalny.
Badania i próby laboratoryjne wykazują, że w charakterze również zawzięty i zajadły.
W dodatku nieustraszony: ani ścierki, ani latającej szmaty tudzież innych latających przedmiotów się nie boi. Najwyżej przeleci parę metrów po to tylko, żeby zrobić unik i powrócić niewzruszenie na swój stały punkt obserwacyjny.
Występowanie:
Występuje w klimacie środkowoeurpejskim, najchętniej latem.
Zimy przesypia w kącie, po czym niezmordowanie wraca do SWOJEJ lampy!
Hodowla:
przymusowa, ale za to bezinwestycyjna i nie wymaga ani krzty wysiłku.
Wieszasz lampę i masz swoją muchę!
Tępienie:
Najlepiej zrezygnować z tępienia, bo i tak się nie da ich wyeliminować.
Na jej miejsce jednej przylecą miliony następnych, może jeszcze gorszych!
RADA:
Zaprzyjaźnij się ze swoją muchą lampową, może dzięki temu unikniesz pająka lampowego, a tym samym pajęczyny nad głową! Jakimś cudem tam gdzie występują muchy lampowe, nie spotyka się pająków lampowych.
- Wpis pojawił się pierwotnie na blogu iw-migawki.
O kochana, to ja mam całą rodzinę z tego 'kloszowego' gatunku w każdym pokoju. Nie tylko jedna maskotkę, u mnie to całe bzyczące stada różnych podgatunków, chudszych, tłustszych, żółwich i tych zaiwaniajacych jak pociski.
Rodziny wielopokoleniowe rzekłabym;)
Nie ma szmaty na to zwierzę;)
Opis bardzo intrygujący, jakby z podręcznika biologii. Tak to ja się mogę uczyć, nawet o muszyskach:)
mucha to jeszcze małe miki… ja miewałem szerszenie lampowe… zaiste podziwiam techniczną konstrukcję tych zwierzaczków, ale o zaprzyjaźnieniu się można raczej zapomnieć :)))…
Magda – cóż, opisany przypadek to przedstawicielka, póki co u mnie rodzin cygańskich jeszcze nie widuję, chyba że pod żyrandolem w salonie, który ma kilka klosików 🙂
Pkanalia – oj, szerszeń lampowy to już poważna sprawa. Tu należałoby chyba jednak eksterminować! 🙂
Bajecznie 🙂 Uśmiałam się :)))
Lampowa jeszcze zaakceptuję, niech i będzie, że się postaram zaprzyjaźnić… Ale taką, co to m i bzyczy nad uchem o czwartej nad ranem… o nie!!!
U mnie zadomowił się -Muchas bzykas nad uchas- o wiele bardziej upierdliwy gatunek 🙂
Nie znosze much! Ale za to pająków się boję panicznie, więc z dwojga złego…
Poprawiłaś mi humor Iwuś tą muchą lampową;-)
Gotowa jestem swoją muchę pokochać wręcz;-)
W dzieciństwie lubiłam patrzeć na krążące wokół żyrandola muchy i nawet "karuzelę" im urządzałam machając ścierką, jednak nie przeszkadzało mi to podczas letnich wakacji spędzanych u babci na wsi tępić je klapką. Gdy teraz ktoś coś takiego (klapka) w moim towarzystwie uskutecznia wrzeszczę, bo widok martwej muchy (nawet przez tę chwilę do sprzątnięcia) powoduje u mnie odruch wymiotny. To niech już sobie lepiej latają wokół tego żyrandola, tylko od jedzenia z daleka niech się trzymają. I wychodzi na to, że do sprawy podchodzę prawie po męsku (żyrandol można przetrzeć), a mój ojciec po kobiecemu, bo gdy tylko jakąś zobaczy, to… Czytaj więcej »
a kicia nie poluje na muchy? po firankach, po meblach;) a nie bo u Ciebie kicia wychodzi to ma muchy gdzieś, skoro może dopaść mysz albo ptaszka;)))
Aga_xy – to był zdecydowanie post właśnie w tym celu napisany 🙂
pozdrawiam!
Aurora – bzyczące w nocy nad uchem muchy czy komary są faktycznie znacznie bardziej uciążliwe 🙂
Al – to tępić go! :))
Chyba, że tępienie też jest niewykonalne 🙂
Margolka – no widzisz, nawet w musze może być jakiś pozytyw! 🙂
Akularku – cieszę się niezmiernie, w każdym razie może pomyślisz ciepło o musze krążącej Ci dziś gdzieś tam pod żyrandolem! 🙂
Annette 😉 – muchy lampowe jak pisałam, wywołują różne odmienne emocje i odruchy! :)))
Klarko – poluje! I to jak! Piesio zresztą też.
A kicię czasami podsadzamy do tych much latających pod żyrandolem, ale za tymi to i ona nie nadąża. 🙂 Lubi muszki i inne owady w każdym razie i łapie namiętnie! Pozdrowienia 🙂
Ha! Przyłapałam Cię na odpowiadaniu na komentarze. Od paru dni męczą mnie takie małe muszki, co nad zgniłymi owocami latają i nie wiem, skąd to świństwo się wzięło, bo tam, gdzie się zadomowiły, czysto jest.
Oj dziewczyno! Ależ ty masz wyobraźnię! Uśmiałam się do łez 😉 Dziękuję za poprawienie nastroju. Pozdrawiam.
Annette 😉
Wiesz co, czasem takie małe muszki wylęgają się z ziemi – czyli z kwiatów! Sprawdź, czy to nie to jest.
A może ktoś Ci wrzucił bez Twojej wiedzy ogryzka pod parapet albo gdzieś indziej ukrył. Czasem wystarczy jedna śliwka czy inny owoc położony na stole dla wyglądu i już przylatują paskudy!
Thunderstorm… – bardzo mi miło, wraz z (prawie) końcem remontu wraca mi też wyobraźnia!
Fascynujące jest że kupa muchy nie podlega prawom grawitacji. Jakże inaczej mogłaby stawiać te brązowe kropki na dole kuliste lampy gdy wisi ona głową w dół. Pozdrawiam
Przechuytzyłam ją:) Nie mam żadnej lampy wiszącej w całym domu i nie pamiętam, żeby mi się tu jakies muchy plątały. Do stojących lamp przylatują tylko komary i ćmy…
Pozna wiosna opisywalam u siebie jak walczylismy z mucha. Na szczescie taki rarytas wpada raz na kilka lat, nie pamietam nawet kiedy poprzednio mialam muche w domu. Upierdliwe to stworzenie:))
U mnie i much i pająków pod dostatkiem! Żyją w symbiozie, mają swoje terytoria i nie wchodzą sobie w paradę. Oprócz tego na co dzień ćmy, komary, owocówki, czasem konik polny… Od sierpnia do października myszki!
Chyba nie skorzystam 🙂 Much nienawidzę ale taki bibet to nie dla mnie 🙂
Jak mucha radzi sobie żyjąc pod jednym dachem (żyrandolem) z kotem? 😉
hehe
uśmiałam się setnie 🙂
noooo, to wszystko wyjaśnia, te osrane lampy, to hodowle muchas lampias przecież)))
W kuchni mam cały czas jabłka, ale te paskudztwa akurat nie nad nimi latają, tylko nad zlewem. Wczoraj robiłam porządki w szafce pod nim (kosz na śmieci, często zresztą opróżniany) i po południu się okaże, czy coś to pomogło.
Moja ciotka znalazła w jakimś sklepiku lep na muchy . Tak wynalazek z czasów komuny . Skuteczny , ale żadna przyjemność jeść obiad przy stole nad którym wiszą musze zwłoki :):):):)
A ja dodaję link do kabaretu Potem – piosenka Muchom nie!
http://www.youtube.com/watch?v=8OpSNwXzelQ
hahahahaahahah dobre!!! niestety prawdziwe:(
p.s weryfikacja u mnie usunieta:)
nie wiem po co mi to bylo…faktycznie sama u innych tego nie lubie;)
i bardzo sie ciesze,ze do mnie zagladnelas:)pozdrawiam!
Ups! Serdeczne dzięki za takiego domowego pupila.
Ja mogę znieść wszystko, ale nie muchy. Oszczędzę nawet komara, ale jak widzę w domu muchę, to szmata idzie w ruch. Na ich nieszczęście mam refleks 😀
Ja mam pająka domowo – lampowego. Cwiekonarę 🙂 Ale much nie łapie, leniuch jeden. Ale trzymamy go, bo ponoć pieniądze przynosi 🙂
lubie twoje poczucie humoru;0)))
Prawie idealny pupil, nie narzuca się, nie musisz dokarmiać i dolewać świeżej wody:)
Chyba wolałabym jednak pająka, nie bzyczy, jak potłuczony ;o0
Swoją drogą taka pajęczynka na lampie dałaby ciekawy efekt świetlny ;))) Ale albo muchas lampas albo pająkas. Nie można mieć wszystkiego ;)))
Uśmiałam się niesamowicie!