Mało kto jest gotowy na sukces. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że chyba nikt. A najmniej ci, u których jest on najbardziej zasłużony.
Nieważne ile się przygotowujesz i co sobie obiecujesz, że zrobisz, kiedy wygrasz te swoje miliony czy też wreszcie ktoś doceni twoje starania i życie wypłaci ci premię.
Można to porównać ze spotkaniem ex, przed którym najchętniej wystąpiłabyś w sukni koktajlowej z najnowszej kolekcji Gucci i w Laboutainach, z włosem prosto od fryzjera i z pełnym makijażem, a zamiast tego wpadasz na gnojka w przenoszonym przez ostatnie dwanaście sezonów poplamionym i dziurawym tiszercie i przetartych w kroku spodenkach z kolekcji nieznanej, aczkolwiek z pewnością wyszedłszej spod ręki nieletnich chińskich szwaczek.
Jeśli chociaż spojrzenie masz przytomne, ale nie. Bo to, że akurat wychodzisz z czarnej dziury we własnej głowie, w której wwprawdzie pokonałaś piętnaście demonów, w tym kilku odgryzłaś ogony, a pozostałym wypaliłaś przynajmniej swój herb na karku (tak, w wyobraźni jesteś królową i masz herb!). I że jesteś z siebie niesamowicie dumna, że obudziłaś się wyglądając w miarę jak człowiek i już nie szlochasz w poduszkę to dla większości nie jest znamieniem sukcesu.
Tylko ty wiesz, ile cię kosztowały ostatnie dni. A tymczasem nagle tuż przed wejściem do pieczary nagle światła reflektorów padają prosto na ciebie, zanim jeszcze zdążyłaś pomyśleć, że och, jaki piękny dzień, super, że się wreszcie uśmiecham.
A tu proszę: uśmiechaj się, popatrz tu, popatrz tam, lewy profil poprosimy! (ten lewy kur*a jest gorszy, co ty gadasz chłopie!), i pani dziennikarka: prosimy o odpowiedzi, jakie to było uczucie stanąć dziś na czerwonym dywanie i czemu ma Pani dakie podkrążone oczy?
A te spodenki to z jakiej kolekcji? Znamy projektanta? Bo chętnie napiszemy to dla naszych czytelników, powiemy to widzom. Ludzie mają prawo wiedzieć.
(Ja wiem, że do pani dziennikarka teraz się nie dopcha do mojej Mamy)… Coś może jednak nam Pani powie. Jakie to uczucie być córką Pani Renaty?
A tymczasem z gardła wyrywa mi się krzyk: ależ to nie mój sukces! To moja Mama na niego pracowała przez ostatnie lata, odrzucając wszelkie swoje uprzedzenia:
że może to nie wypada,
że przecież wyglądam tak staro, że pora umierać
że dziś będę grała zwłoki
czy wyglądam jak chłopka?
ale jak ja wyglądam w tych łachmanach?!
czy mnie w ogóle jeszcze gdzieś chcą? za pieniądze, bo przecież pro bono to już tyle zagrałam
chyba o mnie zapomnieli, od dwóch tygodni nie mam żadnych propozycji
chyba się już opatrzyłam
a wiesz, moje kotki na działce to dziś …..
nie mogę rozmawiać, jestem na planie…. zadzwonię później córcia!
muszę iść spać, bo jutro o 4 wyruszamy do Krakowa…
a jak tam u Ciebie?
…….
Mamo. Oddychaj! Jesteś świetna w tym, co robisz. I to cudownie, że znalazłaś swoje miejsce tu i teraz i masz z tego fun. Obie z Gosią będziemy cię zawsze wspierać i jesteśmy z Ciebie niesamowicie dumne!!!
Pani Dziennikarko. Nie widzę w tym specjalnie mojego sukcesu. No dobrze. Kupiłam jej wtedy tego smartfona, przed którym broniła się skutecznie przez dwa lata, bo „nie była gotowa!”. I założyłam od razu konto na Instagramie i na Facebooku. W sumie to kupiłam od razu dwa smartfony z tej samej serii (dla niej i dla siebie), żeby móc jej pomagać w obsłudze przez pierwsze pół roku. Ale to przecież każdy by zrobił dla swojej Mamy.
A teraz, proszę na nią tylko spojrzeć! Jest rewelacyjna, nieprawdaż?!!!!
Tak kochana Mamo. Byłaś już od dawna gotowa, miałaś to w sobie! Ja to widziałam, moja córka, a Twoja wnuczka to widziała i dlatego prowadzi Twój Instagram.
I twoje koleżanki to widziały, dlatego radziły ci dokładnie odwrotnie. Ale ty na szczęście posłuchałaś siebie. No i trochę mnie i Gosi. I to ona napisała o Tobie na mlh i ten post poszedł w świat półtoramilionowej społeczności, a właściwie aktualnie najbardziej popularnej społeczności w Polsce, bo znają ją i muszą się z nią liczyć nawet ci, którzy jej nienawidzą. 🙂
Następnego dnia:
Pomyślałam, że takie chwile trzeba zatrzymywać w pamięci.
Napisać o nich to, co się akurat czuje i nacieszyć się tym. Nawdychać, poczuć, poskakać sobie z radości, nawet cichutko w głowie :), ale poskakać! I potańczyć z radości, nawet jeśli to będzie we własnym mieszkaniu na swoich 1,5 m2 dywanu.
Mamo należą Ci się brawa i uznanie.
Cieszę się z Tobą, z Ciebie i rób dalej swoje! Kocham Cię <3
Taka fajna Mama, ciesz się, że Ją masz 🙂
Cześć Elu,
jasne, że fajna i bardzo się cieszę, przede wszystkim, że ona też ma coś swojego, czym się może cieszyć. :)))
Tak na pierwszy rzut oka – bardzo sympatyczna Pani. Pogratulować takiej Mamy!
No hej Nitagerze, dzięki w imieniu Mamy :))
https://youtu.be/5loWhzgV9ew?si=0-GKIRquqB3vDE9M
https://youtu.be/KRqIkTlGIOE?si=KqLf-kdwLHFo-u59
p.jzns 🙂
Dzięki Piotr,
świetne kawałki! :)))
Najserdeczniejsze!
Piękna Mama! I co za włosy! Jesteś do niej podobna.
Dziękuję w imieniu Mamy, właśnie dziś ponownie na planie 🙂
A włosy ma faktycznie fantastyczne 🙂
No Pani duma ,duma i jeszcze raz duma 🙂 piekna mama, piękna!!! i widać, że sympatyczną dobra i mądra.
GRATULUJĘ serdecznie Iw.
koniecznie pozdrów.
Jasne, że jestem dumna.
I teraz dostała kilka zaproszeń do TV i radia, co będzie jeszcze, to się okaże :).
Bardzo mnie cieszy, że ma to dla siebie.
Uściski!!!
Och, jak fajnie, nie wiedziałam, że masz sławną mamę, a jaka piękna, zdjęcia zjawiskowe, to trzeba utrwalać, super sprawa!
Dzięki Joteczko,
od jakiegoś czasu już zajmuje się pozowaniem i graniem. Zaczyna być rozpoznawalna. Mnie się podoba, że w swoim wieku nie boi się nowych wyzwań i że sobie z nimi w tak świetny sposób radzi. 🙂
Dzięki, dlatego żeby utrwalić, powstał ten wpis. 🙂
Demony to najlepiej nakarmić i rozbawić do łez. Fajnie opisana historia Iwonko. I teraz wreszcie widać po kim ta uroda! Gratuluję! Tobie i Mamie życzę wielu sukcesów. 🤗
Córcia też bardzo podobna do Twojej Mamy.
Demony są nakarmione, oswojone, dostały też dawkę zabawy :).
Już lepiej.
Bardzo się cieszę, że Ci się spodobała moja historia. Co do urody – nieźle trafiła, coooo :)))?
Córcia raczej podobna do drugiej rodziny, ale z nami też ma parę wspólnych genów :))).
Serdeczności i pozdrowienia!
Świetnie, że Twoja mam robi co chce i nie ogląda się na „dobre” rady ludzi, którzy nic tylko szykują sobie trumnę. Życie trzeba wycisnąć do końca.
Też się z tego cieszę. Znam tyle przypadków, że ludzie w ogóle nie umieją sobie urządzić życia, jak już skończą pracę na etacie, a nawet wcześniej, że jej przykład jest budujący. 🙂
Hehe, piękny i wzruszający post! Zawsze świetnie czytać o takich historiach i miłościach rodzinnych. Twoja mama na pewno jest niesamowita, skoro ma takie wsparcie. No i te smartfony – strzał w dziesiątkę! Dzięki Tobie jej kariera nabrała rozpędu w erze social mediów. Niezła robota, córko! 😊
P.S. Teraz już wiemy, gdzie tkwi sekret sukcesu – w rodzinie! Trzymajcie tak dalej
Wow!