Blog

Pierwszy samodzielny spacer Mozarta po chorobach

23 maja 2017
Jak wiedzą wtajemniczeni, Mozart nie była samodzielnie na dworze od lutego, czyli od czasu choroby. Potem braliśmy ją na spacer na smyczy, co wielokrotnie Wam pokazywałam na blogu.
Jak pisałam ostatnio, jedną z prawdopodobnych przyczyn jej ranki na boku mogło być ściernisko ze zdrewniałego bambusa w rogu ogrodu. Akurat bezpośrednio nad polem bambusu znajduje się płotek, z którego kicia mogła zeskoczyć, uciekając przed niebezpieczeństwem.
A jeśli faktycznie spadła z całym impetem na takie ostre niczym noże łodygi, mogło się to skończyć poturbowaniem.

Jak widać, z bambusa nie zostało prawie nic, a te małe odrastające łodyżki usuwamy na bieżąco.
Dlatego, jak napisałam, prosiłam przed wyjazdem Mikaela, żeby wytępił ten nieszczęsny bambus. I na zdjęciu powyżej już widać, co z niego zostało. Praktycznie wszystko zostało wycięte w pień, odrastające pędy Mozart lubi podgryzać.
A my, uznaliśmy, że można zrobić kolejny krok.

To była sobota, czyli pierwszy dzień po przyjeździe.
Ten dzień był dla nas wszystkich bardzo szczególny. Dla nas po bardzo długiej przerwie pierwszy wspólnie spędzony dzień, a dla Mozarta pierwszy dzień powrotu na wolność.
Czyli pierwszy samodzielny spacer!
Na szyi wylądowała obroża z zapisanym w fioletowym schowku dodatkowo zaklejonym lakierem do paznokci numerem telefonu i adresem. Kicia chyba sama w to nie wierzyła, kiedy nareszcie otworzyliśmy drzwi!
Jakżeż ona się cieszyła. 🙂

Ledwie mogła uwierzyć w swoje szczęście. I musiała wszystko po milimetrze sprawdzić i obwąchać. Począwszy od progu.

Potem obwąchiwała najpierw absolutnie wszystkie krzaczki, kwiatki i kąty w ogrodzie. Tak, jak to robiła poprzednio na smyczy.

Jak szukała, czy coś się zmieniło i gdzie teraz co rośnie. A zarosło od miesiąca całkiem sporo.

Podgryzanie trawek czas zacząć.

Czas na ostrzenie pazurków.

A tu czas na całościowy ogląd sytuacji. Od czego by tu zacząć? Niech ja pomyślę.
Patrzyliśmy jak urzeczeni….
A Kicia nie mogła się nacieszyć tym zwiedzaniem.
Wracała na krótko do domu, opowiadała po swojemu, jak było wspaniale, jak sobie przypomniała, wtedy jadła coś i znów prosiła o wyjście.
Jakżeż ona się turlała po rozgrzanym od słońca chodniku.

Aż wreszcie zmęczona padła przy mnie – na parapecie, nie mając siły już na nic.

Po jakimś czasie jednak zeszła i zasnęła snem sprawiedliwego obok mnie na biurku, wtulona w wazon z różami.

Po czym wreszcie zanurzyła się w swoim czerwonym koszyczku.

Nic dziwnego. Jak na takiego małego kotka w ciągu ostatniego miesiąca i ostatnich doby przeżyła aż nadto. Przez cały dzień tak poleguje, to tu, to tam.
Śpi już tak przy mnie od półtorej godziny i siłę ma jedynie na to, żeby przewracać się z boczku na bok.
W przerwach trochę pojęczy pod drzwiami balkonowymi, żeby ją wypuścić, ale pierwszego dnia po 19 nie wypuszczamy.
Drugiego dnia, w niedzielę – wolno jej pobyć na dworze do 19.30.
Ale jest tak zmęczona, że sama wraca dość szybko i znów pada spać. Tym razem w pokoju gościnnym na górze, gdzie nikt jej nie przeszkadza.

Ooo, padło dziecko. Ledwo co ma siłę lekko unieść głowę, kiedy wieszam pranie w tym pokoju przed kartonami.

Subscribe
Powiadom o
guest
25 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Krystyna Bożenna Borawska

Pięknie wygląda ta radość kocia z wolności…:-)
Wcale jej się nie dziwię.
Głaski dla Mozarta , dużo głasków 🙂

Anna Maria P.

Miejmy nadzieje, ze to byl rzeczywiscie bambus i odtad Mozart bedzie cieszyla sie wybiegiem, do ktorego od lat byla przyzwyczajona. Trzymam kciuki! :*

Ken.G

Wooolnooość! Trzeba było się natuptać za wszystkie czasy 🙂

PS. Pisałam Ci już, że podoba mi się strasznie Twoja podłoga w salonie? 🙂

marigold

Jak to dobrze ze wyjasnilo sie z tym bambusem i ze koteczka wyleczona z ran odzyskala wolnosc. Rzeczywiscie na pierwszych zdjeciach wyglada, ze nie moze uwierzyc w swoje szczescie, co za radosc kiedy juz wie ze ma zupelna swobode, ogrod jest jej.

Annette ;-)

No i świetnie, oby tak dalej 🙂

Iwona A.

Napiszę Ci jak nauczyłam swoje wychodzić przez kocią klapkę. Po prostu zamontowałam klapkę :-)))A serio, kiedy Tiggy był jeszcze sam, to zaczęliśmy go wypuszczać i wpuszczać normalnie, czyli przez drzwi i okna, ale stało się to udręką bo on chciał wychodzić, drapał w drzwi w nocy, spać nie dawał. No to zakupiłam klapkę, początkowo taką na magnes, więc chodził z kluczykiem na szyi. Co do klapki to wystarczyło pokazać mu raz. Wiem że inne koty moga być bardziej oporne, ale szybko załapują o co chodzi i są z tego zadowolone. Kiedy Migusia się pojawiła to to była dodatkowa udręka, bo… Czytaj więcej »

PKanalia

ach, te poranne poszatkowane spanie, pacanie w szybę i komunikaty paszczą, gdy kot co pół godziny zmienia zdanie, gdzie chce być… poezja życia zaiste… na szczęście pora roku już taka, że okno otwarte a la longue i można porządniej pospać… tylko pasza z miski jakby szybciej znika, bo gdy nikogo nie ma w domu, buszuje kot sąsiadów, z którym nasza kocurnica jest w zaiste przyjaznych relacjach… ale to się remisuje, bo ona robi to samo u nich, do tego jeszcze bezczelniej…

Sikoreczka

Widać że Mozart cała szczęśliwa aż promienieje. Z drugiej strony jeszcze musi nabrać kondycji do gonienia. Jeszcze dojdzie do siebie, jeszcze będzie biegała.
I tak jest już super.
Uściski dla Mozarta.

Cezary Tabor

Byłem 🙂 Z domowych zwierzaków miałem tylko … żabę. Pięknie rechotała nocami 🙂

Cezary Tabor

Była z nią ryba wojownik, ale nie wytrzymała …

Frau Be

Ech, są na świecie szczęśliwe koty i szczęśliwi ludzie 🙂

Jaga A

Szczęśliwy kot. Ale Ci nie zazdroszę pilnowania i ciągłych obaw o niego 🙂

PKanalia

oko cieszą takie widoki… zwłaszcza, że mamy porę roku, gdy koty śpią ładniej i ciekawiej dla obserwatora… no, i ten świat zapachów, którego my, ludzie nie poznamy nigdy…co do obroży, to zawsze miałem obiekcje, że kot się może na niej powiesić przeciskając przez krzaczory lub parkany i nie jest to paranoja, bo takie wypadki się zdarzają… na szczęście teraz są takie sprytne obroże, że same się odpinają w groźnej sytuacji /mechanizm trochę podobny do wiązania narciarskiego/… za to w domu ostatnio toczymy rozmowy na temat GPS-a sprzężonego z programem lokalizującym kota i rejestrującym jego trasę, są takie na rynku… bo… Czytaj więcej »

25
0
Would love your thoughts, please comment.x