Dla Schwarza, bo coraz gorzej funkcjonują jego tylne łapy i praktycznie codziennie musiałam go wciągać na górę do sypialni.
Najchętniej wybierana pozycja przez Piesia w ostatnich miesiącach |
Co robić, w tamtym domu sypialnia była na piętrze. Dlatego odetchnęłam, kiedy wreszcie znaleźliśmy się tu i wreszcie mamy wszystko, co dla psa ważne, w parterze.
Niestety Schwarz to już stary pies. Ma 14 lat z górką. Dla psa średniej wielkości (waży ok. 20 kg) to poważny wiek, według tabeli, którą znalazłam w sieci mój piesek liczy sobie w przeliczeniu na ludzkie ok. 98 lat. Za rok będzie miał według ludzkiego przelicznika 103 lata. To dla psa już poważny wiek.
Wiem, że ma nadal piękną lśniącą sierść, ładnie się prezentuje. Ale ja swoje wiem, widzę, dostrzegam.
Nadal porusza się na spacerach dość sprawnie, dopóki nie musi gdzieś skoczyć lub przeskoczyć na tylnych łapach.
Na starość zrobił się miły dla większości piesków, szczególnie suniek. Zaprzyjaźnia się chętnie z każdym mijanym psem, chyba że ten poczęstuje go na dzień dobry szczekaniem.
Wiem od dłuższego czasu, że prawie nie widzi, ma osłabiony słuch i mimo tego jakoś nieźle sobie radzi z orientacją. Chociaż przez pierwsze dni był trochę zdezorientowany w nowym domu, kiedy nocą musiał doczłapać się do pomieszczenia z tyłu domu, gdzie stoi jego miska z wodą.
Dostaje codziennie dwa razy zestaw leków na serce, na tarczycę. A przez ostatnie dni po podróży próbowałam mu pomóc niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi, żeby wspomóc jakoś rozjeżdżające mu się na naszych panelach łapki.
Niestety lek tym razem wywołał straszną biegunkę i musiałam go po 7 dniach odstawić, podając mu dodatkowo lek przeciwbiegunkowy.
Nie muszę mówić, jak potem wyglądały spacery i że tego, co się z niego wydobywało, nie dałabym rady zebrać żadnym sposobem. Tym bardziej muszę go brać na spacery na łąki, gdzie to się wszystko naturalnie rozkłada.
Niestety w tym całym zamieszaniu nie mam za dużo czasu na skupianie się teraz na nim czy większe pieszczoty, te ostatnie w dużej dawce dostaje na szczęście od Mikaela. Ja za to wychodzę a raczej wyjeżdżam z Piesiem na codzienne spacery, wnoszę do bagażnika i wystawiam z niego (dźwigam biedaka, bo jak sam wyskakuje, składają mu się tylne łapki), ale przyznam, że zaczyna to być ciężka praca i wczoraj mi trochę plecy siadły.
Ale jakbym mogła odmówić mu mojego wsparcia w tych ostatnich latach, może miesiącach.
Tym bardziej, że nadal odgrywa swoją rolę mojego wiernego stróża i opiekuna. Szczeka gdy tylko ktoś zadzwoni do domu, na spacerach wyszukuje co większe osobniki i próbuje do nich startować z głośnym szczekaniem na tych swoich załamujących się łapach… Choć to głupie, to i wzruszające strasznie dla mnie.
Kiedy robię cokolwiek w biurze, przy wszystkich czynnościach mam Piesia oczywiście cały czas przy sobie: mój wierny stróż i obserwator.
Bycie przy mnie nigdy mu się nie znudzi |
Dlatego cieszy nas każda dobra chwila czy dzień z Pieskiem i każdy moment, kiedy ma się lepiej.
Miłość ludzi to jest to, czego On potrzebuje i co z tego, że rozjeżdżają się łapki, to drobiazg, który wymazuje sie kochającym spojrzeniem Pani i delikatnym czochraniem od Pana. To mu daje szczęście i zadowolenie. Reszta jest mniej ważna.
Na szczęście naszej miłości mu nie skąpimy, z ja przy mojej specyfice pracy mogę znieść nawet jego nocne życie (drapanie łapkami po podłodze, ciężkie przekładanie się z boku na bok, dyszenie, chrapanie itp.). Kiedy M. musi się wyspać, idzie po prostu na górę. Wszyscy rozumiemy, że tak trzeba…
Pozdrowienia od seniora Igora, który dla swojej rasy osiągnął już wiek matuzalemowy. Cały tył siada juz, niedowidzi, niedosłyszy, zęby już nie te. Posikuje i robi kupę po siebie, bo nie czuję zwieraczy, ale obiecałam mu godna starość i ja dostanie. Dał mi tak wiele. Póki co zastrzyki przeciwbólowe działają a w nim jest tyle chęci życia i radości, że mówimy na niego dziadek wariat. Ciężko będzie, gdy odejdzie. Nie umiem sobie tego wyobrazić.
Kiedyś ten moment przychodzi, że jest starość, tył siada, słuch i wzrok wysiadają, zwieracze też. Biedaki tyle z nami były, teraz należy im się godna starość. Dobrze, że były z nami w tylu trudnych momentach, teraz my jesteśmy im winne to samo :).
Uściski, ja też nie umiem…
Tak, On po prostu jest już bardzo stary. Mój miał 16,5 roku, co na jamnika też było rekordem. A ostatnie dni były masakrą- pies wpierw przestał widzieć (głuchy to był od roku, nawet ostatniego Sylwestra przespał)a w kilka dni pózniej stracił zdolność pobierania wody i pokarmu z miski. Jeszcze biedaka poiłam i karmiłam strzykawką,ale po trzech dniach wiedziałam, że nadeszła pora rozstania- nie było sensu by Go dłużej męczyć, zwłaszcza, że nie było jak podawać mu leków nasercowych, które brał już od ponad roku.Czekają Cię ciężkie dni, to bardzo boli.Zwłaszcza gdy trzeba podjąć decyzję, że nie można psa dłużej męczyć.… Czytaj więcej »
Dla mnie ten jego wiek nadszedł mimo wszystko niepostrzeżenie. Jeszcze rok temu był dość aktywny, biegał, trzymał postawę i w ogóle to był inny pies. Potem jakoś jesienią nastąpiło tąpnięcie i nagłe pogorszenie. A teraz te pogorszenia już są coraz częściej i widać je gołym okiem. Wolę nie myśleć, co będzie dalej. Po prostu poczekamy i będziemy przy nim…
Jestem świadoma, że tę decyzję trzeba będzie w pewnej chwili podjąć, żeby nie cierpiał. Jeszcze staram się o tym nie myśleć…
Uściki
Bidulek kochany…
Życzę Wam, by choroby nie postepowały za bardzo :*
Ano bidulek, póki co to nam jest troszkę trudniej, on jeszcze mimo wszystko jest pogodny, cieszy się na każdy spacerek i każdy smakołyk. 🙂
Oby jak najdłużej!
Smutno mi, wspolczuje. Dwa miesiace temu pozegnalam mojego psiaka, nie zalil sie do konca, ze cos boli, kochane psiaki takie sa. Wet zadecydowal ze juz pomoc nie mozna i trzeba uspic, potem nawet zle mi bylo ze nie zrobilam tego tydzien wczesniej zeby nie cierpial, ale nie zalil sie, nie plakal tak jak my ludzie pokazujemy bol. Teresa
Biedny Psiak, współczuję Ci Tereniu bardzo, przytulam 🙁
iw
Niestety tak to wygląda na starość… Mój dziadek niedawno pożegnał dwa swoje zwierzaki, psa i kota, oba były w ciężkim stanie, choć nie jednocześnie i nie na to samo.
Najpierw zachorował pies. Uśpili, bo się bardzo męczył. Po kilku dniach pojawił się pierwszy objaw u kota, ale było już za późno, bo choroba od początku przechodziła bezobjawowo i też go uśpili.
Tak to niestety jest, sama pochowałam kilka zwierzaków, to przykre, że przyzwyczajasz się do wzajemnej obecności, a tu nagle…
Takie stany, jak te u Piesia uświadamiają mi, że to już może być bliżej niż dalej. Po tylu latach na szczęście chociaż dał radę się tu ze mną przenieść.
Mam wrażenie, że jest tu z nami bardzo szczęśliwy, chociaż tyle.
Mojemu psu też na starość tylne łapy odmawiały posłuszeństwa. Miał szesnaście lat.
To długo i tak żył. U naszego też z tymi tylnymi łapami jest coraz gorzej.