ZMIANA TEMATU NA KULTURĘ
Myślę, że już dość czasu wisi na moim blogu temat kryzysu. Mam też wrażenie, że mi te kryzysy w jakiś sposób przyciąga. Wszechświat działa zerojedynkowo. Nawet jeśli w tytule i w treści jest o radzeniu sobie z kryzysem, to on czyta kryzys i mi go funduje. Jakoś tak to chyba działa, o ile działa.
I faktycznie od około miesiąca podziało się wiele mniejszych i większych spraw, które mnie w jakiś sposób dotknęły. Nawet podczas ćwiczeń naciągnęłam sobie lewą nogę tak, że boli mnie od tygodnia i od początku tygodnia nie mogłam nawet porządknie schodzić po schodach, bo z wchodzeniem jakoś było. Po tygodniu smarowania i prób rozmasowania tego dziadostwa, stan trochę się poprawił. Ale trochę za dużo tych rzeczy.
Czasem jednak jest tak, że człowiek albo musiałby kopać się z koniem, albo musi ustąpić i poczekać, aż przejdzie nawałnica, przy czym w pewnych sprawach może aktywnie coś zrobić, a w innych – kiedy musi liczyć na jakieś działanie innych ludzi – nie ma na to zbyt wiele wpływu.
Podsumowując staram się działać w tych obszarach, na które mam wpływ. A mam wpływ na to, jak spędzam mój wolny czas i czy go sobie w ogóle znajduję na rzeczy, które lubię.
TEATR
Żeby sobie trochę poszerzyć pole widzenia, lubię od czasu do czasu iść do teatru.
No i listopad pod tym względem akurat okazał się udany. Udało mi się być w teatrze nawet dwa razy.
Pierwszy występ był to standup, a drugi teatr eksperymentalny.
Standuperka Negah Amiri (pod jej imieniem ukruty jest link na Instagram) jest irańską imigrantką. Jej matka zabrała ją do Niemiec z Iranu, kiedy dziewczynka miała 15 lat, z uzasadnieniem, żeby mogła żyć jako kobieta wolna i nie musiała podporządkowywać się sztywnym zasadom i tyranii fanatycznych rządów islamskich w Iranie.
Negah wyrosła na piękną kobietę i rozwinęła swoje zdolności w kierunku zabawiania publiczności. Jej aktualny program nosi nazwę „Toksycznie pozytywny” (Toxisch positiv) i wnosi wiele wiedzy o tym, jak wygląda współczesny rynek związkowo-matrymonialny.
Negah sama jest singielką od 5 lat i umie opowiadać o swoich doświadczeniach z próbami relacji w sposób zabawny, a jednocześnie mówi jak to rzeczywiście teraz wygląda, przywołując nasze własne doświadczenia w temacie, o ile ktoś takie posiada – jak ja.
Ubawiłam się naprawdę świetnie, część jej gagów znam już z internetu, a mimo to jej występ na żywo i jej energia dają świetne przeżycie na żywo i są porywające.
Negah napisała nawet książkę o swoich podejściach do związków i tego, do czego doszła na skutek kilkuletniej pracy nad sobą w tym zakresie. Książka jest napisana bardzo lekkim językiem, jak na standuperkę i komediantkę przystało.
Tytuł: Was Frauen denken, aber nicht sagen, czyli Co kobiety myślą, ale nie mówią.
Dla niemieckojęzycznych:
Kunst gegen Bares
Drugim występem, na który miałam szczęście pójść był teatr eksperymentalny w Bremen. Raz na miesiąc w Schnürschuh Theater odbywają się przedstawienia pod znamiennym hasłem:
Kunst gegen Bares, czyli w wolnym tłumaczeniu Sztuka za Gotówkę.
Skąd pomysł, żebym tam poszła? Kolega z kursu, na który uczęszczam opowiedział na przerwie, że regularnie chodzi do tego teatru z grupą złożoną z rodziny i przyjaciół.
Idea występów jest taka, że za w cenie niedrogiego biletu (6 EUR) zanurzamy się w strefę absolutnego zaskoczenia, czy wręcz w opary absurdu. Nigdy nie wiesz, jaka grupa czy artysta wystąpi w tym teatrze. I tak tym razem trafił nam się chór a capella, jeden komik, jeden gitarzysta (alkoholik na odwyku, opowiadający przy gitarze swoją historię), komik filozof, jak też śpiewak rodem niczym z Bollywood.
Ze swoim tekstem przedstawionym w formie opowiadania czytanego na żywo wystąpił też konferansjer prowadzący cały występ. Każdy występ może trwać maksymalnie 8 minut, potem gasną światła… I trzeba kończyć tak czy inaczej.
Do oceny występów i wyboru „Kapitalistycznej Świni Miesiąca” („Kapitalistischer Schwein des Monats”) służą świnki skarbonki z numerami od 1 do 8, plus dodatkowa świnka numer 9, do której wrzuca się datek, jeśli nie jesteśmy pewni, kogo wytypować na zwycięzcę, albo chcemy, żeby i inni też otrzymali chociaż trochę kasy za swój występ.
Tym samym póki co wyczerpałam limit sztuki, którą mogłam zobaczyć w listopadzie.
Równie pięknym akcentem był spacer po rynku Bożonarodzeniowym na Schlachte, czyli po deptaku tuż nad Wezerą, który udało nam się odbyć z kolegą i jego siostrą i znajomą przed występem. Grzane wino i muzyka plus jedyne w swoim rodzaju świąteczne oświetlenie wprawiły mnie w doskonały nastrój.
Mam nadzieję, że nieco oddają go te dwie rolki na Instagramie.
Bawcie się dobrze!
Wiadomo, sport to zdrowie, więc zdrowiej kochana i dobrze, że mogłaś się „rozerwać” w innym obszarze i świetnie się bawiłaś. Ściskam
Bardzo się cieszę, że udało mi się zażyć choć trochę tej kultury na żywo, bo nie samym czytaniem i filmami czy muzyką człowiek może się nasycić kulturalnie 🙂
Mam też silne postanowienie, żeby w tych dziedzinach bywać częściej w teatrze, na wystawach (na których zresztą w tym roku sporo bywałam, tylko chyba nie za bardzo pisałam o tym na blogu – jeśli tak, to nadrobię. 🙂
Uściski Margo!
Kumulacja niefajnych spraw czasem się zdarza.
Mój listopad tez jest fatalny, szkoda gadać.
Pomysł z tym teatrem świetny, nie spotkałam się jeszcze z czymś podobnym.
Moje życie kulturalne ostatnio ubogie, nie licząc wystaw i programów w TVP Kultura.
Szybkiej zmiany na lepsze w każdej sferze życia!
Ano czasem trafi się taka czarna seria, że nie wiadomo, w co ręce włożyć.
Mam nadzieję, że i u Ciebie się poprawi i sprawy się wyprostują.
Życzę Ci również ciekawych przeżyć, a nie tylko tych nieciekawych, których nikt nie zapraszał, a same przylazły! A kysz!!!
Dzięki Joteczko, Tobie też!
O proszę, to ja sobie coś podobnego w nogę, tyle że prawą, zrobiłam przed samym Świętem Zmarłych – źle stanęłam na wersalce sięgając na „dach” segmentu by zetrzeć kurz i coś mi w kolanie przeskoczyło tak, że mogłam chodzić tylko po prostym i płaskim, a już wszystko co wymagało zgięcia nogi sprawiało ból – po schodach do góry uszło, ale w dół bez posykiwania z bólu zejść się nie dało, podobnie z siadaniem – na szczęście już przeszło. Wyjścia kulturalne ciekawe – ja to leniuszek jestem, choć do kina, filharmonii i teatru mam rzut beretem. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Na szczęście po tylu latach już się nauczyłam cierpliwości do mojego ciała i wiem, że i tak wyjdę zawsze na prostą, najwyżej kilka dni to potrwa. Z nogą już dobrze, poostała niewielka resztka dyskomfortu, ale już w zasadzie o niej nie myślę.
A co do leniuszkowania mnie też czasem się nie chce, ale potem się zawsze cieszę z przełamanego lenistwa, bo mam co wspominać :)))
No niestety, drobne kontuzje są widocznie niezbędne w życiu człowieka – podejrzewam ,że głównie po to, by docenił jak fajnie jest gdy nas nic nie boli. Dobrze, Kochana, że spędziłaś tak miło trochę czasu. Oby tak było częściej!
Też bym sobie życzyła, żeby w moim życiu przytrafiało się jak najmniej kontuzji, a jak najwięcej styczności z kulturą. Ta ostatnia jako strawa duchowa pozostawia sytość w głowie i sercu na długo – oczywiście na miarę przeżycia kulturalnego :)))
Uściski!
Lubie stand-upWystępy stand-up[Giza, Pacześ, Socha, Rucińskii] i jak się domyślasz w kraju tutejszym, ze względu na poziom absurdu, ten rodzaj prezentacji scenicznej oraz kabarety mają żniwa. Amiri śliczna. nie byłam nigdy na żywo…muszę się wybrać koniecznie, no i Brema zimą…bywałam w listopadzie na festiwalu w Culture Centre Schlachthof (Kulturzentrum Schlachthof e. V.) a Ty byłam w tym obiekcie kultury?? tam są/były spektakle, koncerty. Warto Iw. Brema to przepiękne miasto …zazdroszczę ci. serio. zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
U mnie też w ostatnich latach jeśli chodzi o teatr królował Stand Up. Tutaj w Niemczech byłam też w małym teatrze w Bremerhaven, i też byłam zachwycona! Bremen to miasto, w którym teraz się uczę, więc jestem w nim że tak powiem zawodowo codziennie, ale głównie jest to trasa z dworca na studia i z powrotem. Czasem jednak robię spacery w wybrane miejsca, czy do teatru właśnie, albo na różne eventy, które tutaj często odbywają się na ulicach. :)) Bardzo mi się podoba Bremen i być może nawet w przyszłości się tam przeprowadzę, ale najwcześniej za dwa lata zacznę o… Czytaj więcej »
jakieś kilka wieczorów temu zaordynowałem sobie pigułkę standup-u z YT… ale w tym przypadku… hm… niestety nie umiem po niemiecku…
p.jzns 🙂
Ano występy komediowe w stylu stand upu potrafią bardzo polepszyć nastrój w te jesienne zimne dni, brrrrr.
Zamierzam częściej poszerzać sobie horyzonty, ale póki co poszerzam głównie na studiach :)))
Serdeczności i pozdrowienia najserdeczniejsze!!!
Ech, i co ja mam tu napisać? Nawet nie wiem, o kim ta notka, bo wszystkich tych wykonawców widzę po raz pierwszy. Nigdy o nich nie słyszałem. A tak chętnie by się człowiek powymądrzał!
W sumie masz rację Nitagerze. Tym samym podałeś mi pomył, żeby jeszcze napisać o innych wydarzeniach kulturalnych, które sobie również zafundowałam w tym roku i o których jeszcze nie opowiadałam 🙂
Pozdrowienia!