
Po dłuższej nieobecności i dłuższej przerwie w pisaniu zawsze trudno się wraca.
To nie tak, że nie mam o czym pisać. Palce świerzbią mnie niemal każdego dnia, wiele zdań spływa na klawiaturę, ale ląduje w katalogu szkice. A życie płynie dalej, następnego dnia mam kolejny pomysł czy pomysły na nowy wpis, więc tym bardziej nie potrafię się skupić i dokończyć poprzedniego.
Rośnie mi ilość szkiców, ale nie potrafię jakoś ich dokończyć. A to nie takie porównania w tekście, a to mi brak puenty. A to zdjęć nie mam kiedy wyszukać. A to mi się żadne ze zdjęć nie podobają. A to ze wszystkiego wychodzi coś tak miałkiego jak drobne kamyki.

Kamienie
Jest to tym bardziej wkurzające, że tematy, o których ostatnio myślę i które poruszam w tych powstających szkicach, są naprawdę ciekawe i nie chcę ich załatwić tekstem, z którego nie będę dumna czy chociaż zadowolona. To ma być coś, a nie kulejąca bylejakość.
Pisanie wpisów pamiętnikowych, jak widzimy po częstotliwości Migawek, też nie bardzo mi wychodzi.
Każde takie dłuższe skupienie się owocuje więc kolejnym szkicem, który trafia do blogowej szuflady.
W sumie już się obawiam, czy i ten wpis nie wpadnie do szkiców i nie dostanie tam zapaści lub nie zakończę go jakimś wymyślnym filozoficznym zdaniem, na którym się zawieszę. I znów nie będę umiała nacisnąć guzika Opublikuj..
Więc może będzie lepiej, jak dokończę go w tym miejscu.

Powierzchnia dna morza, odpływ
Bo inaczej znów dam się ponieść i wyruszę na spotkanie morza …
Jak sami widzicie, ten widok nie sprzyja gadaniu. Znacznie lepiej mu w ciszy.
Albo przy bardzo dobrej muzyce, która mi ostatnio towarzyszy.

R.E.M. AROUND THE SUN

Katie Melua, Pat Metheny
I u mnie tak bywa, zazwyczaj nie jestem zadowolona z tego, co napisałam, chociaż poprzeczki wcale nie stawiam sobie wysoko 🙂 Wiele razy zaczynam coś pisać, potem wrzucam to do archiwum i odnajduję po roku …
U mnie bywa tak regularnie, z tym, że ostatnio mam to przy każdym wpisie… Męczący stan.
Moje archiwum szkiców ma już tyle wpisów, że jak tylko będę miała przypływ inwencji twórczej, mogę tylko siąść i zacząć wszystkie po kolei kończyć i publikować. 🙂
A nie będziesz miała wtedy wrażenia, że teksty zapisane w szkicach już się zdeaktualizowały? Że już ich nie czujesz, że straciły na znaczeniu i wartości?
Powiem tak – już kilka razy kasowałam te wpisy, bo właśnie czułam, że się zdezaktualizowały i być może właśnie to zrobię i tym razem. Niestety nie mam tyle czasu na blog, ile potrzeba, dominuje praca główna i praca dodatkowa (teraz tłumaczenia są dodatkowe). A potem chcę wstać od komputera i chociaż trochę popatrzeć na światło dzienne. Myślę, że na razie zostawię te szkice tam, gdzie są, i będę pisać na bieżąco. Jak widać ten tekst udało mi się jakoś opublikować. I że sporo osób ma podobne problemy… (to akurat mnie nie dziwi, nie jesteśmy cyborgami do publikacji, tylko ludźmi). Przyjrzę… Czytaj więcej »
Często tak się dzieje, gdy chcemy za wiele „powiedzieć” za jednym razem., w jednej notce. W pewnym momencie zaczyna „brakować gazu”. I w związku z tym przyjęłam taktykę, by pisać dopiero wtedy, gdy mam w głowie zsyntetyzowaną całość., by nie pogubić się potem w szczegółach nadmiernie je rozwijając.
Serdeczności;)
Ano właśnie to mnie też wkurza: zaczynam pisać na jeden temat, a potem wchodzę w jakieś dygresje i faktycznie mam wrażenie, że cała para poszła w gwizdek. Gdybym jednak czekała na taki stan zsyntetyzowanego wpisu (kiedyś takie miewałam, ostatnio znacznie rzadziej), to pewnie wcale bym teraz nie pisała. Nie ma chyba jednego przepisu na blogowanie, ja chwilowo szukam swojego. Poza tym każdy z nas jest inny, Ty potrafisz może lepiej syntetyzować, mnie zawsze średnio dobrze wychodziły skróty i syntezy, lubię rozwinąć myśl (a że czasem za bardzo – to właśnie tym za to płacę). A może to czas pójść na… Czytaj więcej »
Każesz mi się zastanowić czy w ogóle powinnam pisać n blogu, bo czasem jestem impulsywna i gdyby nie szacunek do czytelników, to czasem publikowałabym na gorąco wszystko, co wymyślę.
Trudno niekiedy poskromić myśli, ale i ciągłe poprawianie tekstu tez chyba nie wychodzi nam na dobre, bo można stać się autorem jedynego tekstu i basta…a emocje i przemyślenia ad hoc ulatują bezpowrotnie.
Niczego nie nakazuję, chociaż rozumiem, że to forma opisowa tego, co mój wpis wywołał w Twojej głowie. 🙂 Piszę, jak to wygląda u mnie, w mojej głowie i z czym sobie teraz chwilowo (od paru tygodni) nie radzę. Wcześniej miewałam taki fajny flow do pisania, że po prostu pisałam, a na ekranie zupełnie spontanicznie powstawał cały tekst – najczęściej gotowy był w kilkanaście minut, z poprawkami i wstawianiem zdjęć – do godziny, 1,5 h. W dobie naprawdę coraz lepszych autorów człowiek czasem czuje presję, że nie doskoczy do ich poziomu. A jakoś zawsze porównywałam się z lepszymi ode mnie. Ale… Czytaj więcej »
Każdy z nas ma chyba podobne wątpliwości, jakoś autorzy kiepskich czytadeł ich nie miewają…
Czyżby blokujący człowieka perfekcjonizm? Tak generalnie w życiu i w pracy ostro walczę z perfekcjonizmem, który mi zawsze bardzo przeszkadzał w kończeniu czegokolwiek. Wiecznie było jeszcze coś do poprawienia. Robię co mogę, by wcielać w życie zasadę „done is better than perfect”. Chyba mi się coraz lepiej udaje. A co do bloga – w całej mojej blogowej historii wpisy tworzę za jednym razem od początku do końca. Tylko sprawdzam w nieskończoność przed publikacją, po której i tak jeszcze widzę potrzebę poprawek 😀 Wyjątkiem były początki odsłony „izi izi” rok temu, gdy popełniłam aż 5 szkiców z pomysłami na wpisy. Do… Czytaj więcej »
U mnie było podobnie … przez bardzo długi czas. Siadałam od razu z gotowym pomysłem w głowie, który po prostu spisywałam w komputerze i od razu pojawiał się tekst. Też sprawdzałam kilka razy przed publikacją, a potem jeszcze wielokrotnie też. Gorzej, że nie bardzo umiem się tego czegoś pozbyć, siedzi mi na kartu i ciągle o sobie przypomina. Może to i perfekcjonizm… Chociaż wydaje mi się, że ostatnio to raczej kwestia priorytetów. Moja praca ma tendencję do mnożenia bytów, coraz bardziej się rozrasta, a ja mam wrażenie, że nie daję rady tego wszystkiego sama ogarnąć. Po pracy jestem dosłownie dętka,… Czytaj więcej »
To zupełnie normalne że gdy pojawia się brak czasu i przemęczenie, to zmieniają się priorytety na praca/odpoczynek. Bądź co bądź, do pisania bloga znowu by trzeba było wpatrywać się w jakiś ekran. Rozumiem Cię i nawet jestem zaskoczona, że w ogóle w czasach przepracowania piszesz szkice 😉 Dbaj o siebie 🙂
ważne, że się odezwałaś…
p.jzns 🙂