Z racji dużej ilości obowiązków i obciążeń trudno mi jest teraz napisać post z głębszym przesłaniem. Poza tym myślę nad nowymi środkami przekazu, zaczęłam się trochę bawić w multimedialne przekazy (rychło w czas, kiedy cały internet w zasadzie już opiera się na filmach, a nie na tekstach). Ale to wymaga wypróbowania i lepszego poznania różnych przydatnych narzędzi.
Przy okazji odpowiedzcie mi proszę na pytanie. Czy komuś obecnie w ogóle się chce i czy jest w stanie przeczytać tekst dłuższy niż 3 do 5 akapitów. A jak będzie z ośmioma, plus te dwa powyżej, czyli 10 akapitów?
Nie wiecie, to spróbujmy. Poniżej 8 mniej znanych faktów o mnie.
- W internecie jestem: od lutego 2009, od początku piszę bloga. Prowadzę też fanpejdż na FB i profil na INSTAGRAM-ie @iwnowa, który prowadzę od sierpnia 2013 roku, ale początkowe zdjęcia dodawałam takie sobie. Z czasem zasmakowałam w Instagramie i połączyłam go na stałe z blogiem. Kiedy nie mam chęci albo natchnienia do pisania dłuższych treści na blogu, lubię wrzucić swoje zdjęcia na IG. Od dłuższego czasu prowadzę mój Instagram w dwóch językach: po polsku i po niemiecku, po angielsku jeszcze niestety trochę za trudno.
- Sport: mam wrażenie, że całe moje młodzieńcze lata byłam związana ze sportem. Z ważniejszych etapów zaliczyłam dwa lata gimnastyki artystycznej. Przez wszystkie lata zawsze robiłam trochę więcej, niż WF w szkole. Po szkole ćwiczyłam do muzyki w pokoju dziennym rodziców, zanim wrócili z pracy. A wieczorami ćwiczyłam samodzielnie w swoim pokoju, lubiłam mieć rozćwiczone i rozciągnięte ciało. W lecie pływałam, o ile dało się pojechać gdzieś nad jeziora. Czasem biegałam. Przez rok robiłam kurs samoobrony z elementami karate. Pięć lat, do czasu zanim zdałam na studia – strzelanie wyczynowe z pistoletu. Trenując właśnie ten sport nauczyłam się najwięcej życiowych umiejętności i nabyłam wiele cech, które pomogły mi przetrwać najtrudniejsze momenty w późniejszym życiu. W dorosłym życiu było już bieganie, pływanie na basenie, ćwiczenie z różnymi specami od sportu. Teraz głównie jeżdżę na rowerze, staram się co najmniej 2-3 razy w tygdniu poruszać się chociaż 30 min na orbitreku, albo poćwiczyć na macie.
- Muzyka: przez rok uczyłam się grania na gitarze klasycznej. Gitarę przywiozła mi z jednego z wyjazdów służbowych z Moskwy moja Mama. Do dziś mam tę gitarę, tylko musiałabym znów wymienić struny (metalowe, nie cierpię dźwięku tych z żyłki) i nastroić. Z nauki nic nie wyszło, bo nie byłam zbyt pilna w ćwiczeniach z nut. Grałam więc głównie na akordy i chętnie śpiewałam. Przez jedno lato nawet w chórze kościelnym z moim rodzeństwem ciotecznym. To był fajny czas i jedyny w naszym życiu, kiedy się do siebie trochę zbliżyliśmy. Zawsze muzyka była dla mnie ważna jako czysta przyjemność, jako tło do sportu, do jazdy rowerem i samochodem, wzbogacała moje życie. Uwielbiam odkrywać nowe horyzonty i wracać do starych dobrych utworów i wykonawców.
- Gry: Nie lubię i nie umiem grać w gry. W dzieciństwie jakoś tam czasem wychodziły mi warcaby, w karty, ale te najgłupsze gry, w szachy nigdy się nie nauczyłam. Nie grałam też w żadne planszówki – ani w dzieciństwie, ani w dorosłym życiu. Jeśli w ogóle to grałam najwyżej w pasjansa, a czasem w mahjong. Nie wchodziły w grę żadne strzelanki czy gry strategiczne. Kompletnie się nie znam na tym świecie.
- Zwierzaki: nigdy nie pisałam o moich pierwszych zwierzakach, żadnego z nich nie wzięłam sama, każde w jakiś sposób trafiało do mnie przypadkiem. Mieszkając jeszcze z rodzicami miałam świnkę morską pod imieniem Świnek, podarowaną mi przez przyjaciółkę, kiedy wyjeżdżała na studia do Paryża. Potem w podobny sposób odziedziczyłam żółwicę Zulę. Kiedy już zamieszkałam we własnym domu, przypałętał się do mnie z ulicy mój ukochany i jedyny Piesio, czyli Schwarz. Przy nim poczułam że to jest Mój Pies. Kicię, czyli Mozarta zniosła do domu moja córka, jej losy na początku były nieco skomplikowane, ale po dwóch miesiącach trafiła do nas na stałe i została. Bardzo się przyjaźnili z Piesiem, chociaż nie było między nimi specjalnych czułości.
- Pudełka: uwielbiam mieć dobrą organizację w pracy i w domu. Sprawy niepoukładane i nie uporządkowane nie dają mi spokoju. Co i rusz porządkuję i układam rzeczy na regałach, w różnych pudełkach, dopiero wtedy zapamiętuję ich układ. W nowym mieszkaniu jeszcze nie opanowałam wszystkiego, ale idzie mi coraz lepiej. Dokupiłam ostatnio nowe pudełka do łazienki, od razu czuję się lepiej. Poprzednio przeszkadzały mi leżące i stojące luzem kosmetyki i drobiazgi.
- Pamięć: pamiętam wszystkich ludzi, z którymi byłam mocno związana, a nawet większość ich wypowiedzi. Niektóre wbiły mi się mocniej do głowy. Jak na przykład przypominajka mamy mojego pierwszego chłopaka, radziła mu zawsze wycierać ręcznikiem stopy także „między paluszkami” (od dziecka tak mówiła, a on mi może kilka razy powtórzył), żeby grzyb się nie wdał. Niestety pamiętam też jakby wypisane w moim mózgu na stałe te złe rzeczy, które od nich usłyszałam. Pewnie dlatego, jak już raz się przeleje czara, nie wracam. Ani do byłych mężczyzn, ani do byłych przyjaciół.
- Nie-perfekcja: Nie jestem perfekcyjną panią domu, chociaż lubię niektóre prace domowe. Ale na przykład od ponad tygodnia nie mogę dojść do pralni, żeby przynieść i przełożyć do szafy rozwieszone tam pranie. Chociaż pranie akurat lubię robić.
– Nie znoszę prasowania, więc zawsze po praniu równo rozwieszam, a potem zdejmuję i układam od razu w szafie, żeby rzeczy się nie pomięły.
– Preferuję gotowanie raczej prostych rzeczy.
– Odkurzanie i szorowanie podłóg i mebli – jak się ubrudzą.
– Zmywanie: lubię mieć pozmywane, więc robię to po każdym posiłku, najpóźniej na wieczór wkładam rzeczy (opłukane) do zmywarki a niektóre, jak patelnie, zmywam ręcznie.
– Lubię mieć wyczyszczony ekspres do kawy, więc regularnie wyrzucam fusy, dokładnie myję pojemnik i uzupełniam kawę i wodę.
– Regularnie wyrzucam śmieci, bo nie lubię, jak mi się zbiera, śmierdzi i wkoło jakieś wredne muszki latają.
– W domu zawsze muszą być przynajmniej dwie zgrzewki czyli 6x1l wody. Jak nie ma chociaż jednego, to jadę po nie choćby na rowerze. Nie lubię też, jak się nazbiera za dużo butelek (w Niemczech wszystkie butelki po napojach są z kaucją).
Ciekawe, które z powyższych faktów o mnie były dla Was naprawdę nowe, przy których pomyśleliście: no nie pomyślałabym. A o których powiedzieliście: eeee, to dawno wiedziałam!
No przecież wiadomo, że ja nałogowo czytam w tych obrazkowych czasach i żadna ilość akapitów mi nie straszna. Co do tego wycierania między paluszkami – miała kobieta w 100% rację. Nie wiedziałam tylko jak się u Ciebie znalazł piesio.
Buziaki;)
Przy intensywności naszych rozmów to się dziwię, że cokolwiek jeszcze było Ci nieznane. Ale o przeszłości nie mówię aż tak dużo, więc mogła Ci umknąć ta historia Piesia. 🙂
O, wiedziałam sporo. To znaczy, że się jednak trochę znamy i w tym krytycznym czasie, który spędzałyśmy godzinami na telefonie, prawdopodobnie miałyśmy czas także na przemycenie kilku innych faktów obok tematu głównego.
Ja czytam, bo mam awersję do vlogów. Niestety jeśli znajomi blogerzy przesiedli się na nową formę komunikacji, już mnie to tak nie porywało. Może dlatego, że po całym dniu w tłocznym i głośnym środowisku ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję są kolejne dźwięki. Potrafię siedzieć w kompletnej ciszy i mieć z tego przyjemność. I w ciszy najlepiej się czyta, więc rób co chcesz ale nie przestawaj pisać, proszę. 😀
No to miło, że na tyle dobrze udało nam się poznać, chociaż przecież głównie przez telefon. Mam ciągle nadzieję, że jednak uda nam się spotkanie na żywo, ale powiem Ci, że uważam Cię za tak samo autentyczną osobę jakbym Cię znała na żywo. Co do prowadzenia bloga – bardzo lubię formę pisaną, wzbogaconą zdjęciami. Czy mogłabym prowadzić vloga? To chyba kwestia przyzwyczajenia. Może spróbuję. To najszybsza forma przekazywania treści i pewnie dlatego wiele osób ją preferuje. Poza tym ta forma wymaga mniej dyscypliny w sensie bezbłędnego pisania itd. Ale czasem też nie chce mi się słuchać i oglądać. Jeśli bardzo… Czytaj więcej »
Jestem staroświecka i pozostaję przy czytaniu blogów. Niektórzy przechodzą na tzw. vlogi, ale nie mam na nie czasu, zwłaszcza że przy komputerze zazwyczaj siedzę od rana. Słuchanie vloga i 4? Troszkę nie bardzo. ;] Ostatnio, jak pisałam Ci na FB, od długiego czasu nie miałam nawet książki w ręce. Neta nie ogarniam. O_o Ale lubię długie przemyślane teksty i zawsze czytałam co pisałaś do końca. 2. Punkt, który rozumiem w stu procentach. 🙂 3. Miałam taki epizod, że dużo śpiewałam w domu. Nagrywałam się i czasem coś wrzucałam na YT w wersji karaoke po domowemu, czyli oryginał leciał w tle,… Czytaj więcej »
Bardzo mi miło, że nie tylko przeczytałaś do końca, ale i odniosłaś się do wszystkich punktów. 🙂 3. Do nagrywania jak śpiewam to ja nie doszłam. 🙂 4. Akurat ja przy grach strategicznych nie umiałam się skupić, bo moja cała praca polega na skupianiu się i po pracy lubię dać mózgowi odpocząć. A może po prostu kiepski ze mnie strateg. 🙂 W Monopoly kiedyś mnie zmusiła moja córka z moim eksem, im szło dobrze, ja nie pamiętam nic. 5. Nie wiem, czy po Kici jeszcze kiedyś wezmę kolejnego zwierzaczka. Ale tego chyba nie można tak do końca zaplanować. 6. Miło… Czytaj więcej »
Ten dom jest przejściowy. To jedyna myśl, gdzie jesteśmy zgodne z teściową i w tej sytuacji wspieramy swoje zdanie – powinniśmy się wyprowadzić. ;P
Ale minie jeszcze parę lat zanim to się stanie. I nadal będziemy na polskim zadupiu, ale myśl techniczna może nam zdecydowanie pomóc. Tylko zobaczymy czy fundusze będą. Na razie wciąż dzielimy skórę na niedźwiedziu.
Czasami trzeba się wstrzymać z decyzjami. Mój dom w Warszawie też był trudny z wielu względów, ale go lubiłam. Może z wyjątkiem jednych sąsiadów.
Natomiast odpowiadał mi pod względem wielkości i miejsca dosłownie na wszystko. Przestrzeń jest dla mnie najważniejszą rzeczą. Nie czułabym się chyba dobrze w bardzo małych przestrzeniach.
Mam nadzieję i życzę Wam, żeby ten tymczas (który mimo wszystko trzeba docenić, bo to Wasz dach nad głową) zamienił się na Wasze miejsce docelowe 🙂
Nadal uważam, że powinniśmy się wyprowadzić. 😛 Ta sama wioska pozostanie w naszym adresie, bo tutaj mąż ma ziemię, ale lepiej będzie wybudować sobie na niej coś małego kawałek dalej i nazwać to własnym, w co można będzie ingerować, niżeli próbować się udomowić we własności teściowej. Tutaj nawet w ogród nie mogę mieć własnego wkładu, nie chcę tak.
A to jest faktycznie bardzo frustrujące, rozumiem Cię. Też bym tak nie chciała. To ja mogę nawet w wynajmowane mieszkanie – mam pozwolenie na wiele ingerencji od podłogi po kuchnię, muszę tylko uzgadniać. I zastanawiać się, czy warto z uwagi na to, że tu nie zostanę pewnie wiecznie. Wiesz, teraz jest dużo firm, które budują a to drewniane domy całoroczne (to też by było wyjście, chociażby na początek), a to można znaleźć takie, które budują stan surowy – potem wiele wykończeń można zrobić własnym sumptem… Skoro mąż ma ziemię, to tylko sprawdzić status, czy jest to działka budowlana i można… Czytaj więcej »
Na taką firmę jak mówisz, nas nie stać. Nie możemy postawić drewnianego domu, bo działka jest przy lesie.
Moglibyśmy zacząć budowę najwcześniej od lutego, mamy na oku pewien projekt. Malutki domek, ale większy niż mieszkanie, na które obecnie byłoby nas ewentualnie stać. Tylko, że na parę lat zaciskamy pasa i nie podróżujemy tak intensywnie. Dla świętego spokoju warto.
Na razie musimy tę sytuację jakoś przecierpieć. Od wiosny znowu będziemy się żreć z teściami, bo oczekują, że będziemy pracować w ich gospodarstwie.
Widzę, że czeka Was niełatwa droga – oszczędzanie na ciasny, własny domek (zawsze warto mieć!). Jeśli projekt Wam się podoba, to warto zacząć go sobie w głowie układać i działać.
Święty spokój jest wart więcej, niż niejedne pieniądze.
A pracować macie, bo pewnie mieszkacie w ich domu – oj to faktycznie trudny układ.
Oni oczekują, bo wydaje im się to logiczne, a Wy macie inne prace, tak?
Projekt powstał już na komputerze, wirtualny dom 3d razem z naszymi meblami. Powstawialiśmy wszystko co mamy (można ustalać wymiary mebli), i wszystko się mieści więc możemy w tym mieszkać. 😀 Tak naprawdę wszystkie graty jakie mamy, kupowaliśmy do mieszkania w Szwajcarii, więc nie będzie problem zmieścić się w domu, który będzie większy. Wyobraź sobie, że w Polsce stać nas na najwyżej kawalerkę do remontu, a budując dom, stać nas nawet na dwa pokoje + salon z aneksem. Nieduży metraż, ale kochana, to luksus. Chodzę normalnie do pracy i oni oczekują, że będę jeszcze tyrać w ich gospodarstwie, bo oni tak… Czytaj więcej »
Szukając kiedyś dla siebie większego mieszkania z córką, też zauważyłam, że ceny domów – o wiele większego metrażu – są znacznie korzystniejsze, niż ceny mieszkań, bo tam płaci się o wiele drożej za metr. Przestrzeń jest ważna, więc dobrze robicie planując dom. A dwa pokoje z aneksem to już spokojnie wystarczające mieszkanko dla dwojga. Uda się! Co do pracy w gospodarstwie – po prostu nie dałabym rady, gdybym musiała po własnej pracy jeszcze lecieć i harować fizycznie, no nie dałabym rady. Niestety starsze pokolenie często uważa swoje własne wybory za oczywiste nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Bardzo… Czytaj więcej »
Nie miałam problemu z czytaniem, gdy trafiam na cos ciekawego, nawet gdy pozornie są to błahe rzeczy, czytam zawsze z przyjemnością.
W zasadzie wszystko mi się zgadza i chyba jesteśmy podobne w tym, że lubię mieć otoczenie uporządkowane, ale bez perfekcji:-)
W moim odczuciu życie składa się z takich małych, pozornie błahych rzeczy. I też lubię o nich czytać.
Często podobieństwa się przyciągają – pewnie stąd i moja sympatia do Ciebie. 🙂
Za te sztuki walki szacunek, za strzelanie też. Od lat mam w planach w końcu trafić na strzelnicę i zobaczyć jak sobie poradzę z bronią. I w ostatnim wpisie wpadła mi w oko ta gitara w pokrowcu – mam na to radar, bo sama lubię pobrzdąkać. Sporo mamy wspólnego. No i kocham pudełka.
Lubię czytać blogi – zmęczyło mnie pismo obrazkowe z social mediów,które nie niesie żadnej wartości, żadnej rozmowy. Lubię też słuchać podkastów. Dlatego teraz używam tylko bloga i YouTube. Ściskam!
Ze sztuk walki aż tak wiele nie wyniosłam może oprócz ogólnego rozeznania, trenowałam zresztą już wtedy strzelanie i zajmowało mi to dużo czasu, trzeba się było na coś zdecydować, wybrałam strzelectwo. I nie żałuję, bo to był piękny sport, chociaż docieranie na treningi przez całe miasto od razu po szkole, całe dnie na kanapkach, nie było łatwe. Nawet mam gdzieś zdjęcie z tą gitarą, jak będzie po drodze, to wstawię przy następnej okazji. 🙂 Warto spróbować z tym strzelaniem, to sport, który można trenować przez całe życie. Pudełka my love too. :))) Ja mam fazy – czasem na blogi, czasem… Czytaj więcej »
W tej chwili z YT korzystam tylko „biernie”, no…poza tym czytaniem na głos. Materiały z YT najczęściej tylko słucham, rzadko oglądam (chyba, że taniec, wtedy oglądam, często z wyłączonym audio 😉 ). Z tym strzelaniem to takie już wieloletnie marzenie, ciągle niespełnione. Tylko muszę zlokalizować strzelnicę w moim miejscu zamieszkania, może gdy obostrzenia zdejmą… Nigdy nie miałam broni w rękach, więc czeka mnie dużo pracy z instruktorem. No i proszę, kolejnym plan 🙂 I jak ja się mam niby nudzić w tym moim życiu? 😛 😀
Moje zainteresowania też fluktuują. A żeby opracować dobre nagranie, też musiałabym najpierw przygotować, potem nagrać, a potem jeszcze obrobić i opanować te wszystkie serwisy, na których się wrzuca.
Czekam więc jeszcze na natchnienie.
I też mam wiele niespełnionych marzeń, bo parę momentów w moim życiu ułożyło się daleko od zaplanowanego scenariusza. 🙂
U mnie też jest teraz taka rzecz, która czeka na natchnienie. I racja, strasznie dużo do ogarnięcia by było gdybyś chciała nagrywać, edytować itd. Widzę ile mam roboty z tą książką czytaną, a to lecę na żywioł bez przygotowania i jakiejkolwiek edycji, a wrzucam tylko na YT. I nie jest idealnie. Ale wiesz? Może może być nieidealnie? Może nawet powinno być nieidealnie? Życzę Ci byś dotarła tam gdzie marzysz, a metody same się zweryfikują po drodze
O byciu idealną chyba już od dawna nie marzę, ale chciałabym tworzyć rzeczy chociaż dobre. Jeśli pojawi się natchnienie, to sama wiesz – leci się i takie nieidealne właśnie się podoba. Ale póki co dzieje się za dużo rzeczy zawodowych, żebym mogła zajmować się tworzeniem. Ale i na to przyjdzie czas. Jeśli w tej chwili uporządkuję pracę, to potem łatwiej będzie o ten prywatny czas. Zbieram też po kolei gadżety do tego potrzebne, bo tak czy siak się przydadzą, a kupienie wszystkiego na raz to za duży wydatek. Poza tym trzeba sobie dawkować przyjemności, bo wtedy lepiej i dłużej się… Czytaj więcej »
Przyjemnie jest poczytać , oglądnąć zdjecia na blogu , w tle np. można słuchać swojej ulubionej muzyki. .Czytam Twój blog od jakiegoś czasu, wpisy nie zawsze muszą być sfokusowane na konkretną rzecz , dobrze jest poczytać takie lużne teksty „ o wszystkim i o niczym „ wstawiasz ładne wycieczkowe fotki, to nocne rowerowe jest świetne . Myślałam , że jesteś tylko „kociarą” , a tu proszę , rozne zwierzęta sie przewinęły. Gitara – uwielbiam – zawsze chciałam nauczyc się grać, kółko strzeleckie też było – mieliśmy takie rozkalibrowane kbksy ze predzej by ziemniakiem rzucił do tarczy , ale w zawodach… Czytaj więcej »
Witaj na moim blogu w takim razie pierwszy raz oficjalnie. 🙂 O właśnie, dobrze, że przypomniałaś mi o muzyce, będę od czasu do czasu wstawiać to, czego aktualnie słucham. Mam podobnie, że nie zawsze jestem w stanie czytać blogi tematyczne, gdzie dokładnie wiadomo, o czym będzie i że poza pewne ramy się nie wychodzi. Lubię kiedy ludzie własnymi słowami opisują swój subiektywny obraz życia, swoje własne emocje. To dla mnie w lekturze też często bardziej pociągające, niż teksty skupione wyłącznie na treściach głównych, swoistych dla danego blogera. U Ciebie na blogu też widzę piękne krajobrazy, więc widzę, że mamy podobne… Czytaj więcej »
Przepraszam za literówkę , koment pisałam w nocy i jakoś dziwnie wtedy litery się mocno zmniejszyły hehe , tak też zauważyłam , że mamy te same fascynacje fotograficzne, z tym , że Ty dysponujesz dobrym aparatem , ja uzywam tylko telefonu , chociaż i on też robi nie najgorsze zdjęcia . Ja uczęszczałam na kółko strzeleckie , nie do klubu więc mieliśmy sprzęt totalnie wyeksploatowany , do tego stopnia , ze normalnie trafiało się do tarczy , ale po „nowej” dostawie braliśmy udział w zawodach, po strzale w ktorym wydawało się, ze masz 5 , po przyjrzeniu się nie było… Czytaj więcej »
Taki mały offtop – ja tu mogę poprawiać literówki, więc jak Cię jakaś wyjątkowo wkurzy, to daj znać :)), dokonam korekty! Najlepsze wychodzą oczywiście zdjęcia aparatem. Ale powiem Ci, że bardzo dużo zdjęć na Instagramie robiłam komórką, mój Huawai 10 Pro ma naprawdę dobry aparat, nie każdy taki ma. Dobrze, że w takich „zawodach”, jak i innych rzeczach po pewnym czasie można dostrzec elementy komediowe, pewne rzeczy trzeba przyjmować z humorem. 🙂 Mnie się Fitatu bardzo przydaje, kiedy już z określonej diety przechodzę na własne odżywianie. Niestety nie za dobrze mi idzie liczenie kcal samodzielnie, a wrzucanie tu posiłków jest… Czytaj więcej »
Ok, dobrze wiedzieć , że masz „władzę „ korektorską , bo jestem wzrokowcem i chociaż nie chciałabym to widzę te niedociągnięcia i cóż poradzę, że ich nie lubię 😁
Z tego, co widzę autor komentarza też może go wyedytować, ale nie wiem, jak do tego podejść, bo sama tego na innych blogach w wordpressie nie robiłam :).
Na szczęście nie zwracam uwagi na drobiazgi i kiedy odpowiada mi ogólny poziom człowieka, nie skupiam się na tym, czy i jakie robi błędy w komentarzach, tylko na ich treści. 🙂
O znaczeniu sportu w swoim życiu pisałaś wielokrotnie, ale gimnastyka artystyczna i strzelanie, to było zaskoczenie. Pozostałe sprawy, to ciekawostki, które poznałam z przyjemnością. W odróżnieniu od Ciebie lubię grę w karty, a dzieciństwo, to przede wszystkim planszówki, chociaż w tamtych czasach było ich mało(warcaby, chińczyk, młynek). życzę by Twoje życie nadal było barwne, szczęśliwe i bardzo długie. Usciski.
Przez dłuższy czas faktycznie nie pisałam konkretnie o tym, jakie sporty uprawiałam. Z planszówkami i innymi grami to raczej ja jestem wyjątkiem, większość ludzi uwielbia grać, lubi rywalizację. Ja odnajduję je w innych dziedzinach. 🙂
Dziękuję za te miłe życzenia, uściski!
Hej,Iw! Na pewno wielu ludzi jeszcze czyta dłuższe tekst, a co dopiero takie jak Twój, gdy zdradzasz tyle sekretów! No-sport i zwierzaki- to wiedziałam (ale że strzelałaś -to już nie!)Pamięć mamy identyczna -ze wszystkimi podobnymi konsekwencjami:). Co do gier- tez nie grywam-poza jedną-LITERAKI:) Jest na Kurniku, wciągnęła mnie niesamowicie ta polska wersja Scrabble. Polecam 🙂 Fajnego weekendu!
Cieszę się, że paroma rzeczami jeszcze Was mogę zaskoczyć! 🙂
Z tym czytaniem tekstów to chyba trochę kwestia pokoleniowa, myślę, że im młodsi odbiorcy teraz, tym bardziej skupieni na przekazie obrazkowym, krótkich tekstach, albo wręcz memach (sama też lubię 🙂 ) i relacjach na żywo. U mnie z czytaniem blogów zmieniło się o tyle, że kiedy nie mogę się skoncentrować to i blogów nie czytam. Po prostu czekam na moment, kiedy będę mogła przeczytać tekst z uwagą.
Tobie też fajnej reszty weekendu
P.S. tę grę być może wyszperam, dziękuję za polecenie 🙂
Trochę prowokacyjne to pytanie 😉 Chce się czytać, chce się, oczywiście nie wszystkim, ale jednak wciąż chodzą po świecie te dinozaury 😉 Z drugiej strony sporo też tych, którzy czytają po frazach, skanują tekst albo czytają pierwszy i ostatni akapit. Widzę to szczególnie u niektórych blogerek książkowych, które pod długimi (albo i krótkimi) recenzjami piszą komcie typu „Ciekawa recenzja, dopisuję książkę do listy”. Wiadomo, że nie czytała, ale pacnęła trzy słowa na krzyż. Nie powiem, żeby któryś z podpunktów o porządku mnie zdziwił 🙂 Dodatkowo ujęła mnie siódemka, bo odnalazłam jej nieco u siebie. Choć w moim przypadku sporo robią… Czytaj więcej »
Dobrze, że prowokacja się udała i chyba nie przesadziłam z ilością punktów, chociaż pod ostatnim trochę się rozpisałam :). No ale i tak udało mi się nie przesadzić z długością tekstu. Kiedy nie mam czasu czytać naprawdę, to nie bawię się w czytanie frazami, bo to w sumie brak szacunku dla Autora/-ki, to już czasem lepiej nic nie pisać. Co do pisania recenzji – jesteś moją ulubioną recenzentką i jak już wpadam do Ciebie poczytać, to najczęściej potem kupuję część tych właśnie książek, o czym Ci już kiedyś pisałam 🙂 Co do siódemki – kiedyś pisałam dużo pamiętników, ale od… Czytaj więcej »
o co cię podejrzewałam? a o wszystko co napisałaś )))) przyznam bez bicia, że skasyfikowana raz, na zawsze pozostajesz perfekcjonistką, idealną panią domu i zapewne solidnym i rzetelnym pracownikiem! pasujesz do dobrego przyjaciela i takiego na zawsze, w którym mozna znaleśc oparcie, to jest cnota największa. No i oczywiście Kobieta niezależna i samodzielna. Kolejna zasadnicza cecha i linia życia, dla mnie najwazniejsza. Co mnie cieszy, ano znalazłam sporo pasujących do mnie faktów:nie lubię prasować, lubię czysty ekspress, lubię czyste podłogi, lubię czysto, bałagan może być ale czysto(farba do malowania na podłodze, meblach, ciuchach i oknach oraz formy do gliny, a… Czytaj więcej »
Wow!!! To Ci powiem, że tym razem to ja się nie spodziewałam tylu rzeczy u Ciebie! Szczególnie tych kilku rodzajów sportu i to tylu rodzajach, bo że masz uzdolnienia artystyczne, to bliskie i muzyce, więc to mnie mniej zaskoczyło (choć pasuje do Ciebie :). Jogę chciałabym zacząć, ale jakoś jeszcze nie znalazłam miejsca czy też guru od tego. Za to wracam powoli do moich własnych ćwiczeń na macie, może napiszę o tym jak będzie o czym :). Też Cię oceniam tak, że można na Tobie polegać i się z Tobą przyjaźnić na fest. I też widząc, jak się przejmujesz swoją… Czytaj więcej »
Iw fascynatką sprzątania i nart nie jestem ;-)) ten sport mnie raczej stresuje, robie to dla Naczelnika, ktory się z nartami i deską urodził. I dla klimatu-góry, zima, stok, winko grzane, dobre jedzenie w knajpie wieczorami, karty, gry w pensjonacie, to wszystko ma sens w dobrym towarzystwie. Góry kocham od zawsze ale Dopiero kilka lat temu zaczęłam jeździć zimą i na nartach…a miałam sie tylko opalać na leżaku 🙂 Prace domowe, sprzątanie w ogóle mnie nie kręciły i nadal kręcą umiarkowanie i raczej nie miałam na nie za dużo czasu…ale sporo się zmieniło z chwilą zamieszkania na wsi a ZARAZA… Czytaj więcej »
jogę polecam bardzo. Chodze do takiego kameralnego miejsca, gdzie możesz praktykować wiele rodzajów jogi. ostatnio z powodu osłabienia joga relksacyjna z medytacja. bardzo pomaga ta joga, zwłaszcza dziś.
Tak. Ta zaraza odebrała mi z kolei dużo możliwości wyjazdów, pozostały spacery lub rower po okolicy. A spotkania z ludźmi też bardzo lubię. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na nartach, ale umiem i bardzo chętnie bym znów pojechała. Może się uda, jak się to wszystko uspokoi. Niestety nie miałam jeszcze nigdy dobrego nauczyciela jogi, a sama trochę się obawiam zaczynać, bo kiedyś już coś tam zaczynałam i wiem, że w oparciu tylk o książkę mogłam sobie więcej zaszkodzić, niż pomóc. Czekam na zdjęcie obostrzeń i może gdzieś w okolicy znajdę dobre lekcje jogi. Jak już zacznę, to na pewno… Czytaj więcej »
ostatnio mam mało czasu na blogowanie, ale jak już zaczynam czytać jakiś tekst to raczej już do końca… a teraz punkty: 1/ nie wiedziałem, nie znałem roku Twojego zaistnienia w necie… 2/ wiedziałem, choć niekoniecznie detalicznie, ale zawsze mi się kojarzysz ze sportowym (rekreacyjnie) stylem życia… 3/ i 4/ nie wiedziałem, nie pamiętam, abyś o tym pisywała i nie pamiętam, abyśmy rozmawiali o tym… 5/ Piesia Schwartza oczywiście pamiętam, Kicia Mozart to moja sympatia, o innych Twoich zwierzakach nie słyszałem, ale mogę się domyślać, że jakieś były… 7/ po prostu nie wiem, jak to jest z Twoją pamięcią, nie skupiałem… Czytaj więcej »
Też miałam dłuższy czas, że kompletnie nie mogłam wrócić ani do blogowania, ani do Waszych blogów. Teraz jest trochę lepiej, miło i Ciebie widzieć. 🙂
Z tym perfekcjonizmem masz rację. Nie lubię nie pozmywanych garów w zlewie, ale już kurz na meblach aż tak mnie nie razi i wycieram go dopiero, jak mnie przyciśnie, albo jak zaczynają być szare. 🙂
Chciałabym móc pozwolić sobie na artystyczny chaos, jednak najczęściej nie mogę.
Co do pozostałych punktów – faktycznie o wielu rzeczach z życia prywatnego tu nie pisywałam, o podejściu do niektórych można się było domyślić – ale niekoniecznie wprost.
Pozdrowienia serdeczne!
O sporcie i strzelectwie wiedziałam, bo kiedyś o tym wspominałaś. Zaskoczeniem był chór kościelny.
Te 10 akapitów wcale tak dużo tekstu nie zawierało, a Ci, co lubią Cię czytać, przeczytają i 20 🙂
Fajnie się bawiłam pisząc o tych rzeczach i konfrontując je z tym, o czym wiecie o mnie po latach, więc może jeszcze wróci kolejne zestawienie. 🙂
Miło mi, że Ty też należysz do osób, które lubią mnie czytać.
Pozdrowienia!
Szczerze mówiąc, najbardziej zaskoczył mnie punkt ostatni. Byłem pewien, że jesteś pedantką, perfekcjonistką i nawet gdy przypadkiem osa wleci Ci do mieszkania, to trzyma się wyznaczonego kursu i nie skręci, dopóki nie upewni się, że jest na kursie, na ścieżce.
Powiem Ci, że fajnie by było, gdybym była taka pani porządnicka i pedantka.
Może staram się, ale jeszcze ciągle bardzo mi daleko do takiego stanu rzeczy i porządku, który mogłabym określić jako zadowalający i nie mówiąc o perfekcyjny.
Zdecydowanie wolę czytać niż oglądać. A nawet słuchać.
Więc ilość akapitów mnie nie przeraziła. Doczytałam spokojnie do końca i teraz wiem o Tobie więcej.:-)
Ale ja dużo zapominam, więc długo wiedzieć nie będę. Wtedy mogę sobie wrócić i przeczytać ponownie.
Podobnie jak Nitager, czytając sobie mniej lub bardziej regularnie Twoje pisania, byłam przekonana, że jesteś osobą bardzo uporządkowaną i właśnie perfekcyjną. A tu proszę.
Czasem dobrze jest coś takiego napisać, żeby wzmocnić swoją chęć pisania. Naprawdę dużo mi dały Wasze odpowiedzi pod tym postem. Przedtem byłam przekonana, że większość obecnie woli filmy, podcasty i żeby się działo dużo, szybko, super-ciekawie i kolorowo. Nie powiem, że czasem i ja tak nie wolę, ale … nie zawsze. Z tą perfekcją to jest tak, że ja od lat do niej dążę i piszę o tym, jak mi się czasem uda coś osiągnąć i uporządkować, albo że właśnie znów coś porządkuję. I może to właśnie sprawia takie wrażenie perfekcji. Ale dzięki temu jednak można też czymś Was zaskoczyć… Czytaj więcej »