Czy zastanawiasz się, jak się zmienią czasy po pandemii, czy ona w ogóle bezpowrotnie minie. I czy wszystko kiedyś będzie po staremu, czyli jak w czasach przed covidem, a my zapomnimy o wszystkim, jakby to był jakiś sen. Ja już od jakiegoś czasu zadaję sobie to pytanie. Mało do tej pory pisałam o tej chorobie, bo i nie zajmowałam się nią prawie wcale. Tyle, co konieczne.
Korona, covid, pandemia i co z tego dla mnie wynika?
Wiadomo, że od miesięcy siłą rzeczy najbardziej popularny temat to wirus. A mnie przyznam szczerze już się ani patrzeć, ani czytać o tym nie chce, bo ile można o pandemii, covidzie, koronie, maseczkach, antymaseczkowcach (dlatego właśnie nie pisałam na ten temat), liczbach zakażonych i zmarłych w poszczególnych krajach. Niczego ta moja wiedza ani mój komentarz nie zmieni. Wychodzę z założenia, że są ludzie lepiej do tego wykształceni, jak lekarze czy specjaliści od statystyk. Tutaj jestem absolutnie tradycjonalistką: blogerzy i influenserzy do blogowania i influensowania! A lekarze do leczenia! No chyba, że ktoś z Was jest lekarzem, to wiadomo patrz punkt 1.
Ale nie da się nie zauważyć tego, co ze społeczeństwami zrobiła pandemia i nie da się tego przeskoczyć, ani obejść. Trzeba jakoś problem rozwiązać. Co ciekawe chyba powoli dorabiamy się szczepionek, a ja jakoś w ich skuteczność na tym wczesnym etapie do końca nie bardzo umiem zaufać. Istnieją też, bo mówi się o tym kanałami – różne lekarstwa, wspomagające leczenie covida. Czy są skuteczne na wszelkie postaci tej choroby – brak mi wiedzy, a żebym miała się grzebać w materiałach medycznych. I niestety w obecnym czasie, gdybym spróbowała się tym zajmować, nie wystarczyłoby mi już kompletnie czasu na życie. Dlatego jeszcze raz podkreślę – nie będę się zajmować medycznymi kwestiami stroną tego zagadnienia, przynajmniej póki co.
Różne sposoby przystosowywania się do nowej rzeczywistości.
Bo wiadomo i nie trzeba tego specjalnie wyjaśniać, bo każdego ta sytuacja jakoś dotknęła. Od miesięcy jest nam wszystkim trudno lub bardzo trudno. Bywa totalnie źle. Jestem pewna, że częściej niż się o tym mówi, każdy z nas zalicza zjazd, bo boi się o własne jutro. I to jest normalne – takie mamy czasy. Nie tylko my, ale i sąsiad zza ściany, ludzie w innych krajach i właściwie ludzie wszystkich zawodów i specjalności.
Jak sobie radzimy z pandemią?
Jedni pasjonują się totalnie tematem, wsłuchują w każdy nowy komunikat, wysłuchują bieżących komunikatów rządowych. – Ja słucham ich głównie wtedy, kiedy usłyszę, że weszły nowe zarządzenia, a ja na przykład mam wyjazd służbowy czy prywatny.
Na początku i mnie dopadł atak strachu, ale jak już minął, przystosowałam się po prostu do nowej sytuacji. Od dawna więc staram się przestrzegać zarządzonych norm czyli noszę maseczkę w sklepach i miejscach pracy. W Bremerhaven, gdzie mieszkam, na szczęście nie ma obowiązku noszenia maski na ulicy. Podobno taki wymóg jest w niektórych dzielnicach Berlina, jak mówi Anabell. Co do zasad higieny – myję ręce tak samo często, jak zawsze, teraz tylko bardziej skrupulatnie pilnuję, żeby umyć je zawsze od razu po przyjściu do domu. Kiedy muszę brać wózek w markecie, bo teraz z większości to konieczne, używam schowany i wożony w samochodzie środek dezynfekujący – bo kto wie, co miał w rękach mój poprzedni użytkownik wózka. I ten zwyczaj raczej zachowam na czasy po pandemii – bo w sumie po co mi czyjeś zarazki na rękach. Psikać się będę na mieście już chyba zawsze.
1. Maseczki
Według antymaseczkowców narzędzie do zamordyzmu i krępowania wypowiedzi i wolności społecznej. Gdyby tak faktycznie było, że maseczka byłaby takim ograniczeniem, to wszyscy lekarze już od dawna podczas operacji powinni zrzucać maseczki – przecież im to naprawdę potrzebne jest oddychanie pełną piersią i praca na dotlenionym mózgu. Być może zachowam maseczkę na ulicy, a przynajmniej w sklepach. Jednak choć trochę chroni ona moją twarzoczaszkę przed obcymi zarazkami.
2. Zasada ograniczonego zaufania.
Takie czasy jeszcze bardziej przywiązują ludzi do miejsca, do domu, do ludzi, których już znamy i którym ufamy. Do innych podchodzimy nieufnie, bo nikt nie wie, jak się oni zachowują, czy zachowują się odpowiedzialnie, przestrzegają zaleceń. Dmuchamy więc na zimne – i ja przynajmniej omijam jednak większość w sklepie i na ulicy. Żeby nie zostać obdmuchanym, nachuchanym, nakaszlanym i nakichanym. I tutaj cieszę się naprawdę często, że ci wszyscy zakatarzeni ludzie nie mogą już tak łatwo zrobić mi te wszystkie okropne rzeczy wymienione wyżej. No niestety ludzie są beznadziejni i nie mają wpojonych żadnych zasad higieny, a ochrona zdrowia to dla nich wyłącznie synonim ludzi w białych kitlach i szpitali. I to, że o swoje zdrowie w pierwszej kolejności muszą zadbać sami, to jakieś głupie gadanie.
3. Dystans!
Która jeszcze z zasad, którą wdrożono z uwagi na koronę, bardzo mi odpowiada i powinna zostać zachowana? Dystans! Jak ja się cieszę, że nie muszę (przeważnie) męczyć się aż tak z ludźmi w sklepach, którzy stają mi dosłownie na plecach, kaszlą, prychają i mają generalnie w głębokim poważaniu ogólne zasady jakiegoś wychowania, które samo z siebie nakazuje zachowanie kulturalnego odstępu co najmniej 1 metra od obcego człowieka.
4. Zdrowe ludzie odruchy, solidarność
Co jeszcze mi się podoba? To, że ludzie w tych trudnych czasach zaczęli się wzajemnie bardziej wspierać. Że polecają ulubione knajpy z jedzeniem na wynos, polskie marki w różnych dziedzinach, które sprawdzili i cenią. Że okazują sobie życzliwość przynosząc starszym, chorym czy osobom na kwarantannie jedzenie pod drzwi. Takiej życzliwości od dość dawna nie obserwowałam. Każdy żył po swojemu, dbał głównie o siebie, w najlepszym wypadku o kilka najbliższych osób.
Czy to wyszukiwanie dobrych aspektów to jakiś rodzaj mojej samoobrony przed beznadziejnym i niekompetentnym rządem, kolejnymi aktami przemocy wobec społeczeństwa, idiotami nie przestrzegającymi żadnych zdroworozsądkowych zasad (bo nie) i wszechobecnym poczuciem zagrożenia. Być może.
5. Homeoffice
W niektóre dni z radością udaję się na homeoffice, u mnie akurat nie ma na miejscu zespołu ludzi, pracuję sama, a zatem nie bardzo odczuwam różnicę. Pracując z domu nie mam nawet minimalnej styczności z osobami z sąsiedniego biura. Z drugiej strony – w moim biurze przebywam tylko ja. Jakiekolwiek zagrożenie wynika więc najwyżej z odwiedziny przybyszy w sąsiednim biurze.
A co do mnie: jako tłumacz przez niemal całe moje zawodowe życie pracuję samodzielnie, a ludzie mi przy mojej pracy raczej przeszkadzają, niż pomagają.
To może już wystarczy tych plusów, bo się Wam nie dam wypowiedzieć. Bo ja z propozycją: proponuję wam wspólny trening pozytywów. Czyli: poszukajcie w swoim otoczeniu i osobistym życiu plusów życia w pandemii. Może dopiszecie coś do mojej listy? Bo nie wierzę, że tylko ja dostrzegam plusy.
Covid to czyste szaleństwo. Wyrządził samo dziadostwo – bo choć jest parę plusów , np. Bije się rekordy w czytaniu lub temu podobne to suma sumarum waga niekorzyści i zamieszania ze wszystkim jest ogromna. . A higiena. – to dla niektorych obcy temat , z obrzydzeniem niedawno obserwowałam w pracy notoryczny brak higieny po wyjsciu z WC , aby zawstydzić delikwentów na drzwiach toalety przykleiłam „regulamin” , ale nie zaobserwowałam poprawy zachowania – jak grochem o ścianę – i jakoś dziwnym trafem nie widziałam żadnego zażenowania , być może dlatego , że to było w formie pisemnej a nie obrazkowej… Czytaj więcej »
Mnie to siedzenie na plecach wku….rzało już całą wieczność. Teraz mam przynajmniej argument, chociaż tych bardziej odpornych i tak nie odstraszy. Zachowują się, jakby nie było żadnych zaleceń odnośnie dystansu itp. Co do higieny – spostrzeżenia podobne. Najgorzej, kiedy trzeba pracować w większej grupie ludzi, wtedy takie zachowania mogą naprawdę wkurzyć. U mnie w WC jest taka instrukcja dot. sikania przez panów na siedząco w formie obrazkowej. Cyknę i wstawię przy okazji, bo to naprawdę kuriozalne, że niektórym trzeba coś takiego tłumaczyć, ale widać to konieczne! 🙂 Wiadomo, pandemia to dziadostwo podszyte strachem i pełne stresu. Ale mama mnie nauczyła,… Czytaj więcej »
Wstaw, wstaw , chociaż wyobrażam sobie jak to może wyglądać i jakoś tak mnie to rozmieszyło .do łez . że …. no wiesz , buhaha 😉
Co do maseczek – najlepiej widać na przezroczystej przyłbicy, czym i w jakich ilościach plujemy przy zwykłym mówieniu. I bez korony jest to mało przyjemne.
A z mojej egoistycznej perspektywy wynika, że dla mnie pandemia przyniosła więcej dobrego. W zasadzie jedyny minus to ograniczenia w podróżowaniu. W szerszym ujęciu już tak wesoło to nie wygląda, niestety…
Dla mnie to plucie podczas mówienia jest tak oczywiste, że tu w ogóle nie ma co wyjaśniać i opowiadać, ale miałam ostatnio dyskusję z kimś, kto twierdzi, że przez maseczkę wydostaje się i tak tyle gazu, że cała ta maska nic nie daje.
Argument, że maseczka stanowi barierę mechaniczną nie dotarła.
Na mojej firmie już odbiła się pandemia, jak na większości innych. Czy i co z tego wyniknie w przyszłości – to się okaże.
Ograniczenia w podróżowaniu mnie też przeszkadzają, ale Ty jesteś bardziej ruchliwa ode mnie, więc Tobie bardziej współczuję.
Dobre strony… Trafiłaś z tematem, bo tak mam, że w najgłębszym dziadostwie próbuję zauważać dobre strony. To, o czym pisałaś, łatwiej jest trzymać ludzi poza swoją strefą osobistą, a są ludzie którzy nawet atakują od frontu. Dobre jest to, że się skończył durny zwyczaj witania i żegnania „na misia” z cmokaniem w towarzystwach, w których nie każdego chcę dopuszczać tak blisko. Skończyło się też bezkarne kasłanie i kichanie na innych. Dziś nikt ci nie powie, że masz chory przyjść do pracy, kiedyś była presja, a potem tacy zarażali resztę. Kolejny plus – można było się przekonać kto jest kim. Za… Czytaj więcej »
Pożegnania na misia! No fakt i całowanie po rękach, tudzież podawanie sobie rąk z każdym – a potem jakieś paskudne kurzajki itp…. Brrr! Ano czepianie się cudzej pracy to standard w PL. Kiedy pracowałam jako freelancer bardzo często słyszałam – a może ty byś do jakiejś pracy poszła. 🙂 Albo – a ty ciągle bez pracy? :))) No ciekawe tylko, że jako przez tyle lat samodzielnie na rynku się utrzymałam z domem, córką, psem i kotem, i jeszcze remonty robiłam tego domu i to dość poważne. Weryfikacja ludzi – tak. U mnie też nastąpiła poważna weryfikacja już pod wpływem wyjazdu… Czytaj więcej »
No i jak Ty się uchowałaś „bez tej pracy?”. Mnie najbardziej śmieszy reakcja ludzi na różne dobra u mnie. Pamiętam gdy kupiłam mojego Garmina sobie na Mikołaja – znajome zaraz z pytaniami co jak i jakim cudem taka zabawka, a ja na to że Mikołaj mi przyniósł. Reakcja: „ja też chcę mieć faceta” – „tak ja też! “ -” i jaaaa! “. Mają kobity pojęcie… Albo jak uprzedzałam że się przeprowadzam, to z automatu pytali: „oooo faceta nowego masz?” albo „oooo wychodzisz za mąż?” 🤦🏼♀️ Jak widać, kobieta musi mieć chłopa by coś mieć. A tymczasem jest odwrotnie, bo chłop… Czytaj więcej »
No widzisz, takie są te stereotypy, jakbyśmy żyli w czasach przedwojennych :). A przecież ten mityczny mężczyzna, przynoszący najwięcej kasy do domu to już dawno nie istnieje! Większość dobrze prosperujących domów w moim otoczeniu prowadzona (czyli zarządzana) jest przez kobiety. To one zarabiają na dom, dzieci i swoje pasje i zabawki.
A chłop faktycznie, jak wynika z mojego doświadczenia, dorosłej kobiecie nie tyle doda kasy, co raczej może wygenerować więcej dodatkowych kosztów. 🙂
Parę rzeczy też mi sie podoba – pod maseczką mozna ukryc to i owo, a nawet przestać się malować.
W parkach i innych miejscach pustawo, każdy w pracy, nawet z katarem idzie na zwolnienie, więc innych nie zaraża, w sklepach więcej osób w rękawiczkach, więc nie dotykają łapskami wszystkiego, dezynfekcja rak w sklepach mogłaby pozostać.
Home office na życzenie tez ma zalety, zwłaszcza w czasie jakiejś niedyspozycji.
Ale nie wiem czy minusów nie będzie więcej…
Aspekty higieniczne też wydają mi się największymi plusami tej pandemii.
A tym też to, że już nie prosi się chorych ludzi, żeby koniecznie przyłazili i zarażali innych w pracy! Nareszcie! Tylko żeby aż pandemii było do tego potrzeba, to chore.
Home office ma sporo plusów.
O minusach będą trąbili wszyscy, w tym media, nie mam żadnych wątpliwości, już to robią. :))
O wielu blaskach pandemii już napisano. Mnie cieszy wzrost świadomości higieny i przestrzeń dla wolności – to, że ludzie mają szansę dostrzec, że ślub czy pogrzeb to nie musi być spęd, że radości i smutku nie liczy się tym, ile osób przyjdzie, tylko tym, co my sami czujemy. Dla mnie rozluźnienie więzi ma swoje pozytywy – bo w guncie rzeczy jest to rozluźnienie więzi z osobami na których nam nie zależało. Z osobami dla nas ważnymi utrzymujemy kontakt, znajdujemy na to sposób. Brakuje mi tylko podróży.
Czy ten wzrost świadomości higieny na pewno nastąpił – okaże się, kiedy już nie będzie takiej konieczności, że każde zetknięcie z wirusem będzie nas mogło hipotetycznie zabić, a co najmniej mocno pokrzywdzić.
Rozluźnienie więzi z tymi, dla których w sumie niechętnie znajdowaliśmy miejsce w swoim życiu – to same plusy.
Podróży też mi brakuje, ale jestem pewna, że potem będą one jeszcze bardziej cieszyć! 🙂
Cały problem w tym, że tak naprawdę o tym konkretnym wirusie naprawdę wciąż niewiele wiadomo.Zaatakował szerokim frontem, jest wielce zaraźliwy -jak każdy nowy wirus ma zakodowane namnażanie się w jak najwiekszej ilości nowych wirusów. Sam z siebie nie zabija człowieka, ci naprawdę zdrowi wyzdrowieją, ale nie bardzo wiadomo w jakim stopniu organizm będzie się w stanie zregenerować. Z odpornością po przechorowaniu też na razie same zagadki – jedni mają odporność, ale nie jest wiadomo na jak długo, inni zachorowali ponoć ponownie. Piszę ponoć, bo wcale nie jest w 100% pewne, że jedno i drugie zachorowanie było właśnie z powodu tego… Czytaj więcej »
Całkowicie się zgadzam z tym Twoim zdaniem: (Co mi dała pandemia?) „- świadomość, że część ludzkości nadal ma poziom wiedzy jaskiniowców, a chowanie głowy w piasek i negowanie wszystkiego co mówią naukowcy uważa za najlepszą metodę obrony przed zakażeniem.” Mam jakąś dziwną analogię, że również obecne rządy *** pokazały, jakie jest naprawdę nasze polskie społeczeństwo. Co prowadzi do kolejnego Twojego stwierdzenia, że cieszysz się, że teraz mieszkasz tu, gdzie mieszkasz. O minusach dziś nie będę mówiła, bo one i tak będą powszechnie nagłaśniane. Mam tylko nadzieję, że w pewnym momencie dzięki szczepionkom na covid-sars-19 i uodpornieniu się populacji już nie… Czytaj więcej »
Podziwiam umiejętność dostrzeżenia dobrych stron, bo ja juz nie jestem w stanie. Nie mam pracy, bo moja polega na kontakcie z wieloma osobami naraz, co jest niemożliwe. Nie mogę podróżować, co było moją wielką pasją i radością. Siedzę zamknięta w domu, bo jestem w grupie wysokiego ryzyka. Leczenie jest utrudnione ( chociaż w końcu możliwe), mimo mojego introwertyzmu tęsknię już do możliwości normalnych kontaktów, a kiedy widzę zdjęcia z zaśnieżonych Alp czy Dolomitów to do tego wszystkiego skręca mnie z rozpaczy, że kolejny sezon idzie się czesać, i że znów moich wnuków nie nauczę jeździć na nartach. Poza tym moja… Czytaj więcej »
Najczęściej cierpią po cichu właśnie te osoby uważane za silne (ja też mam to samo), nikt nie liczy się z ich słabościami i tym, że też mogą być nie w formie i nie dawać rady. Ale po pewnym czasie faktycznie, inni nadal marudzą i biadolą, a my się zbieramy – nawet jeśli odbywa się to sporym kosztem. Dlatego ja w tym widzę moją siłę. Ważne tylko, żeby nie bardzo dać sobie wejść na głowę i nie zużywać całej energii do wspierania innych. Bo jak same o siebie nie zadbamy, to nikt tak nie zadba. I pod tym hasłem ostatnio zabrałam… Czytaj więcej »
Ktoś kiedys powiedzial,ze gdyby nie internet nigdy by nie wiedział,ze jest tylu idiotow na świecie..parafrazujac – gdyby nie covid tez nigdy bym nie przypuszczala,ze jest az tylu zwyczajnych glupkow,domoroslych „ekspertow” od medycyny,szczepien,psychologii.. wypisujacych bez zazenowania nieslychane wrecz bzdury. Oczywiscie minusow jest bardzo duzo,sytuacja zawodowa/ekonomiczna tysiecy ludzi na calym swiecie jest/bedzie bardzo trudna,nie mowiac o ciezkich traumach ludzi ,ktorzy stracili bliskich -czasem kilka osob w rodzinie. I tak jak wszyscy – trochę dobrych stron tez widze – odpowiada mi „zamaskowanie”,nigdy nie lubilam zbytniej poufalosci,bliskosci fizycznej z obcymi ludźmi.Dlatego tez miedzy innymi prawie nie korzystam z publicznym srodkow lokomocji.Najbardziej mi brakuje koncertow… Czytaj więcej »
Wiadomo, że sytuacja pandemii to przede wszystkim wielki kryzys, zagrożenie życia i zdrowia dla milionów ludzi na całym świecie, kryzys ekonomiczny i obciążenie dla gospodarki światowej porównywalne z wojną.
Z drugiej strony nie sposób nie zauważyć, jak bardzo sytuacja obnażyła ludzkie słabości, o których piszesz.
Ale widzę, że nie tylko mnie czasem odpowiada zamaskowanie (dziękuję) i dystans do większości obcych ludzi.
Dzięki za życzenia, nawzajem
Maseczkę zakładam tylko wtedy kiedy muszę lub gdy w okolicy jest ktoś komu jej brak stwarza dyskomfort.. dystans, higiena-nic się tu nie zmieniło wszak od zawsze i bez covidu wolę być zdystansowana .Nie zaszczepię się -już byłam chora więc po co skoro mnie to nie zabiło. Bardzo mnie smuci , dla mnie niestrawna, wyższość, zachowujących bezwzględnie restrykcje nad sceptykami. Podobna do poprawności politycznej, która chwilowo w odwrocie. Pewne zasady obowiązywały, obowiązują i będą obowiązywać bez względu na covid czy inne zagrożenia.
Podziwiam, ludzi z dala od innych-sto metrów i więcej dystansu i w masce…jużprzywykli…do nienormalności…ja jeszcze nie.
Też zakładam maseczkę wtedy, kiedy muszę. W sklepach, w przejściach w restauracjach, czyli tam gdzie jest konieczność wymuszona prawem i gdzie jest to dla mnie uzasadnione, czyli na tut. bazarze. Może u Ciebie i u mnie nic się nie zmieniło, zachowujemy taką samą higienę i dystans jak wcześniej, ale niestety inni też zachowują taką samą higienę i dystans jak wcześniej, czyli żadną. Nie nazwałabym wyższością stosowanie polityki ograniczonego zaufania do nieznajomych, to zdrowy instynkt samozachowawczy. A czasem złość na innych, że mogą mnie narażać na zachorowanie, a ja raczej jeszcze nie chorowałam, przez własną głupotę czy brak dbałości o innych… Czytaj więcej »
Maseczka nie chroni Twojej twarzoczaszki, tylko tych, którzy się z Tobą stykają. Lekarz przy operacji nie nosi maski, by się nie zarazić od pacjenta, tylko żeby na niego przypadkiem nie napluć, choćby podczas mówienia. Pisze o tym, żeby uściślić Twoją wypowiedź, bo jestem przekonany, że sama o tym dobrze wiesz.
A pozytywy? Przestał mi przeszkadzać poranny smród papierosów, wypalanych przez stacjonujących pod blokiem małpkiewiczów – a wręcz cieszę się, że go czuję!
Oczywiście wiem o maseczkach, naczytałam i nasłuchałam się od samego początku i to sporo. Mnie raczej niewiele grozi, no chyba że będę miała słabszy dzień. Jestem zdrowa, nie mam żadnych przewlekłych chorób, ogólnie mam raczej wysoką odporność. Mogę nawet nie wiedzieć, że aktualnie noszę w sobie covida i zarażać innych. A tego wolę unikać. No i czuję się pewniej wiedząc, że inni spotykani w sklepach też mają mniejszą szansę nakichać i nakaszleć na mnie bezpośrednio, gdyby jednak mój system immunologiczny zdecydował się zastrajkować czy akurat miał gorszy dzień. Bardzo doceniam to, że u mnie w bloku nikt na dole nie… Czytaj więcej »
Maseczka ma na celu chronić innych, nie Ciebie. To tak na marginesie. 😉
3. Dystans to jest tragedia w Polsce. Ludziom tak spowszedniała już pandemia, że przestali o to dbać. W sklepach dosłownie wchodzą sobie na plecy. Przepychają się i coraz częściej widzi się ludzi bez maseczek.
5. Pracuję w sklepie, to chyba nie wymaga komentowania.
O maseczkach odpowiedziałam już w dwóch komentarzach powyżej, więc tylko pokiwam głową :)))
Co do dystansu – fatalna sprawa, w Niemczech też się to pogorszyło, większość ludzi chyba uważa, że nie ma pandemii, bo „przecież wirusów nie widać”.
No gratuluję im wyników nauki w podstawówce i jakiejkolwiek szkole średniej.
Praca w sklepie nie pozwala na home office, to oczywiste.
pozdrowienia!
Co dała nam pandemia pozytywnego? Ja często rozmawiam na ten temat.Może tu napiszę nie tylko moje spostrzeżenia. Najpierw medyczne Służba zdrowia dostała ogrom środków do dezynfekcji.Kiedys była tylko teoria,teraz praktyka używa sie tych płynów,rękawic bo po prostu są. Ludzie zrozumieli,że nie ma co chodzic z nudów do przychodni i wymyslać choroby.Tak było i to nagminnie. Brak odwiedzin na oddziałach to również brak dodatkowych bakterii i mniej np.biegunek. Ludzie przestali chodzić zasmarkani,kaszlący do pracy ale i do urzędów/bo jak brali l4 to była okazja coś załatwić/. Nie dziwi nikogo,ktoś dezynfekujacy uchwyt wózka w sklepie a przecież mamy bardzo dużo prątkujacych ludzi/gruźlica… Czytaj więcej »
Witaj Gosiu, Wyłapałaś znacznie więcej plusów ode mnie, szczególnie nad tymi medycznymi aż tak się nie zastanawiałam, bo rzadko bywam u lekarzy, ale to fakt, jest już zdrowiej i lepiej, i bardziej higienicznie. Nie chcę Cię martwić, ale kilka dni temu słyszałam wypowiedź kogoś, kto uznał jednak człowieka dezynfekującego ręce gdzieś w restauracji czy sklepie za nienormalnego – to jeden z tych „niewierzących w pandemię, konieczność noszenia maseczek i dezynfekcję oraz dystans”. Niestety takich będzie wielu. Oni nadal będą uważali, że mają prawo wyśmiewać ludzi lepiej poinformowanych. O zakupach online i kurierach – ja jestem jedną z tych osób, która… Czytaj więcej »
Z płaskoziemcami też nie dyskutujemy,trudno,niech jedzą brudnymi rękami. I nie chodzi o covida. Kiedyś,pewnie ok.20 lat temu zrobiono badania orzeszków,które stały na ladzie,przy nalewaku piwa.Już dokładnie nie pamiętam, ile śladów moczu na nich było,coś koło nastu,czyli tylu nie umyło rąk. I tyle,przecież nie zrobiłyśmy sobie czapki z foli aluminiowej by chronić się przed G5. Tu to krótko dyskutuję -pokaż jaki masz telefon.Jak smartfon to niestety już dano w tym jesteś. I tak można by długo ale chyba szkoda czasu. Ubrania. Kolejny plus.Nagle ludzie zobaczyli,że tych ubrań mają dużo. Siedzą w domach,nie ma teatrów,restauracji wesel i czego tam jeszcze i okazało… Czytaj więcej »
Plusem jest to, że nie trzeba szukać specjalnych wymówek, gdy nie mamy ochoty na spotkanie z kimś :-DDD Lockdown mam w zasadzie d 11 lat, czyli odkąd zajmuję się moim niepełnosprawnym po udarze ojcem, więc ten covidowy specjalnego wrażenia na mnie nie robi i wiele w moim życiu nie zmienił (no OK, nie podobało mi się, że biblioteki zamknęli, bo książki owszem, lubię czytać, ale nie lubię ich gromadzić – tym zajmuję się zawodowo, nie podoba mi się też ograniczony dostęp do opieki medycznej). Niby opieka nad nim polega głównie na prowadzeniu domu, czyli czymś, co i tak bym robiła… Czytaj więcej »
Czytając Wasze odpowiedzi stwierdzam, że największe braki polegają (dla niektórych) na braku możliwości takiego podróżowania, jak wcześniej.
A plusów jest całkiem sporo.
W przypadku opieki nad chorym członkiem rodziny faktycznie większość rzeczy się nie zmienia…
Ja się nie spotykam z osobami, z którymi nie chcę od lat. Nawet już nie pamiętam, jak to było. :)))
Pozdrowienia!
tak bardzo wiele ta pandemia u mnie nie zmieniła, zasadę „higiena to podstawa” stosuję od dziecka, częstotliwość mycia rąk jest ta sama, jedynie ten płyn dezynfekujący przy sobie /nie zawsze, czasem zapominam/ i rzecz jasna maseczka… co prawda noszenie jej podczas jazdy na rowerze uważam za nonsens, ale nie jestem już w wieku stosownym do ganiania się z policją po ulicach, więc znoszę to jakoś pokornie… przy okazji moje zdanie odrębne o maseczkach: chronią w obie strony: nosiciela maseczki przed otoczeniem i otoczenie przed nosicielem maseczki jeśli jest nosicielem wirusa… ale: maseczka to nie wszystko, nie chroni w 100%, dużo… Czytaj więcej »
Płyn dezynfekujący mam zawsze przy sobie w samochodzie, w torebce od jakiegoś czasu nie zawsze noszę. Większe zakupy i tak zawsze robię samochodem, więc wtedy biorę wózek i mam. Zresztą u nas w każdym sklepie na wejściu są te płyny. Maseczkę noszę najczęściej w każdej torbie, staram się prać i wymieniać. Moje przekonanie co do maseczek pokrywa się z Twoim, ale to, że nosimy je głównie dla innych też do mnie przemawia. I też noszenie maseczek podczas jazdy na rowerze uważam za niekoniecznie dobry pomysł – w Niemczech tu gdzie mieszkam tego jeszcze nie ma. Asertywność trenuję od lat, z… Czytaj więcej »
Czytam niżej w komentarzach o plusie, który i ja widzę. W końcu okazało się, że praca zdalna to też praca, nopaczciepaństwo! 🙂
I też korzystam z opcji niemalowania się, chociaż widać mi znad maseczki podbite z niewyspania oczy. Cienie głębokie jak Rów Mariański 😉
Też się ucieszyłam z tego, że praca online, z domu, home office czy jakby to nie nazwać to też praca. Trzeba było pandemii, żeby niektórzy zauważyli. 🙂
Moje oczy też zaspane, też o wiele za dużo pracy w porównaniu do wydolności organizmu. Dobrze, że od jutra mam nie tylko święta, ale i urlop do końca roku…
Co nie znaczy, że nie wzięłam sobie też trochę pracy do skończenia.
Buziaki świąteczne!