Równowaga i spokój to wartości, do których dążę od lat. Chętnie skupiam się w życiu na tym, na co sama mam wpływ, jak moja osobista strefa komfortu. I tego będę się trzymać. Bo na to mam wpływ i to mam w miarę pod kontrolą.
CZAS MIJA
Mijają trzy tygodnie od ostatniego wpisu i od podróży po kotka nad polską granicę. Dziś mamy piątek 13 listopada, to był piękny dzień, ale popołudnie i wieczór niestety są już deszczowe i bardzo chłodne. Mam w zapisanych szkicach tyle materiału, że mogłabym nim obdzielić jeszcze kilkoro blogerów, ale za każdym razem, kiedy zaczynam wpis i nie potrafię go jakoś ładnie zakończyć, zostawiam go tak i nie wracam już do niego. A nawet jeśli wracam, to zwykle już mi się tak nie podoba, jak w chwili, kiedy go ostatni raz widziałam. Więc one sobie się tam kiszą w poczekalni, a ja siadam i tym razem napiszę post, który na pewno opublikuję, bo dość już mam tego oczekiwania.
SZLACHETNE ZDROWIE
Po powrocie z wyprawy po Mozarta przechorowałam kila dni. Bóle głowy i mięśni, katar, ogólne osłabienie prześladowały mnie przez większą część pierwszego tygodnia urlopu. Kiedy już rozważałam, żeby pójść i zrobić test na covid, objawy nagle minęły. Drugi tydzień był znacznie lepszy, ale potrzebowałam całkowitego resetu, bo stresy ostatniego półrocza nieźle się na mnie odbiły. Nie szło mi nic, nawet pisanie na blogu . Za to czytanie, słuchanie muzyki a czasem jakiś program lub film w telewizji dobrze mi robiły. I spacery, kiedy pogoda była lepsza, czyli nie lało.
Mijający tydzień już spędziłam w pracy, ale też dwa dni upłynęły mi pod znakiem migreny i kataru. Dobrze, że od wczoraj już lepiej, a mnie znowu chce się wracać do pracy i do swoich zajęć. Biorę dużo odpowiednich suplementów, bez tego byłoby ze mną znacznie gorzej i dochodziłabym do siebie nie przez 2-3 dni, tylko tygodniami. Dziś na przykład jest już bardzo dobry dzień i teraz może być tylko lepiej.
DZIEJE SIĘ HISTORIA
Na naszych oczach dokonuje się historia. Oczywiście nie przegapiłam tak ważnych rzeczy, jak rozpoczęty z powodu zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce i nadal cyklicznie trwający nadal Strajk Kobiet w Polsce. Bardzo bym chciała, żeby ten protest nie pozostał bez echa. Ale jako realistka mam coraz więcej obaw, jak się sytuacja dalej rozwinie. Nie da się nie wiedzieć o wprowadzaniu kolejnych ograniczeń w związku z covidem w Polsce i Niemczech. Ciekawa też jestem, co się zmieni w związku z wynikiem wyborów prezydenta USA, zakończonych zwycięstwem Joe Bidena. Na mediach społecznościowych obserwowałam też, jak zachowywali się uczestnicy Marszu Niepodległości, który po raz kolejny udowodnił, że tak zwani polscy narodowcy w dniu Święta Niepodległości urządzają święto niszczenia mienia i prześladowania wszystkich, którzy im z jakiegoś powodu nie pasują do ich poglądów.
NASTROJE W KOLORACH JESIENI
Nie dała się też przegapić zmiana pogody na totalną jesień. Nie służy mi ta zmiana, to zakładanie na siebie tylu warstwa ubrań, że wyjście z domu przypomina szykowanie się do bitwy japońskiego shoguna. To jest ten element jesieni, który najbardziej mi przeszkadza. Bo poza tym to ja lubię zmieniające kolory z żółtych na czerwony liście, całe to przedstawienie przyrody szykującej się do zamarcia na zimę i odrodzenia na wiosnę. Lubię nosić mój jesienno-zimowy płaszcz, szale i czapki do kompletu. Albo zimne kolory z kontrastującymi dodatkami.
PRAWIE KOŃCZĘ URZĄDZANIA MIESZKANIA
Przez ostatnie tygodnie odpoczęłam wreszcie na tyle, że zaczęłam urządzać do końca moje nowe mieszkanie. Bo ono dla mnie jeszcze cały czas jest nowe. Wiadomo, że z kablami zamiast lamp z sufitu salon nie wyglądał najlepiej. Aż w końcu stała się światłość. Wreszcie poukładałam książki i różne sprzęty i drobiazgi, przenosząc je z kartonów, w których były jeszcze do niedawna – na półki starych i nowych regałów. W biurze brakuje mi jeszcze tylko dodatkowej powierzchni do pracy przy samym oknie, czyli wąskiego biurka, na moim małym biurku nie mogę się rozwinąć, a poprzednie duże biurko zostało w poprzednim mieszkaniu. Do pełnego urządzenia się została mi jeszcze tylko komoda do salonu, z szufladami – czyli z przestrzenią na klucze, okulary, maseczki, szminki i temu podobne.
Lubię to miejsce, dobrze mi tu usiąść i robić rzeczy czy to na własny rachunek, a czasem i do firmy. Ale ze zmianami samego mieszkania nie szaleję, bo to nadal jednak pamiętam, że jest to mieszkanie wynajmowane, a nie moje własne.
NOWE CZY UŻYWANE?
W międzyczasie poszukiwałam też ciekawostek wśród mebli używanych. Upatrzyłam już nawet komplet mebli używanych w moim ulubionym w fornirze brzozowym. Jednak po przemyśleniu zrezygnowałam, ponieważ były one niestety za wysokie i dominujące. W salonie stoi teraz już duży regał firmy TYLKO w kolorze ciemnogranatowym, udało mi się go ustrzelić na wyprzedaży (czyli ze zwrotów), bo pełna cena była dość powalająca. Ale są to bardzo porządne meble, mogę tylko polecić pod względem jakości i wyglądu.
A na ten regał lubię popatrzeć, póki co ustawiłam w nim posiadane durnostojki i się cieszę, że wreszcie mam gdzie. Tak wiem, że są trochę za małe, jak na te przestrzenie. Ale mi to w niczym nie przeszkadza. 🙂
Dorobiłam się też wreszcie po latach po raz pierwszy półek na CD, też z fornirem brzozowym, czyli pod kolor mojego regału RTV, trzeba je jeszcze tylko zawiesić. Urządzam się w półki na CD, podczas gdy nowych CD właściwie już od dawna nie dokupuję. Co nie znaczy, że mając już na nie wreszcie miejsce, a nie tekturowe pudełko, może znów zacznę szukać i kolekcjonować.
UZUPEŁNIANIE SPRZĘTU, ODKŁADANE ZABAWKI I INWESTYCJE
Zauważyłam, że ostatnio nareszcie nie oszczędzam na rzeczach, których odmawiałam sobie przez ostatnie nie miesiące, tylko lata. Regały to wiadomo – jest potrzeba, bo mam dużo książek, wyposażenie itp. Biurko – bo do pracy. Ale przyznam, że w ciągu ostatnich miesięcy stopniowo pozwoliłam sobie na realizację planów, które odkładałam od lat. Każda z tych rzeczy nie jest może kosmicznie droga, ale w sumie zebrała się tego spora kupka. Dlatego rozkładam sobie te wydatki w czasie.
UZUPEŁNIANIE SPRZĘTU FOTO
Dokładnie rok temu w listopadzie 2019 (sprawdziłam i poprawiłam datę) wreszcie kupiłam sobie nowy aparat, lustrzankę CANON 250D, a potem do niej (w marcu 2020) dokupiłam teleobiektyw. Poprzednia wyzionęła ducha po 12 latach wiernej służby w czerwcu 2019, kiedy byłam u Róży w Wlk. Brytanii. Teraz dokupiłam też wygodny plecak na sprzęt foto i wodoodporne woreczki na obiektywy, żeby mi biedactwa nie zamokły i nie ubrudziły się przez nieuwagę w terenie.
ZDROWIE I RUCH
Chyba najdłużej, bo co najmniej od 5 lat, odkładałam kupno zegarka fit. No i wreszcie mam taki co to mierzy i kroki, i tętno, i wpisywaną ilość wypitej wody, i sen, i aktywność fizyczną… I wiele różnych rzeczy, ale najważniejsze są te, co powyżej. I powiem Wam, że to chyba jedna z najlepszych rzeczy, noszę go na ręku cały czas, analizuję swój sen i o ile dłużej powinnam spać, oraz pilnuję dzięki niemu, żeby wychodzić minimum kroków i wypić wody, ile należy. I do tego ładny jest skubany. I naprawdę mnie zaczął mobilizować do wyrabiania sobie zdrowych nawyków, jak z tymi krokami i z piciem odpowiedniej ilości wody, czy ze snem.
PÓKI CO NIE CZAS NA WYCIECZKI I WYJADY
Może panicznie nie obawiam się pandemii, ale postanowiłam zachować konieczne środki ostrożności. Poruszam się głównie własnym środkiem transportu, bo we własnym samochodzie najbezpieczniej. Spotykam się głównie z moim przyjacielem. Unikam dużych skupisk ludzkich, zakupy robię w godzinach, kiedy jest luźniej, niedługo przed zamknięciem sklepów, zachowując dystans gdzie się da i nosząc maseczkę oraz myjąc ręce zawsze po powrocie do domu wyczerpuję tym samym większość zaleceń. Wokół mam piękne tereny spacerowe, więc jest gdzie pójść porobić zdjęcia i popatrzeć na świat.
Ostatnio wróciłam na tereny spacerowe, po których kiedyś spacerowałam z moim Schwarzem. Nadal jest tam pięknie i łezka też mi się zakręciła niejeden raz, kiedy sobie przypominałam, jak on się cieszył podczas tych spacerów… Na te owce pewnie by szczekał głupek. 🙂
Oj brakuje mi go, ale teraz mieszkam na drugim piętrze, nie wezmę na pewno już nigdy tak dużego psa. Poza tym jestem coraz bardziej zmęczona latami w biegu, i chcę trochę wreszcie pożyć dla siebie. Czas na to. Wreszcie. Dziecko odchowane, Piesio miał u mnie dobre życie. A przecież nadal mam Mozarta i jestem dla niej jedynym opiekunem. Więc bez jaj, muszę o siebie dbać i zarabiać na mój i jej komfort. Siatkę na tarasie od dawna mam założoną, jakby się kto pytał. A skoro już o komforcie…
MOJA STREFA KOMFORTU
Im lepiej mi w moim mieszkaniu, tym mniejszą ochotę mam na wychodzenie na spacery. Kiedy bywają te zimne, mroczne, mgliste dni, kiedy cały świat wygląda nieprzyjaźnie i ponuro, mam gdzie spędzać czas i dobrze mi tu. Nie mam nadal absolutnie żadnych zastrzeżeń do tego mieszkania, a cena jest uzasadniona jego jakością, więc też na to nie marudzę. Jeśli stanie się to problemem, będę musiała zmienić mieszkanie, to logiczne. Cieszę się bardzo, że zmieniłam mieszkanie i teraz jestem właśnie tu. Czyż nie dla takich momentów się żyje? Żeby sobie można było powiedzieć: TU JEST TERAZ MOJE MIEJSCE.
PLANY
Ostatnio zadałam sobie pytanie, czym ja się zajmę, jak już dokupię wszystkie brakujące meble, po czym posegreguję i poukładam zaległe dokumenty, to co ja ze sobą dalej zrobię?2 Ale wtedy sobie przypominam, że właściwie zawsze mam więcej pracy, niż czasu i mijają mi głupie myśli. Poza tym mam przecież nadal dużo do zrobienia:
1. Naukę angielskiego.
2. Kurs online do zrobienia, nie napiszę jaki, dopiero kiedy skończę.
3. Tyyyyle książek do przeczytania.
4. Tyyyyle filmów do obejrzenia. Szykuję się do abonamentu na Netflix, więc wreszcie zacznę oglądać to, co chcę, a nie tylko to, co leci w tych kilkudziesięciu niemieckich programach które mam.
Czyli na pewno zajęć mi nie zabraknie. Zresztą nigdy nie cierpiałam na nadmiar wolnego czasu, takiego stanu jeszcze nigdy nie doświadczyłam.
Tak mi mija przełom października i listopada 2020. A co u Was? Jaki etap?
Czy też jesteście zadowoleni ze swoich wyborów z ostatnich lat?
Moja strefa komfortu wymaga generalnego remontu, ale nie bardzo jest teraz możliwość jego przeprowadzenia. Cieszę się, że niedyspozycja nie okazała się wirusem i już czujesz się dobrze. Bardzo podoba mi się regał TYLKO, ale nie ze względu na kolor lecz „konstrukcję”. Półki na płyty CD też oryginalne, oby zostały należycie zapełnione. Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się zdrowo.
Nie zawsze da się zrobić remont, a jeśli chodzi o moje mieszkanie, to jako nie własne mam możliwości i chęci polegające głównie na meblowaniu, a nie jego odnawianiu.
Też się cieszę, że nareszcie czuję się znacznie lepiej, bo w tym stanie na niewiele się zdawałam. Regały tej firmy mają bardzo duże możliwości zmiany formy – w granicach paru podstawowych typów konstrukcji. Wrzuciłam tu linka pod nazwę TYLKO, jeśli byłabyś ciekawa, jakie. 🙂
Już się cieszę na te półki na ścianach.
Ciebie Iwonko też serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia 🙂
Hej, fajnie mieć taką swoją strefę komfortu, w której człowiek dobrze się czuje, zwłaszcza w tym trudnym czasie, jaki obecnie mamy… U nas ten rok mija pod znakiem remontów, na co już od początku roku byliśmy przygotowani. Wszystko przebiega zgodnie z planem, a efekty przeszły nawet nasze oczekiwania. Nasza łazienka na dole, korytarz i przede wszystkim kuchnia zmieniły się nie do poznania, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. I w końcu zaczynamy czuć się w naszym domu komfortowo. Jest to też o tyle ważne, że pracuję teraz wyłącznie zdalnie, więc spędzam w domu większość dnia. Czasami wychodzę tylko na spacer i/lub… Czytaj więcej »
Wygodne i ładne urządzenie mieszkania odgrywa podstawową rolę w nastroju do życia, i może bardzo wpłynąć na wydajność pracy, szczególnie, kiedy przeważnie jest to praca zdalna, czyli z domu właśnie.
Cieszę się, że udało się Wam już tyle wyremontować.
I fajnie znajdować osoby podobnie odczuwające jesienne nastroje. Myślę, że kolejna przeprowadzka musiałaby być bardzo dobrze uzasadniona :).
Odwzajemniam gorące pozdrowienia, chociaż u mnie dziś zimno i mokro.
Buziaki i uściski!
Pamiętam, jak dziko się czułam, gdy zakończyłam urządzanie mieszkania i nagle zabrakło tej gonitwy, tych wszystkich spraw do ogarnięcia. Było mi naprawdę dziwnie mieć nagle tyle czasu. Też mam to poczucie, że w domu jest mi tak dobrze, że nawet mi się wychodzić nie chce. Nie ma to jak znaleźć „to swoje miejsce” i cieszę się, że Twoje nowe miejsce się nim okazało i to odczucie trwa. Gratuluję zakupu fit zegarka – rzeczywiście to ustrojstwo potrafi motywować. Też lubię analizować swój sen. Daje mi to spory wgląd w to jak wypoczywam w zależności od sytuacji za dnia. Lubię też to,… Czytaj więcej »
Myślałam o Garminie, nawet rozglądałam się i za nimi, ale ostatecznie zdecydowałam się teraz na Fitbit Versa 2, uzupełniłam też tekst o zdjęcie. Nie doszłam jeszcze do śledzenia odżywiania – to zawsze nieźle mi się udawało przy pomocy aplikacji Fitatu, na której jestem od lat. Planuję do niej wrócić i w ogóle wdrożyć znowu jakieś zdrowsze zasady odżywiania, bo od dłuższego czasu mi się to słabo udaje. Pierwszym krokiem był właśnie zakup tego zegarka. I mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi i poradzę sobie również i z lepszą kontrolą mojego jedzenia. Po tych trzech tygodniach czuję się jednak jeszcze na… Czytaj więcej »
Fajny ten Twój zegarek 🙂 I ma pomiar tętna z nadgarstka. Czyli też będzie Ci szacował dokładniej spalone w ciągu doby kalorie, byś widziała, ile Ci trzeba „paliwa”. Ja często nie dojadałam w czasie wyższej aktywności fizycznej, a to ustrojstwo mi pokazuje, że np. potrzebuję więcej. Apkę do monitorowania posiłków używam czasem, gdy muszę sobie przypomnieć prawidłowe ilości. Ja mam od 3 lat zegarek Garmin Fenix 3 HR, też z pomiarem tętna z nadgarstka. Wcześniej „zużyłam” dwa Polary 😉 Ciekawe, jakie będziesz miała spostrzeżenia odnośnie faz snu. Ja zauważyłam, że potrzebuję minimum 3-3.5 godziny snu głębokiego by być wypoczęta, niezależnie… Czytaj więcej »
To mój pierwszy zegarek tego typu, nie wiem dlaczego wcześniej sobie nie kupowałam takich gadżetów, mimo że o nich myślałam i na pewno znalazłby się wśród nich taki na moją kieszeń. Chyba długo sobie żałowałam, na szczęście to się nareszcie zmienia i teraz potrafię już coś kupić po prostu dla siebie. Bo jest potrzebne. Nie używam jednak na zegarku apki do monitorowania posiłków. Jeśli już, korzystam z Fitatu. Tyle snu głębokiego to ja nigdy nie mam i nie miałam. Jak są 2 h, to już jest luksus. Może ja śpię za krótko snem głębokim. I może dlatego tak często czuję… Czytaj więcej »
U mnie też te 3.5h wzwyż to nie jest standard, ale zdarza się. Może się zdarza dlatego, że śpię na wspomagaczach… Ja mam do Garmina dedykowaną apkę Garmin Connect, a z nią współpracuje MyFitnessPal do podliczania jedzenia. W sumie nie jest ta współpraca super ważna, bo porównać spalone vs zjedzone umiem sama 😉 Super, że zaczęłaś sobie robić przyjemności i inwestować w siebie. Ja mam teraz czas ostrego oszczędzania by spłacić mieszkanie, ale to w końcu też inwestycja w moje nowe życie.
Nigdy nie brałam wspomagaczy do spania, jakoś się obawiam uzależnić. 🙂 Napalałam się na Garmina i nie wykluczam, że kiedyś jeszcze kupię właśnie taki zegarek. Ale póki co sprawy związane z moim zdrowiem i formą załatwiam etapowo. Czyli najpierw wróciłam do ruchu, w którym niestety ostatnio miałam niemal 3 tygodnie przerwy. Teraz pilnuję picia wody, raz lepiej, raz gorzej mi idzie. Ze snem – podobnie. Uparłam się, żeby wprowadzać każde z przyzwyczajeń stopniowo i osobno, żeby móc się na tym nawyku skoncentrować. Uświadomiłam to sobie jednak dopiero niedawno. 🙂 Kiedyś byłam na portalu, który mi układał jadłospisy i to było… Czytaj więcej »
Jak wiesz, sto razy dziennie cieszę się z wyboru że to stare drzewo przesadziłam na inny grunt. Też mi brakuje piesa, ale Berlin+ 3 piętro i brak tuż koło domu terenu do wyprowadzania psa + ceny usług weterynaryjnych natychmiast mnie przywołują do rozsądku. Podoba mi się to nowe mieszkanie Twoje, no ale o tym też już wiesz.
Jak dobrze mieć czasem do czynienia z rozsądną osobą, dla której takie czynniki, jak te które opisujesz wystarczą do decyzji o niesprowadzaniu sobie psa. Tak wielu ludzi czyni to pod wpływem impulsu, a o konsekwencjach, w tym kosztach i trudnościach związanych z posiadaniem czworonoga i odpowiedzialnością za niego myślą dopiero później.
Niedługo już będzie tu wszystko tak, jak lubię, gdyby to był normalny czas, mogłabyś mnie odwiedzić. Ale czasy nie są normalne, więc nawet boję się takie rzeczy planować. Właśnie z przyjazdu do mnie musiała wycofać się moja córka.
Nowłaśnie, niczego nie daje się zaplanować- prawdę mówiąc to męczy mnie taka sytuacja bo zawsze lubiłam z góry wszystko zaplanować.
Ja też przez całe lata planowałam wiele rzeczy, chyba niestety musimy przywyknąć do tego, że z tym planowaniem to już nigdy nie będzie tak samo.
Mamy z mężem swoje miejsce, zagracone, ale przebywają w nim tylko ci, których akceptujemy. Chciałabym już ruchu, swobody przemieszczania się, więc pod pewnymi względami jest trudno. Ale wiem, że mam w życiu sporo szczęścia, a wyborami sobie pomogłam 🙂
Takie miejsce, do którego mają dostęp tylko ci, których akceptujecie to właśnie Wasz azyl. Dobrze coś takiego mieć. Wszystkim teraz brakuje swobody przemieszczania się, mnie też. Dobrze jednak mieć poczucie tego szczęścia, które się udało. 🙂
Powodzenia w Waszym Miejscu!
Rok temu z mojej strefy komfortu wypadłam z hukiem. Teraz buduję nową, jest fajnie, chociaż jeszcze wiele przede mną do zbudowania.
Jak się dobrze zastanowić, to każde swoje miejsce starałam się przystosować do mnie tak, żebym mogła je nazwać swoją strefą komfortu. I teraz już wiem, że można to stworzyć wielokrotnie w innych miejscach. U Ciebie to tworzenie wygląda całkiem dobrze! 🙂
Pewnie, że jest dobrze, ale to nie znaczy, że nie może być lepiej. 🙂 Jest kilka spraw do ogarnięcia, ale one wymagają czasu. Nie od razu Kraków zbudowano. Czy tam Rzym. 😉
Jasne, że zawsze może być lepiej. Ja mam takie etapy, że coś tworzę, póki co wydaje mi się, że to całkiem dobrze wygląda, mija trochę czasu, a ja wtedy widzę, że to samo miejsce jednak wymaga rewolucji :). Także chyba mamy podobnie.
Ciągle dokładam cegiełki, jeszcze nie było tu momentu, żebym usiadła z zadowoleniem i powiedziała „good job”. Jestem zadowolona, ale ciągle w biegu i do przodu.
Czasami naprawdę się boję, że mi zawsze będzie mało i nigdy nie usiądę 😀
A wiesz, że mam ten sam problem. Zawsze widzę to, co jeszcze NIE JEST ZROBIONE, a do tego, co jest mam stosunek – no dobra, jako stan tymczasowy całkiem nieźle, ale ….
Chyba cierpimy na to samo zaburzenie 🙂
Póki co nie zamierzam się leczyć. Tymczasowo 😂
Z drugiej strony to chyba cecha ludzi ambitnych, że nigdy nie są do końca z siebie zadowoleni. Rzeczy wybitne, albo chociaż bardzo dobre nie powstają z bylejakości, tylko z perfekcji. 🙂
p.s. Nauczyłam się dodawać obrazki do komentarzy, to obrazek dla Ciebie – czyli uśmiech świnki 🙂
Oj, zajrzałam dopiero dziś, bo dwa dni z życia wyjęła mi migrena, nawet telefon leżał z daleka…ale czytam, że i u Ciebie problemy zdrowotne. Czy jest dziś ktoś zdrowy?
Mieszkanko bardzo ładne i Twoje, autorskie, a ciemny regalik super!
Planami nie martw się , same Cię znajda, byle czas i zdrowie były.
Słońca i zdrowia zatem Ci życzę najbardziej:-)
Ano i mnie nie omijają problemy zdrowotne, a migrena od czasu do czasu, jak dopadnie, to nie wiem, jak się nazywam. Też wtedy nie jestem w stanie czytać blogów, nie mówiąc o innych czynnościach kognitywnych.
Dobrze, że i Tobie już przeszło!
Dziękuję, to dziwne, że kiedy wszystko idzie dobrze, łatwo się cieszyć każdym drobiazgiem, a kiedy tak sobie, to i najładniejsze przedmioty, domy, mieszkania, przestają cieszyć. Akurat dziś leje i ja się po prostu cieszę, że mam tu dach nad głową, ciszę, spokój i chwilowo nikt mi nie może zakłócić powyższych.
Uściski i zdrówka! Słońca dla nas obu 🙂
Od jedenastu lat tkwię w sytuacji, w której być nie chcę, ale muszę (życie czasem płata nam brzydkie figle) i cały czas próbuję się do niej dostosować, jednak łatwo nie jest. Prawdziwy komfort osiągnę dopiero wtedy, kiedy z niej wyjdę – i fizycznie i psychicznie (to drugie będzie o wiele trudniejsze), ale na razie nie jest to możliwe. Może kiedyś, gdy będę już zgrzybiała babinką, się uda, tylko czy wtedy będę jeszcze miała siłę by żyć, tak jak chcę? Pozdrawiam serdecznie i dużo zdrowia życzę 🙂
Bardzo mi przykro, że w tej chwili nie widzisz wyjścia z obecnej trudnej dla Ciebie sytuacji. Czasem trzeba niestety zacisnąć zęby czy pasa, żeby przetrwać. Wiem, mnie też się to zdarzało – często były do długoletnie okresy. Życzę siły, zdrowia i takiego życia, żebyś mimo wszystko skupiała się na tym, co w tym życiu dobre.
Pozdrowienia!
Wysyłam Ci dużo ciepła i jesienny obrazek
Dziękuję pięknie, pozdrawiam 🙂
Jestem, jak wiesz totalnie wyprowadzona z równowagi i teraz zawalona robotą. dlatego mam obsuwę. Mam podobnie, bardzo sie pilnuję, jedynie na Spacery chadzałam, bo sobie nie wyobrażam inaczej. O mojej jak i Twojej chorobie pisałyśmy sobie. Jesteśmy odpowiedzialne Iw, w przeciwieństwie do niektórych starych bab na przykład. Fajne meble, piekne miejsca na spacery. Racja stu procentowa, że mając fajny dom lepiej to wszystko przechodzimy ale My planujemy wyjazd w styczniu, w czasie ferii. Potrzebne mi to jak powietrze. Wyjazd w ciepłe kraje tym razem. Sciskam
Widzę, że wymagasz tego wyjazdu jak tlenu, więc życzę Ci, żeby się udał i nic ale to absolutnie nic nie stanęło mu na przeszkodzie. 🙂 Kiedy mnie zawala robota lub stresy, to też spacer i to jak najdalszy robi mi najlepiej. Właśnie nie mogę pojąć, dlaczego właśnie te starsze osoby, właściwie powinny mieć większe doświadczenie, bo dłużej żyją, są takie nieodpowiedzialne i dlaczego im raczej ubywa tych komórek mózgowych, niż przybywa. Może to specyfika nasza krajowa, nie wiem. Tutaj staruszkowie jednak się pilnują, wczoraj na bazarku każdy lub prawie każdy miał maseczkę, więc jednak naród niemiecki jest czujny. I to… Czytaj więcej »