Nazywają to ciasto chlebek bananowy, ale podobny do chlebka jest właściwie tylko dlatego z tego, że w składzie też ma mąkę.
Przepisów na chlebek bananowy znalazłam w sieci z tysiąc, były i przepisy fit, ale wiele nie podobało mi się, bo a to były nie z takiej mąki, albo miały za dużo cukru albo tłuszczu w różnej postaci.
Ostatnio zrobiłam wersję, w której (prawie) wszystko udało mi się sknocić i wyszedł zakalec, za to o nadal niezłym wilgotnym smaku. W każdym razie mój zięć in spe pochwalił, że pyszny. 🙂 A i córcia zjadła go trochę.
Z kolei za drugim razem nauczona doświadczeniem poprawiłam moje błędy i voila, chlebek bananowy wyszedł mniamuśny.
Dziś zrobię wersję podstawową, bo muszę ją sobie wreszcie gdzieś zapisać, żeby tym razem robić mój własny, który smakuje właśnie nam.
I tę właśnie wypróbowaną wersję postaram się Wam przekazać.
Składniki czyli co musimy wrzucić do miski na ciasto:
banany 4 szt.
mąka orkiszowa, żytnia bądź inna zdrowa 1,5 – 2 szklanek (jeśli ma być mniej zdrowo – tortowa)
sól szczypta
cukier brązowy 1/2 szklanki (jeszcze lepszy będzie ksylitol – u mnie 3-4 łyżki syropu daktylowego)
masło 1/3 szklanki (ok. 70 g, roztopiłam nad kąpielą wodną) lub oliwy z oliwek / z pestek winogron
jajko 1 szt.
soda oczyszczona 1 łyżeczka
Dodatki nieobowiązkowe:
ekstrakt waniliowy lub inny ulubiony 1 łyżeczka (u mnie ekstrakt migdałowy)
karob – 2 łyżki (ja akurat uwielbiam ten chlebek z karobem, ale myślę, że i kakao by się sprawdziło)
rodzynki lub żurawina 1/2 szklanki (garść)
orzechy np. włoskie
Przygotowanie:
1. W misce rozgniatamy banany widelcem, dodajemy roztopione, ale nie gorące masło lub oliwę, cukier trzcinowy, 1 roztrzepane jajko, sól i mąkę z sodą, a na koniec można też dodać ekstrakt z wanilii lub inny wybrany przez Ciebie zapach. Ja dodaję karob (ew. kakao). Całość mieszamy do momentu połączenia się składników. Na koniec wsypujemy żurawinę, lub rodzynki, świetnie sprawdza się też śliwka suszona dosłownie kilka sztuk.
2. Keksówkę wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy do niej ciasto. Chlebek pieczemy ok. 30 – 40 minut (u mnie nigdy nie trwało to 1 godz., chociaż niektóre przepisy tak podają) w 180*C do suchego patyczka.
Kiedy ciasto wyjmujemy z pieca, wstawiamy najpierw na kratkę do lekkiego osuszenia i ostudzenia na kratkę.
Po ostudzeniu można przechowywać w tym samym pergaminowym papierze do pieczenia, dobrze chroni przed wyschnięciem, ja jeszcze zawijam w foliowy woreczek, oby nie za ciasno. Ale najpierw po upieczeniu koniecznie pozwalamy trochę odparować, inaczej ciasto będzie zaparzone.
Jeśli wyjdzie dobrze, wyglądać będzie mniej więcej tak:
A dziś mnie kompletnie zdekoncentrował stojący mi już za plecami z talerzykiem mój M. I zapomniałam cukru dodać, ciekawe jaki wyjdzie – w końcu banany są słodkie, ale z mąki żytniej może smakować trochę jak żytnie pieczywo. 🙂 No cóż. Będzie faktycznie chleb a nie ciasto.
No ale nic, zawsze można się poprawić za dzień dwa, kiedy zniknie, bo że zniknie, to nie mam żadnych wątpliwości. Życzę Wam udanych wypieków i smacznego, zdrowego szykowania jedzonka.
p.s. napiszę Wam później, jak smakuje bez cukru, ale żeby był naprawdę smaczny, polecam jednak dodać trochę jakiegoś zdrowego słodzika.
Aktualizacja:
Przyznam Wam, że nawet bez dodatku cukru chlebem smakuje pysznie!
My preferujemy z masłem, twarogiem i miodem lub żurawiną (taką ze słoiczka).
Aktualizacja:
Przyznam Wam, że nawet bez dodatku cukru chlebem smakuje pysznie!
My preferujemy z masłem, twarogiem i miodem lub żurawiną (taką ze słoiczka).
« Uzależnienie | Lecę w kulki »
Korab? Chyba karob 😀
No jasne, dzięki za czujność, już poprawione, zawsze mi się ten karob-korab myli :)))
Chętnie bym go spróbowała, tyle że do prac kuchennych mam ogromnego lenia i dwie lewe ręce.
No to trzeba lubić, ja ostatnio polubiłam 🙂
Sorry, ale taki chleb to dla mnie nie chleb tylko ciasto, w dodatku niesmaczne. Bron bosze nie krytykuje, tylko moj Chlop uwielbia takie cos wiec sobie od czasu do czasu robi jak mu banany zaczynaja przejrzewac. Ja po prostu z bananowy smakiem zjem tylko… banana 🙂
Ale (z fracuskiego) szapo ba, bo ten Twoj to wyglada o wiele lepiej niz ten mojego Chlopa.
Oczywiście, że to raczej ciasto niż chleb, ale jak ma się do przerobienia przejrzałe banany, to naprawdę niezły pomysł na ich zużycie. 🙂
No i ten mój naprawdę wychodzi świetnie, może i ja znów niedługo zrobię. 🙂
A Ty może czasem dla Chłopa!
Jeśli z oliwą z oliwek to ta sama proporcja co z masłem?