
Ten dzień krzyczy ze wszystkich stron czerwonymi różyczkami, serduszkami, słodyczami kuszącymi miłością rzekomo zaklętą w postaci tych wszystkich gadżetów. No bo przecież chłopak, który zawsze był nieśmiały właśnie tego dnia może podarować uwielbianej dziewczynie ośmielony walentynkową modą własne serce na półmisku zaklęte w piernikową lub czekoladową ramę.
Podobno nawet dziewczynom już wolno zdradzić się z uczuciem do chłopaka, częstując go czekoladką z napisem Be my Valentine, ryzykując koniec marzeń a początek problemów, o których wprawdzie nie mówią bajki, kończące się na „i żyli długo i szczęśliwie”, ale my stare wygi wiemy, jak to jest i że dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa polka. Może jeszcze poprzedzona jakimś wstępnym transem uczuciowo-emocjonalnym, ale potem nie ma przebacz. Natura, wychowanie, stereotypy, schematy, a jeśli nawet nie oni, to otoczenie zrobi już swoje, a życie dorzuci własne problemy, żeby nie było za różowo, za czerwono i za słodko. Ale na tym etapie, kiedy oczka zaklejone różowym budyniem z pozytywnych emocji, a motylki sobie wiją gniazdka za uszami bo się w brzuchu nie mieszczą, każdy oczywiście jeszcze by chciał oberwać takim piernikowym serduszkiem czy też puchatym tekstylnym do przytulania.
Tak sobie myślę, że to całkiem fajne święto, bo jednak jego zasięg, jak wszystkiego związanego z tym jedynym w swoim rodzaju uczuciem, każdego wprawia w jakieś nerwowe drżenie. Jeśli nie pozytywne – oj tak uwielbiam Walentynki, prezenty, rzygam tęczą, to negatywne – np. odrzucenie: nie obchodzę, pocałujta mnie w … moje czarne serce, poranione i złamane, albo pozornie obojętne. Albo też prześmiewcze: no tak, kolejne hamerykańskie mody, nie dla mnie. Ja to tylko w staropolski sposób świętuję, no kurde no, jak się to polskie święto nazywa Kupała, a kiedy go tego Kupałę, tę Kupałę … hmmmm obchodzimy? Pojęcia nie mam, ale sprawdzę jak nie zapomnę i na pewno tego dnia pójdę … no właśnie. Jakie mamy tradycje związane z Kupałą? Bo jakoś nie pamiętam.
Ogólnie dla mnie święto jak to święto. Skoro już jest, to się nie bronię, o nie. W końcu to nie tak, że nie mam nikogo do kochania, a co Wy myślicie! Tego dnia mówię kocham tym, których naprawę kocham, mojej Córci i Mamie. Daję najlepszą karmę mojej Kochanej Kici czyli Mozartowi. I robię coś dobrego dla SIEBIE, najbliższej Osobie, z którą chcąc nie chcąc zamierzam spędzić resztę życia. Bo z innymi to nie wiadomo nigdy przecież.
Długi spacer, na szczęście pogoda dopisuje, może po drodze coś ładnego zobaczę, usłyszę. Dobra długa kąpiel, może nawet znajdę jakieś bezpieczne miejsce na świece, w które nie wdepnie mi Mozart. Parę miłych zabiegów dla ciała. Żadnych słodyczy, bo na diecie jestem …
A propos dieta. Wymyśliłam dla Was Walentynkowy kawał z tłem miłosnym.
Czy wiecie jak wygląda bdsm dla dwójki, czyli pary na diecie?
Ona: Siad! (zaciąga mocniej smycz). Niegrzeczny byłeś, więc opowiem Ci coś na ucho (i szepcze wprost do ucha) Schabowy z kapustą i ziemniakami, do tego zimne piwo z pianką ….
On: (przełykając ślinkę, która ulewa się przez otwór w masce) och dręcz mnie dręcz, moja Pani. Ale i ja Ci coś powiem: pucharek lodów z bitą śmietaną, bakaliami i polewą z rumu, czekolada gorzka, wszystko z dodatkiem kwaśno-słodkich owoców ….
———————————————–
Miłych Walentynek od IW Kochani!

Walentynki 2019
Mam swoją teorię na walentynki, ale chyba za długo by było pisać 🙂 W skrócie – dla mnie to dzień na ukoronowanie miłości (jakiejkolwiek, niekoniecznie związkowej). Symboliczne pokazanie, że kogoś się kocha, że jest dla nas ważny i chcemy tego kogoś w swoim życiu. To jest szczególna okazja po prostu na dobrą zabawę i kolejny pretekst do spędzenia czasu razem. A kicz? Jest wszędzie, gdy coś występuje w nadmiarze, ale serduszko zostawione przy przygotowanym na potem śniadaniu albo kwiatki czekające po pracy – cóż w tym kiczowatego? Sama przyjemność 😉
Odpowiada to bardzo mojemu wewnętrznemu pojęciu okazywania miłości, zainteresowania, względów kochanej osobie. I owszem może być częściej, ale skoro tego dnia przyjęło się, że się okazuje, czyli ignorowanie takiej okazji byłoby po trochu zignorowaniem okazji do świętowania w Sylwestra, bo „się nie uznaje”, i to chyba znacznie bardziej brzemiennym w skutki. 🙂
amerykańska moda, która z braku tradycji usiłuje napędzić obroty. ale ludziom czasami potrzeba impulsu – nawet po to, by powiedzieć najprostszą prawdę – kocham cię. dla niektórych to słowa tak wielkie, że od samej myśli zaczynają się jąkać – może takie święto, które powie za nich słowami z etykiet jest jakimś rozwiązaniem? wolałbym, żeby to była prawda – lepiej, żeby chłopak czekoladowym sercem się ujawnił, niż kupił sobie seks-robota. coraz trudniej wyjść do ludzi – może kobiety są odważniejsze i powinny spróbować zaczepki mniej dyskretnej, niż to, do czego oficjalnie są skłonne się przyznać? nie wiem. i cieszę się, że… Czytaj więcej »
Mężczyźni, chłopcy którzy jednak umieją pokonać nieśmiałość, zyskują w oczach zainteresowanej dziewczyny zawsze bardzo, bardzo dużo punktów. Z kolei dziewczyna, która wyjdzie pierwsza z inicjatywą nadal jeszcze bywa uważana za nadmiernie zdesperowaną czy tam podobnie. No w takiej kulturze się wychowaliśmy i zaprzeczanie temu nie ma sensu. Jeśli się nie kocha wcale, to w Walentynki nie pokocha się bardziej. Jeśli się kocha, to w Walentynki można pokochać ten kolejny dzień, a drobiazg dla przyjemności ukochanej osoby wymyśleć od serca chyba nie przewyższa możliwości przeciętnego myślącego i inteligentnego człowieka, nie mówiąc o ponadprzeciętnie inteligentnych, nawet jeśli są mężczyznami (chociaż czasem w… Czytaj więcej »
Można do tego dnia podejść w taki sposób, że jest to dobra okazja by wybrać się na randkę i bezkarnie zjeść coś pysznego 🙂
Można zrobić cokolwiek, co ucieszy bliską osobę, no może niekoniecznie kupić akurat tego dnia na prezent kobiecie patelnię czy brytfankę, ale coś innego, co może jej sprawić radość. 🙂
Zaciagnelam mojego Najglowniejszego do kawiarni na kawe i torcik (dla mnie), i bulke z szynka dla niego. On zaplacil za jedzonko a ja musialam za parking, bo nie mial drobnych 🙂
Kwiatki kupuje sobie sama (w doniczkach) i daje mu rachunek do zaplacenia. Wole tak, bo potem przesadzam do ogrodka i mam wieczne Walentynki :)))
Kwiatki do ogródka to doskonały pomysł, znacznie lepsze niż cięte! 🙂
…nakaz …obowiązek…przymuszenie… hm…czy warto tracić czas na kolejny dzień, których jest za wiele. …hm…święto koła od roweru, święto roweru, święto pedała, święto tej co stała, święto, święto, święto… szary banał świętowania. Co za dużo to i świnia nie zeżre. Usiądę u pani na moment niczym obok spowiedniczki. Jeden z kolejnych lat w których nawet nie kłamię ,że kocham. Nie mówię ,że pamiętam, nie mówię że mi zależy. Kolejny rok gdy udaje mi się do nikogo nie odezwać nawet słowem. Wcale to nie boli bo czy w dobie jednej wielkiej samotności, człowiek jest drugiemu do czegoś potrzebny. Jest podnosi się chór-też… Czytaj więcej »
Dojrzałam do sformułowania moich zasad na tym blogu. 1. Mówimy sobie wszyscy na TY. Z szacunkiem, ale na Ty, ty, TY.
2. Nie obrażamy mniejszości – traktujemy je równoważnie. Jeśli to Ci nie odpowiada i zamierzasz wstawiać komentarze z tym, z czym wstawiłaś, to nie jest to miejsce dla Ciebie.
3. Traktujemy się wszyscy z szacunkiem, nie plujemy żółcią i jadem.
Wkrótce spiszę te zasady – dla mnie oczywiste – w całości w jednym miejscu. Póki co proponuję albo je przyjąć, albo przenieść swoje zainteresowania gdzieś indziej.
Dziękuję. Nie pani pierwsza i nie ostatnia wychodzi z założenia że to co pani się wydaje jest jedynie obowiązującym prawem. Nie dostrzegam obrażania jakiejkolwiek mniejszości.Poleciałam częściami rowerowymi , które akurat mi przyszły do głowy jeśli dla pani jest to obrażanie kogoś, jestem pod wrażeniem kreatywnej wyobraźni. Nie dostrzegłam też bym pluła jadem czy żółcią ale chyba rzecz nie w tym co jest napisane , rzecz w tym co nakazane do zrozumienia. Jeszcze raz dziękuję za próbę tresury. Zasmucę na koniec. Mam tak słabą pamięć ,że zbyt szybko zapominam jakiej sztuczki mnie próbowano nauczyć i jestem sobie sobą z każdym kolejnym… Czytaj więcej »
Przeglądałam dzisiaj oferty sklepy z rowerami i w jednej:”dostawa razem z pedałami” Natychmiast pomyślałam o pani . Dlatego spieszę donieść by pani mogła sie na sklep obrazić-pozdrawiam serdecznie.
W kazdy piatek jestem w kwiaciarni, najbardziej lubie kupic sobie sama kwiaty, ostatnio sa to raczej zielone bukiety, dzisiaj piekne galezie-liscie magnolii, pani w kwiaciarni byla bardzo zmeczone po wczorajszym dniu i podobno panowie zupelnie nie wiedzieli jakie kwiaty lubi ich wymarzona kobieta.
Też czasem sobie lubię kupić sama kwiaty, ale jeszcze bardziej lubię je podziwiać w naturze. Jeśli kiedyś znowu będę miała ogród, albo większy balkon, na pewno kwiaty będą jedną z większych przyjemności 🙂 I masz rację, samej sobie też można taką przyjemność sprawić!
Może głupie pytanie. ale co to jest bdsm?
Podaję za WIKI: BDSM – skrótowiec pochodzący od słów „związanie” i „dyscyplina” (ang. bondage & discipline, B&D), „dominacja” i „uległość” (ang. domination & submission, D&s, D/s), sadyzm i masochizm (ang. sadism & masochism, S&M). 🙂
Nie ma głupich pytań, są najwyżej niespodziewane. Myślałam, że ten skrót jest na tyle popularny, że nikt nie zapyta. A więc zaskoczyłeś mnie 🙂
ojejku, Nit, to po prostu taka zabawa w dręczenie się i katowanie na niby…
O właśnie Nit, taka zabawa z fajnymi rekwizytami 🙂
Ohyda… Jak dla mnie, jeśli ktoś do spełnienia potrzebuje przemocy, to jest nienormalny.
no nieee… nie mylmy pojęć, to nie jest żadna przemoc… przemoc zaczyna się dopiero wtedy, gdy jedna ze stron nie chce się już bawić, ale druga nie przyjmuje tego do wiadomości… wtedy zabawa przestaje być zabawą i dopiero w tym momencie jest to nienormalność…
Moi uczniowie, zwłaszcza ci, którzy marzą jeszcze o tym, żeby ktoś ich pokochał, w tym dniu przeżywają katusze. No nie dostali walentynki- dramat! Odpowiadam im wtedy, że święty Walenty jest patronem chorych psychicznie, jak chcą, niech świętują.
Nie chcą 😉
Dla niektórych wrażliwców to zawsze trudne, ale w wieku nastu lat chyba wyjątkowo trudne. :))
Chociaż wielu ludzi zdaje sobie sprawę, jaki to patron, to i tak jednak większość marzy o tym, żeby być przez kogoś kochanym i mają gdzieś, kogo jeszcze ten patron reprezentuje. 🙂
Walentynki ani mnie ziębią, ani grzeją. Są to są, a gdy(by) ich nie było też dało(by) się żyć.
Walentynki nabierają (czasem) znaczenia, jeśli pojawiają się ludzie, para, w której choć jednej osobie na tym zależy. I wtedy druga osoba nie powinna tego ignorować.
No to też nie ignorowałabym.
Takie bdsm by mi pasowało, o tak tak tak! Ale znając życie, skończyłoby się gwałtownym wskoczeniem w wyjściowe ubranka i galopem do restauracji. I cukierni 😀
Ważne, że masz jakiś plan na tę okazję! :))) Ale przecież Ty nigdy nie byłaś na diecie, to nie czujesz tego zakazu wcale a wcale!
A chyba powinnam poczuć. Po trzydziestce skończyła się bezkarność w tym temacie 😉 Choć bardziej przydałoby się zacząć ćwiczyć, bo wpadam w tryb skinny fit czy jak to się zwie. A nie po to człek się tunninguje, żeby chodzić w luźnych ciuchach, no przeca 😉
Skinny fit to te ciuchy z luźną gumą, żeby się dobrze na ciele prezentowały? Bo jeśli tak, to oczywiście chętnie korzystam. Ale też jednak wolę być naprawdę stunningowana, niż tylko ubrana w rzeczy „ukrywające niedoskonałości”.
I zdecydowanie wolę obcisłe ciuchy, stąd też dążenie przybiera u mnie konkretny wymiar w postaci odpowiedniej diety, ruchu i przestrzegania paru prostych reguł. Ale ja to mam od lat. Jeśli musisz się uczyć dopiero teraz, to może być trudno. 🙂
Bardziej chodzi mi o samą figurę. Ciało niby chude, ale tu już gdzieś boczki wystają, tam oponka tylko czeka, żeby urosnąć, na nogach zaczyna się trząść tu i tam… W ciuchach dalej jest ok, ale bez już nie tak fajnie 😉
Kupała jest w niezbyt dogodnym handlowo momencie roku, bo większość jest już na wakacjach, urlopach, rozjazdach, a wakacyjne miłości same kwitną bez żadnej zachęty… ale generalnie to lubię Walentynki, bo to jedyne /może jeszcze Halloween/ święto, gdy ludzie nie są tacy poważni, nadęci i smutni tylko wreszcie się uśmiechają… a co do smyczy to przypomniał mi się taki filmik dla dorosłych, sam początek, bo reszta jest nudna, standardowa dla takich produkcji… otóż na kozetce u psychiatry leży pacjent cierpiący na seksoholizm, a puenta wizyty jest taka, że ma on sobie sprawić psa, by mieć jakieś zajęcie zastępcze… następna scenka, to… Czytaj więcej »
No widzisz, Kupały nie umiem nawet podać daty. Też już zdążyłam polubić te święta, w Halloween to może niespecjalnie świętuję, raczej patrzę, jak to robią inni. Ale to pewnie dlatego, że wśród moich znajomych się to święto nie przyjęło, a samemu tak się przebierać i wyjść na ulicę to słaba zabawa. 🙂 Natomiast w Walentynki może być całkiem miło, o ile ktoś nie uważa tego od razu albo do pretekstu do tego, żeby koniecznie przypomnieć, jak to bardzo ma to święto głęboko w dooopie, albo żeby z kolei zaliczyć spektakularny zjazd, bo „nikt mnie nie kocha”. No cóż. Mnie raczej… Czytaj więcej »
daty świąt słowiańskich to akurat znam, tak bardziej niechcący, po rodzinności i wspólnego zamieszkiwania pod jednym dachem… tylko ci „moi” Słowianie nie świętują dokładnie kalendarzowo, tylko w najbliższy weekend, tak jest po prostu praktyczniej, by się zebrać całą ekipą i ja to jak najbardziej rozumiem… Walentynki wcale nie muszą dotyczyć tylko par… np. niektóre mamy właśnie lubią wtedy wręczyć swoim pociechom, także dorosłym coś słodkiego… za to Halloween świętujemy równocześnie z urodzinami brata… cała ceremonia sprowadza się do tego, że ktoś kupuje dynie i cukierki, zaś ja te dynie strugam, taką mam funkcję w domu, Dyniarz Domowy… dynie wędrują przed… Czytaj więcej »
No jeśli ma się z kim świętować, to co innego, aż się prosi. Szczególnie, jeśli jest to okazja do przejechania później 30 km na rowerze, to super :).
Wytatuowany pan cały „ubrany” w tatuaże trzymający smycz – a czy to nie raczej stworzenie na smyczy powinno lubić ból?
ból to on chyba odczuwał wcześniej podczas tatuowania, choć nie wykluczam, że mógł mieć też wtedy jakieś tam doznania natury miłosnej, w końcu nie znam człowieka, tak?… ja na ten przykład nic miłosnego podczas swojego tatuowania nie odczuwałem, zwłaszcza że mój tatuator był facetem… a tak w ogóle, to mało bolało, raz nawet przysnąłem podczas sesji… wiesz, to monotonne bzyczenie maszynki, to może czasem tak zadziałać… a wracając do filmiku, to ja go zbyt dokładnie wtedy nie oglądałem, nie wiem nawet, nie pamiętam, czy obejrzałem do końca, ale chyba poza paroma klapsami żadne BDSM nie miało tam miejsca, ot takie… Czytaj więcej »
Faktycznie nie znamy człowieka, nie wiemy, co odczuwał podczas tatuowania. Mnie jednak jednoznacznie tatuowanie kojarzy się z bólem, ale nie mam wytatuowanego na ciele absolutnie nic, więc nie wiem, o czym piszę/mówię. Z drugiej strony przy jednostajnym niezbyt dużym bólu umiem sobie wyobrazić, że z nudów można się zdrzemnąć, bo to bzyczenie maszynki faktycznie jest monotonnym dźwiękiem. 🙂
BDSM.Trochę wesoło aczkolwiek sama prawda. Moja bliska koleżanka szukała drugiej połówki do życia. Na jakimś portalu randkowym i odezwał się do niej pan. Trochę dziwnie pisał.Ale uznała ,że tu dużo dziwnych ludzi a ona lubi poznawać świat to sobie z nim podyskutuje. Po jakimś czasie /tylko pisali ,nie było telefonów z kamerą /pan złożył jej propozycje spotkania. Czemu nie, ale szczegóły były już coraz ciekawsze. On marzył o: -posprzątaniu u niej ,-nawet malowanie ścian by chciał zrobić.Tu super a że chciał mieć tylko fartuszek kelnerski na sobie to w sumie niech tam. No i chciał by ona go biczem do… Czytaj więcej »
Noooo, taki pan remontowy to ciekawa opcja, ale niestety nie sądzę, żeby za dużo wymalował, podobnie jak te panie, które myją samochody w kusych bluzeczkach i krótkich spódniczkach za dużo nie umyją 🙂
jak to ciekawie odwraca całą sprawę do góry kołami… klasyczne podejście to: „maluj bo oberwiesz batem!’, a w tym przypadku jest „maluj, bo NIE oberwiesz :)”…
super… gdyby był gejem, to chętnie bym go do remontu chałupy zatrudnił, problem w tym, że ja nie jestem i moglibyśmy się nie dogadać…
zresztą Iw ma rację, to może być tak, że jemu nie o remontowanie może chodzić, ale o to poganianie batem do remontowania…
nie powiem, że nie ma bólu, bo jest, są nawet miejsca bardzo niemiłe do tatuowania i niekoniecznie te takie co wiemy i rozumiemy… na przykład szyja, stopy i okolice wnętrza łokcia… ale w ogólności to nie ma z tym bólem większego problemu…
Co do usług wykonywanych w obcisłym oklejającym ciało skaju czy gumowym kombinezonie z wycięciami to nie wiem, czy bym się mogła skupić na wyjaśnianiu, w czym rzecz. 🙂 I ten bat to też raczej do innych celów.
A co do miejsc bolesnych do tatuowania – wierzę Ci na słowo, bo ja się nie zamierzam dziargać. Jakoś mam dość bólu własnego z różnych powodów. 🙂
a ja jestem uboga jesli chodzi o wszelakiego rodzaju swietowania, poczawszy od bozego,po wielkanoc konczywszy na walentynie, jest mi to serdecznie obojetne,Walenty jak co roku zreszta okazaly kei kobiety skladajace sobie whats appem zyczenia w nieskonczonej ilosci no i dobrze, bo kto tak kobiete zadowoli jak ona sama 🙂
I mnie się podoba, kiedy kobieta docenia kobietę, bo w sumie same wiemy, że przez większość życia gonimy deficyty :).