(Wcale nie) Droga Pani Bezsenność, w skrócie Pani B, witam Panią ponownie (bardzo niechętnie).
Dawno nie widziana znajoma postanowiła dopaść mnie dziś na wieczór, kiedy ze zmęczenia słaniam się na nogach i mam ochotę naprawdę tylko zasnąć. Ale nie dana mi jest dziś ta przyjemność. Próbowałam ją pokonywać starymi sposobami, odliczając do iluś set, wtulając się tak bardzo, bardzo mocno w poduszki, przykrywając ponad głowę… I nic!
A ile można przewracać się z boku na bok.
No więc wstałam.
Kartkuję social media.
Czytanie niestety nie wchodzi w grę, bo oczy mi się mimo wszystko zamykają.
Moje ciało zmęczone, ale mózg – poddany presji nie chce iść odpocząć.
Myślenie włączone. Idzie pełną parą. Miewam ją, kiedy nie mogę przestać o czymś myśleć. Zajmuje mi nieustannie procesor mózgu i dziamgoli mi o czymś kompletnie nieistotnym w lewo, a to w prawo, i tak bez końca. A przynajmniej nieistotnym z perspektywy kosmosu i innych naprawdę wielkich rzeczy. Bo z mojej maleńkiej perspektywy to jednak pewnie chwilowo i na jakimś tam poziomie istotnym.
Ale sama przed sobą przecież nie będę się do tego przyznawać, bo właśnie udało mi się wobec tych myśli włączyć dmuchawę wymiatającą, tudzież wylać je z kąpielą.
I co? I psio.
Wylane podnoszą się niespokojnie z kałuży, otrzepują i nieproszone wpier… to znaczy wpełzają mi z powrotem do mózgownicy. Nikt ich tam nie chce, ale one – nieproszeni goście – wywalone drzwiami, wchodzą oknem. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy wlezą i namącą znów.
Może ktoś kiedyś wymyśli jakiś sprytny pstryk do wyłączania pani B. Póki co jedynym pomysłem okazało się usiąść i spisać chociaż część tego, co wiruje mi w środku, rozpędza się i ma za nic to, co sobie próbuję tam wstawić zamiast.
Ale nadal próbuję: układam w rządku, podług alfabetu i w sposób niezwykle uporządkowany moje wszystkie SPRAWY, MYŚLI – te dobre, budujące, POMYSŁY – bo ja przecież taka twórcza i mądra jestem, WSPOMNIENIA z dnia – te naprawdę sobie kataloguję na dysku, telefon pęka już w szwach.
No, już. Spadajcie nędzne niewyraźne pindolania, idźcie się bawić gdzie indziej. Ja Was nie zapraszałam. No już! Sio!
No dobra, teraz to się rozbrykały jak szczeniaczki przy zabawie. Mozart wymyśliła sobie o tej nocnej porze spacer po balkonie. Oki, poszła, dobrze, że jest bezpieczna.
A głowa nadal pełna myśli.
Tez miewam takie bezsenne noce i tez wtedy wlacza sie myslenie i nie moze sie zakonczyc, dlaczego wlasnie wtedy jest taka moc, potrzeba mysleniowa, tak trudno przerwac to myslenie, nawet jak uda sie zakonczyc jeden temat mysleniowy zaraz jest nastepny. No i mam dosyc tego, wlaczam swiatlo, robie jakas herbate ziolowa, czasami udaje sie wrocic do spania a czasami trwam tak do bialego dnia.
No właśnie to te myśli czasem nie dają zasnąć, nie można ich ani przegonić, ani nic z nimi zrobić… Kiedy brak snu trwa o wiele za długo, też wstaję i staram się zrobić coś pożytecznego. Jak wczoraj.
najwyraźniej ktoś chciał pobyć z Tobą i byłaś to Ty.
oby nie za często.
Tyle że ja bywam ze sobą na co dzień także za dnia. Myślisz, że tego było za mało? 🙂 I owszem, oby nie za często.
To mi się zdarza tylko raz w miesiącu jak jakiejś wiedźmie, bo na pełnię. Jak zapomnę pozamykać szczelnie wszelkich dopływów światła z zewnątrz, to koniec. Jak się już obudzę, to zasnąć ciężko. Ale że ja żadna wiedźma, to szybko zapominam, że się mam tych księżycowych form pilnować i nie zapobiegam swojej bezsenności. Jeżeli zioła nie pomagają, ani węglowodany na kolację, ani wietrzenie pościeli i sypialni, to nie wiem już co. Podobno patrzenie w monitor wieczorem też rozprasza sen i że lepiej parę godzin przed położeniem się do łóżka, wszystko wyłączyć i poczytać trochę zwyczajną książkę. Ale czy ja wiem… dobra… Czytaj więcej »
Czasem jest to taki stan umysłu, że nijak i niczym się nie da szybko usunąć.
Kiedyś też miałam bezsenność na pełnię i to regularnie. Aż sprawdziłam fazy, ale pełnia była u nas kilka dni temu, 19.04., a wczoraj już raczej nie była to pełna pełnia.
Najczęściej to jednak myślenie napędza człowieka do bezsenności. I jakieś nierozwiązane sprawy, problemy, u mnie tak przynajmniej jest. Kiedy wszystko gra, to nie mam raczej problemu ze snem. 🙂
Więc pora rozprawić się z problemami. Co Cię nie zabije, to niech lepiej ucieka.
Nie no pewnie, myk-myk i wszystkie problemy znikają niczym we mgle, a ja się mogę wyspać! 🙂 Aniu, ja ciągle rozwiązuję różne problemy. Znikają jedne, a pojawiają się drugie. Nie zostawiam nie rozwiązanych, ale nie jest to takie proste, żeby kiedyś mieć w ogóle tzw. czyste pole. Przynajmniej u mnie tak jest. 🙂
U mnie z kolei raz na wozie raz pod wozem. Ale jeśli już pod, to w błocie po szyję. Aktualnie wypatruję tęczy.
Widać to po moich pracach, bo zajęłam się malarstwem i chcę zacząć sprzedawać obrazy. Pierwsze koty za płoty, w domu wisi kilka fatalnych prac, ale już mam swoją technikę. I wyobraź sobie, że to współgra z emocjami lepiej niż wiersze z sercem poety. Namalowałam dzisiaj nocną burzę. Obraz w sam raz do pokoju jakiegoś heavy-metalowca. ;]
Taka mała dygresja: czytam teraz „Bezsenność” Kinga. Znasz?
Tak czytałam Bezsenność Kinga. 🙂
Graficzne środki wyrazu częściej oddają lepiej emocje, niż pisemne. Dlatego czasem wolę zdjęcia. Ale to, co samemu się urzeźbi, namaluje, naszkicuje, to wyższa szkoła jazdy. Kupiłam ostatnio blok i ołówki, co będzie dalej – zobaczy się. 🙂
W takim razie pozwolę sobie na taki żarcik, póki nie widzisz u ludzi aury, to jeszcze nie ma się czego bać. 😉
Ostatnio mnie coś do sztuki przycisnęło. Szkice, kolorowanki dla dorosłych, teraz obrazy. Książka napisana, to coś robić trzeba. 😛
Kiedy już zacznę widzieć aurę, będę się wreszcie mogła wziąć za leczenie ludzi :), a przynajmniej będę mogła im doradzić, do jakiego lekarza mają iść! 🙂
Paskudna przypadłość i nigdy nie wiadomo od czego zależy…nie ma tez skutecznego leku. Moja babcia mawiała, ze człek zmęczony to i na kamieniu zaśnie, ale to chyba sie nie sprawdza…
Ano czasem niestety nawet zmęczony jest zbyt zmęczony na to, żeby się rozluźnić i zapaść się w sen. Babcia pewnie mówiła o stanie krańcowego zmęczenia fizycznego, wtedy faktycznie łatwiej się zasypia. Za to nasza generacja obciążona jest głównie zmęczeniem niefizycznym, tylko mentalnym, emocjonalnym, a to o wiele trudniej ukoić.
pozdrowienia
Ostatnio rzeczywiście słabo śpię, bo każda zmiana pozycji jest bolesna, a tkwienie w jednej tak samo niepożądane. Miniona pełnia dodatkowo dała w kość, dokładając do i tak słabego snu, także ból głowy, więc chociaż powody inne, to jednoczę się z Tobą w tym dyskomforcie. Na galopujące myśli także recepty nie mam – jak mnie dopadnie, musi samo minąć. Nie pomaga ani jedzenie, ani herbatki ani mleko przed snem. Taka już chyba nasza kobieca natura… Wkręcić coś sobie, a potem analizować na wszystkie sposoby. Szkoda, że nie istnieje guziczek „off”. Marzę o takim 😉
Oj, faktycznie, ileż ja bym dała za guziczek „Off”! Na szczęście akurat ostatnio ból głowy po latach straszenia mnie przynajmniej raz w miesiącu wreszcie odpuścił i mam naprawdę spokój od niego. Pojawiły się za to na jego miejsce inne dolegliwości.
No i uporczywe myśli, które jak mówisz wchodzą i nie chcą się przestać kręcić, aż nie wyjdzie płyta, jak mawia moja przyjaciółka.
Na szczęście niektóre można przegadać z przyjaciółmi. 🙂
Już sama gonitwa myśli za dnia jest męką. A bezsenność z gonitwą myśli – koszmar. U mnie często do spółki ze znacznie podniesionym pulsem, a wtedy to i chemiczne wspomagacze snu nie pomagają. Zwykle mi się zdarza z powodu porządnego wk…nerwa połączonego z bezradnością albo uwolnienia traumatycznych wspomnień i lubi trwać przez dłuższy czas aż wyciszę emocje, co nieraz zabiera tygodnie. A zdarza Ci się np. takie paskudne zjawisko bezsenności z przemęczenia? Mnie tak. Też upiorne. Ściskam! Edit: Jeszcze coś mi się nasunęło 🙂 Ja w takich razach zwykle zapalam światło, bo w ciemnościach te wszystkie myśli jeszcze straszniejsze są.… Czytaj więcej »
Ta właśnie bezsenność była z przemęczenia, padałam na pysk i fizycznie, i mentalnie, a nie mogłam oka zmrużyć. I właśnie wtedy mózg dodatkowo się dołącza i myślorozbieganie. Czasem staram się wtedy odwrócić uwagę filmem lub książką, film czasem daje radę.
Tak, ja też zapalam światło. I coś staram się zrobić – mniej lub bardziej pożytecznego. I faktycznie w pojedynkę to znacznie bardziej wygodne i nikomu nie zawadza…
Mogę Ci powiedzieć, że bywały całe dłuższe okresy gdy musiałam zasypiać przy zapalonej lampce nocnej, nie gasić światła aż do rana. Pomagało w pewnym stopniu. Tylko tyle, że rachunki za prąd były wtedy wyższe. Ale…przynajmniej dawałam sobie szansę na zaśnięcie lub zdrzemnięcie się. Zgaszone światło przy bezsenności niestety u mnie wielokrotnie potęguje presję „jest ciemno, powinnaś spać – nie możesz” i spirala się nakręca. Współczuję Ci. Problemy, stresy, zmartwienia potrafią naprawdę dać popalić, wytrącić z równowagi, zadręczyć. Bezsenność jest straszna…
P.S. Co tam u Ciebie? Żyjesz? Bo coś tu cicho 😉
Parę miesięcy temu też miałam taki dłuższy okres, kiedy prześladowała mnie bezsenność i nadmiar myśli, które nie chciały się wyciszyć wraz z położeniem się do łóżka. Na szczęście mam ten etap (przynajmniej teraz) za sobą, a ostatnia bezsenność to był jednorazowy wyskok. Ja często świetnie zasypiam podczas kiedy gra telewizor, światło przytłumione, ale też jest. Problem pojawia się, kiedy uprę się umyć zęby, przebrać i iść spać do sypialni. Wtedy dopiero trudno po zmianie warunków przejść z powrotem w ten przyjemny stan odprężenia. Moja głowa zaczyna działać niby nigdy nie wyłączający się transformator. I buczy 🙂 Ale ostatnio śpię spokojnie.… Czytaj więcej »
Iwona, nie pokazuja mi sie Twoje nowe posty w linkach na blogu, nie wiem, moze jest jakis blad, moze jakos specjalnie trzeba sie na to zapisac? A co do bezsennosci to chyba kazda z nas wie o czym piszesz. Takie juz jestesmy, my kobiety. Moj Chlop nie mogl zrozumiec, ze jego przychodzenie do lozka po polnocy totalnie mnie wybija z rytmu i potem jestem zmeczona i niewyspana, bo niby mamy tyle samo godzin snu, a ja nawet wiecej. Wiec mu wytlumaczylam, ze on jak tylko sie polozy to zaraz zasypia. Ja niby tez, ale ze do lozka ukladam sie wczesniej… Czytaj więcej »
Mnie też zawsze wybijało ze snu (najgorzej z tego świeżego), kiedy mój przychodził do łóżka po nocy. I też zasypiał w mig jak kamień, a u mnie dopiero się zaczynała gonitwa myśli i niemożność znalezienia sobie miejsca. W głowie też normalne, że się wtedy kotłuje. Pomysł z przywoływaniem tego, co już się widziało, a szczególnie przywołanie dobrych wspomnień mi się podoba, postaram się następnym razem zastosować. Ale to zamartwianie się na zapas jest jednak dość silnie wyrobione, głównie w nas kobietach. W sumie to nie jest na zapas, to są często rzeczy, które my po prostu znacznie łatwiej przewidujemy od… Czytaj więcej »
Znam ten ból, współczuję… Niedawno doszłam do wniosku, że chyba się starzeję, albo już jestem stara, bo na starość ludzie śpią mniej, a ja kładę się o 22-23 i pobudkę mam o 3:30. ech, „starość”…
I mnie Pabi B. dopadła – dzisiejszej nocy spałam aż 2 godziny, wczorajszej 4 :-/ Nie podoba mi się to.
Też mi się takie nietypowe godziny zdarzały i zdarzają. Mam nadzieję, że dziś już pośpisz lepiej. Nie było mnie niestety kilka dni i nie mogłam poodpowiadać na komentarze. 🙂
sprawa nie jest prosta, bo bezsenność może być dysfunkcją samą w sobie albo objawem jakiejś innej… ja mam swoje domowe sposoby, ale to są moje sposoby na moją bezsenność jedynie /niekoniecznie zresztą zawsze skuteczne/, która w sumie dość rzadko mi się zdarza, a dłuższych jej wizyt to już nie pamiętam… jeśli to jest przewlekła sprawa, to bez pogadania z fachowcem ani rusz, ale to przecież wiesz… a czy wiesz, że tak w ogóle, to jeśli ktoś mówi, że nie zmrużył oka przez całą noc, to niekoniecznie jest to prawda?… otóż okazuje się, że ten sen ma miejsce, tylko są to… Czytaj więcej »
Przez ostatni tydzień jak już padałam po pracy na targach, to spałam jak suseł. 🙂 Na szczęście ta pani B. miała charakter epizodu. Kiedyś umiałam stosować rozluźnianie ciała – chyba czas to sobie przypomnieć i będzie lepiej. 🙂
Bezsenność wpada do mnie bardzo rzadko, kiedyś mogłam nawet powiedzieć, że nigdy. Znam jednak ten irytujący stan, chociaż trudno jest mi powiedzieć, co go powoduje. Bo ja nie notuję żadnych myśli, raczej odczuwam znużeniem każdą pozycją ciała, która za diabły nie przybliża mnie do stanu snu.
U mnie zasypiać nie daje przeważnie jednak głowa, nie ciało. Ono zmęczone posłusznie poddaje się miękkości łóżka i ciepłu kołderki i poduszki. 🙂
Znam ten ból, niestety. Ostatnio jestem tak zmęczona, że padam, ale jeszcze niedawno było ciężko – dokładnie jak piszesz, ciało wykończone, ale mózg wiruje, a myśli się kłębią. Przemek się śmiał, że może po prostu da mi z dyńki, żebym zasnęła od razu. Może to i niegłupi pomysł, zwłaszcza, kiedy mijają kolejne godziny, a ty świecisz oczami i wbijasz wzrok w sufit… A tak serio, przydałby się taki magiczny guziczek, żeby go włączyć i… się wyłączyć. Jak robot.
Nadmierne przemęczenie właśnie i u mnie prowadzi do stanów bez snu. Danie z dyńki może by i pomogło, ale potem obudzisz się z bólem głowy i następna noc znów do tyłu, więc sama nie wiem :)))
Magiczny guziczek przełączający stan ze stand-by w stan – zasnął jak kamień byłby zbawienny, szkoda, że go nie mamy wmontowanego. 🙂
Tak bardzo zapadła mi w pamięć pani poprawność polityczna ,że widząc tytuł :”samochód z jednym pedałem”. Spieszę donieść i może oczekuję jakiejś reakcji….w interii na głównej stronie takie tytuły. Pozdrawiam serdecznie i jak tylko dostrzegę coś tak obrzydliwego, doniosę pani bo nie znam nikogo kto by był tak poprawny.