Nie da się nie zauważyć, że mamy czas, kiedy cały internet i wszystkie wystawy sklepowe pulsują od pokładów kolorowych i zdobionych jajeczek, zajączków, palemek i innych typowo wielkanocnych ozdóbek.
Na pewno i tym razem na moją skrzynkę i na komórkę przyjdzie trochę standardowych życzeń wielkanocnych. Szczególnie od tych osób, które przez całą resztę roku się nie odzywają. Od banków. Od paru biur tłumaczeń. I jeszcze od paru klientów.
A my spotkamy się w najbliższym babskim rodzinnym gronie – mama, córka, ja i teściowa, która nadal lata po rozwodzie z eksmężem jest dla mnie najbliższą rodziną – na śniadanie wielkanocne – planujemy niedzielę. Teść nie przyjdzie, bo zdrowie już nie to.
Po dwóch-trzech godzinach każda z nas zapragnie wracać do domu, bo już będzie chciała zająć się tym, co lubi najbardziej. A każda lubi co innego.
W tym miejscu mam do Was prośbę. Z góry uprzedzając zamieszczone na Waszych blogach i złożone pewnie gdzieś tam na różnych skrzynkach życzenia. Nie składajcie mi życzeń, dziękuję, nie potrzebuję :).
Oszczędzajcie się i swoją energię! Złóżcie takie prawdziwe głębokie życzenia, przemyślane, a nie przepisane skądś – swoim najbliższym bliskim. Nacieszcie się nimi tak jak ja nacieszę się moimi.
Bądźcie w te dni też lepsze i lepsi dla siebie samych, bo to samych siebie najskuteczniej wpędzamy w dołki i sami sobie z największą precyzją dowalamy. Tak więc złóżcie życzenia przede wszystkim samym sobie. Potem Waszym bliskim. A o mnie pomyślcie ciepło.
Nie łączą nas stosunki rodzinne. Nie mamy i nie będziemy mieć wspólnych – kredytów, dzieci ani zwierząt. Więc po co się rozdrabniać.
Dla mnie ważni jesteście przez cały rok, a nie tylko od święta.
Z każdym z Was spędzam tyle wolnego, na ile mi pozwalacie – wizytując Wasze blogowe domy czy dyskutując na moim. I tak jest dobrze. I wcale nie chcę więcej. Nie jestem i nie będę Waszą najbliższą rodziną. Z niektórymi z Was zaprzyjaźniam się na niwie prywatnej, czasem wychodzi, czasem mniej. I tak też jest dobrze. Bo tak właśnie wygląda życie. Czasem zaiskrzy, czasem już nie. Nie ma co się nad tym zastanawiać. Bo taki jest naturalny bieg życia. Nie oznacza to niczego innego, niż to, że widać nie było nam przeznaczone dogłębne poznanie i przyjaźń – ta przez duże P. Powtarzam: nie szkodzi.
Zadbajcie o siebie. O swoje dzieci, swoich partnerów i partnerki. O koty, psy, myszki czy pająki, kto co tam ma. O swoje domy, swoje własne wnętrza w obu znaczeniach. Kibicuję Wam, bo dobrze jest mieć wokół siebie, także w wirtualnej przestrzeni Osoby, które dopuszczają swój wewnętrzny blask do lśnienia i dzielą się nim.
I tego jedynie przez okrągły rok Wam i sobie życzę.
jednopłciowy zestaw. i wielopokoleniowy. wypada po pół godziny na głowę – można się wystarczająco wygadać?
Ano tak wypadło, taka historia, Taty już nie ma z nami. Można się wygadać spokojnie, bo mówimy wszystkie na raz 🙂 I co ciekawe rozumiemy się przy tym 🙂
Właśnie, każdy lubi co innego i trzeba to uszanować:-)
Samych miłych chwil więc!
Podobnie jak ja nie ingeruję w to, jak inni spędzają swój czas, tak samo dobrze mi z tym, że nikt nie musi lubić tego, jak ja spędzam mój czas. 🙂
A ja w ogóle świąt nie obchodzę. Nie wiem jak to brzmi, ale ani się nie chwalę, ani nie żalę. To mój wybór i od lat nim się cieszę. Też zawsze wszystkim powtarzam, że życzeń nie chcę, ale dostałam kartkę z zajączkiem. SMSy pewnie przyjdą w weekend. Tylko po co to. Obecna sytuacja natchnęła mnie do nasmarowania dłuższego posta na ten temat. Będzie gotowy na jutro (jak wszystko dobrze pójdzie, to rano wstawię.) Moje nastawienie do tego nie jest negatywne, ale zadałam sobie już dawno to pytanie – po co? Rodzinie powiedziałam jasno, że jeżeli chcą ciepłych stosunków, to chcę… Czytaj więcej »
Jak widać można. Można nie obchodzić i dobrze się z tym czuć. Mnie po prostu już szkoda życia na lukrowane, udawane stosunki z ludźmi. Życie za szybko mija.
No widzisz – czasem trzeba powiedzieć jasno, czego się oczekuje i wtedy to jest. 🙂 A takie wymuszone życzenia, spotkania na żądanie, bo jakieś święta, są wręcz męczące i niewiele dają. Brawo, że się na to zdobyłaś. I chętnie przeczytam Twoje wyznania na ten temat.
Swiat nie obchodze, juz dosc dawno skonczylam z tym. Nie lubilam tych naglych zyczen, ktore pojawialy sie tylko i wlasnie dlatego ze swieta nadchodzily, bylam nawet brutalna kiedy wygarnelam w liscie ze nie chce tych zyczen, bo Boze Narodzenie i nagle maja olsnienie milosci.
Im jestem starsza, tym w mniejszej ilości rzeczy biorę udział, która mnie wnerwia, albo która mnie nie dotyczy. Święta traktuję wyłącznie jako okazję do spotkania z bliskimi, jeśli akurat uda nam się spotkać. Bez żadnego obciążania się i takich tam. Naprawdę jest mi teraz łatwiej. Widzę, że nie tylko ja przeszłam tę ewolucję, wielu ludzi denerwują te życzenia od wielkiego dzwonu od osób, które nie mają pojęcia, jak nam się wiedzie.
Dla mnie święta to taki ciut dłuższy weekend. Nie obchodzę, za to wykorzystuję do odpoczynku mentalnego. Zawsze mam nadzieję, że w końcu się wyśpię i porobię to co lubię, różnie wychodzi. Czasem się zastanawiam, czy na SMSy z życzeniami, zwłaszcza tymi skrajnie religijnymi, nie powinnam odpisywać „miłego długiego weekendu” czy coś w tę deseń 😉 ciekawe, czy by zrozumieli aluzję i zapamiętali na kolejne lata, czy może się poczuli urażeni, pouczani oraz zlekceważeni 😛 Miłych spotkań i czasu wolnego życzę!
Ja przyjęłam zasadę, że nie reaguję, chyba że bardzo lubię osobę wysyłającego, to podziękuję, o ile zwrócę uwagę. Jeśli taka osoba pamięta o mnie tylko przy takich okazjach, to mam jak w banku, że tak naprawdę dla wygodny wysłała życzenia „do wszystkich” i nie są one w żaden sposób zindywidualizowane. A nie na takich stosunkach z ludźmi mi zależy. 🙂
A może to właśnie święta są tym momentem w roku, żeby ze swoimi bliskimi spędzić trochę więcej czasu niż 2-3 godziny, a potem każdy w swoją stronę, a życzenia są sposobem na to, żeby im powiedzieć, jak bardzo są dla nas ważni, bo w ciągu całorocznego zabiegania bardzo często o tym zapominamy. Oj, nie umiemy być już ze sobą razem i coraz więcej nas dzieli, bo każdy lubi co innego, a do tego zrobiliśmy się bardzo wygodniccy – odbębnić co tradycja nakazuje i do domu.
Annette – to może jest wersja dla tych, którzy nie spędzają z bliskimi czasu, ani nie mówią im na co dzień, że są dla nich ważni. Ja spędzam i mówię. Na co dzień. Przynajmniej raz w tygodniu albo i częściej. Może dlatego nie odczuwam tej potrzeby tak silnie akurat przy okazji świąt takich czy innych. 🙂 A zmuszanie się do bycia razem koniecznie przez wiele godzin – to raczej uważam za sztuczne. Za parę dni córka przyjeżdża do mnie na 10 dni i wtedy naprawdę pobędziemy sobie razem – obie będziemy pracować w dzień, a dla nas mieć popołudnia i… Czytaj więcej »
Trochę Cię rozumiem, bo nie uznaję kopiowanych wierszyków. Szczerze, jak przed świętami telefon mi się zagrzewa od króliczków po jajkach smyranych, to robi mi się słabo. Wiesz, jak mnie ucieszył SMS od daaaawnej znajomej „Hi, Mrs Hyde, wesołych Świąt!”? Niby nic, ale ten ktoś musiał chociaż moje imię samodzielnie wklepać, a nie bezmyślnie przekleić… najlepiej jeszcze z podpisem poprzedniego nadawcy 😀
U mnie Święta znowu minęły pod znakiem głębokiego oddechu i zaciskania zębów. Oby po raz ostatni i cieszę się, że już się skończyły.
A ja myślę, że dobre życzenia jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Nie obchodzę świąt katolickich, jedynie nasze, osobiste święta w rodzinie jak urodziny, i rocznice ślubów. Ale wiem, że dla wielu osób te życzenia świąteczne są ważne- z wielu powodów i dla mnie nie jest istotne z jakich. I dlatego zawsze na blogu składam wszystkim życzenia. A że blog jest z gatunku „kto chce niech czyta”, to jeden przeczyta , inny nie.
A niezależnie od okoliczności i tak Ci życzę tego co dobre, miłe i piękne.