Czasem tak sobie siedzę i skroluję te media społecznościowe, głównie Instagram, bo Facebook od dawna mi pachnie stęchlizną, ale ja nie o tym, bo znajwisko w sumie dotyczy tych obu głównych nakałów sm. Bo kiedy mi się coś podoba, to odruchowo klikam tego lajka, czy to serduszko, czy kciuk w górę. Nie boli mnie jakoś od tego, nie dostaję wysypki, ani nie pojawiają mi się podejrzane plamy na dłoniach. W końcu oprócz paru wielkich kont zaglądamy sobie na profile i czytamy u tak zwanych znajomych. No i co ci znajomi? U mnie w to serduszko czy też kciuk klika czasem z 4-5 osób w porywach do 20-30. No więc tak se siedzę i rozmyślam.
A może to tylko ja taka odporna jestem i nie mam ani wysypki, ani uczulenia czy alergii na polubienie czyjegoś posta, a większość moich instagramowych i fejsbukowych znajomych leczy się gdzieś w anonimowych klinikach z tych dolegliwości, biedactwa…
Ale czasem, w te gorsze dni to sobie myślę, że może jednak to nie do końca tak. Może my jak to ludzie mamy różne cechy. I mnie ktoś po prostu wbudował opcję: KLIK, a innym nie wbudował. I ja to tak odruchowo im polubiam, a oni mnie nie mogą, bo im się palec w tym miejscu nie zgina czy coś, biedactwa.
No i jak sobie tak głębiej rozkminiam, to myślę, że może ja w niewiedzy jakiej żyję już od lat, a tymczasem zaraziłam się jakimś tajemniczym wirusem i zostałam mimo woli botem do klikania.
No sama już nie wiem.
Buziaczki i klikaczki, albo nie, bo to znów pewnie ta zaraza cholerna! A fuj! Poszła mje stąd!
Od dawna uważam, że lubiki powinny zniknąć, robią więcej krzywdy niż pomagają, ponadto powodują uzależnienie…
Zasyłam serdeczności
Czy ja wiem, to jest część tych portali, nie każdy zawsze ma czas zostawić komentarz, a lubika owszem. Pewnie, że każdy z elementów socjali ma działanie uzależniające, nasze blogi to też pewnego rodzaju uzależnienie: i pisanie, i czytanie.
A książki?! I recenzje!?
Nie rozważam więc opcji ostatecznych typu kasowanie, tylko raczej chciałam napisać o tym ciekawym zjawisku, jakim jest pomijanie w pulubianiu często dobrze znanych blogerów czy twórców internetowych, jak nas zwał, tak zwał 🙂
Odkąd mam cyrki z bloggerem i muszę zmieniać przeglądarkę by odpowiedzieć na komentarze napisane na moim własnym blogu, mam coraz większą ochotę przestać blogować. I wciąż jakoś nie mogę się zdobyć na napisanie czegos na FB, choć należę do fajnej skądinąd grupy, gdzie nie ma ani słowa o polityce, religii, nie ma bluzgów. I tak prawdę mówiąc to mnie śmieszą te wszystkie polubienia bo jakoś nie wierzę w ich szczerość. Często mam wrażenie, że część tych „przyjaznych” znaczków jest dawana automatycznie- z przyzwyczajenia. Serdeczności Ci posyłam;)
Droga Anabell, Te lajeczki są częścią tej całej internetowej kultury, nie sposób zaprzeczyć jej istnieniu i zjawiskom jej towarzyszącym. Warto czasem poobserwować, jak się zachowują ludzie w tym w sumie małym światku :), bo przecież kto tam nas zna? My między sobą najwyżej?! Wkurza mnie, jeśli mam problemy z komputerem, czy siecią. Z tego wkurzenia uczę się je usuwać i nie spocczywam, aż nie są usunięte na dobre, więc nauczyłam się, to robić do skutku, żeby potem mieć spokój i już tylko same miłe przeżycia 🙂 W ten sposób dostarczam sama sobie małych sukcesów i trafiłam na kurs IT. Więc… Czytaj więcej »
Mnie wirus nie dosięga, bo kont na mediach nie mam, a na blogach piszę komentarze, chyba że już kompletnie nie wiem, co napisać, bo i tak się zdarza.
Ubolewam nad tym, że niemal już nie mam czasu na pisanie komentarzy, ale taki mam teraz czas. Czasem uda mi się coś napisać, ale żeby czytać i wpadać, jak kiedyś na blogi, jest prawie niemożliwe.
I tak zbyt dużo ważnych spraw mi zalega i prokrastynuję 🙂
Uściski!
A ja raz klikam, raz nie klikam, zależy ile chcę poświęcić czasu na skrolowanie. Staram się też zostawić jakiś znaczek pod każdym zdjęciem w danym wpisie, żeby właściciel wiedział, że obejrzałam wszystko. Pozdrawiam 🙂
To bardzo miłe dla autora, jeśli nie otrzymuje żadnego potwierdzenia, że ktoś się w ogóle zainteresował tym, co pokazał czy napisał, to bywa czasem niezbyt miłe. :)*
Uściski!
wiem, że to jest jak gaszenie wieżowca pistolecikiem na wodę, ale „trza mieć ambicję” /J.Himilsbach 🙂 /, więc bardzo rzadko stosuję lajki, mimo że i tak są już zdewaluowane aż do bólu… … nie fejsuję, nie instacośtam, etc, ale ostatnio odkryłem innego złodzieja czasu: to są tiktokowe shorty i choć jestem niezwykle odporny na nałogi, to szybko się zorientowałem, jak to wciąga, więc dozuję sobie tą zabawę w sposób niezwykle skromny… wróć… a może jest odwrotnie?… może ta moja odporność bierze się z tej szybkiej orientacji?… tak, czy owak, nie wciągło mnie, bo minuta dziennie, do tego niekoniecznie codziennie, to… Czytaj więcej »
Witaj Piotr, ano tiktokowe shorty są bardzo wciągające. Moje największe nałogi to obecnie jednak Instagram i strona z ogłoszeniami o nieruchomościach do wynajęcia lub kupna w Bremen i okolicy, bo chcę się przygotować na za jakiś czas na kompletną zmianę tutaj i jestem raczej pewna, że moim miejscem przeznaczenia będzie Bremen :). Czasem umiem sobie dawkować, a czasem nie. Jak mnie wciąga przed snem jest najgorzej, bo wtedy człowiek odprężony i ciężko się bronić. No i nie mam tu Netflixa, tzn. mam, ale nie za bardzo 🙂 Na szczęście uzależniające jest też, to czego się uczę, czyli programowanie. Ale to… Czytaj więcej »
W sumie, to nawet się cieszę, że nie wiem, o czym mówisz 🙂
Może to i lepiej 😀
Iwonko witaj po raz drugi 🙂
Też mam podobnie do Ciebie. Siedzę i kliknę to tu to tam jak się mi coś spodoba. Dzisiaj jednak zasięgi tak są obcinane w SM, że czasem np. po kilku tygodniach orientuję się, że np. nie widziałam czyjegoś konta. Zastanawiam się czy zniknęło, czy ktoś przestał pisać a tu taki zonk, bo konto jest ale się nie wyświetla.
Lubię dawać serca, łapki w górę – też nie mam wysypki i ze stali jestem. Ale też lubię z drugim człowiekiem na żywo pogadać. Uściski.
Na żywo pogadać jest najlepiej, tyle że nie za bardzo i niezbyt często ma się tę możliwość. W sumie po to wymyślono sm, żeby móc pogadać, nawet jeśli na żywo dzielą nas tysiące km. Cieszę się zawsze z czyjegoś autentycznego zainteresowania, radości czy rozmowy takiej naawet w komentarzach. A że to stało się teraz już raczaj rzadkością, a coraz mniej regułą, to tym bardziej doceniam. Na konta znajomych wchodzę po prostu, jak od dłuższego czasu nic nie widziałam, a nagle widzę posta, wtedy przeglądam ostatnie zdjęcia i najczęściej lajkuję większość, których przez ostatnie tygodnie IG mi nie pokazał. Na FB… Czytaj więcej »