Od ponad miesiąca czy to w Polsce, czy w Niemczech panują iście afrykańskie upały. Rzeki i inne zbiorniki wodne wysychają. Obniża się poziom rzek. Zbiory w tym roku będą fatalne, bo rolnikom uprawy powysychały, zanim zdążyły wydać plon.
Właściwie nie da się żyć, nie zwracając uwagi na to, co się wokół nas dzieje.
A gdybym tak przypadkiem nie zauważyła, to poinformuje mnie o tym każde medium czy to tv, czy radio, czy internety, w szczególności FB, gdzie na prawie każdym profilu zdjęcia i opisy upamiętniające te niesłychanie wysokie, jak na nasze szerokości geograficzne upały oraz temperatury powyżej 30 stopni w cieniu.
Każdy narzeka na upał, i co drugi szuka ochłody.
No i o tym właśnie chciałam napisać.
Bo że są upały, to widać, słychać (chociażby z tej aplikacji) i czuć. Nawet mnie zaczyna być za gorąco w moim codziennym stroju urzędowym, czyli w spodniach.
Ale do niedawna tak byłam zajęta przeprowadzką i remontem, że nie miałam nawet siły pomyśleć o jakimś ochłodzeniu. W domu spuszczałam na pół rolety i jakoś dało się wytrzymać.
A w mieszkaniu warszawskim jestem dopiero od wtorku. Ale i stąd od razu pojechałam do pracy i spędziłam w fabryce wśród wentylatorów (a jakże, w końcu gorąco jest) bite dwa dni pracy.
Właściwie nie da się żyć, nie zwracając uwagi na to, co się wokół nas dzieje.
A gdybym tak przypadkiem nie zauważyła, to poinformuje mnie o tym każde medium czy to tv, czy radio, czy internety, w szczególności FB, gdzie na prawie każdym profilu zdjęcia i opisy upamiętniające te niesłychanie wysokie, jak na nasze szerokości geograficzne upały oraz temperatury powyżej 30 stopni w cieniu.
Każdy narzeka na upał, i co drugi szuka ochłody.
No i o tym właśnie chciałam napisać.
Bo że są upały, to widać, słychać (chociażby z tej aplikacji) i czuć. Nawet mnie zaczyna być za gorąco w moim codziennym stroju urzędowym, czyli w spodniach.
Ale do niedawna tak byłam zajęta przeprowadzką i remontem, że nie miałam nawet siły pomyśleć o jakimś ochłodzeniu. W domu spuszczałam na pół rolety i jakoś dało się wytrzymać.
A w mieszkaniu warszawskim jestem dopiero od wtorku. Ale i stąd od razu pojechałam do pracy i spędziłam w fabryce wśród wentylatorów (a jakże, w końcu gorąco jest) bite dwa dni pracy.
I teraz kulminacja!
Czy uwierzycie, że przez te całe upały byłam na tyle przymulona, że zapomniałam o wiatraku, który stał sobie u mnie w warszawskim mieszkaniu jak byk na środku pokoju!
Dopiero dziś sobie o nim przypomniałam, nie, nie rano, tylko po południu i natychmiast ustawiłam sobie naprzeciwko. I teraz siedzę pod nim i tak mi dobrze, bo mnie nareszcie coś choć trochę chłodzi.
Chyba w obliczu tego faktu nie mam prawa dziwić się ponad milionowi użytkowników aplikacji Wiatrak, którzy oczekiwali, że aplikacja na ich smartfona oprócz wydobywającego się dźwięku również będzie chłodzić, o czym przeczytałam oczywiście w przeróżnych serwisach informacyjnych w internetach.
Najwyraźniej upał mnie konkretnie, nie wstydźmy i nie bójmy się tego słowa: odmóżdża.
Właściwie nie wypada mi tu już dopisać niczego więcej. Mogę tylko zapytać, żeby poczuć się trochę lepiej z własną niemocą umysłową:
A jak tam u Was w upały?
Główka pracuje, czy też niekoniecznie?
Mamy w domu trzy wentylatory, dwa klasyczne, jeden kolumnowy i wszystkie trzy pracuja 24/24. Kiedy bowiem przenosze sie do pokoju, kiedy w kuchni robi mi sie za goraco, biore ten kuchenny ze soba i chlodze sie dwoma. W sypialni trzeci nastawiony jest prosto na nas. Ze ja jeszcze zapalenia pluc nie dostalam od tego wiatru oraz nie ogluchlam od tych szumow, to chyba cud. Dzisiaj jest pierwszy dzien, kiedy wentylatory nie pracuja, bo temperatura zrobila sie normalna, nie przekroczyla 25°. Chyba wyjme kurtke z naftaliny. 😉
Przy takim nawiewie jak u Ciebie zapalenie płuc miałabym od razu!
Kiedy już skończyłam się śmiać z powodu tego wiatraka (Wiatraka), mogę napisać: niekoniecznie. Główka nie chce pracować, zdecydowanie 😉
Jak tylko się ochłodziło, moja się powoli zaczęła budzić z letargu, ale te upały mnie wyłączyły kompletnie!
Ja juz sie spowiadalam, mam szesc wentylatorow, myslec moge tylko, jezeli jestem wychlodzona!
Sześć! Wentylatorów! Niesamowite. A ja się obeszłam bez tego nawet jednego! 🙂
W domu to jeszcze kaszka manna z soczkiem wiśniowym- mam cały czas kontrolowany przeciąg. A dziś to w ogóle luz, był raptem 27 w najgorętszym momencie dnia,
a rano to nieomal zmarzłam, bo było tylko 22 i wiał wiatr!
Ale prawdę mówiąc to mam już dosyć upałów. Jutro wieczorem idziemy obejrzeć na żywo Mistrzostwa Europy na Stadionie Olimpijskim.
Miłego;)
W Berlinie w ogóle jest cieplej, niż w BHV czy w Warszawie. Teraz jestem w stolicy i wiatr wrócił i tutaj, uffff! Ale ostatnie dni były wyzwaniem nie lada, tym bardziej bez wiatraka 🙂
Ja na szczęscie mam klimatyzację, inaczej bym nie przetrwała:). Jutro wyjeżdżam w tropiki, na pewno będzie chłodniej:)
Klimatyzacji używam stale w samochodzie, ale nie mam w domu. Jakoś do tej pory nie narzekałam aż tak na upały, bo i też aż takich nie było. 🙂
Moja główka woła: pomocy!!! A ja po cichutku sobie obiecuję, czego to nie zrobię jak już wreszcie się ochłodzi. Na szczęście tylko ja znam te obiecanki i nikt mnie nie rozliczy, ha, ha. Bo
Po tym jak się ochłodziło to i ja musiałam się najpierw schłodzić, zanim zaczęłam myśleć. 🙂
Moja ma się całkiem dobrze, może z wyjątkiem migreny z powodu przejścia frontu burzowego…
Wiatraki to teraz towar unikatowy, kto nie kupił wcześniej, nie do zdobycia!
Nie wiedziałam, że De Longhi także wiatraki produkuje…
Masz migreny od frontów burzowych?! Współczuję, miewam silne bóle głowy z całym wachlarzem skutków ubocznych.
Właśnie dlatego byłam niezadowolona, że nie miałam wiatraka w Niemczech podczas największych upałów (kupię pewnie na wyprzedażach, będzie na przyszły rok), a ten w warszawskim mieszkaniu okazał się dla mego oka niewidzialny, haha 🙂
Nie mam, bo jakoś nie lubię jak coś na mnie wieje. Upały to nie jest może mój ulubiony czas, ale zasadniczo wolę jak jest cieplej niż zimniej. Cieszę się tym latem. Super, że ciepło! Potem będzie długo zimno, brudno i ciemno…
Też się bardzo cieszę latem i wolę nawet upały, niż zimno. Jednak przy tak ekstremalnych, jak w tym roku i mnie powoli siada kora mózgowa.
Uwielbiam lato i ciepło, ale niekoniecznie takie upały. A wiatraka nie mam, w pracy mamy klimatyzację, a w domu jakoś wytrzymuję, zresztą latem staram się jak najmniej czasu w nim spędzać. Ale przymulona jestem, i to bardzo, czasem muszę się trzy razy zastanowić, co miałam zrobić 😉 Pozdrawiam!
To witaj w klubie, ja ostatnio regularnie wracam do miejsca, gdzie sobie coś pomyślałam, żeby sobie to znów przypomnieć!
Będąc człowiekiem, który wygląda jak własne zwłoki, już przy temperaturze 25 stopni jestem właściwie przyssana do wiatraka, a nawet dwóch, w porywach był i trzeci. Wiem, że wiatrak nie robi dobrze mojej skórze, ale upał robi jej jeszcze gorzej, bo każda kropla potu jest jak kwas solny. Wczoraj wylądowałam w UK, przywitało mnie cudowne 15 stopni i siąpiąca mżawka…wreszcie!! Po 8 tygodniach upałów (bo niestety, upały wędrowały ze mną od kraju do kraju) wreszcie poczułam chłód. Czuję jak moje ciało nabiera formy stałej…oby trwała ta chwila!
Należysz do tych ludzi, którzy wolą, jak jest zimniej, czyli zupełnie dla mnie zagadkowego plemienia!!! Ja już wolę cały ten gorąc ze wszystkimi objawami! Chociaż wiatrak się przydaje. 🙂
Coraz mniej wiem o upalach, teraz to mam zime, dzisiaj pada, wieje i jest tylko 13 stopni.
Kiedy przyjdzie lato i upaly bede siedziec w domu w klimatyzacji, musze bo serce w zlym stanie i inne choroby oslabily mnie zupelnie.
13 stopni! To faktycznie zima. Przy osłabionym serduchu faktycznie lepiej się chronić przed upałami. Pozdrowienia, u mnie się schłodziło do 23 stopni. 🙂
a ja lubię upały. poważnie mówię i gdyby nie wiadomoco(remont) byłoby cudownie.
na dole chałupy jest chłodno a na górze nie siedzimy latem, poza tym do plaży niedaleko i do jeziora…no dobra nie migam się jz od odpowiedzi, otóż w ukrop główka raczej nie pracuje najchętniej lezy plackiem na hamaku w cieniu ))
Uspokoiłaś mnie, bo moja główna podobnie :)))
Haha 🙂 Też czytałam o apce wiatrakowej. :))) Bez wiatraka byłoby ciężko znieść upalne popołudnia. Jeśli takie pogody staną się normą, chyba pomyślę o kupnie klimatyzatora (choć nie przepadam za tymi urządzeniami). 🙂 Pozdrawiam serdecznie w deszczowy poranek
Apka wiatrakowa sprawiła, że się przez pół dnia podśmiewałam pod nosem. 🙂
Klimatyzator jest dobry dla osób, które nie mają problemu z zatokami, czyli innych ode mnie 🙂
Dwa lata temu założyłam klimatyzację i w mieszkaniu upały mi nie straszne. Gorzej na zewnątrz…
Na wakacjach np. w Grecji zawsze miewałam włączoną klimatyzację, więc gdyby na stałe zrobiło się tak gorąco, też bym pewnie założyła. Póki co dzielnie przetrzymuję. Pozdrowienia
Upały uwielbiam! Jestem światło- i ciepłolubnym zmarzlakiem i nie marznę dopiero przy +25 stopniach i może dlatego nie narzekam, choć pocę i kleję się jak wszyscy. Do tego w mieszkaniu mam słońce od wschodu do zachodu, a w czasie upałów okna mam tylko uchylone i zasłonięte, żeby nie wpuszczać żaru z zewnątrz, a termometr i tak pokazuje 30 stopni, ale przy odpowiednim nawodnieniu da się wytrzymać.
Jako główny zmarźlak w okolicy też wolę temperatury w okolicach 25 stopni, i wcale a wcale nie tęsknię za chłodami w upalne dni :)!
Lubię upały,dobrze je znoszę,świetnie się czuję:)Źle natomiast znoszę wszelkie klimatyzacje,mam wrażliwe gardło.W domu na dole mam wręcz chłodno,na pięterku cieplej:)Czytałm,że stałe przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach jest szkodliwe,bo klimatyzacja nie zawsze ma odpowiednie filtry,nie jest odpowiednio często czyszczona.Wolę więc taras i parasol niż bardzo "schłodzone" sklepy,centra handklowe,gdzie ludzie się chronią przed upałami.
Owszem,jak się mieszka na wyższych kondygnacjach nie jest przyjemnie:)) Mnie się najbardziej kiedyś dało we znaki mieszkanie na 2 piętrze.:)
Ale chyba upalne lato już za nami,widać już oznaki jesieni..,pozdrawiam serdecznie.
Ty gardło, a ja zatoki. Też od razu choruję i zaczyna mi się jak nie ból głowy, to regularne przeziębienie. Póki co lekko się schłodziło, da się już wytrzymać, a w lesie, gdzie dziś poszłam na spacer, to w ogóle bajka!
U mnie już się na pewno naczytałaś o upałach. Dodam do całości jedną śmieszną historię. Znajomi wyjechali na urlop. Kolega zostawił na balkonie swoje gumowe klapki. Gdy wrócił, okazało się, że są o trzy numery mniejsze 😉
Widać trzy numery wyparowały :)))
Ja póki co upały spędzałam na urlopie, więc nie wymagało to ode mnie mega aktywności umysłowej. Wracam jutro…
Na urlopie można się faktycznie wyłączyć i to bez wyrzutów sumienia! 🙂
Bo ja wiem, czy to upał odmóżdża? Wydaje mi się, że to tak jak z cierpieniem (uszlachetnia, ale tylko szlachetnych) i z podróżami (kształcą, ale tylko wykształconych). Może trzeba być już odmóżdżonym przez te durne srajfony i setki bzdetnych aplikacji (albo przynajmniej mieć potężne zadatki)?
Jeśli chodzi o tak daleko idące odmóżdżenie, jak użytkowników oczekujących od smartfona, że ich ochłodzi, to pewnie masz dużo racji. Ale każdego chyba gotujący się od temperatury mózg raczej zniechęca do każdego wysiłku intelektualnego. 🙂
Mnie upał zniechęca do wszystkiego, a w połączeniu z chorobą, to już w ogóle. ale tak, odniosłam się do tych maniakalnych smartfonowców.
Współczuję choroby, wysłałam Ci maila. Smartfon rzecz udana i do pracy czy zabawy się przydaje. Wszystko dobrze, dopóki nie zastępuje większości dziedzin życia.
Szczęśliwie mieszkam w kraju deszczowym, do którego deszcze wróciły wraz z moim powrotem z Polski, jest miło, czego i Tobie życzę.
W ogólnym rozrachunku w moim obecnym kraju stałego pobytu też jest raczej deszczowo, ale w Polsce też jeszcze dość często bywam, a tu upały są wyraźnie w natarciu.