Blog

Dla odreagowania

12 lipca 2016
Jako, że dziś spędziłam dzień na bardzo poważnych sprawach, cały czas skupiona i skoncentrowana, muszę się pod wieczór odprężyć. A co może odprężyć lepiej, niż zwierzaki. Ostatnio między innymi też gotowanie (sama nie wierzę, że to piszę!)
W ramach relaksu opowiem Wam też, co się u mnie dzieje od paru dni. W niedzielę po tygodniu spędzonym razem musiał niestety wyjechać z powrotem do siebie Mikael. Jadąc do Polski M. przywiózł ze sobą naszego majstra. Po miesiącu czekania nareszcie mieliśmy kilka dni dla siebie. Staraliśmy się umilać sobie czas, choćby popijając kawusię z ciastem bananowym mojej roboty na tarasie.
p.s. Łyżeczka widoczna na tym zdjęciu trzy razy pod rząd wpadła mi w całości i utopiła się w słoiku miodu. Za trzecim razem już jej nie opierałam o słoik.

Niestety nie udało się nam zająć wyłącznie sobą, bo remont w naszym domu w BH już jest wprawdzie na ukończeniu, ale pozostało jeszcze trochę rzeczy do wykończenia, np. montaż drzwi przesuwnych, które chcemy sprowadzić z Polski, jutro dowiem się, czy uda się transport z Gdańska do BH.
Najbardziej swoje zachowanie zmieniła kicia, która po wyjeździe M. chyba bardzo się stęskniła i szuka ze mną kontaktu na wszystkie sposoby. Wczoraj i przedwczoraj mimo planów nie miałam szans niczego napisać na blogu, bo pod wieczór wpychała się na moje kolana i tam zasypiała chociaż na godzinę. 
Było to o tyle przyjemne, co nieoczekiwane. Bo Mozart nigdy nie była kotem kolanowym, raczej wyrywała się zawsze na wolność.
A tu nagle o:
A drugiego wieczora historia się powtórzyła.
potem chwilowa zmiana pozycji …
i ooo, znowu.
i jeszcze tak
Wreszcie zrobiło jej się chyba za gorąco, bo zeszła i padła sobie na podłodze.
Oba moje zwierzaki nigdy też nie spały wtulone w siebie, chociaż zawsze tego żałowałam, bo wiem, że się kochają i jedno bez drugiego nie umie zasnąć. A głównie Schwarz bez tej małej zołzy. Zołza jednak umie głównie wystraszyć piesia drapiąc lub gryząc go. Dla niej to zabawa, a on się boi.
Tak więc taki obrazek, jaki widzę dziś przed sobą na podłodze, też należy do wyjątkowych rzadkości.
Ostatni etap spania w salonie wygląda tak:


Dodatkowo dla odprężenia wczoraj zrobiłam znów bananowca i upiekłam znowu mój kolejny własny chleb, ale o tym może innym razem i gdzie indziej.

Albo dobra. Pokażę go chociaż, bo póki co każdy wydaje mi się jeszcze jakimś niesamowitym czary-mary. Naprawdę kiedyś nie sądziłam, że będę piekła chleb zamiast jak większość chodzić do piekarni.
I to tyle na dzisiaj, pełen luz.
A żeby nie było, że tylko pieczywem się opycham, prezentuję moją sałatkę, którą na szybko zrobiłam sobie do obiadu.
I to tyle na dziś, dobranoc i miłego dnia jutro Wam życzę.
Subscribe
Powiadom o
guest
26 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Valski

Przynajmniej wiesz, że masz kota a nie niszczarkę do karmy:)

Valski

A jak dojdzie do wniosku, że nie po to sobie ciebie wybrała , by sie z kimś tobą dzielić?
Niech M na wszelkki wypadek sprawdza rano kapcie:)

Anna Maria P.

Ooo, moja kochana, brak postow to wymowka leniwca. Mozart siedziala na kolanach, a nie na klawiaturze, wiec raczki mialas wolne i moglas pisac, ale pewnie Ci sie nie chcialo. Bulka tez czesto siedzi mi na kolanach, kiedy siedze przy kompie, ale to dla mnie zadna przeszkoda.
A w ogole to ja sobie na Ciebie ostrze pazury, bo wszystko Twoja wina! I nie pytaj, o co chodzi, bo nawet na torturach nie zeznam. :)))

Anna Maria P.

A zobaczysz, bo bedzie post na temat Twojej winy.

Elzbieta Jon

Dzień dobry 🙂 Jak miło rano przy kawusi tu zajrzeć i poszperać !!! Pozdrawiam cieplutko i życze miłego dzionka <3

Annette ;-)

Kicia musi być rzeczywiście mocno Ciebie stęskniona, skoro zwyczaje zmieniła.

Martek

Ech stęsknione zwierzaki, cóż się dziwić 🙂
Fajnie tak odreagować i w kuchni i ze zwierzakami.

Antoni Relski

Wieku rzeczy człowiek nie spodziewa się po sobie
Pozdrawiam

dreamu

Uwielbiam piec chleb, mam kilka ulubionych, ale najbardziej lubię ten, który piekę raz do roku, na Wigilię. Jak zaczyna pachnieć w domu, znaczy to, że można zasiadać do kolacji.

dreamu

Ten wigilijny jest bez dodatków, zwykle są ziarna, a ten jeden jest, jak pisałam, inny, ale nie tylko ja go uwielbiam 😀

Ken.G

Moja codzienna praca tak właśnie wygląda – siedzę przy biurku po turecku, z kotem wkomponowanym w kołyskę zrobioną z nóg ;)))

Też muszę kiedyś zabrać się za pieczenie chleba. Na razie dopiero zaczynam o tym myśleć – ale coraz częściej ;)))

anabell

Długo jeszcze tak będziesz tkwiła w rozkroku??? Kicia ma świetne pozycje do spania!
Miłego;)

Pełnoletnia

Ale te żaby w banerze bloga masz fantastyczne!!! 🙂

26
0
Would love your thoughts, please comment.x