Od dłuższego czasu w wolnych chwilach zagłębiam się w temat, który jest bardzo aktualny w naszych czasach. A może i od zawsze w dziejach ludzkości.
Czy warto, czy można i czy trzeba w życiu kierować się doskonałością w każdym calu?
Doskonały wygląd, a jak nie w całości, to chociaż doskonałe: włosy, paznokcie, bielizna, seks, związek, stroik na choinkę. Świetna, dobrze płatna, satysfakcjonująca praca.
Wakacje też muszą być doskonałe, a dziecko idealne, bez wad i tylko z osiągnięciami. A te wspólne kłótnie są jedynie pouczające lub zabawne, nigdy nie raniące.
Dla dopełnienia szczęścia nasz partner, facet to tylko na rękach nosi, kwiaty w wazonie układa na nasz powrót do domu, sprząta, zmywa, gotuje, jest doskonałym partnerem do rozmowy i na spacery, koncerty i inne imprezy kulturalne, a do tego umie samodzielnie wyremontować i wytapetować pół domu, zreperować kran i wymienić płytę indukcyjną. I do tego wygląda jak młody bóg, zdrowo się odżywia, trenuje regularnie, dba o formę i o swoją kobietę.
Nie ma wad! A jeśli są, to tylko te niezwykle interesujące. No nie wiem, jak on to robi, że jest taki perfekt.
Aha, mieszkanie czy dom też muszą być idealne. Udekorowane na co dzień w obowiązującym stylu, a na święta okolicznościowo.
Choroby należy znosić z pięknymi hasłami na ustach. Słabość jest dla tych, co nie zrozumieli, że życie należy do nas i możemy zrobić z nim, co tylko chcemy.
Można by tak jeszcze długo, ale sądzę, że już wiecie, o czym mowa. Wszyscy czujemy się zobowiązani do życia, jak na instagramie, snapie czy innym fejsbuku.
I biada, jeśli cokolwiek w tym prześlicznym obrazie nagle idealne być przestaje.
Kiedy związek nie jest tak idealny, jak to pokazywaliśmy w mediach społecznościowych, a facet bywa czasem też sfrustrowany, chory albo zwyczajnie zdołowany. Kiedy dziecko w fazie buntu zalicza w szkole pałę za pałą, wagaruje i wykrzykuje, że zostanie bezdomnym, bo tylko oni są całkowicie wolni.
Kiedy matka co i rusz tylko załamuje nad Tobą ręce i od razu od progu chce Cię: nakarmić, obdarować swoim starym serwisem, bo Ci się jeden kubek stłukł, albo zamiast kupić sobie sukienkę, którą powinna kupić od lat, funduje Ci kolejną paczkę kawy, torebkę, czy komplet ręczników nigdy nie używanych (leżały w szafie 35 lat, to już prawie zabytek córcia, jak nie poużywasz, to zaraz sobie na tym fejzbuku sprzedasz!)…
I kiedy na dodatek są dni, a czasem tygodnie lub miesiące, kiedy po prostu nie jesteś w stanie unieść tych codziennych obciążeń, już nie masz siły walczyć o siebie, o swoje szczęście i bezpieczeństwo osób Ci bliskich.
I kiedy nagle padasz na kolana zdruzgotana i spłakana, bo Ci się paznokieć złamał. A tak naprawdę przed tym paznokciem to Ci się cała doskonała fasada załamała pod ciężarem doskonałości pewno.
Dlatego od dziś nie będzie tu doskonale.
Odwołuję u siebie kult doskonałości!
![]() |
Jak widać porozrzucane ciuchy czy walająca się torba na pranie nie przeszkadzają w pracy |
Wybieram wolność i moje własne wybory, w czym się będę doskonalić, a co uznaję za dostatecznie dobre.
I co tak zostawiam, bo mi z tym na ten moment dobrze, wygodnie czy po prostu co mi się takie niedoskonałe podoba.
Owszem, przed zrobieniem zdjęć jedzenia czasem trochę posprzątam stół czy kuchnię, ale już nie będę się tego trzymać do przesady.
Życie jest piękne takie, jakie jest w tej chwili, bez makijażu, udoskonaleń, czasem surowe i proste.
Życie właściwie przeważnie jest trochę niedoskonałe, czasem stół jest upierdolony, że zacytuję klasyka.
Ale za to, jakie światło jest w tle!
Lubię tę kuchnię po starszej pani, w której teraz szykuję posiłki. Mimo, że teraz kuchnie są o wiele doskonalsze, sprzęty piękniejsze i wszystko takie jak spod igły. Powiem więcej, moja kuchnia też będzie się różniła od tej w stronę nowoczesności.
Ale dziś jestem szczęśliwa, że jestem tu i teraz.
Że mogę sobie tu siedzieć i pracować, albo pisać posta na blogu, będąc całkowicie wolna. I szykując zdrowe posiłki z rzeczy, które lubię.
A potem mogę zjeść je na nieidealnym, ale przykrytym ceratą w kwiaty stole, patrząc na rozsadę kwiatka, który chcę podarować koleżance. Bo pozwolenie właścicielki mieszkania mojej Przyjaciółki już mam.
Cieszę się, siedząc tu teraz przy komputerze, pisząc do Was.
I to mimo, że mój komputer też już właściwie od dawna wymaga wymiany, potrafi się zawiesić i pracuje stanowczo zbyt wolno.
Czy nadal będę się doskonalić?
Na pewno, bo niektóre sprawy lubię mieć poukładane, doskonałe, a czasem też piękne. Ale bądźmy szczerzy: nie zawsze, nie wszędzie i nie ze wszystkim.
Na pewno bardzo często dostrzegam piękno i doskonałość w przedmiotach czy obrazach, które dla innych są kompletnie nieciekawe. Tak mi mówi moje oko.
Podobają mi się ostatnio zdjęcia niedoskonałe. Dlatego w poprzednim wpisie o podróży z Warszawy do Częstochowy i nie tylko pokazałam Wam mój obiad (o zgrozo) w postaci już nadgryzionego kotleta, dlatego nie mam problemu, żeby pokazać się bez makijażu, naturalnie.
Z tym że naturalność kończy się dla mnie tam, gdzie zaczyna się flejtuchowanie, brud i syf.
Tak daleko w naturalność nie warto iść.
To już lepiej trochę wizażu i zapatrzenie w coś lub kogoś pięknego. Na przykład w kobietę, która jest moim ideałem, bo tak bym się chciała zestarzeć. Oto ona Yesameenah Rossi.
Właściwie w jej przypadku mówienie o starości chyba jest nie na miejscu. Umie te swoje 61 lat nosić z taką gracją i dumą, tak szanować swoje ciało i dbać o nie, że mogę tylko patrzeć, podziwiać, czytać jak to robi i starać się brać przykład.
Nawet jeśli nie uda mi się mieć takiego ciała, bo jestem inaczej zbudowana.
Ale dbanie o siebie, ćwiczenia, ruch, zdrowa dieta i radość z tego, że ciało dobrze funkcjonuje, jest zdrowe i atrakcyjne, to według mnie nic złego. Byle tylko w zdrowy sposób.
Bo chodzenia drogą na skróty, czyli do chirurga plastycznego, jakoś się obawiam. I zamierzam omijać szerokim łukiem do późnej starości.
Zamiast tego wolę zachować trochę luzu i poczucia humoru, jak inna moja idolka, amerykańska komiczka, naśladująca znanych celebrytów Celeste Barber, którą znajdziecie pod tym linkiem na fejsbuku lub tu na Instagramie.
Bo nasze naturalne życie wygląda właśnie przeważnie tak, jak to pokazuje, może w sposób przerysowany, ale jednak bliższy autentyczności, nie oszczędzając się @CelesteBarber.
Bo zbyt silne dążenie do ideału we wszystkim może się skończyć tym, że w ogóle nie poczujesz, że żyjesz.
A co najgorsze zatracisz umiejętność obśmiania tego wszystkiego, ze sobą na czele oczywiście!
Nigdy nie dążyłam ani do doskonałej figury ani wyglądu. Mało tego zawsze niewiele obchodziło mnie co jest modne. Jestem wyjątkowo odporna na wszelakie trendy porywające większość publiki. Zresztą zawsze byłam wielce odporna na wszelaką "tresurę" i wszystko robiłam po swojemu. Nawet jeśli czasami znajdę jakiś nowy splot koralikowy to i tak zrobię inaczej niż jest w tutorialu. Taka karma.Albo efekt tego co mi wkładano od dziecka do głowy, a brzmiało to : nie patrz co robią inni, bądz indywidualistką, obserwuj ludzi i ucz się na cudzych błędach.I myśl, myśl nim coś zrobisz.Podobno w przyszłym tygodniu będą mi przerabiać łazienkę. Już… Czytaj więcej »
W takim razie jesteś jednym z niewielu wyjątków. Większość ludzi wychowuje dzieci na zasadzie: nie odstawaj, bo będziesz dziwolągiem, rób jak inni.
A czego nie umiesz, to się od innych nauczysz. Nie tak często rodzice oraz szkoła stawiają przed dzieckiem wymóg myślenia.
Do tego dochodzą od dawna pisma kobiece i inne media, mówiące nam jak mamy wyglądać, jak się czuć, co nosić i od czego mamy być szczęśliwe.
Oprzeć się temu wszystkiemu ot tak same z siebie umieją nieliczne jednostki.
Dobrze, że do nich należymy 🙂
Powodzenia z łazienką, robisz prysznic zamiast wanny?
Będzie prysznic zamiast wanny. I wygodny,stabilny taborecik, by na nim spokojnie można było posiedzieć w razie potrzeby. Od pewnego etapu życia kąpiele w wannie wcale nie są wskazane.
Prawdę mówiąc wcale nie jest łatwe być ciągle "odstającą" od innych, ale mnie to już od dawna nie przeszkadza.
Pozdrówki;)
Od dziecka "odstaję" od innych, może dzięki temu oswoiłam się z tą cechą. Umiem się też zintegrować z innymi, jeśli mi przypadną do gustu, czyli mi odpowiadają pod względem podejścia do życia i podobnego spojrzenia na świat 🙂
Kurczę, czułam się jak kosmita, czytając tę notkę. Ale zawsze tak reaguję, kiedy widzę "wszyscy" i "każdy" 😉 Wiem, że dziś masa ludzi żyje wydmuszkowym życiem – wszystko pięknie cudnie na pokaz, a w środku… różnie. Cóż, ich sprawa, jeśli cieszy ich udawanie.
Pozdrawiam ze słonecznego Krakowa. Smog na chwilę zmalał, więc już się japka człowiekowi cieszy 🙂
Ja nie mówię, że wszyscy musimy tak się czuć, ale że wszyscy podlegamy tej presji chcąc nie chcąc. Bo według mnie tak jest. A już te bardziej indywidualne wybory, im bardziej nietypowe, tym więcej zdumienia budzą wśród społeczeństwa.Wydmuszkowe życie – dobre określenie na to zjawisko.Czy to naprawdę cieszy? Może niektórzy robią wszystko chętnie na pokaz, to nic nowego. Wcześniej chodziło się na pokaz ubranym i wyfiokowanym do kościoła, dziś tę rolę przejęły social media. A życie w co najmniej dwóch światach ma się dobrze dalej. Miło Cię słyszeć, stęskniłam się za Krakowem, chociaż nie za smogiem. 🙂Póki co pozdrawiam ze… Czytaj więcej »
Zawsze najblizsi starali sie mnie zmieniac. Najpierw mama: A zalozylabys jakas spodniczke krotka, nogi pokazala bo ladne masz, a nie w tym spodniach i spodniach, jak chlop jakis. Potem byly (na szczescie) maz: Wez spodniczke zaloz, seksowna bielizne, a jak przytyjesz to sie z toba rozwiode. Tesciowie krytykowali wychowywanie dzieci, a ja chcialam zeby wszystko bylo… wlasnie. Idealne i zgodne z ich oczekiwaniami. A ja to gdzie? Na szczescie to sie zmienilo. Jak mam ochote na spodnice to zakladam spodnice, sama dla siebie, nie dla kogos. Jak mam ochote na trampki to zakladam trampki, lubie sie malowac ale w weekendy… Czytaj więcej »
O zakładaniu spódniczki i bluzeczki typu biurowego też słyszałam od mamy :).Zawsze doprowadzało mnie do furii, kiedy ktoś prywatnie oczekiwał ode mnie jakiegoś innego ubioru, niż ten, w którym czułam się dobrze i przyjemnie.Jeśli robi to własny facet to wyjątkowo przykre.W sumie to chyba większość życia jesteśmy w trakcie poszukiwania siebie w tym gąszczu obcych zewnętrznych nie naszych wymagań.Moi rodzice też uważali, że będzie mi w życiu lepiej, wygodniej, jeśli będę wyrównywać do reszty albo iść w ich ślady. Na szczęście nie posłuchałam i dość wcześnie zaczęłam robić to, co lubię i to co uważałam za słuszne.Zdecydowanie jesteśmy w podobnym… Czytaj więcej »
Nie czuję potrzeby doskonaości i perfekcji, bo tego nie da się po prostu zrobić , wykonać, osiągnąć. Lubię poczucie humoru, chociaż zbyt często trafiam na takich bez humoru i też żyje mi się z tym bardzo dobrze 🙂
Wydaje mi się, że ta potrzeba czy kult doskonałości są albo cechą charakteru, albo zostają (często dodatkowo) wtłoczone w człowieka przez czynnik społeczny.
Dla osób nieco słabszych, nie umiejących się określić samodzielnie, to często mocny czynnik stresujący.
Poczucie humoru jest u mnie jedną z ważniejszych dobrych cech, których szukam u ludzi. 🙂
Sama sobie odpowiedziałaś 🙂
Oczywiście, że warto jest dążyć do doskonałości , ale bez specjalnej napinki.
Czyli w sposób umiarkowany.
I kolejna porażkę brać na klatę:)
Dajmy na to taki ja:
W drodze do doskonałości postanawiam wyjść do ogródka i zgrabić liście.
I co robię?
Leżę na kanapie i rozpamiętuję porażkę.
Już…już byłem tak blisko ..
Ale nic to.
Do doskonałości podążę sobie jutro.
Albo i nie 🙂
Życie bez wyrzutów sumienia jest zbyt piękne, by było prawdziwe:)
Czasem trzeba się zmusić, jeśli zależy nam na spełnieniu swojego ważnego celu. I albo jeśli zależy nam na utrzymaniu ważnej relacji (z dzieckiem, z partnerem czy partnerką), ale tylko w tym zakresie. Trzymanie się ideału w każdej dziedzinie prędzej czy później sprowadza człowieka na skraj wytrzymałości.Wielu nie wytrzymuje takiego nacisku, częste jest wypalenie zawodowe, depresja, popadnięcie w używki lub poważne uzależnienia, zaburzenia itd.Takie to już choroby naszego stulecia.Liście jeszcze zdążysz – idą ładne dni.A ja zdążę do poniedziałku wymienić koła na zimówki, o ile te koła dojadą :).Życie bez ideałów i marzeń do spełnienia byłoby puste, ale życie w nieustannym… Czytaj więcej »
Czuję się zmotywowany:P
Koła wymienione! 🙂 Udało się już dziś, bo dotarły wcześniej.
Bardzo mi się twój wpis podoba. To dążenie do perfekcji – wszędzie – jest po prostu zabójcze. Niestety tez mam tak, że jak coś robię, chcę byc w tym najlepsza. Nie da się, nie wolno we wszystkim. Rozum podpowiada – bądź świetna w tym, na czym się znasz, na czym ci zależy. Co z tego, gdy i tak ta perfekcyjna pani (nie tylko domu) i tak bierze górę.Może perfekcyjnie zmienić to nastawienie?
Perfekcjonizm często jest cechą ludzi bardzo ambitnych, dzięki niemu dochodzą tam, gdzie inni nie dojdą. Ale czasem doprowadza to ich też do narzucenia sobie (i otoczeniu) zbyt wysokich oczekiwań. Ich niespełnienie prowadzi do nieustannej frustracji. Bo widzimy to, co nie zostało zrobione, wzrok prześlizguje się natomiast po oczywistych osiągnięciach.
Myślę, że trzeba sobie jednak wyznaczać priorytety, i może osiągać perfekcję tam, gdzie to nam daje spełnienie ważnych dla nas celów i trochę odpuszczać w tych dziedzinach, gdzie na to sobie można pozwolić, ponieważ od tego nikt nie umrze. 🙂
nigdy nie bylam perfekcyjny chociaz sie staralam, zawsze komus cos brakowalo…we mnie, a teraz przestalam i czuje sie perfekcyjnie ;)))
Najgorzej jest próbować doskoczyć do cudzych wyobrażeń o perfekcji. Bo nigdy w zasadzie takich oczekiwań spełnić się nie da.
Ale często trudno jest pokochać siebie takiego nieidealnego. 🙂
Jestem jednak z innej bajki 🙂
A to oznacza w tym konkretnym przypadku?…
U mnie to nie bylo tak ze mam byc doskonala w czymkolwiek, ale jak mi na czyms bardzo zalezalo to robilam wszystko zeby to osiagnac, tak bylo z dostaniem sie na studia, wiedzialam ze zdanie egzaminow to powazna sprawa, z matematyka nic specjalnego nie musialam robic, ale do fizyki musialam sie sama przylozyc, bo nauczyciel byl do niczego, pamietam ze przeczytalam wszystko co moglam znalezc w szkolnej bibliotece, no i chyba wtedy osiagnelam jakas doskonalosc w tym przedmiocie.Dzisiaj podchodze do zycia zupelnie zrelaksowanie, cenie sobie wolnosc we wszystkim, w domu zadnej perfekcji, ale lubie miec czysto i kolorowo, szczegolnie w… Czytaj więcej »
Osiąganie różnych życiowych celów nie obędzie się bez dążenia do perfekcji, przeważnie trzeba w to włożyć znaczny wysiłek i tak jest dobrze.Myślę tu jednak bardziej o takim podejściu do całokształtu we własnej ocenie i wymaganiach od siebie.Że nie tylko zawodowo, ale i wyglądowo, związkowo, wychowawczo i wszędzie indziej ma być ta perfekcja, ten ideał.Lubię sobie stawiać ciągle nowe cele i pewnie to u mnie też nigdy się nie skończy. Ale zauważyłam, że stawiając sobie zbyt wiele celów staję się poniekąd ich niewolnikiem, aż dochodzę do momentu, kiedy nawet realizacji celu nie jestem w stanie zauważyć. I to dopiero jest przykre.Uczę… Czytaj więcej »
W zyciu codziennym, niezawodowym nie oczekiwalam doskonalosci, na pewno w mlodosci zalezalo mi na wygladzie, moda mini byla dla mnie, ale makijaz mogl nie istniec, byle miec prysznic i wlosy piekne. I tak prawie cale zdrowe zycie wlosy musialy byc dlugie i piekne, az 10 lat temu powazna choroba zjawila sie i ja zaistnialam inna, wlosy obciete zupelnie, tak na 'chlopaka' mniej jak cm, a dwa dni temu poszlam na calego i wlosy sa mierzone w malych milimetrach, i dodam ze uwielbiam tej moj 'doskonaly' wyglad.
Na pewno świetnie wyglądasz z takimi włosami na zapałkę! Wiele kobiet widziałam w takiej fryzurce i przeważnie nadal wyglądają bardzo kobieco :))
– Dążenie do doskonałości to doskonały sposób na osiągnięcie doskonałego cierpienia.
– Okay, ale co to jest ta cała doskonałość i czy w ogóle jest?
– Jest, owszem. To jest to, co przegapiamy i bezpowrotnie tracimy, gdy do niej dążymy.
– Ale czy to znaczy, że…
– Nie. Nie znaczy.
…
p.jzns :)…
Czy to część jakiejś przypowieści o doskonałości?
Co powiedział mędrzec na koniec?
co on powiedział?… niech rzucę okiem… powiedział /cytuję/: "Nie znaczy"… :)…
Przeczytałam jeszcze raz w spokoju. Fakt 🙂
Nigdy nie byłam ideałem i nigdy do ideału nie dążyła. Najlepiej jest być sobą bez względu na wszystko.
Im jestem starsza, tym łatwiej mi akceptować, że idealna nie będę, mogę najwyżej żyć w zgodzie ze sobą. 🙂