ŻYCIE W REALU
Wprawdzie Dziennik ostatnio przestał być typowym dziennikiem, ale spodobała mi się konwencja, więc zostaje. Dziś napiszę troszkę o tym, co robię ostatnio w realu.
BANKSY 2.0
Ostatnio (jak dobrze!) znów oderwało mnie od komputera, bo większość dnia spędzam poza domem. Na spacerach, na rowerze, czy w galerii sztuki! 🙂 No właśnie. Miałam to szczęście, że moja przyjaciółka K. wygrała na loterii organizatora bilety na wystawę Banksy’ego w Bremie, dzięk czemu nasze planowane pójście tam jeszcze raz zostało sfinansowane przez Wystawcę :). My szczęściary!
Tym razem było mniej odwiedzających, większość pewnie odwiedziła wystawę w początkowych tygodniach. Miałyśmy więc możliwość podejść jeszcze raz do zdjęć i porobić jeszcze lepsze ujęcia, przyjrzeć się temu, czego nie dostrzegłyśmy za pierwszym razem – a za każdym razem widzi się coś nowego. Mogłyśmy też porobić sobie zdjęcia.
Na poniższym zdjęciu K. od tyłu, przed swoim najbardziej ulubionym obrazem w dwóch wariantach. Na kolejnym zdjęciu jestem ja.
A wracając do świata realnego – to właśnie w nim przebywałam ostatnio o wiele więcej w czasie, kiedy mnie nie było na blogu i kiedy o wiele mniej bywałam w wirtualu.
I uważam to za wartość dodaną. Nawet mi nie bardzo brakuje sieci…
WOLĘ ROWER, SPACER, POWIETRZE
A na rowerze czy spacerze można zaobserwować chociażby takie przedstawienia, jak ten bujający w obłokach misiek – na Festiwalu Latawców, który odbył się w Bremerhaven w mijający weekend.
A propos latawców – uważam, że warto kliknąć w misia i obejrzeć z muzyką.
Albo też…
WIDOKI I ZAPACHY, ODGŁOSY PO DRODZE
Tym razem wybrałam się w bardziej techniczną część miasta, gdzie stoją wielkie statki w dokach, w naprawie lub na konserwacji. Albo przy kanałach, przez które te wielkie bomble są holowane przez małe ale silne statki-holowniki.
Powyżej widać tylko wycinek z jednego dnia. Zrobiłam po mieście i okolicy ok. 32 km na rowerze. Muszę przyznać, że po takim dniu czuję może trochę zmęczenie, ale jestem całkowicie spokojna, szczęśliwa i zadowolona.
JAKIE POTRZEBY ZASPOKAJA WIRTUALNA RZECZYWISTOŚĆ?
Wróciłam myślami podczas jazdy też do poprzedniego wpisu, czyli filmu The Social Dilemma, który mocno mną – jak wiecie – wstrząsnął.
Myślę, że to zawieszenie w świecie wirtualnym jest pewnego rodzaju odpowiedzią na ludzką potrzebę, a raczej potrzeby: docenienia, zauważenia, zaistnienia, brylowania w towarzystwie, połechtania swojego ego, otrzymania dowodów sympatii od osób obcych, kiedy brakuje ich lub jest ich zbyt mało od bliskich. Bycie w sieci spełnia też wiele nierealnych potrzeb, tzn. tych których nie damy rady zrealizować w życiu. Wprawdzie sama nie zatańczę pewnych tańców, ale mogę wyszukać je w sieci i wrzucić na story, zawsze kogoś zachwycę.
Najczęściej obserwuję w social mediach profile, które mi coś dają, czyli takie, z których czegoś mogę się nauczyć, zdobyć wiedzę w interesujących mnie dziedzinach. Na innych z kolei mogę nacieszyć pięknem wizualnym, posłuchać muzyki, odpocząć w świecie przyrody, nawet kiedy za oknem wichura. Kolejny rodzaj atrakcji w sieci to nieograniczona wręcz skarbnica śmieszków, memów, żartów, na tematy aktualne i starsze. Wciskasz guzik i możesz znaleźć dowolnego twórcę, jego występy, jeśli to stand-uper, albo jego taniec, jeśli to tancesz. Olbrzymia różnorodność i wielowymiarowość bodźców, nic dziwnego, że tak łatwo ulec urokowi takiej bańki pełnej wrażeń za darmo … A tak przy okazji, pamiętamy, co to znaczy, jeśli coś jest za darmo (Obejrzyj The Social Dilemma), prawda?
A ŚWIAT REALNY?
Wiemy to wprawdzie nie od dziś. Ale nawet jeżeli mamy wiedzę i świadomość tego, co robi zbytnie wroźnięcie w rzeczywistość wirtualną, zresztą jak każdy nałóg, często nie umiemy dostarczyć sobie dostatecznie dużo pozytywnych wrażeń realnie. Dogębnie, doocznie, dozmysłowo.
A przecież to w sumie takie proste! Żeby nakarmić swój umysł, zmysły, zainteresowania tak niewiele trzeba zrobić. Ale najlepiej zrobić to na własnych nogach i w świecie realnym.
Jeżeli od dziecka interesowała nas muzyka, to nadal możemy jej słuchać, rozwijając swój gust muzyczny. A może sztuka – to warto przejść się do galerii, albo w deszczowy dzień poczytać o ulubionych twórcach lub obejrzeć o nich jakiś materiał. Kiedy naszym konikiem jest ogród – to warto zapewnić sobie maksimum zieleni w otoczeniu, albo chociaż parę kwiatów doniczkowych w domu czy na balkonie. A może hobby to film lub książka – nie było chyba jeszcze czasów, kiedy dostęp do bibliotek i kinematografii całego świata i wszelkiego rodzaju byłby tak łatwy! Dla miłośników sportu na każdym rogu siłownia lub basen, albo tor dla rowerów i na rolki. A dla takich sprzętów jak rolki, rower, czy deskorolka to już w ogóle bez problemu. W każej z tych kategorii są sprzęty w różnych cenach, co pozwala na realizację tego celu po dostępnych kosztach i wygodne ścieżki lub place do jazdy. Lubisz gotowanie – znajdziesz tyle dostępnych recept w sieci i w księgarniach, że głowa mała, aż nie wiadomo, od czego zacząć. I do tego wszystkiego wystarczy chwila zastanowienia, wybór i już jesteśmy w trasie, albo mamy kupiony bilet do galerii lub książkę / film / płytę.
Nawet randkowanie można już obecnie prowadzić z punktu wyjścia, jakim jest sieć, choć tutaj zaleca się znaczną odporność i mądrość. To już może lepiej iść gdzieś, gdzie na żywo można spotykać dużą ilość ludzi i tam próbować kogoś wyłapać albo dać się zauważyć.
Jeśli mamy potrzebę podyskutować na interesujące nas tematy, zawsze gdzieś w sieci już istnieje grupa lub forum założone specjalnie do tego celu, chociaż w sieci to są zawsze jakieś pola bitwy, na żywo chyba jest wyższa kultura dyskusji, bo widzimy drugiego człowieka i nie wszystko przejdzie tak gładko jak w sieci…
JAKIEŚ HOBBY, RADOŚCI?
Tymczasem niektórzy ludzie idą do pracy, przychodzą z pracy i na tym się kończy ich aktywność. Ewentualnie jeszcze zamawiają jakieś jedzenie do domu i to koniec! W takim kołowrotku łatwo zatracić kontakt z życiem, które jest piękne już samo w sobie.
Dlatego ostatnio więcej jestem na dworze, na rowerze, spacerze, coś oglądam czy fotografuję, zamiast zanurzać się w social mediach. Już po tych kilku dniach czuję się lepiej a i moja komórka wykazała obniżkę liczby godzin spędzonych sieciowo.
Oczywiście czasem nie ma nawet chwili na relaks, na rozkoszowanie się życiem, bywają gorsze stany zdrowia, czy nawał pracy. Ale tym bardziej w wolnych chwilach warto celebrować to, co nas otacza, a co często uważamy za tak normalne.
Tu na ulicach często spotyka się osoby na wózkach lub starsze, z balkonikami. Ostatnio przede mnę taki starszy pan dosłownie biegł z balkonikiem 🙂 Kiedy mnie zauważył, zwolnił, a szkoda, miałam o nim bardzo pozytywne zdanie.
I tym miłym akcentem kończę dzisiejszy wpis, dziś z pewnością na moim planie też będzie spacer lub rower, albo oba.
Gdzieś przeczytałam zdanie, że żyć uczymy się z życia, a nie z książek.
Od kiedy robi się cieplej, nawet mniej czytam, a robótki leża, bo zawsze wybiorę spacer lub wycieczkę, w końcu od czytania i dziergania jest zima.
radość można znaleźć wszędzie, nawet w pracy, wystarczy być otwartym na możliwości i drugiego człowieka.
Uściski wirtualne, ale gorące!
Bardzo piękne to stwierdzenie, oczywiście, że żyć można się nauczyć tylko z życia, z książek można czerpać inspiracje.
Teraz też mniej czytam, bo j.w.
Dzierganie już nie dla mnie, kiedyś próbowałam. Teraz jednak głównie radość znajduję na zewnątrz. :))
Bardzo Ci dziękuję i odwzajemniam mocne uściski Kochana!!!
Masz aplikację która cię sprawdza sieciowo?)) no pięknie )) Wczoraj zakupiłam sporo ebooków i audio… cały dzien spędziłam w ogrodzie a potem na jodze a wieczorem w łóżku słuchając Dzikowego skarbu… no i ja nie rozumiem, jak można siedzieć dupą w serialach cały czas…cały dzień, tydzień, każdy łikend… ludzie łukend majowy spędzili na kanapie…i to na mnie się patrzą dziwnie, że zamiat odpoczywać biegam po wietrznej wyspie, pływam w kwietniu po jeziorze w zimnej Szwecji oraz kiedy w 16 dni wakacji zwiedzaliśmy Bałkany przemieszczając się z hotelu do hotelu, z kraju do kraju, zamiast leżeć plackiem przy basenie w Egipcie… Czytaj więcej »
Dzień dobry, to nie aplikacja, to funkcja chyba każdego smartfona z Androidem na pewno, że można sprawdzić, ile czasu spędziło się przed ekranem, ile w poszczególnych aplikacjach, ile było odblokowań, ile powiadomień itd. 🙂 To na tym się opierałam, pisząc, ile czasu spędzam w sieci. Czasem kiedy człowiek naprawdę mocno spracowany, można parę dni poleżeć na leżaku, pomoczyć się w morzu, bo tego nie nazywam pływaniem. Ale jednak o ile więcej radości sprawia, kiedy człowiek oprócz tego moczenia i opalania ruszy gdzieś cztery litery, zobaczy i doświadczy. U mnie w tym roku się zaczęło i coś mi się wydaje, że… Czytaj więcej »
P.S. nie mam orientacji w tej chwili w cenach, bo mogły się bardzo zmienić, moje wiadomości odnośnie cen są sprzed ok. 2 lat.
no masz rację, rozrzut cenowy elektryków bardzo duży od kilku do kilkudziesięciu tysięcy … może faktycznie najpierw wypożyczę?? nie wiem czy są wypożyczalnie rowerów w mieście tutejszym. kolejnego ciężkiego sobie nie kupie, wiem czym to się skończy. Do teatru z mojej wsi mam ok 14 km w jedną stronę/ wybierając skróty przez pola ok10? i pod górkę też a do szkoly jeszcze dalej…więc, gdy sie wybierałam rowerem do pracy to pykało ok 20 km…
Myślę, że jeśli dobrze poszukasz, to się da coś znaleźć. W Warszawie bym Ci poleciła od razu serwis (jest też sprzedaż i wypożyczają, ale raczej nie elektryki). Ale wiesz, weź takiego elektryka nawet w sklepie i spróbuj przenieść ręcznie z miejsca na miejsce. I zaraz potem zwykły rower. Myślę, że już samo to da Ci informację, czy to ma sens. Póki w ogóle nie jeździsz taka trasa jak 30 czy 40 km wydaje się nie do ogarnięcia. Też tak miałam. A potem nagle wsiadasz i jedziesz, robisz przerwy, jedziesz dalej, znów przerwa… I tak się toczy – nie czujesz już,… Czytaj więcej »
gdzieś Ty się zapodziała Iw ??
Misiek rewelacyjny, Banksy też. Pozdrawiam 🙂
Fajnie, że Ci się podoba Annette :)))
I Banksy, i misiek :)!
Też pozdrawiam Cię serdecznie, już lepiej się czujesz???
Tak, już mi lepiej, zwłaszcza w dni pełne słońca. Pozdrawiam 🙂
Od razu pomylśalem o randce tylko w innej scenerii 😉
Na randkę to ja już jestem umówiona. W realu. 🙂
Przeczytałam o tym imieniu – ciekawe, chociaż jak dla mnie trochę za dużo tej boskiej interwencji. :)))
Bo to tekst o raju i nawiązanie do Starego Testamentu 😉
Całkowicie jasne 🙂 Zostałam wychowana w tej tradycji.
A tak w ogóle sporo ciekawych informacji o moim imieniu, bardzo dziękuję, wiedziałam, że pochodzi z obszaru germańskiego, ale nic poza tym. 🙂
K? jak w opowiadaniu Mrożka. tylko czekać na „dom, który czyni szalonym”.
Teraz internet czyni szalonym :)))
Mrożek by chyba nie wiedział, co z tym począć. Albo poczułby się w tych czasach właśnie jak ryba w wodzie! 🙂
Mnie też nie brakowało sieci, kiedy przez tydzień podróżowałam po Polsce. Za to teraz przyjemniej (po przerwie) opisuje się tamte przygody. 🙂 Kiedy żyłam jako Hausfrau przez kilka lat bez pracy, (żyjąc sama z mężem), Internet zaspokajał moje potrzeby, zauważenia, brylowania w towarzystwie, zaspokojenia braku bliskich. Był formą kontaktu z ludźmi, do której lgnęłam. Jestem z natury samotnikiem, dlatego nie cierpiałam z tego powodu, że jestem sama w obcym kraju (uwierz mi, że mąż to nie wszystko, zwłaszcza, że nie było idealnie), ale lubię zmienność i też potrzebuję czasami człowieka. Nie cierpię gadać przez telefon, więc nie wisiałam na drucie… Czytaj więcej »
W czasie, kiedy nie ma szansy z różnych względów obiektywnych na inne towarzystwo, często znajomości wirtualne i tenże świat zastępują ludziom w dużym stopniu świat realny. Wszystko dobrze, dopóki nie wirtual nie okaże się silniejszy, bo w istocie tak naprawdę trzeba pamiętać, że go nie ma. NIe zawsze ta osoba taka mądra i ciekawa w sieci jest równie ciekawa w życiu prywatnym, w ogóle często nie ma chęci wychodzić zza ekranu komputera, żywi się swoim wirtualnym alter ego i w ogóle jest niedostępna dla innych w sensie emocjonalnym. Kiedy teraz mam więcej kontaktów na żywo jakoś tak spadła mi ochota… Czytaj więcej »
Raz taką osobę spotkałam. Kiedyś poświęcałam więcej czasu ludziom z internetu i nawiązałam wspaniałe relacje w realu. Do dziś mam przyjaciółkę od serca, ale mieszkamy bardzo daleko od siebie i widujemy się strasznie rzadko, toteż znów internet wiedzie prym między nami. I wracając do internauty z internetowym alter ego, był fascynujący, oczytany, miał wiedzę na każdy temat. Co się okazało, była to wygooglowana wiedza, a w rzeczywistości człowiek niewiele miał do przekazania. Był wstydliwy, niepewny siebie, bardzo introwertyczny. To był mężczyzna, którego przez lata korespondowania (listownie i na nieodżałowanym gg), nazywałam przyjacielem. A właśnie, jakie piękne listy pisał odręcznie. Był… Czytaj więcej »