Blog

Dziennik Północny IW – wpis 013, o nowych celach

7 kwietnia 2022

POCZĄTEK I STARE CELE*

Kiedy zakładałam ten blog, byłam w miejscu, kiedy zarzuciłam wiarę w poprzednie cele, a jeszcze nie umiałam sobie wyznaczyć kolejnych. To był pierwszy taki moment w moim dorosłym życiu, od kiedy naprawdę nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. W dodatku ten stan utrzymywał się tygodniami, miesiącami. W międzyczasie zatrudniłam się tu na stałe i zaczęłam pracować na pełnym etacie.

*Uprzedzam lojalnie, że to będzie długi wpis, ale ważny, jeśli ktoś będzie chciał zrozumieć, co się u mnie działo przez ostatnie trzy lata, głównie przez rok. Jakby co będę odsyłać później do tego wpisu 🙂

IW

IW

POPRZEDNIE CELE

Poprzednio przez długi czas moim celem było zamieszkanie w Niemczech, razem z moim ówczesnym partnerem, aby w ten sposób finalizować nasz trwający na odległość trzyletni związek. Celem pośrednim była sprzedaż domu w Warszawie, za dużego dla mnie, będącego w obliczu takich planów głównie obciążeniem. Tym bardziej, że ani córka, ani mama nie chciały się do niego wspólnie przeprowadzić, a ja nikogo do takich zmian nie chciałam przymuszać.

Kolejny okres w moim życiu był trudny, więc go przemilczam, w każdym razie był bardzo burzliwy. Z chwilą przyjazdu okazało się, że nic tak do końca nie jest takie, jakie się wydawało, a i praca, w której się po jakimś czasie zatrudniłam cały czas pozostawiała więcej pytań otwartych, niż dawała odpowiedzi w dalszej perspektywie. Mimo to robiłam swoje i powoli podejmowałam kolejne decyzje. Nadal jednak brakowało mi kolejnych celów…

WYPROWADZKA ZE WSPÓLNEGO DOMU, KUPNO MIESZKANIA W PL

Wynikiem dalszych wydarzeń była decyzja o zamieszkaniu osobno oraz o tym, żeby jednak zainwestować w jakieś lokum w Polsce, bo nie wiedziałam, jak się sytuacja tutaj na miejscu ułoży. Plan się powiódł i mam się tam teraz gdzie podziać na swoim, a że wybrałam niewielkie i unowocześnione lokum, to i koszty jego utrzymania równoważą się po każdym moim przyjeździe – przeliczyłam to, przy wynajmie jakiegokolwiek hotelu czy Airbnb ponosiłabym o wiele wyższe koszty, a kot nigdy nie miałby możliwości wychodzenia na balkon, przecież nie będę brać ze sobą siatki do mieszkania Airbnb czy do hotelu.

Na tyle często jeżdżę do Polski, czasem też na zlecenia tłumaczeniowe, że jest to dla mnie ważne, żeby być tam u siebie. Często traktuję te wyjazdy jak urlop, chociaż najczęściej kończy się tym, że mam tak przepełniony kalendarz różnymi sprawami, że śmieję się sardonicznie, kiedy ktoś mi życzy wypoczynku. Prawie nigdy tam nie wypoczywam. No chyba, że w krótkich chwilach między pracą, załatwianiem spraw urzędowych itd.

Przyznam, że jeszcze bardziej doceniłam tamtą decyzję po wybuchu epidemii covidowej, kiedy okazało się, że wyjazdy zagraniczne stały się mocno ryzykowne.

JEDNAK ZOSTAJĘ TUTAJ

Ale przecież mieszkam na stałe tutaj, w Niemczech i moja decyzja, żeby tu zostać jak na razie pozostaje niezmienna. A w każdym razie nie chcę na pewno wracać na stałe do Polski.

Zmienić kraj mogłabym chyba tylko, gdybym wygrała miliony EURO, ale to zapewne będzie trudne skoro nie gram od dość dawna w EURO-Jackpot. Może kiedyś znów 🙂

Kwiecień plecień

07.04.2022 BHV

ZAWIESZENIE

Moje początki w Niemczech więc nie były łatwe. W szybkim trybie, częściowo w formie szoku, dotarło do mnie, że trzeba przetasować całe życie, wyznaczyć nowe cele.

A brak celów to wcale nie jest łatwy punkt wyjścia. Wymaga on tak naprawdę wróżenia z fusów, w dodatku po klęsce poprzednich celów, kiedy w ogóle trudno jest uwierzyć w lepszy obrót spraw.

Ale to przychodzi z czasem, szczególnie kiedy człowiek pracuje nad sobą, analizuje co zaszło i szuka odpowiedzi na pytanie: QUO VADIS?

KONIEC PRACY NA ETACIE

To zawieszenie trwało do momentu, kiedy w związku z covidem i sytuacją na rynku nastąpiło rozwiązanie ze mną umowy o pracę. W takim momencie nikt nie wie, co będzie dalej. Ja też nie miałam pojęcia. Można mieć wcześniej plany, projekty, założenia. Ale pierwszym i najważniejszym projektem powinno być tak czy inaczej ułożenie sobie długofalowo życia, czyli zapewnienie utrzymania.

TRUDNE DECYZJE

A że od lat utrzymuję się samodzielnie i mam w tym niezłą wprawę, zaczęłam szukać, szukać i jeszcze raz szukać rozwiązań długofalowych. Ale nie jest łatwo działać w tej lokalizacji na wolnym rynku. Z tego miejsca moja działalność nie zapewnia mi takiego poziomu utrzymania, jakiego sobie bym życzyła, trudno byłoby zarobić nawet na czynsz. Nie można zapominać, że tu jest prowincja, w odróżnieniu od centralnej Polski, a już na pewno Warszawy.

Dobrze jednak, że w tym przełomowym momencie mogłam liczyć na czasowe wsparcie socjalne tutejszego państwa. Ale w końcu przez cały okres zatrudnienia płaciłam na to rozwiązanie niemałe podatki. No ale niektóre decyzje musiałam podjąć od razu.

PRZEPROWADZKA DO TEGO MIESZKANIA

Pierwszym i najważniejszym efektem zakończenia umowy o pracę była kolejna przeprowadzka, do mniejszego i tańszego mieszkania. Nie miałam wyboru, poprzednie lokum było za drogie w obecnej sytuacji.

Wszystko działo się wtedy zabójczo szybko. Szukanie mieszkania, a potem hiperszybkie pakowanie się do przeprowadzki, kiedy już znalazła się para chętna na tamto mieszkanie.

Właśnie minął rok, od kiedy wprowadziłam się do mojego obecnego mieszkania.

OBECNE LOKUM W DE

Nadal się cieszę z tej decyzji. Mieszkanie jest piękne, w pełni dopasowane do mnie, z ładną wygodną kuchnią i schowkiem na resztę rzeczy technicznych, które nie mieszczą się „na salonach”. Mozartowi urządziłam wybieg na tarasie, otoczyłam wszystko siatką. Mam wrażenie, że jest szczęśliwa, biegając po nim i nawet już nie czuje potrzeby, aby się wyrwać na szeroki świat.

Ja natomiast zaczęłam od uspokojenia się i urządzenia w nowym miejscu. Nie skończyłam, ale to chyba normalne. Nadal nie mam np. lampy sufitowej w sypialni ani szafy do przechowywania rzeczy na balkonie. Ale osiadłam, odnalazłam się tutaj, mam wokół piękne tereny spacerowe i rowerowe. Jest mi tu dobrze i odzyskuję spokój.

Od momentu przeprowadzki zaczęło się na dobre zastanawianie, co dalej z moim życiem. Nie umiałam siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż ktoś rozwiąże te problemy za mnie. To nie mój sposób na życie.

Dopóki nie wypłynęłam na w miarę spokojne wody, nie miałam siły ani ochoty o tym wszystkim pisać. Przecież i tak sytuację musiałam opanować sama. Nikt inny nie mógł za mnie rozwiązać moich problemów ani podjąć decyzji, co z tym wszystkim zrobić.

OBECNA SYTUACJA

Dziś jestem o krok dalej i wiem już, co zamierzam robić przez kolejne dwa lata oraz mam już na to papiery. Ale wszystko to trwało tygodniami, musiałam włożyć niemały wysiłek w ułożenie swoich spraw, naprawdę nie było łatwo. A w tle ciągle te myśli: a co jeśli się nie uda. Aż wreszcie postanowiłam, że SIĘ UDA, a raczej ŻE JA TEGO DOKONAM.

A że chcę dalej dzielić się z Wami, jak się rozwija moja sytuacja, uznałam, że to jest dobry moment, aby napisać powyższy wstęp. Bez wstępu pewnie trudno byłoby niektórym zrozumieć, skąd taki obrót spraw. Owszem, nadal od czasu do czasu zajmuję się tłumaczeniem i nie chcę stracić uprawnień, na które tak ciężko pracowałam. Ale nie dałabym rady mieszkając tutaj utrzymać się tylko z tłumaczeń. Sprawdziłam i już wiem.

Tylko proszę nie pytajcie o nauczanie języka (niemieckieg0)! Mam uprawnienia, ale nienawidzę nauczać, żywię do tego głęboką urazę, próbowałam i nie chcę tego robić już nigdy w życiu! O ile sprawdzam się jako tłumaczka, to praca w charakterze nauczyciela byłaby dla mnie wielką karą. A aż tyle nie nagrzeszyłam!

Podsumowując: dzięki pomocy państwa mogłam się utrzymać przez ostatni rok oraz mam utrzymanie na jeszcze kolejne miesiące. Udało mi się rozeznać sytuację na rynku, stwierdzić wstępnie, co mogę i co warto robić i podjąć decyzję, jakie korekty wprowadzę do moich planów.

W ten sposób pojawił się kolejny CEL, a raczej CELE….

Ale o tym będzie już w następnym odcinku. Może nie od razu, ale w którymś kolejnym na pewno 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
anabell

No i dobrze, że jesteś tu – bo to państwo pomaga tym, którzy tu mieszkają, a nie tylko obiecuje,że pomoże. Pomijam już fakt, że się cieszę, że nie jestem tu niczym Robinson. Wprawdzie nie jesteś „tuż za rogiem”, ale nie muszę Ci nigdy tłumaczyć o co mi biega, bo znasz tutejsze realia i to lepiej niż ja. Buziam;)

jotka

Dobrze zrobiłaś we wszystkich aspektach, ja najbardziej żałuję, że w pewnym momencie nie starczyło mi odwagi, by zmienić cokolwiek, gdy praca na etacie zaczęła mi ciążyć, ale przychodziły wakacje, odpoczęłam, jakieś nowe wyzwanie…ale wypalenie się potęgowało.
Teraz odliczam do emerytury, by zająć się naprawdę sobą!
Jestem ciekawa Twoich celów:-)

Antares

Ważne, że to TY dałaś radę, a nie „się udało”! Powodzenia w dalszych życiowo-zawodowych projektach! Ściskam!

Ela Kos

A może jesteś kotem, który zawsze spada na cztery łapy?? Żartowałam! Wierzę w Ciebie 🙂 i trzymam kciuki.

teatralna

Bardzo ładnie wyglądasz, znaczy zawsze byłaś i jesteś piękną kobietą 🙂 nie ma sie co dziwić, że modelka … oraz przeczytałam, podziwiam, bo i ja wylądowałam na prawie rok w Niemcach na robotach i jakiejś próbieosadzenia ale nie dałam rady…długa historia miłosna ))) i mam taką samą doniczkę niebieską))) uściski.

10
0
Would love your thoughts, please comment.x