
PODRÓŻ
Dzisiejszy dzień upłynął mi w biegu i w podróży. Wyjechałam ok. 16.00, a dojechałam o 21.30, bo ruszyłam niestety z opóźnieniem, nie dałam się rady spakować we wtorek.
ANTWERPIA
Melduję więc tylko na koniec dnia, że dojechałam, wszystko mamy rozpakowane, a skoro podłączyłam się do domowego WiFi mojej M., to znaczy, że jestem już prawie jak w domu. 🙂
Pojechałam zgodnie z sugestią M. przez Utrecht i jedno jest pewne: koniecznie muszę zwiedzić kiedyś to miasto.
Jutro ciąg dalszy!!!!!
A to kilka fot z podóży

Granica z Holandią:
Balony przy wjeździe do Utrechtu

Utrecht

Antwerpia wjazd

IW we własnej osobie

Nareszcie urlop!
« Dziennik Północny IW – wpis 018, o przygotowaniach od wyjazdu | Dziennik Północny IW – wpis 020, o urlopie »
Powitały Cię balony, pięknie 🙂
Aktywność Ci służy, wyglądasz jak milion dolarów!
Tak! Te balony mnie pozytywnie zaskoczyły, aż zwolniłam. 🙂
Buziaki
IW
jestes moją hirołką Iw )) ja bym sama w taka podróż nigdy w życiu, to jest moja bardzo słaba strona… bardzo. Prowadzenie auta, po kraju tutejszym jest już dramatem. Muszę się zmusić do kierowania, gdy jeździmy z Naczelnikiem. Inaczej fobia się powiększa, powiększa, powiększa i blokada. No to teraz juz tylko przyjemnści ))
Akurat jeździć za kółkiem lubię od samego początku, chociaż takie dłuższe trasy to nie przelewki i nawet ja po tych kilku godzinach mam miękkie nogi. 🙂
Trzeba po prostu praktykować, bo od myślenia jakie to trudne, na pewno się nie poprawi.
Zdecydowanie poprawia chęci do jazdy fakt, że mnie nie ma kto wozić – Mozart jakoś nadal też woli być wożona 🙂
Serdeczności!