Blog

Dziennik Północny IW – wpis 022, o turystyce insider-turbo

17 kwietnia 2022

LEGENDA O POCHODZENIU NAZWY ANTWERPIA

Po kilku dniach zwiedzania okolic, od Brukseli, poprzez Brugię aż po większość okolicznych miasteczek i wsi wzdłuż rzeki Szeldy, o których to atrakcjach napiszę później, dziś nadszedł czas na zwiedzanie Antwerpii. 

ZWIEDZANIE TURBO

Muszę tutaj zrobić pewien wtręt. Moja koleżanka M. funduje mi od początku mojego przyjazdu zwiedzanie TURBO! Taką nazwę dziś wymyśliłam na ten typ turystyki. Bo jest tak: muszę wstać rano, bo jak nie ucieknie nam pociąg, to trzeba zdążyć na mszę (jak dziś). Poza tym M. jako człowiek niezmotoryzowany ma wieloletnią wprawę w turystyce pieszej i środkami komunikacji. Żongluje informacjami z zakresu poruszania się wszelkimi z tych środków, dodatkowo przestudiowała na mój przyjazd zasady parkowania (ale to na mojej apce z Niemiec dziś parkowałyśmy cały dzień w Antwerpii, bo tutejsza okazała się dla mnie nie do przeskoczenia, a parkometry zapewniały przeważnie parkowanie max. do 3 godzin) i zarządza naszym czasem, trasami i jedzeniem.

BELGIA PO RAZ PIERWSZY

Chętnie się jej zarządzaniu podporządkowałam, bo jak pisałam, to moja pierwsza wizyta w Belgii w ogóle i uznałam, że najlepiej będzie posłuchać mądrej przewodniczki i zobaczyć Belgię Jej oczami. Decyzja była ze wszech miar słuszna, bo wprawdzie tempo naszego zwiedzania z uwagi na ilość miejsc do odwiedzenia jest imponujące, ilość km dziennie sięga od 12 do 14 km na nogach, za to nie zachowujemy się jak typowy japoński turysta pod względem tras, a jedynie ja pod względem setek zdjęć dziennie. Chodzimy głównie bocznymi szlakami, dowiaduję się od M. mnóstwo szczegółów o miastach, ich historii najnowszej, bo zna je od podszewki mieszkając tu od kilkunastu lat.

Na moich zdjęciach nie zobaczycie więc aż tylu głównych zabytków, za to mnóstwo wspaniałych architektonicznie zakątków na uboczu, w tym piekarnię w Brugii, o której napisałam Wam w poprzednim wpisie Dziennik Północny IW – wpis 021, o jedzeniu w Belgii, Bruksela, Brugia.

LEGENDA O BRABO, CZYLI O POWSTANIU NAZWY MIASTA

Przy okazji dowiaduję się takich ciekawych historii, jak ta o powstaniu nazwy miasta Antwerpen. „Ant” pochodzi od słowa „Hand”, czyli „ręka”, a „werpen” oznacza „odrywać”. Leganda o założeniu miasta głosi, że młody (no jakżeby tak stary!) bohater Silvius Brabo oderwał w walce rękę Olbrzyma o imieniu Druon Antigon, którego oczywiście uprzednio pokonał w walce. I na pamiątkę tego bohaterskiego czynu został uwieczniony przez artystę z Antwerpii Jefa Lambeaux (1852–1908) w postaci słynnej rzeźby-fontanny na Grote Markt (Duży Rynek). Brabo po oderwaniu wrzucił rękę do rzeki Szeldy jako symbol uwolnienia przepływających nią jednostek od olbrzyma, który poprzednio jeśli ktoś nie miał pieniędzy na przejazd, obcinał przejeżdżającym kupcom prawą rękę. Poprzednio na placu przed Ratuszem w miejscu fontanny stało drzewo wolności, fontanna została zamontowana w tym miejscu 21 sierpnia 1887 r.

Znalazłam też historię, że nazwa miasta pochodzi od „An der Werft” (czyli „przy stoczni”), inne że od holenderskiego „Aan ‚t werp”, czyli wówczas „miejsce przybijania do brzegu”. Jednak legenda i rzeźbiona fontanna pięknie się wpisują w ducha miasta i jego mieszkańców.

Na pewno są odważni w komunikacji! W niewielu miastach jeździ się tak brutalnie, jak tutaj: rowerzyści chyba jeszcze bardziej agresywnie, niż kierowcy samochodów. Ale tutaj poczułam się na ulicach, jak w Warszawie. W dodatku na większości ulic miejskich obowiązuje prędkość maksymalna 70 lub 90 km/h, czyli całkiem solidna.

A to już krótka ilustracja legendy o „Hand werfen” na moich zdjęciach:

Fontanna Brabo

Fontanna Brabo

Fontanna Brabo

Fontanna Brabo, na tym ujęciu widać powalonego olbrzyma z odciętą ręką.

Ratusz w Antwerpii

A to fontanna Brabo, na Wielkim Rynku (Grote Markt) przed Ratuszem w Antwerpii

I to tyle na dziś, chciałam Wam napisać tę historię na szybko, póki mam ją na świeżo w głowie.

 

 

P.S. Najwyraźniej nie umiem iść spać, zanim nie napiszę na blogu kilku słów. 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
jotka

Ciekawe legendy czynią miejsca jeszcze atrakcyjniejszymi:-)
Dzięki za relacje na świeżo, piękne zdjęcia!

teatralna

no i wczoraj w nocy zobaczyłam posta a dziś do śniadania przeczytałam )) Lubie takie wyprawy bardzo…ale odpokutowuję zakwasami, bólem pleców i potwornym zmęczeniem… fizycznie już nie daje rady…Szalej i odpoczywaj, smacznego ))uściski

PKanalia

zwiedzanie „turbo” kojarzy mi się ze stylem japońskim, w którym wszystko ogarnia się biegiem strzelając fotki na lewo i prawo… i to nie jest żart, oni naprawdę tak działają!…
tak wracając do poprzedniego posta, to w czasach pierwszych swoich wyjazdów szczególnie skupiałem się na nieznanych mi owocach, gatunkach piwa i miejscowym jedzonku właśnie… teraz w temacie owoców, czy piwa niewiele mnie zaskoczy, w końcu wiele jest dostępnych na miejscu, albo można sobie zamówić, technicznie jest to możliwe /otwarta bywa tylko kwestia ceny/… ale z jedzonkiem pomysłowość ludzka wydaje mi się być nieograniczona…
p.jzns 🙂

6
0
Would love your thoughts, please comment.x