Opowieść przerwałam w miejscu, kiedy zapytałam Elę, czy mogę się zatrzymać u niej.
Jak wynika z tytułu, i ona wraz ze swoją rodziną przygarnęła mnie pod swój dach, czyli do pokoju gościnnego, będącego w ciągu dnia roboczym gabinetem Rafała i pokojem telewizyjnym.
Ela mieszka w pięknym, przestronnym i słonecznym mieszkaniu z Rafałem i kotami.
Widoki na panoramę miasta zapierają dech w piersiach. Serce wprawdzie czasem nieco przystaje od odgłosów z ulicy. Ale to ścisłe centrum miasta. Tak musi być tuż nad linią tramwajową, szlakami autobusów i ruchliwą jezdnią.
Powyżej niektóre z pierwszych zdjęć, które zrobiłam u Eli w mieszkaniu, pomagając im podczas przeprowadzki przewozić rzeczy. |
Do niedawna Ela i Rafał mieszkali jeszcze z trzema kotami. Niestety kilka dni temu po długiej chorobie zmarła jej wspaniała kotka, wieloletnia towarzyszka życia, autorka bloga i kochane stworzenie Mechatek. Mechatek była bardzo niezwykłym kotem, zawsze bardzo kontaktowa, przymilająca się i domagająca pieszczot i smakołyków. A jednocześnie bardzo malutka, ale taka, że nie dało się jej nie zauważyć. Poza tym nie każdy kot potrafi pisać bloga, a ona została Autorką bloga Mechatki.
Mechatek – Sylwester 2014 r. |
W każdym razie ja tę zmianę w zachowaniu New, która od początku mnie fascynowała swoją wielkością i futrem, powitałam z wielkim zadowoleniem.
Leeloo jest kotem mającym coś z historycznego Reytana. Jeśli już układa się na ziemi, to zawsze w takim miejscu, że nie ma sposobu jej ominąć. Nie schodzi z drogi, wprost przeciwnie, ustawia się w charakterze spowalniacza drogowego. Tak więc przechodząc gdziekolwiek trzeba przez nią przejść. Nie zdarzyło się, żeby poszła gdzieś w kąt. Jej miejsce jest zawsze w centrum wydarzeń. Jest bardzo towarzyska i miła. Lśni się cała, aż oczy bolą, tak błyszczącą ma sierść.
Koty Eli doskonale wyczuwały te zapachy. Wąchały i patrzyły mi w oczy, jakby zadając pytanie:
– A k(o)to t(k)o(t)?
Tu w akcji Leeloo.
Oczkiem w głowie Eli, oprócz kotów, są jej rośliny, czyli kwiaty. Nie zdziwiłabym się, gdyby przy mojej kolejnej bytności u Eli za kilka miesięcy, a może rok, jej mieszkanie zaczęło przypominać zieloną dżunglę amazońską, a do kuchni być może przyjdzie przebijać się meczetą pomiędzy kłączami bluszczu, w międzyczasie tak mocnego jak liany. Nie miałabym nic przeciwko, żeby po tych lianach skakał jakiś przystojny ładnie umięśniony Tarzan, jakby co.
Niestety nie ma co liczyć na papugi i kolibry, koty raczej by wytrzebiły fruwające towarzystwo.
Już teraz Ela cieszy się pokazując z dumą spod bloku swoje kwiaty widoczne z dołu w oknach mieszkania. W każdym razie ona kocha rośliny, a rośliny odwzajemniają tę jej miłość ślepo i z pełną siłą.
U niej zakwitają nawet kupione w sklepie krzaczki bazylii!
Pewnego dnia Ela zauważyła, że zakwitł jeden z jej kwiatów. Ten przedostatni wysoki, niestety przerasta mnie zapamiętanie nazwy tego kwiatu. A Ela jest z nimi wszystkimi po imieniu, chapeau bas!
Kwitnąca alokazja Eli |
Ten kaktusowaty poniżej ma bardzo modne kolory, to właśnie kobiety noszą na włosach w tym sezonie. Miałam podobne kaktusy w moim ogrodzie w moim poprzednim domu.
Eszewieria |
I jeszcze kilka zdjęć New, mojej faworyty. Jest tak dostojna, że nic tylko patrzeć i podziwiać jej grację i wdzięk.
Tu właśnie postanowiła skoczyć na półkę, co udało mi się złapać w obiektyw. Oto 2/3 kota podczas skoku.
Ulubiona półka na drapaku.
Mościmy się …
Układamy .. (trochę to dla mnie za małe, ale doceniam wysiłek, w końcu jestem kotem, to się zwinę).
No proszę i jeszcze mizianie w komplecie… zamruczała mrrrrrr
Jeszcze za lewym uchem, trochę z tyłu, oooo ……… tototototo!
Elu, Rafale i Dziewczyny, czyli New i Leeloo bardzo Wam dziękuję za przyjęcie mnie pod Wasz dach i za gościnę.
Fajne też były te nasze długie rozmowy, na które wreszcie miałyśmy więcej czasu.
A już na pewno nie zapomnę Twojej opowieści o tym, jak postanowiłaś zrobić Dziadkom niespodziankę. 🙂
Koty są boskie, a drapak rzeczywiście odrobinę za mały :-)))
Lubię "maincony" bo takie duże 🙂
Dla New te półeczki wydają się faktycznie stanowczo zbyt małe, ale i ten maincoon jest szczególny. 🙂 Tego kota uwielbiam, chyba właśnie ze względu na jego nieprzeciętną wielkość. Ale i to, że sam do mnie przychodzi się łasić i miziać też mnie jeszcze bardziej urzekło. 🙂
Podczytywalam Mechatka, zaiste Kot przez duze K.
Przerazaja mnie mieszkania przy ruchliwych ulicach, im jestem starsza, tym wiecej ciszy i spokoju potrzebuje, tym bardziej chce mi sie na wies i odludzie.
A ktory to z kotow byl uprzejmy osikac Ele podczas przeprowadzki, bo nie pamietam? 🙂
Faktycznie Mechatek była kotem niezwykłym do tego piszącym. Brakuje jej tam, jeszcze się z nimi przeprowadzała dwa miesiące temu. Ech …
Dla mnie też takie miejsce przy ruchliwej ulicy byłoby zbyt głośne, ale oni lubią mieć wszędzie blisko 🙂
Kot który olał to była Reszka, kotka z którą Ela spędziła kilkanaście lat i odeszła niestety niedługo po przeprowadzce do Warszawy. Bardzo mądry i groźny kot obronny (wobec obcych, ale samemu trzeba było uważać na jej zęby i pazury).
Leeloo podobno jest do niej bardzo podobna z umaszczenia, bo nie z charakteru.
Postanowiłam wrócić do świata żywych, o czym niniejszym informuję 🙂
Bardzo, bardzo się cieszę, że jesteś i że zajrzałaś też do mnie poinformować! 🙂
Bardzo mi miło gościć u Ciebie na blogu 🙂
I tak się nawzajem gościmy, tyle że moja gościna u Ciebie była nieco bardziej fatygująca. 🙂
E tam, fatygująca… Było bardzo fajnie. Cieszę się, że u nas trochę pomieszkałaś.
imbir fajnie się przyjmuje w doniczce… byle tylko w miarę świeże kłącze kupić i wychodzi sympatyczna roślinka…
o kotach nie napiszę nic… bo jak zacznę, to… sama zresztą wiesz, o kotach mogę bez końca…
p.jzns :)…
Podoba mi się pomysł z imbirem, na pewno spróbuję !
Dla mnie ten imbir to też nowość Piotr, ale jeśli ma się ten imbir gdzieś udać, to u Ciebie Elu. 🙂
Co za mili ludzie – Ela i Rafal. A koty piekne i fajne zdjecia im zrobilas, ten skok w powietrze imponujacy. Podziwiam ziola na parapecie, pieknie i pozytecznie miec zielonosc w domu.
Oboje są bardzo serdeczni i wspaniali. Było mi tam po prostu dobrze i wygodnie. 🙂
Jak dotąd nie znałam Eli aż tak dobrze od strony roślinnej, ten pobyt otworzył mi oczy, jaki jest jej stosunek do roślin. I sama chyba trochę zmieniłam własną perspektywę.
Zieloność dodaje romantyzmu, oddechu i łączności z przyrodą.
Pozdrowienia serdeczne droga Marigold
Wprosiłabym się do takiego mieszkania na kawę. Cudowne, pełne dobrej energii miejsce!
Wiesz, w sumie po raz nie wiem który stwierdzam, jak wiele mam szczęścia, że mam wokół siebie i dla siebie takich wspaniałych ludzi jak Ela, Rafał i pozostali przyjaciele opisaniu w poprzednich postach!
Ale kita! I kicia, a raczej kicie. Fajną miałaś kwaterę 🙂
Też tak myślimy o naszym domu
😀
Dobrze mieć przyjaciół, a Ela dobry człowiek jest :* śliczne kocie fotki
To chyba najwspanialszy komplement, jaki można mi podarować 🙂