To część kartonów. W sumie tych dużych spakowałam 37, plus kilkanaście takich małych i szereg mniejszych koszy i pojemników.
Samo pakowanie zajęło mi ok. tygodnia.
Ale mentalne i techniczne przygotowanie do przeprowadzki razem z remontem mieszkania zajmie cztery tygodnie.
Firma poradziła sobie świetnie i choć nie sponsoruje tego wpisu, mogę ją polecać.
Poniżej krótkie kalendarium remontowe:
Większe problemy. Nie można skutecznie zedrzeć tapety, bo zbyt mocno przyklejona, ma dopiero rok.
Kolejny problem. Jest tak gorąco, że farba nie domalowuje, albo nie chce się przyjmować na ścianie. Temperatura malowania to maksimum 28 stopni, a tu jest ponad 32-34 stopnie w cieniu! Majster maluje o 5-6 rano.
Ale pomalować przedpokoju majster już nie zdążył. Nie szkodzi, ważne, że są gładkie ściany.
Dodzwaniam się kwadrans po 7. I wreszcie otrzymuję odpowiedź, że chłopcy już są w drodze. I że pan nie wie, kto mi udzielił takiej odpowiedzi, ale nie była właściwa, bo o 7 to oni dopiero z firmy wyjeżdżają.
Wreszcie są.
Przychodzą pod drzwi i pytają, czy to ja chcę się przeprowadzić, dodają że dom ładny i aż żal. To ja sama wiem.
Najpierw szybkie przejście przez dom i pokazanie im, co z którego pokoju będzie zabrane. Potem zaczyna się wynoszenie kartonów na samochód. W trakcie jeszcze kilka razy pytają, czy na pewno ten wziąć czy tamten. Po kartonach kolej na meble.
Na planie każdego z pokojów miałam rozrysowane wymiary każdej ściany.
I każdego mebla.
Dodatkowo miałam listę mebli z wymiarami.
Potem ustawiałam naszkicowane ołówkiem meble na planach pokojów. Kiedy mi się coś nie mieściło, gumkowałam i rysowałam od nowa.
Na tej pracy spędziłam chyba więcej czasu niż na pakowaniu. Mam sporo mebli i nie uznałam za stosowne ich zostawić lub oddawać. Nie miałam też czasu na ich sprzedawanie, poza tym to nie ten czas, żeby akurat teraz się takimi sprawami zajmować. Zostawiłam tylko jeden mebel, długą na 120 cm szklaną witrynę, bo i tak będzie ciasno w moim mieszkaniu w salonie, a tylko tam by ona weszła. Wolę tam mieć trochę miejsca. A jeśli kiedyś będę znów chciała wyeksponować jakieś rzeczy, to sobie kupię taką pionową, o boku max. 50 cm.
Każdy karton opisałam nazwą pomieszczenia, do którego będzie przeznaczony.
Całe szczęście, że miałam tak dokładne plany, bo na miejscu tylko pokazywałam palcem lub mówiłam, w które miejsce dokładnie wstawić które rzeczy. Potem to samo z kartonami.
Kiedy wniesiono już wszystkie meble, po prostu odkreśliłam każdy z nich w pokojach, gdzie stały według szkiców.
I już wiedziałam, że wszystko mam!
Z kartonami tego nie wiedziałam, ale firma okazała się bardzo porządna i ostrożna.
Bardzo się starali wnosić meble ostrożnie i tak samo ostrożnie ustawiać. O każdy karton pytali, do którego pomieszczenia wstawić. Drzwi szklane od regału najpierw zdemontowali, a potem zamontowali. Szkoda, że nie wiedziałam, gdzie spakowałam zawiasy, bo by mi założyli jeszcze jedne drzwi do wąskiego regału, które od lat stoją nie zamontowane. Może innym razem.
Zaraz po wniesieniu wszystkiego nastąpiło rozliczenie na miejscu.
Po przeprowadzce głównej pojechaliśmy z Wiesławem jeszcze do domu zdemontować lampy do zabrania.
W domu zostaję jeszcze przez kilka dni. Będę tu spać i pracować, bo warunków w nowym mieszkaniu z pracującym Wiesławem jeszcze nie ma. Poza tym lepiej jest, kiedy sobie nie wchodzimy w drogę. Poza tym nie mam tam jeszcze łóżka, jest wprawdzie kanapa, ale preferuję jednak mieszkanie osobno, a nie z moim majstrem, skoro mam taką możliwość.
Zostawiłam w domu jeszcze biurko, które zabieram z powrotem do mieszkania w Warszawie, takie małe jest mi tam potrzebne. Rozważam też czy zabrać do Warszawy komputer stacjonarny, ale na razie nie umiem podjąć decyzji. W końcu zawsze na wyjazd biorę laptopa.
Poza tym w nowym mieszkaniu na razie chaos, wszędzie stoją jak nie narzędzia Wiesława, to kartony.
Nie mam więc ochoty jeszcze go pokazywać. Zresztą i tak nic nie widać, a nie tu widać kawałek stołu w kuchni.
Już wczoraj po powrocie do domu byłam ledwo żywa ze zmęczenia i niewyspania. Niestety musiałam jeszcze trochę popracować, gdyż nie odmawia się ważnej rozmowy szefowi.
Potem położyłam się na kanapie, przykryłam kołderką z kotkiem, którą uszyłam kiedyś mojej córci, żeby jej się lepiej zasypiało w przedszkolu i udałam się na zasłużoną sjestę.
Dziś wstałam z bólem głowy. Cały dzień ledwo się snuję i pracuję z wysiłkiem. Nie miałam nawet siły pojechać do mieszkania. Jutro się wybieram, bo muszę podjąć jeszcze decyzje, gdzie będą wisieć które lampy. A propos lampy. Miałam wielkie szczęście. W trakcie moich zakupów do nowego mieszkania każdą z rzeczy kupiłam na wyprzedażach, a sporo tego było: lodówka, pralka i dwie lampy.
W promocji jest też łóżko, niestety już nie szafa, oba meble przyjadą jutro i będą składane.
Taaaak. W te upały też wolałabym spędzać czas w wodzie, na basenie czy na urlopie. Ale tego lata nie jest mi to dane.
Są czasem ważniejsze sprawy, których nikt za nas nie załatwi.
Cieszę się więc z tego, co mi się do tej pory udało. Aha. Mieszkanie już mi się podoba, remont bardzo dużo dał. Cieszę się, że się na to wszystko zdecydowałam.
Wpis przerwany wpol slowa? To do Ciebie niepodobne. :)))
Musiałam zbyt szybko opublikować, teraz poprawiłam i dopisałam! Sorry 🙂
Bardzo Ci wspolczuje tej katorzniczej fizycznej pracy w takie upaly. Juz lezenie pod wentylatorem sprawia mi bol, a co dopiero ruch. A juz zupelnie sobie nie wyobrazam czynnosci przeprowadzkowych w takich warunkach. No ale Ty jestes mloda, wiec spoko, dalas rade. 🙂
Praca w upały była koszmarem, chwilami mogłam pracować tylko wcześnie rano, kiedy było jeszcze w miarę chłodno. Potem nie dawałam rady. W dniu przeprowadzki na szczęście było jeszcze nieco chłodniej, wczoraj znów wywaliło upałem. Nic nie pozostaje bez śladu, kolejny dzień budzę się z mocnym bólem głowy. Powoli się zastanawiam, co ze mną. I czy się nie rozchoruję.
Relacja dokładna, jeszcze bardziej budzi obawy przed eksperymentowaniem na własnym organizmie…
Ale wreszcie możesz chyba odetchnąć?
Teraz dopiero dokończyłam wpis. Powoli już mogę odetchnąć, bo wszystko zaczyna być na swoich miejscach. 🙂 Jeszcze teraz się rozpakować i urządzić.
No i patrz. Urwało się.
Cieszę się, że pomogłam z tymi tapetami, chociaż trochę zaoszczędzonego czasu i nerwów. Czekam na ciąg dalszy, bo będzie, prawda?
Zapraszam na ciąg dalszy, zupełnie nie wiem, jak mogłam to opublikować wcześniej. To pewnie przez ten ból głowy, dziś mnie dopadł. 🙂
Iwonko tyle pracy. Woow jestem pełna podziwu. Teraz jeszcze opróżnić kartony i będzie idealnie. SZCZĘŚCIA ŻYCZĘ W NOWYM DOMU.
A jak to Mozart znosi?
Pracy faktycznie było dużo, do tego w upałach. Opróżnianie kartonów mam wrażenie potrwa jeszcze długo, a może się mylę.
Mozart znosi dobrze, bo na czas tych zmian i swojej rekonwalescencji po operacji została u mojej mamy. Niedługo już jadę po nią.
ale Ty jesteś świetnie zorganizowana! Szacun! biore sobie Twoją metodę za wzór! Noitrzymaj się! teraz już z górki! Pozdrawiam!
Metoda takiego przygotowania nieźle się sprawdza, sama jestem zdziwiona, jak dobrze i sprawnie to wszystko poszło. Ale to tylko dzięki planowi. 🙂
No jestem w szoku, chociaż byłam pewna, że będziesz zorganizowana, ale aż TAK, no jestem pod wrażeniem!
Dobrze, że już po, prawda?
Na większość rzeczy w życiu można się przygotować. Można też łatwo przewidzieć, że to ja muszę wiedzieć, gdzie co ma stać i jakoś potem odnaleźć moje rzeczy. Wiedziałam, że to mieszkanie jest zdecydowanie mniejsze od domu, a mebli mam sporo. Bez tych wszystkich wymiarów i szkiców zginęłabym marnie. 🙂
Nie ma to jak dobra organizacja, plany, pokoj po pokoju gdzie co postawic bardzo dobry pomysl. Jestem pewna ze urzadzanie sie bedzie pewnego rodzaju przyjemnoscia.
Wiesz, jestem z siebie dumna, że tak dobrze to zorganizowałam. Bez tych planów stanęłabym tam i się rozpłakała. I to mimo, że dopiero teraz widać to mieszkanie z bliska i pewnie jeszcze co poniektóre meble przeniesiemy (większość sam Wiesław, w części, np. przy regałach ze szklanymi drzwiami, mu pomogę).
Ból głowy może być spowodowany świeżymi farbami? Powodzenia.
Myślę, że wysiłkiem w tych upałach. Jestem tak kompletnie wyzuta z sił. Mój organizm tak często daje znać o osłabieniu, lub tak się rozpoczynają u mnie infekcje. A najczęściej wystarcza, kiedy od razu odpocznę, wyśpię się i po prostu poleżę. W mieszkaniu przebywam na razie krótko, jeszcze nie ma warunków do rozpakowywania, może od jutra się zacznie, jak meble ostatecznie ustawimy. Dziś przyszły (mam nadzieję) szafa i łóżko.
Ufff! Czekalam na pozytywny final i sie doczekalam 🙂
Odpocznij troche, Pozdrawiam 🙂
Najchętniej uciekłabym już teraz na biegun północny, tak chłodniej :), ale zaraz by mi było zimno, więc tego pomysłu nie zrealizuję. Staram się pracować w godzinach pracy, a odpoczywać już też. Ale nikt za mnie nie podejmie wielu decyzji o pomalowaniu przedpokoju, montażu lamp i obrazków itd.
Jeszcze więc trochę wysiłku mnie czeka. Ale najgorsze chyba już za mną.
Czytałam i czułam tę nerwówkę. Na szczęście już z grubsza po, w końcu będziesz mogła odpocząć. Rozumiem ważne rozmowy dla szefa i tak dalej, ale Terminatorem nie jesteś – nawet Ty.
I nie dziwię Ci się, że nie chcesz spać tam, gdzie pan majster, jeśli nie musisz 😉
Kilka dni przed poprosiłam o urlop tego dnia. Ale szef nie odpuścił. Dlatego uznałam, że to nie był dzień urlopu.
Oczywiście, że wolę spać oddzielnie, to wspaniale uniemożliwia generowanie niepotrzebnych konfliktów. 🙂
Dobrze, że spora częśc już za Tobą. ja mieszkam tu u siebie nieco ponad 10 lat i własnie zaczynam czuć potrzebe jakiś zmian – tylko własciwie nie wiem, jakich…
Też się cieszę. Każda zmiana to odświeżenie życia, byle nie za dużo na raz. Dla mnie to wszystko teraz to było za dużo. Ale tak musiało być. Skoro nie wiesz, to odczekaj, albo wejdź w siebie i posłuchaj. Może to o inne zmiany chodzi, niż myślisz.
Zmęczyłam się samym czytaniem…
A mnie się to już dziś, dwa dni po, wydaje snem. Na szczęście snem z pozytywnym zakończeniem, ale kiedy czekałam na firmę przeprowadzkową miałam chwile zwątpienia i bałam się, że to będzie zły, bardzo zły sen. 🙂
Jestem pod wrażeniem tych szkiców, to się nazywa prawdziwa logistyka.
Ano wpadłam na to w trakcie przygotowań do przeprowadzki. Bez tego bym zginęła.
Być może teraz nawet jeszcze trochę poprzestawiamy meble w danych pokojach, ale dzięki temu od początku wiedziałam, gdzie stanie większość mebli, a to już dużo.
Jesteś świetnie zorganizowana, podziwiam :*
A inni tak nie robią? Zastanawiam się jak w takim razie ogarnia ją takie wydarzenia jak przeprowadzka.
zazdroszczę organizacji i determinacji resztę owszem posiadam sama …
trzymaj się najgorsze masz juz za soba
Bez tych dwóch cech zginęłabym marnie, z nimi też nie jest łatwo, ale daję radę. Tylko jeszcze zmęczenie mnie czasem dopada takie, że wtedy wszystko mi już jedno.