Blog

Jak najechał nas święty Mikołaj

25 grudnia 2016
Korzystając tego roku z prawa Bardzo świeża Rodzina na Swoim tego roku postanowiliśmy nie szaleć z rodzinnymi spotkaniami, tym bardziej, że mama Mikaela też niespecjalnie się czuła i nie miała energii przyjmować gości. Jutro jego rodzice przyjdą do nas na kawę i ciasto, które też zamierzam upiec dopiero jutro.
Od rana jednak byłam z różnych powodów niespokojna. Głównie z tego, że wydaje mi się ostatnio, że z niczym nie nadążam. I niestety to prawda.
Drugim z powodów był pan w podobnym stroju, jak na zdjęciu poniżej. 
Kiedy wracałam ze spaceru z psem, pan dokładnie w takim stroju niemalże najechał na mnie, jadącą spokojnie przepisową prędkością główną ulicą. Pewnie rozdawał prezenty na zlecenie i był spóźniony. Ale z tego pośpiechu nawet się nie rozglądał tylko pruł przed siebie, lekceważąc nie tylko przepisy, ale i zasady zdrowego rozsądku. 

Mikołaj wyjeżdżał z bocznego wjazdu i według przepisów nie miał prawa w takim tempie stamtąd wyjeżdżać, tym bardziej, że w tym tempie za moment wjechałby mi w bok samochodu. Otrąbiłam go więc, na co pokazał mi gest wyrażający zapewne szczerą skruchę, tylko nie wiem, dlaczego tak dziwnie nerwowo gestykulował i poruszał ustami w moją stronę.
Myślę, że gdybym człowieka nie otrąbiła, to miałabym już wtedy Mikołaja wtarabanionego w bok mojego samochodu i mój bok zapewne też. Jak się potem okazało, było to zdarzenie prorocze. Ale wtedy o nim po prostu zapomniałam i przypomniałam oraz opowiedziałam Mikaelowi o nim dopiero dużo, dużo później.
Wtedy jeszcze nic nie zwiastowało niczego złego.
Postanowiliśmy wykorzystać dobrze ten wolny dla Mikaela dzień i wreszcie trochę się urządzić. Tyle lamp było jeszcze do powieszenia, i trochę mebli do złożenia, że zdecydowaliśmy się pójść tym tropem, nie trzymając się zupełnie tradycji i gotowania dwunastu potraw. Tym bardziej, że i goście będą dopiero jutro (właściwie już dziś), poza tym tutaj gościna to kawa i ciasto. Chyba mi się to nawet bardziej w tym roku podoba, niż coroczne przemęczenie szykowaniem i gotowaniem, w czym nigdy nie byłam szczególnie dobra.
I tak w wyniku dzisiejszych działań wreszcie Mikael powiesił żyrandol (nowoczesną prostą lampę) w moim biurze, a w korytarzu pomiędzy biurem a łazienką powiesił drugą lampę. Poza tym wiszą już też półka a na niej mały telewizor i mój ulubiony czerwony zegar biurowy.
Zawisła też wreszcie w kuchni suszarka do naczyń, mimo zmywarki jednak często się przydaje.

Jedzenie dziś było też zupełnie nietradycyjne. Na pierwszy posiłek zrobiłam pyszny koktajl z jogurtu z owocami, czyli bananem, pomarańczą i kiwi z dodatkiem szpinaku i selera naciowego oraz odrobiny papryki i imbiru. Nie tradycyjnie, za to niesamowicie zdrowo!

Na kolację zrobiłam zupę z przewagą warzyw i trochę mięsa, więc nie była postna.
W porze kolacji spotkaliśmy się z moją rodzinką na Skypie, żeby sobie złożyć życzenia.

Tego roku moja córka z chłopakiem wszystko w Warszawie zorganizowali samodzielnie. A w tym moja córka jest naprawdę dobra!
Babcie były zachwycone tak szerokim wachlarzem i smakiem potraw, jak i niespodzianką w postaci połączenia na żywo i tego, że mogliśmy sobie złożyć życzenia online.
Po tak intensywnym roboczo dniu postanowiliśmy wybrać się jeszcze późnym wieczorem, czyli po 22 na spacer po opustoszałym już o tej porze centrum miasta. Potem jeszcze trochę pojeździliśmy samochodem po nocnym mieście śladami wspominek z dzieciństwa i wczesnej młodości Mojego. Podjechaliśmy tuż obok postoju promu, dziś poziom wody był wyjątkowo wysoki! Groził już prawie zalaniem nabrzeża, dlatego zamknięto pobliską śluzę.

Zajrzeliśmy też do kościoła katolickiego, w którym miała się odbyć o północy Pasterka. Byliśmy już jednak nieco zmęczeni, toteż uznałam, że na Pasterkę nie pójdziemy. Wróciliśmy do domu niedługo przed północą.

Niestety widok, który zastaliśmy nie napawał optymizmem. Zauważyliśmy, że przed domem kręci się mnóstwo ludzi, w tym głównie umundurowanych i stoi dziwnie zaparkowany samochód…
Chwila moment, on wcale nie był zaparkowany, tylko wjechał z impetem w ogrodzenie. Nasze ogrodzenie!
Nie powiem, chętnie pokazałabym numery tego pajaca, który po pijaku wjechał nam na ogrodzenie, rozwalając cały róg, i przy okazji wjeżdżając w bramkę naszych sąsiadów. Ale i tak będzie miał sprawę karną, a mam nadzieję z jego ubezpieczenia zostanie pokryta nasza szkoda, nie będę się więc znęcać, ani naruszać prawa do jego danych osobowych.
Po zrobieniu zdjęć zajścia i wejściu do domu zdałam sobie sprawę, że to wcale nie było daleko od mojego okna.
Taki widok miałam z okna mojego biura i zaledwie kilka metrów i spontaniczna chęć spaceru oddzieliły mnie od nieopanowanego człowieka za kierownicą.

Mikael na szczęście był w stanie zachować absolutny luz i spokój, widząc to zdarzenie. 
Ja niestety wiem, że to oznacza sporo załatwiania zaraz na początku przyszłego roku, a mam sporo innych własnych spraw na głowie, toteż mój spokój został i tym poruszony. Obym się myliła i wszystko poszło gładko, a szkoda została pokryta z ubezpieczenia szkodnika z naddatkiem.
Sprawa nie jest nowa, zgłaszaliśmy już nawet na policję, że ustawianie samochodów naprzeciwko naszego domu prowadzi do sytuacji zagrożenia i że prędzej czy później coś złego się może zdarzyć. Nasza ulica jest dość wąska i jeśli ktoś stoi po drugiej stronie, gdzie jest chodnik, przejeżdżające samochody ciągle się zatrzymują przed naszym domem i wymijają te zaparkowane. Dokładnie i tak było w tym przypadku, tyle że dodatkowo pan był nieźle nagrzany, toteż pewnie dopiero w ostatniej chwili zauważył zaparkowany i stojący przed nim ciemnogranatowy cinquecento.
Często też parkują nam samochody dokładnie naprzeciwko naszego wyjazdu, nie rozumiem, jak kierowca kierowcy może zgotowywać taki los?
A wracając do naszej szkody.

Mały samochód do holowania nie poradził sobie z wyciągnięciem tego delikwenta i musiał się wycofać. 

Dopiero wezwany samochód holowniczy z dźwigiem tego dość sprawnie i w kilka minut tego dokonał.

I takim oto niezbyt świątecznym akcentem zakończyła się dla nas Wigilia 2016 roku.
Prezenty były fajne, oprócz pięknych perfum Mikael umył i odkurzył mi w środku samochód, który już od dawna tego wymagał. Piesio dostał kapciuszki z podeszwami, które utrudniają ślizganie się po gładkich powierzchniach i grzecznie je nosi. Na spacerach się nie sprawdziły, ale w domu nawet bardzo.

Mam nadzieję, że kolejny rok tak u mnie, jak i u Was ułoży się jak najlepiej.

Subscribe
Powiadom o
guest
16 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Frau Be

Wesołych Świat, Iw. Mimo dziury w płocie 🙂

marigold

Dlatego nie lubie Swiat i tego czasu przed, ludzie doslownie glupieja, ciagle spiesza sie, na drogach i supermarketach jest obled. Od kilku lat nie poruszam sie za duzo samochodem w tym szalenstwie przedswiatecznym, robienia zakupow tez unikam w miare mozliwosci. Duzo mi lepiej kiedy nie biore udzialu w tym zamieszaniu swiatecznym, jestem przyzwyczajona ze ludzie wokol sa mili, usmiechaja sie a tu nagle przed swietami to znika.Wspolczuje Ci tego spotkania ze zlym kierowca-mikolajem, na szczescie to wypadku nie doszlo. No ale to wjechanie w wasza posiadlosc jest straszne, wiadomo ze bedzie musial pokryc koszta naprawy, ale to cale zamieszanie zalatwiania… Czytaj więcej »

anabell

No właśnie- i jak tu lubić święta? U nas już od środy ludzi ogarnął przedświąteczny amok, na jezdniach zwłaszcza.I niewiele brakowało a mielibyśmy skasowany przód.U nas sporo ludzi jezdzi nie tyle po alkoholu co po różnych wspomagaczach nastroju, które mają im poprawić nastrój lub zmniejszyć stany depresyjne. Dobrze, że ogrodzenie osłabiło impet tego samochodu, bo byłabyś jeszcze bardziej zdziwiona gdybyś ujrzała policję wychodzącą z Twego domu przez ścianę. Może teraz zrobią na tej uliczce zakaz parkowania na tym wąziutkim odcinku. Może , jeśli taki zakaz wprowadzą, ludzie będą go przestrzegać- ale gdyby to było u nas to z pewnością i… Czytaj więcej »

Anna Maria P.

No to jestescie zarobieni, wystarczy na co najmniej nowy plot. Oraz dobrze, ze Mozart gdzies sie nie szlajala po nocach, bo mogloby sie to dla niej tragicznie skonczyc. Sprobujcie z oficjalnym pismem do Ordnungsamtu, zeby postawili znaki zakazu parkowania w tym newralgicznym miejscu. Na gebe to oni niczego nie zalatwia, a do pisma beda musieli sie ustosunkowac.
No i w ogole cale szczescie, ze chalupa nie zostala naruszona, co czesto sie zdarza w tego rodzaju wypadkach, i ze delikwent nie wjechal Wam do swiezo wyremontowanego salonu.
Wesolych swiat! :)))

Echo

Czyli miejscowi lgna do Was rowniez mimo plotow. Dobrze, ze to zostanie jeszcze w starym roku. Pewno trudno sie wlaczyc do ruchu przy wyjazdach od Was?
Lepszego Nowego Roku!

Hexe

Widzisz ten napis na swoim nagrobku? "Rozjechał ją św. Mikołaj…"
To wygodne z tą kawą i ciastem. Polacy tona w garach, wiesz przecież. W Szwajcarii nawet sama wigilia składa się jedynie z jakiejś ulubionej potrawy, nie ma nastu dań. W Indiach gości przyjmujesz jedynie słodyczami, nie ma dwudaniowych obiadów z deserem. Co tak u nas w Polsce dziwnie, co?
Nie wiem co bym zrobiła, jakby wracała ze świątecznego spaceru i ujrzała na sam koniec gościa wpakowanego w mój płot O_o Alleluja, nie ma co.

Wilma

Dobrze, że skończyło się to tyko na płocie, a nie na domie…
Pomimo wszystko, życzę wszystkego dobrego na święta i na cały Nowy Rok. 🙂

zante

Mikael umył perfumy? 🙂
Wesołych prawie po Świętach i dobrego Roku.

Annette ;-)

O ja pier…niczę. Jednak przed przeznaczeniem nie uciekniesz – skoro ktoś miał Ci wjechać w bok, to wjechał. Szczęście, że w bok domu, w którym Cię nie było, a nie w bok samochodu, który prowadziłaś.

U mnie też tradycyjnych dwunastu potraw nie było, nie było też wielkiej świątecznej wyżerki, był za to "wynalazek", który sama zjadłam, bo zgodnie z moimi przypuszczeniami, chętnych na niego nie było, czyli sałatka z rukolą, wędzonym na ciepło łososiem, pestkami granatu, pomarańczami i orzechami włoskimi, polana sosem winegret.

16
0
Would love your thoughts, please comment.x