DZIŚ
I przyszła jesień. Dzisiejszy poranek był jednym z tych szaro-ponuro-nieprzychylnych. Takich, że kiedy wyglądasz przez okno, zastanawiasz się czy z dwóch opcji: wstań do pracy, przestań istnieć – ta druga nie wydaje ci się bardziej nęcąca.
Mimo to wstałam, nakarmiłam kicię, bo co kot winny, że jesień, wywiesiłam pościel na balkon, żeby się przewietrzyła, może nie będzie padać, po czym nalałam sobie wody i usiadłam do kompa. Ściągnęłam kilka zdjęć z wczorajszego spaceru po parku i stwierdziłam, że przerwę moje dwumiesięczne milczenie na blogu.
PODSUMOWANIE OSTATNICH DWÓCH MIESIĘCY
Czy mi wstyd, że tak długo nic nie pisałam? Nie bardzo. Czy tęskniłam za pisaniem? Czasem tak bardzo, że powstawały kolejne porzucone wpisy.
Publikacja tych wpisów nie miała jednak charakteru nagłego ani pilnego. Nie krzyczały, żeby wyjść spod moich palców. Już od dawna nie krzyczą. A jeśli już się pojawiają, to i tak po chwili wywieszają po prostu tabliczkę – Dziś zamknięte, nie przeszkadzać. Jeszcze nie jesteśmy gotowe, żeby wyjść.
KIEDYŚ
Kiedyś miałam taki ambitny plan, żeby wszyscy, którzy będą przychodzić do mnie – na mój blog – wychodzili zadowoleni, usatysfakcjonowani i mogli coś z niego czerpać. Swego czasu założyłam nawet i pisałam dość długo bloga pod nazwą iw-motywacja. Ale nie da się być wiecznie w formie, w humorze, wiecznie motywować innych.
Przy czym wydawało mi się, że robię to też dla siebie. Bo kiedy na blogu wisiał optymistyczny wpis – to mnie też robiło się jakby lepiej.
KIM JEST IW
Czy jestem optymistką? Tak? czy w związku z tym zawsze mi się gęba śmieje? Nie. Czy targają mną takie same emocje, jak większością z Was? Oczywiście. Nie omijają mnie i te najlepsze, i te najgorsze. Bywam na górze i na dole.
Do kryzysów mam podejście pozytywistyczne – czyli najpierw ogarnąć, posprzątać, popłakać sobie w samotności lub wśród najbliższych, co wiem, że utulą. A potem wstać, otrzepać się, dostosować tempo do zmian i starać się utrzymać dalej na powierzchni życia.
Na powierzchni jest całkiem nieźle, czasem nawet nie jest źle pobyć tylko na powierzchni.
Czasem jednak trzeba wejść w siebie, wsłuchać się i rozejrzeć po tym, co najbliższe i po tym człowieku, z którym naprawdę spędzimy przecież resztę życia. Tym właśnie w dużej mierze się zajmowałam przez ostatnie miesiące. A że nie robiłam tego tak dokładnie przez długi czas – to i trochę się zeszło. I teraz zachodzę do środka już regularnie.
EMOCJE
Doświadczanie życia, odczuwanie tego, co jest tam w środku to w sumie dość intensywny eksperyment. Bo przez większość czasu idziemy przez życie niejako z automatu: zaprogramowani przez rodziców, otoczenie, szkołę, a potem przypadkowych znajomych, przyjaciół, autorytety i innych.
Reagujemy silnie emocjonalnie, kiedy coś się dzieje – bardzo często nawet nie wiedząc, dlaczego odczuwamy takie a nie inne emocje. I dlaczego niektóre wyzwalają w nas zranione dziecko, a inne rozdrażnionego byka.
Psioczymy na bolesne ciosy i zranienia, czemu się trudno dziwić. Czy to pomaga coś zmienić? Niespecjalnie. Ale czasem trzeba się podzielić także niezbyt miłymi rzeczami. Ja dzielę się nimi z osobami, do których mam pełne zaufanie, a jest ich na świecie kilka najbliższych i nieco więcej bliskich, ale nie aż tak.
BÓL
Ale czy można uniknąć w życiu bólu, zranień i nieprzyjemności? Czy ktoś nam to w ogóle obiecywał? No nie.
Jednak może to źle, że ktoś nam na samym początku zapomniał powiedzieć, że życie jest nimi naszpikowane po sam czubek i że nie można żyć tylko szczęśliwymi chwilami i że te gorsze i te bardzo złe są po prostu naturalnym i nieodzownym elementem życiowej karuzeli. I że lepiej nauczyć się je oswajać, żyć z nimi, niż starać się ich wiecznie unikać.
NAUKA
Nie wierzę już w powiedzenie, że „Co cię nie zabije to cię wzmocni”. Może ma ono zastosowanie w couchingowych przemowach, ale jednak każdy czynnik, który chce cię zabić, jednak cię osłabia. Owszem – także uczy. Ale nie pozostawia bez śladów.
I to nie te widoczne ślady są najbardziej odczuwalne. Najbardziej dotkliwe są te ślady w środku. Bo one pozostaną z tobą na zawsze. Niektórych dodadzą siły, bo nic tak nie uczy ostrożności, jak porażenie prądem czy spotkanie z rekinem, przy czym to ostatnie jest raczej ostatnim wspomnieniem w życiu, a po tym pierwszym przeważnie można jeszcze czerpać z uzyskanego doświadczenia. A jeśli spotkasz rekina blisko od brzegu masz jeszcze zawsze szansę uciec.
Ale przed samym sobą nie uciekniesz. Ani nie sprzątniesz nawet swojego własnego życia nigdy na tyle, aby tych bolesnych chwil uniknąć na dobre. One są, będą ci towarzyszyć i zawsze czaić się gdzieś w tle. Lepiej się z tym pogodzić. I nie chodzić samemu po ciemnej dolinie, nawet jeśli sądzisz, że niczego się nie ulękniesz, bo masz miłość. Guzik masz.
PRZY SOBIE
Tak naprawdę na pewno masz siebie i jeśli naprawdę siebie lubisz, szanujesz i jesteś swoim przyjacielem, to dbaj o to, żeby być dla siebie dobrym.
Jeśli jeszcze masz przyjaciół, a może bliscy są naprawdę bliscy, jesteś wielkim szczęściarzem. Jestem szczęściarą, bo mam ich garstkę, ale tych, co trzeba. I kocham ich. Tak, przyjaźń to odmiana miłości. Równie ważna i często jeszcze bardziej doniosła. Bo związek może nie wyjść z różnych przyczyn, czasem nawet jeśli dwie osoby bardzo chcą i się starają… A przyjaźń pielęgnowana przez lata przez obie strony może naprawdę trwać przez całe życie.
OBECNIE
I o takich wielkich rzeczach sobie właśnie ostatnio myślę.
Czy to puenta? Nie umiem powiedzieć. Ale to prawda. I na razie jednego mogę być pewna. Nie będę już nikomu obiecywać, że zawsze będzie pięknie. Chociaż zawsze do tego dążę i powoli znów wreszcie dochodzę do momentu, kiedy formułuję swoje cele na najbliższe lata. O ile w tych szalonych czasach w ogóle można mówić o formułowaniu i realizacji celów. Mam wrażenie, że od kilku lat wymknęły mi się te cele jednak mocno spod kontroli. Ale uświadomienie sobie tego to pierwszy krok do próby sformułowania ich na nowo. I to tym zajmę się teraz, a w zasadzie zajmuję się już od jakiegoś czasu.
Życzę Wam dobrej jesieni, z ciepłą herbatką, dobrą książką, w domowych ciuchach i pod ciepłym kocem.
TERAZ I DALEJ
U mnie mam nadzieję będzie jeszcze trochę wycieczek rowerowych w tym roku, bo to głównie mnie zaprząta w wolnych chwilach tego lata. Bywam w różnych zakątkach po okolicy, w ubiegły weekend zaliczyłam wyprawę do Cuxhaven, z rekordową dla mnie trasą 60 km w jeden dzień.
Korzystam z każdego popołudnia, kiedy nie pada. Przemierzam rowerem wszystkie okoliczne ścieżki – poznałam już pobliski park na wylot, wybieram się też na dalsze wycieczki. I dobrze mi z tym. Dzielę się raczej zdjęciami na Instagramie i fanpejdżu FB, bo tam można wrzucać zdjęcia z kilkoma słowami opisu.
Do słów dotychczas aż tak nie tęskniłam. Teraz już tak. Więc może zacznę jednak znów pisać. Dziękuję Wam, którzy przychodzicie i nadal czytacie, komentujecie, jesteście. Chciałam Wam powiedzieć, że bardzo sobie to cenię i cholernie Was za to lubię. 🙂 Bo dzięki temu wiem, że mam do czego wracać.
WRACAM
I dlatego od dziś wrócę. Będą niedoskonałe wpisy o codzienności. O emocjach, rowerze, filmach i książkach. Może nie zawsze będzie optymistycznie, zamierzam pokazywać więcej zwykłości, ale to będę nadal ja, czyli Wasza IW.
I oczywiście nadal będzie z nami Mozart.
😘
Szkoda, że nie wiem, jaka Anna 🙂
Ale miło, że mi przesyła buziaki i zakładam, że dobrze życzy!
To ja, to ja☺️ Oczywiscie, że dobrze!
Anna René
Aaaa, to wszystko jasne, dziękuję Aniu i serdeczności przesyłam!
Masz rację, wszystkich nie zadowolisz. Co zaś się tyczy powiedzenia „co cię nie zabije…” To myślę że jestem tak mocny iż mógłbym w cyrku łamać sztaby. Rankiem zaś krzyż doskwiera i inne elementy. A to parafrazując Wyspiańskiego – rzeczywistość skrzeczy. Pozdrawiam
Mnie też się przeważnie wydaje, że taka mocna jestem. I przeważnie jestem.
Ale kiedy ten krzyż o poranku skrzeczy czy mięśnie po nierównej walce, czyli treningu po przerwie, to już raczej jęczę, nawet jeśli dam radę i robię. 🙂
Pozdrowienia!
Ale to nie wpisy Twoje będą niedoskonałe, ale opisywana rzeczywistość. Na pewno to czym nas „karmiono” w sensie psychicznym za młodu ma znaczenie w dorosłym życiu. Mnie nikt nie wciskał ciemnoty, że życie jest piękne, łatwe i przyjemne i wyrosłam na pesymistko-sceptyczko- fatalistkę. Nic dziwnego, bo wychowywałam się wśród osób, które przeżyły dwie wojny światowe, więc siłą rzeczy miały powody, by się życiem nie entuzjazmować. I wcale nie jest tak, że to co nas nie zabije to nas wzmocni. Wszystkie negatywne doświadczenia nas „nadgryzają” i pozostawiają blizny w psychice. A uczy nas wszystko- i te złe doświadczenia i te dobre.… Czytaj więcej »
Racja, rzeczywistość rzadko jest doskonała, chociaż przeróżne książki o księżniczkach i filmy romantyczne każą nam wierzyć, że każdy kiedyś taką doskonałość spotka i do tego że będzie ona trwała i trwała… Karmienie psyche i nauka tego, co nas czeka w dorosłym życiu jest naprawdę dość ułomna i to chyba nie tylko w naszym kraju rodzinnym nad Wisłą, ale i w innych miejscach świata. Choć najwięcej wiemy o tym karmieniu nadwiślańskim. Mnie niestety trochę tej ciemnoty nawciskano, w tzw. dobrej wierze. Wprawdzie nie jestem pesymistką, ani nawet fatalistką, ale z czasem wyrastam coraz bardziej na sceptyczkę. Trochę nie mogę się z… Czytaj więcej »
U mnie już przestało padać, ale do słońca to chyba jeszcze bardzo daleko.
A u mnie właśnie zaczęło padać, to znaczy już pada od godziny
Chyba się wygrężę na jakiś spacer. Wiesz co, właśnie odkryłam dziś ze zdumieniem, że jest środa a nie czwartek i bardzo się ucieszyłam.
Też się cieszę, że środa, bo mam jeszcze kupę roboty do piątku 🙂
Doskonałość, ideał, wieczny usmiech i perfekcja?
Nie dla mnie i nie dla wielu z nas.
Optymizm chyba nie tym polega, by być ciągle uśmiechniętym, ale by dawać radę, mimo wszystko i miec powód do wyjścia z domu na świat.
Tematy zawsze się znajdą, choćby to, że żyjesz i piszesz, kota pokazujesz i obrazki jesienne, tej normalności czasem tak po prostu brak:-)
Wiesz Jotko, wydawało mi się, że o tych gorszych dniach i stanach po prostu nie warto pisać, bo ani nie szukam tutaj niczyjej rady, ani nikt nie zna tak dobrze mojej sytuacji, jak ja sama i może grupka najbliższych przyjaciół, ani nikt przecież niczego za mnie nie zrobi. Wiem, że niektórym pomaga napisanie o tym, co im nie wychodzi. Czasem, choć rzadko, i ja się tym dzieliłam. A teraz sobie myślę, że normalność zaczyna być towarem na tyle deficytowym, że chyba właśnie tego mi dziś potrzeba. O ekskluzywnym życiu czytamy gdzie indziej, a na blogach szukamy właśnie jej – tej… Czytaj więcej »
Ty masz w sobie wiecej optymizmu niż ja.
Sądząc po niektórych naszych wymianach zdań, to coś w tym jest 🙂
Ja myślę, że większość ludzi przeżywa wzloty i upadki. Taka życiowa sinusoida na pewno wzbogaca nas o doświadczenie i w tym sensie co nas nie zabiło, nas wzmocniło. Nie każdy potrafi tak odsłaniać swoje życie, jak Ty to robisz. Wg mnie to jest piękne, że pozwalasz obserwującym Twoje blogi na przestrzeni lat, czerpać z Twojego wlasnie doświadczenia, tak pod kątem sukcesów, jak i porażek. Ja należę do osób, którym takie „uczestniczenie” w życiu drugiego człowieka, wiele daje. Bardzo Ci za to dziękuję. Jeśli chodzi o pisanie bloga, to wiele razy przestawałam i wznawiałam. Obecnie prowadzę portfolio, ktorego częścią jest blog.… Czytaj więcej »
Pamiętam od lat Twoje blogi – zmieniały się, podobnie jak Ty się zmieniasz :). Dziękuję Ci, nie sądziłam, że wgląd w moje wzloty i upadki (choć daję tylko ogólny, szczegóły i wiele ważnych spraw zachowuję zawsze dla siebie) w jakiś sposób Cię wzbogacają. To dla mnie wiele znaczy, bo widzę, że nie piszę tego tylko sobie a muzom. 🙂 Jak wiesz, jak też wiele razy zmieniałam koncepcję bloga, w końcu i my się zmieniamy, jesteśmy po kilku latach już innymi ludźmi, a przynajmniej wielu z nas tak ma. Bardzo chętnie uczestniczę w twoich fotograficznych poszukiwaniach, tam też widać, że idziesz… Czytaj więcej »
Nie zawsze się odzywam, ale czytam. Czytam teksty, ktore coś wnoszą. Omijam zaś tak powszechną dziś grafomanię. Zdjęcia (czy inne obrazki) są czesto ucieczką od tego co dzieje się w PL. Nie daje sobie z tym rady, zabija mnie bezsilność. W podobny sposób traktuję niektóre teksty na blogach czy na FB. Wchodzac do cudzego świata, staje się on odskocznią od mojego i to mi pomaga. Pozdrawiam 🙂 https://ivapas-photo.eu/
A wiesz, że też czasem tak mam. Nie zawsze mam coś do powiedzenia. Ale biorąc udział w czyimś normalnym codziennym życiu często dostrzegając podobieństwa do mojego, czuję się tego częścią i zapamiętuję podejście, reakcje i działania ludzi, które mnie prowadzą dalej.
Dziękuję za adres portfolio :), będę zaglądać!
Dobrze, ze tu wrócilas! Czesto myślalam o Tobie, zawsze Ciebie podziwialam..za caloksztalt, energię🙂A ze coraz blizej mi do przeprowadzki, to wspomnienia Twoich sa jakas motywacją! Z insta widze, ze pięknie wygladasz, promieniejesz takim wewnetrznym szczesciem i mam nadzieje, ze tak wlasnie jest.Ale przeciez kazdy ma i gorsze chwile.
Pozdrawiam najserdeczniej!
Bardzo Ci dziękuję, bo jesteś kolejną Osobą, która mówi, że w czymś jej pomogły opisy moich przeżyć. Jakoś tak się złożyło, że chociaż w Polsce w moim życiu było mało zmian miejsc zamieszkania, w Niemczech stało się to dla mnie naturalnym elementem życia i daję z tym radę. Dziękuję za miłe słowa, zdjęcia oddają to, jak się czujemy, kim jesteśmy i co w sobie doceniamy, dlatego czasem też zamieszczam swoje, a nie tylko zdjęcia krajobrazów, kwiatów i architektury. 🙂 Zgadza się, każdemu zdarzają się chwile gorsze i lepsze, najważniejsze, żeby dążyć do równowagi i żeby było częściej bliżej do tych… Czytaj więcej »
No Pani długo kazałaś na siebie czekać))) Życie. Filozofom się nie udało w pełni zdefiniowć, rozkminić po ? dlaczego? i jak? tylko głupiec jest wiecznym optymistą. Czytając te wszystkie rozmowy o emocjach, wiem, że ja to wszystko wiem, ale warto sobie przypomnieć, uświadomić, czasami kliknie pomimo wiedzy, dotrze po przeczytaniu, natomiast bardzo mnie ciekawi, kim jestem? i dlaczego taka jestem?? żeby zrozumieć siebie dla siebie…żeby żyć nadal pełnią i wiedzieć czego potrzebuję, przegonić demony. ściskam.
Wiesz jak To jest, czasem siadasz i chcesz z siebie wyrzucić coś na szybko, ale czujesz opór materii :). A przynajmniej ja tak mam. No i czasem człowiek jest tak zajęty życiem realnym, że na wirtualne naprawdę pozostaje niewiele czasu. I tak też jest dobrze, w tym czasie wiele czytałam, bywałam, jeździłam i zwiedzałam. Może o tym też napiszę, bo zdjęć i przeżyć nazbierałam tego lata naprawdę sporo. Skoro już mi się moje pisanie odblokowało, to teraz właśnie jest na to dobry moment. A co do zgłębiania siebie – to właśnie dziwne, że najciekawsze często pozostaje poza granicami naszego poznania.… Czytaj więcej »
istnieją osoby wiecznie uśmiechnięte, jednak jest to wynik choroby, a nie nieskończonego pasma szczęśliwości wszelakiej.
ale skoro masz wielkie myśli – cóż. czasem trzeba pogadać z kimś inteligentnym, a wybór siebie na rozmówcę wydaje się najbardziej trafnym. nie traci się czasu na dowodzenie tego, co dla myśliciela oczywiste, albo nie podlegające ngocjacjom.
Być wiecznie uśmiechniętą z powodu pewnych wad mózgu jednak bym nie chciała, myślę że to szczęście ma wyjątkowo wysoką cenę. Choć może głównie dla rodziny i bliskich takich osób. Co do mnie – od czasu tych planów dużo wody w rzece upłynęło, pojawiły się kolejne siwe włosy mądrości i dokonały się kolejne kroki na drodze do dojrzałości. Faktycznie lubię rozmawiać z kimś inteligentnym, komu nie trzeba tłumaczyć rzeczy oczywistych, czasem z samą sobą, ale to na dłuższą metę grozi jednak niezłym wyobcowaniem. Preferuję więc równowagę między rozmowami ze sobą i z innymi osobami na poziomie. Na szczęście kilka takich osób… Czytaj więcej »
Pobyć z samą sobą i zajrzeć głeboko w siebie to bardzo ważna czynność. Rzekłabym że to taka higiena dla psychy. Nie staraj się być idealna na blogu i robić idealnych wpisów. To blokuje a my tu potem tęsknimy. Cieszę się że znów jesteś. Lubię do Ciebie zaglądać
Bądź sobą, czyli kiedy boli, należy krzywić się, a kiedy wesoło, trzeba się śmiać, bo takie jest życie. Piszesz pięknie, więc pisz, to cieszy!
Serdeczności zasyłam
Ano jestem sobą, jak każdy z nas mam swoje sposoby i na ból, i na smutki, rzadko się z nimi jednak pokazuję na zewnątrz. A po co się mają cieszyć ci, którzy mi nie życzą dobrze. :))
Cieszę się, że i Ty lubisz do mnie zaglądać! Do następnego wpisu więc 🙂
Higieny psychicznej czasem też trzeba się nauczyć, jeśli nie nabyło się tej umiejętności we właściwym dziecięcym i dojrzewającym czasie. Co też się staram robić. 🙂
Nie będę się blokować, już nie interesuje mnie, kto to czyta, ja i tak mam sprawy, które są tylko moje, ale też rzeczy, którymi chętnie się dzielę. I tego się będę trzymać.
Uściski!!!
Nie tylko jesienny, ale bardzo refleksyjny post. Może odniosłam mylne wrażenie, ale też trochę smutny. Ja na dobrą sprawę nie przepadam za jesienią, bo mnie również nachodzą refleksje nie pesymistyczne, ale też i nie radosne. Jednym słowem trudne do określenia, jak mawiała moja babcia „ni pies ni wydra”. życzę udanych wypadow rowerowych, dużej ilości ciepłej herbaty i ciepłego koca.
Iwonko – no właśnie o tym starałam się napisać, że mimo ogólnego optymizmu i mnie czasem dopada taki refleksyjny nastrój i humorek niekoniecznie dobry. Określenie ni pies ni wydra dobrze to oddaje :). Czasem wiem, co, jak i dlaczego, ale czasem po zastanowieniu muszę to zwalić na czynniki atmosferyczne lub hormonalne :)).
Bardzo Ci dziękuję za życzenia – większość dobrych rzeczy realizuję właśnie tak, jak napisałaś, może tylko jeszcze tej ciepłej herbaty mniej, za to więcej wody lub kawy, ale to drobiazgi.
Tobie też życzę jak najwięcej tych lepszych dni
Pozdrawiam cieplutko!
IW
Cmoknij w tego przeuroczego pychola ode mnie 🙂
Jak już wiesz, u mnie jest podobnie. Czasem trzeba się odciąć, na nic się nie nastawiać i niczego sobie (ani innym) nie obiecywać. Będzie, co ma być, czasem po prostu trzeba się odciąć.
Cmokam i miziam regularnie, bo ten pychol jest ze mną nieprzerwanie już od 11 latek, jak ostatnio policzyłam. 🙂
Odcinanie się czasem jest konieczne, szczególnie nie da rady iść dalej stałym tempem.
Uściski, Tobie tego czego teraz najbardziej potrzebujesz!
Wiesz, mma Cię na oku na bieżąco na innych kanałach, więc się nie przejmuj, sama sobie robię długie przerwy w pisaniu, życie…
Fakt Margo, my się nie tracimy z oczu. 🙂
Myślę, że każdy z nas ma różne potrzeby w zakresie swojej obecności w social mediach, a potrzeba dzielenia się własnym życiem też przechodzi wieczną ewolucję.
Uściski!!!
Dużo, dużo słońca Ci życzę – i na wycieczki rowerowe i w życiu. Pozdrawiam 🙂
Bardzo Ci dziękuję Annette!
Dziś słoneczko ładnie opromienia mi dzień!
Tobie tego samego :))))
IW
Mnie w nieprzychylne pogodowo dni lepiej wstaje się do pracy. Jak jest ładnie, to mi po prostu żal, że muszę ten dzień tam przesiedzieć.
Jesień jest śliczna, zdecydowanie wolę to niż skrajne upały w lipcu.
Ból był jest i będzie. Z przerwami na uśmiech.
Mam sporo racji odnośnie tego powiedzonka „co Cię nie zabije…”. Nigdy nie myślałam o tym w tych kryteriach.
Przyjaźń to jest miłość. Dużo się rozwodziłam o tym na blogu.
Mam wrażenie, że człowiek może być szczęśliwy wyłącznie w pojedynkę. Z przerwami na utulenie w ramionach przyjaciela właśnie. I to wszystko.
No to jesteśmy z innego obozu pogodowego, bo mnie nigdy nie przeszkadza ciepło, gorąco, upał, za to mocno mi przeszkadza zimno, deszcz i plucha. Ani krzty we mnie popularnej obecnie „jesieniary”. Zresztą jest to moim zdaniem sztuczny twór stworzony na potrzeby Instagrama i innych mediów społecznościowych, bo tam się dobrze sprzedaje. Wracając na ziemię, czyli do realnego życia: ból zaczęłam doceniać jako ważny element mojego systemu ostrzegania. Bo jeśli coś za często boli, to chyba nie idę w dobrym kierunku, i raczej dobrze byłoby wprowadzić korektę kursu. Nie chcę już poddawać się jednak dobrowolnie niczemu i nikomu, co głównie zadaje… Czytaj więcej »
Jest coś takiego jak „jesieniara”? Instagramerzy na wszystko nazwę wymyślą. Ja jestem za jesienią od najmłodszych lat, mam to po tacie, który zawsze powtarzał odkąd pamiętam, że lubi deszcz. Wprowadziłam korektę kursu. Planuję nie czuć już bólu. Ale jeszcze muszę z nim pożyć. Szczegóły pojawią się na prywatnym blogu, ale jeszcze nie teraz. W skrócie powiem tak: „Bo przyjaciele mnie w zasadzie nie zawodzą, a w miłości jakoś tych zawodów jest znacznie więcej.” – tego się zamierzam trzymać. Bo teraz „…czynnikiem potężnie destabilizującym nam życie, emocje, a często nawet odbierającym zdrowie.” „Fajnie jest czytać o tym, jak ludziom dobrze ze… Czytaj więcej »