Blog

Koniec wiosennej przeprowadzki

25 kwietnia 2018
Gdyby mi ktoś powiedział ponad rok temu, że przeprowadzę się jeszcze raz w ciągu najbliższych miesięcy, pewnie bym mu nie uwierzyła. A tymczasem właśnie przeniosłam się do prawie ukończonego nowego mieszkania. Od przedwczoraj sprzątam, ścieram kurz, przenoszę, układam, organizuję, planuję i myję. I tak będzie pewnie jeszcze długo, bo wszędzie unoszą się pył i kurz poremontowy.
Ta ostateczna przeprowadzka na Nowe upłynęła mi w zasadzie dość gładko. Z mieszkania, w którym mieszkałam na czas remontu u Przyjaciółki pomogli mi znieść rzeczy moi młodzi sąsiedzi, sami zaproponowali. Wystarczyły więc trzy kursy, w tym dwa z ich pomocą.
Jadąc do mieszkania poprosiłam o pomoc koleżankę, która mieszka w mojej okolicy i po raz kolejny mogłam na Nią liczyć. Chętnie się ze mną zabrała, żeby obejrzeć mieszkanie, a przy okazji wniosła ze mną resztę rzeczy z samochodu.
Po obejrzeniu mieszkania wypiłyśmy z Lilą po herbatce z imbirem i goździkami i poszłyśmy na długi spacer po lesie.
A potem moja Kumpela pomogła mi ubrać kołdry i poduszki w poszewki, a materac w prześcieradło. I jeszcze zrobiła mi zdjęcie na tle nowego łóżka.

Ten las aż się prosi o długie spacery. To jedna z najważniejszych zalet okolicy, w której mieszkam. Spacer bardzo nam się udał.

Od dwóch dni jest też ze mną Mozart.
Pierwsze wrażenia z pobytu – przypomniała sobie bardzo szybko nasz pobyt z ostatnich wakacji tutaj i od razu wiedziała, że wychodziła tu ze mną na balkon i na spacer na dół na smyczy.
Toteż od pierwszego dnia po przeleceniu wszystkich pomieszczeń i zaznaczeniu pyszczkiem terenu, zaczęła wystawać pod balkonem lub pod drzwiami.
A to zdjęcie bukietu, który dostałam dziś od Mamy, kiedy przyjechała obejrzeć mieszkanie pierwszy raz po remoncie.

W przechowaniu i przewożeniu rzeczy pomogła mi też córcia. U niej w piwnicy przez ponad rok trzymałam swój szklany stół, który wczoraj przywiozłyśmy i ustawiłyśmy na środku salonu, tuż przy kuchni. Drugi mały stół mam w bagażniku, nie dałam go rady mimo niewielkich rozmiarów dziś zanieść na górę.

Wszędzie jeszcze pełno różnych rzeczy, do dobrego zorganizowania brakuje mi tu jeszcze kuchni, szafy i wyniesienia reszty rzeczy. Niestety to poczeka. Niektóre z nich są na razie potrzebne do zamontowania kuchni (np. wałki tektury na podłogę do jej osłony podczas montażu).
A teraz z Wami mam ochotę dzielić się tylko przyjemnymi momentami, więc niech będą:
Kawa na tarasie (jakoś ciągle tak nazywam balkon, może dlatego, że jest taki duży):

Kicia podczas pieszczoch na tarasie.
 
Kicia na moich kolanach.

Kicia siedziała sobie dziś dość długo sama na krzesełku tarasowym, przywiązana smyczką.

I jeszcze inne ujęcie kwiatów.

I tym miłym akcentem zakończę dzisiejszy wpis.
Aha. Przyznam szczerze, że teraz wcale a wcale nie chce mi się teraz wracać do Bremerhaven, tutaj jest piękna pogoda, a ja mam jeszcze dużo, dużo do zrobienia. Może uda mi się spędzić w Warszawie kolejną majówkę, to byłby największy prezent dla mnie po tych wszystkich wysiłkach.

Subscribe
Powiadom o
guest
30 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Frau Be

Pościel i wiosenne kwiatki – zabójcze!;)

Frau Be

No bo to JEST najbardziej zachwycające 🙂

Frau Be

Podstawowym kryterium przy wyborze kwiatków i pościeli była niedepresyjność. Brązy i szarości mnie przygnębiają. Nie załapałaś się, bo nie zaliczam Cie do wystroju mieszkania 🙂 Gdybym uważała Cię za przedmiot, to też byś się załapała 🙂

Iwona Zmyslona

Droga Imienniczko życzę Wam wielu wspaniałych dni, miesięcy i lat w tym Twoim polskim gniazdku.

anabell

Co do stołu ze szklanym blatem- miałam, pozbyłam się. Primo – no właśnie, rączęta marzną, secundo- ciągle musiałam go pucować,a robotna do sprzątania to ja nie jestem.Pewna moja znajoma zakupiła stół z b. grubym, szklanym blatem.Niestety bydlę waży chyba tonę i jest nieprzesuwalny- bo za ciężki a poza tym ten blat tylko spoczywa, niczym nie przykręcony, na tych nogach- też ciężkich, masywnych. Był przeceniony, a ona zapłaciła za niego 900 euro, co ponoć było ceną okazyjną.
Jeszcze trochę a będziesz świętowała koniec wszystkich robót.
Serdeczności;)

Ken.G

Jaką błogość widzę na tym zdjęciu, gdzie kicia leży rozłożona na Twoich kolanach 🙂 Wszystkie zdjęcia mi się podobają (wiadomo czemu), ale najbardziej jednak oko mi ciągnie do zielonego. Po takim lesie to bym łaziła, oj łaziła 😉

Iwona A.

Ale Iwonaaaaa! Nie obawiasz sie, ze jak sie kicia zerwie to z balkonu wyskoczy razem z tym krzeselkiem plastikowym lekkim?

marigold

Nie ma to jak duze wygodne lozko i swieza posciel.
Taka lokalizacja mieszkania ze w poblizu las to marzenie, wtedy wlasny ogrod niepotrzebny, bo masz piekny las.

Ania O.

Też swój balkon nazywam tarasem, bo nigdy takiego dużego nie miałam.
Ładnie jest u Ciebie 🙂

Ania O.

Mój "taras" ma jedną ogromną wadę, od wiosny do jesieni zaczynają tam panować warunki z innej planety, tej bliższej słońca. To duży problem, bo zdechły mi tam skalniaki, eszewerie, a kilka dni temu zabrałam stamtąd kaktusa, którego poparzyło i wilczomlecz, który mimo podlewania, zaczął więdnąć na słońcu. Tam nic nie może stać.

Krystyna Bożenna Borawska

Aż ci zazdroszczę ,że jesteś wreszcie na swoim, głaski dla Mozarta 🙂

Annette ;-)

Takie łóżka są świetne, ale założyć prześcieradło na materac już nie jest tak fajnie. Ładna pościel 🙂

MARZENA BARTOSZ

Fajne zdjęcia

Margarithes

Świetne łóżko, lubię wysokie 🙂

iwona

Sypialnia, a zwłaszcza łózko bardzo mi się podoba. No i zrelaksowana właścicielka. Ale skoro jest już Mozart, to rozumiem, że jesteś u siebie. Ciekawi mnie w jakiej dzielnicy mieszkasz, co to za las?

Czarny(w)Pieprz

Ach, zamarzyło mi się skoczyć pod kołdrę i wyciągnąć się wygodnie na łóżku:-) mOZART BARDZO ELEGANCKA, JAK ZWYKLE:-)

Basia

Bardzo dobrze dobralas sie kolorystycznie do lozka 🙂 A lozko swietne, takie lubie!
Kubek do kawy musze sobie taki jak twoj kupic, bo mam wrazenie, ze kawa z niego chyba lepiej smakuje?

maja

Piekna posciel, moje kolory, moge prosic o namiary :). A koteczke mam identyczna, ma takie samo umaszczenie, ma 10 miesiecy, rok temu kotka obca okocila sie u nas na dzialce, odchowala, zostawila w wieku 8 tygodni i poszla sobie, a moja Lalunia zostala, jest juz wykastrowana i zachowuje sie jak pies, chodzi przy nodze i reaguje na gwizdanie, ciagle kogos z nas pilnuje przy roznych pracach :). Szkoda, ze nie mozna tutaj zdjec wstawiac to bym Ci pokazala jaka moja podobna do Twojej.

30
0
Would love your thoughts, please comment.x