Od Białowieży dzieli tę wioskę prawie 100 km. Pewnie nie zgadniecie, gdzie tego dnia zawiodły nas nasze koła, więc napiszę od razu. Naszym kolejnym celem wyprawy na wschodnich rubieżach są Kruszyniany, a szczególnie zapamiętana przeze mnie sprzed ok. 15 lat wioska tatarska i tutejszy meczet.
Na początek pokażę Wam najbardziej znany zabytek z Kruszynian, czyli tutejszy drewniany meczet. Budowla pochodzi z osiemnastego wieku. Malutki w środku, przedstawia jednak wielką wartość kulturalną i zabytkową.
W Kruszynianach żyją obok siebie muzułmanie, katolicy i prawosławni. Tatarzy już od 300 lat zamieszkują Podlasie.
Po tutejszym meczecie oprowadza tak jak wcześniej, tak i teraz przewodnik Dżemil Gembicki.
Najstarszy w Polsce muzułmański meczet drewniany z XVIII w. Po kliknięciu w obrazek – powiększy się. |
Pamiętam trochę z ówczesnych opowiadań, że obecnie w Kruszynianach żyją jeszcze 4 rodziny Tatarów. Wcześniej społeczność liczyła 300 osób, ale wiele opuściło wioskę za pracą. Ale nawet ci Tatarzy, którzy mieszkają w mieście, są nadal członkami gminy i uczestniczą w modlitwach w meczecie.
Główne wejście, w przedsionku przed wejściem do środka trzeba zdjąć buty |
Ten trakt wysypany żwirem prowadzi z meczetu do wioski |
Mama rezygnuje ze zwiedzania meczetu, zamiast tego idziemy popatrzeć, co kryje się za nim, tam za lasem.
A za lasem mieści się jeden z trzech muzułmańskich cmentarzy w Polsce.
Miejsce historyczne i ważne dla tutejszych muzułmanów. Najstarszy nagrobny kamień pochodzi z 1699 r.
Warto przez chwilę zatrzymać się i popatrzeć na mogiły, mam wrażenie, że ich obecny styl miesza się ze stylem polskim.
Wcześniejsze nagrobki to proste kamienie, czasem jeszcze widać wyryte na nich napisy.
Tutaj widać zetknięcie tradycji z nowoczesnością pochówków.
Stary grób to otoczony kamieniami wzgórek.
Nowy to poważny grobowiec wykonany z granitu.
Stare groby stoją tuż obok z nowoczesnymi.
Tych granitowych grobów jest w ogóle sporo. Od dość prostych i skromnych po naprawdę duże i na bogato.
Charakterystyczną cechą większości tutejszych grobów jest napis o zmarłym umieszczony z tyłu pionowego kamienia nagrobnego, czyli jakby za głową.
Często umieszcza się tu również ten element ozdobny, jeśli to napis, to niestety nie czytam.
Nazwiska brzmią według mnie dość polsko.
Czasem dopiero przeczytanie imienia i nagle zauważony brak krzyża powodują chwilę zastanowienia.
Cmentarz nadal jest użytkowany, chociaż jest spora część kamieni jest już mocno przysypana ziemią…
Niektóre kamienie opierają się jeszcze o drzewa, ale widać, że ich rodzin od dawna już tu nie ma, żeby ktoś się nimi zajął.
Cmentarz jest spory, skłania do zadumy i spokoju.
Mama odnajduje tu wiele znanych sobie nazwisk, w tym nazwiska znajomych.
Kilka faktów i uwag praktycznych
Kruszyniany jest wioską w woj. podlaskim, powiat sokólski, gm. Krynka. Jeśli nie wybierzesz się tam specjalnie, wiedząc czego szukasz, raczej nie trafisz na to miejsce „po drodze”.
Do Kruszynian wiedzie długa droga, ostatni jej odcinek to droga ubita, aczkolwiek bardzo niewygodna do pokonania, rozjeżdżona przez ciężarówki i miejscowe terenówki, zniszczona od warunków pogodowych. I tą drogą, na którą skręca się tuż przed białoruską granicą, trzeba przejechać ok. 8 km. Da się zrobić, ale tempo nie powala. Jedziesz maksymalnie 10-20 km/h i zastanawiasz się, czy wytrzyma podwozie i amortyzatory twojego samochodu. A dojeżdżając na miejsce już planujesz wizytę na myjni po powrocie :).
Ale warto odwiedzić to miejsce chociaż raz, nawet jeśli nic nie wiąże nas z tą kulturą.
Choćby po to, żeby zobaczyć, jak sobie radzi taka maleńka gmina w otoczeniu lasów i pól.
Jak się okazuje, od czasu moich ostatnich odwiedzin miasteczko rozwinęło się i bardzo zmieniło.
Wtedy odwiedzaliśmy Tatarów w wiosce tatarskiej, mieszkali jeszcze i przyrządzali posiłki w prawdziwych namiotach!
O takich, jak na tym zdjęciu z pobliskiego Muzeum.
Widocznie jednak ich jedzenie przekonało turystów, bo teraz zjeść w Kruszynianach można w Jurcie Tatarskiej, sporym zajeździe z pełną infrastrukturą, uprzejmymi kelnerami ubranymi w stroje nieco regionalne i podającymi miejscowe przysmaki, nadal tak samo pyszne, jak te przed laty.
Każdy gość dostaje podstawkę z dziejami Jurty Tatarskiej. I dość szybko ciepły, świeżo przyrządzony, pyszny posiłek.
Zapamiętanie nazw potraw było dla mnie prawdziwym wyzwaniem, bo oryginalne nazwy z niczym mi się nie kojarzą.
Jedna potrawa nazywała się na pewno Pierekaczewnik, a druga Zur Belysz |
To powyżej to ciasto z zapieczonymi w środku warzywami i mięsem.
Druga potrawa to było mięso zapiekane w naczyniu żaroodpornym w piecu w sosie z pomidorów z płatami sera. Podane bardzo gorące i pyszne.
Na koniec wypiłam aromatyczną kawę z ziołami.
Jurtę Tatarską i jednocześnie gospodarstwo agroturystyczne prowadzi nadal Dżenetta Bogdanowicz z rodziną. Pamiętam ją sprzed lat. Chociaż teraz jest już tylko na prospekcie, a jedzenie podają kelnerzy.
Sala w stylu orientalnym, na ścianie rozwieszone typowe tatarskie czapki ozdobne.
Mieszczą się tam też napisy w języku, którego ni w ząb nie umiem odczytać.
Wychodząc z Tatarskiej Jurty naprzeciwko mamy Muzeum Kultury Tatarskiej, otwarte dla zwiedzających.
Można tam obejrzeć stroje tatarskie, strój imama, różne wydania Koranu i innych pism np. do nauczania arabskiego …
oraz … konia.
Kompleks jest bardzo nowoczesny, musiał powstać dosłownie w ostatnich latach.
Dla mnie o wiele ciekawsze były same budynki we wsi.
Tabliczka na drugim głosi: Uwaga dobry pies, … ale ma słabe nerwy.
Na tym słupie stojącym przed Jurtą można przeczytać, jak daleko jesteśmy od: Mińska, Poznania, Wilna, Ułan Bator, Antarktydy, Bieguna Północnego i granicy państwa itd.
I na tym kończymy zwiedzanie wioski tatarskiej.
W drodze powrotnej na polach widzimy mnóstwo zwierząt hodowlanych: kóz, owiec, gęsi.
Doczytuję, że Tatarzy w 1672 roku przeszli na stronę turecką. Powodem był brak wypłaty żołdu. Jednak wrócili i otrzymali amnestię. W tamtym czasie do Kruszynian przybyło 45 tatarskich rodzin. Jako że byli to głównie mężczyźni, pożenili się z miejscowymi kobietami, które przeszły na islam.
Bogactwo polskich nazwisk na nagrobkach tłumaczy przydzielenie wielu Tatarom szlacheckich nazwisk.
Jednak imiona, nazwiska i przydomki mieszają się w tej wiosce jak w tyglu, są polskie, tureckie i arabskie.
*Więcej informacji historycznych znajdziecie w internetach. Na przykład w tym artykule o Kruszynianach TU.
To jest jedno z tych miejsc, do których od lat się wybieram, a wciąż nie dotarłam. Tym bardziej dzięki za wycieczkę:), może w końcu i mnie sie uda:)
Cieszę się w takim razie, że Cię oprowadziłam 🙂
Świetne są te Twoje wpisy o Podlasiu.
Wg nich można je zwiedzać.
Jak przewodnik 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Tym razem się do zwiedzania przygotowałam, a i tak przez te wszystkie przeciwności nie wszystko zwiedziłam. No trudno, w końcu mogę pojechać jeszcze kiedyś :).
Mam uprawnienia pilota wycieczek, tyle że nie mam czasu na pracę w tym zawodzie. Kto wie, jak mi się inne rzeczy znudzą, to może do niego wrócę :).
Dla mnie stanowczo za daleko i zupelnie nie po drodze. 🙁
Napisałam, że to nigdzie nie jest po drodze, że trzeba się specjalnie wybrać. Ale moim zdaniem choć raz warto. 🙂
Bardzo ciekawe, az dziw bierze, ze takie miejsca sa w POolsce 🙂
Właśnie dlatego, że jest to bardzo mało znane, uznałam, że warto pokazać Mojemu, a potem Mamie i oczywiście Wam. 🙂
Gdyby znudziło Ci się obecne zajęcie lub przestało być intratne,to posadę przewodnika masz niczym nie wyjętą. Piękne zdjęcia, ciekawa opowieść. Gratuluję i dziękuję za lekcje geografii, historii i kultury. Pozdrawiam.
Pociąga mnie to, pewnie dlatego kiedyś zrobiłam uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych z j. niem. i ros. 🙂
Więc jeśli na starość nie zostanę opiekunką zwierząt domowych, to nie wykluczam, że sobie jeszcze pojeżdżę. 🙂
Oj, wiele dobrego słyszałam o Kruszynianach, ale nigdy tam nie dotarłam, więc teraz czytam i oglądam z wielką wdzięcznością wobec Ciebie.
Bardzo mi miło, że mogłam być Twoim przewodnikiem :))
To miejsce jest tak bardzo na uboczu, ale może właśnie dlatego przetrwało w ciszy i spokoju tyle lat. Wybieram się i bardzo żałuję, że dwa lata temu, jadąc dosłownie na dwie godziny do Siemiatycz, nie zaplanowałam tego lepiej i nie zostałam dłużej. Ale to był kompletny spontan, nie było czasu na nic poza kupieniem biletów na pociąg i zorganizowaniem transportu z Warszawy na Podlasie i z powrotem. Ale może jeszcze kiedyś pojawię się w tamtym krańcu Polski. Chciałabym, bardzo…
Jestem pewna, że bardzo, bardzo chcesz jak również tego, że taka wytrawna podróżniczka jak Ty zrobi wszystko, żeby odwiedzić Kruszyniany. A dojazd trzeba mieć zapewniony, bo nie wiem jak inaczej tam dotrzeć, niż własnym transportem albo autokarem wycieczkowym. Są i miejsca noclegowe, warto pytać, warto odwiedzić zjeść tatarskich potraw, pochodzić jeszcze dalej niż ja. My miałyśmy w sumie tylko kilka godzin. 🙂
Iwonko dziękuję za przepiękną wycieczkę po tatarskich i żydowskich włościach. Nawet szczerze nie wiedziałam, że w Polsce są takie dziedzictwa.
Może będzie to pretekst dla nas na kolejną wycieczkę.
pozdrawiam
Myślę, że mało kto w Polsce wie, że mamy swoich Tatarów 🙂
Pozdrowienia, a wycieczka na pewno będzie ciekawa!
Taki malutki muzulmanski meczet bardzo mi sie podoba.
Takie ciekawe miejsce w Polsce zadziwilo mnie.
Meczet faktycznie jest niezwykły, a i zwiedzający otrzymają rzetelną wiedzę od przewodnika!
Cieszę się, że pokazałam Ci ciekawe miejsce 🙂
Piękna nasza Polska cała – ciekawa i egzotyczna.
Jak widać nie trzeba jechać tak daleko, aby poznać tyle innych kultur, wystarczy trochę oddalić się od domu 🙂
Meczet piękny – na zdjęciu wygląda, jakby stał w parku miniatur.
Masz rację, faktycznie wygląda jak z parku miniatur! 🙂
Klik dobry:)
Takim ciastem z zapieczonymi w środku warzywami i mięsem zajadałam się na Krymie u Tatarów. Potem próbowałam robić w domu, ale mi nie wyszło takie dobre i zniechęciłam się.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak widać kuchnia tatarska wszędzie serwuje podobne potrawy, ale też nie jestem pewna, czy udałoby mi się ten wyczyn powtórzyć 🙂
pozdrawiam również serdecznie!
Byliśmy tam rok temu w czasie urlopu podlaskiego. Jechaliśmy rowerami z Poczopka.
Bardzo miło wspominam dzień w Kruszynianach i pamiętam doskonałe jedzenie w Jurcie 🙂
Dziękuję za przywołanie wspomnień :*