Wracałam ostatnio z PL do DE i jak zwykle zatrzymałam się w Restauracji Nevada Poźrzadło. To takie nasze kultowe miejsce. Nieważne, ile razy jeszcze będą jeździć na trasie A2, zawsze mnie tam ciągnie i zawsze zbaczam ok. 23 km z trasy, żeby to właśnie tam zjeść i zatankować na pobliskiej stacji. Jedzenie mają pyszne i w przyzwoitych cenach, podawane szybko i zawsze znajdzie się miejsce do siedzenia.
A sama knajpa powstała jeszcze zanim zbudowano Autostradę A2 do samej granicy, tak więc znajdowała się na trasie wszystkich przejazdów wschód-zachód. Najpierw zatrzymywali się tam głównie kierowcy ciężarówek, co jak wiadomo najlepiej świadczy o tego typu miejscówkach. Na miejscu jest nawet hotel, jeśli ktoś potrzebuje się przespać w trakcie trasy. I stacja benzynowa przyrośnięta praktycznie do restauracji. Chociaż ja tankuję najczęściej na pobliskim Orlenie, bo mają lepszą kawę :).
Przed chwilą znalazłam dla Was to miejsce w googlach, bo to trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć moją reakcję.
No więc było tak. Siedzę sobie spokojnie nad świeżo zamówionym kotletem schabowym z sałatkami, auto mam jak zwykle zaparkowane przed oknem. Sytuacja taka, że tego dnia prawie nie było ruchu, mało aut w trasie, więc tym bardziej w knajpie. Może ze trzy stoliki zajęte na pięździesiąt. Na parkingu puściusieńko! Aż miło się jechało, taki spokojny dzień brak deszczu, suchusieńko i tylko owady z przedniej szyby trzeba było regularnie zmywać.
Aż tu nagle tuż przed moim oknem podjeżdża bus. I parkuje obok mojego auta.
Ale nie że parkuje równolegle, co w zasadzie byłoby najbardziej logicznym rozwiązaniem. Bus parkuje z fantazją: czyli na skos tak, że swoim tyłem zastawia mi praktycznie z jednej strony wyjazd (czyżby na codzień jeździł BMB, nie wiem, ale być może). W tym czasie z drugiej strony, czyli po lewej od mojego patrząc z przodu było już zaparkowało inne auto osobowe. Bus robi więc sztuczny tłok. Zaczyna mi się podnosić ciśnienie i to bez kawy.
A tymczasem na parkinku oprócz naszych trzech samochodów i podjeżdżających co jakiś czas samochodów na stację benzynową stoi może ze trzy samochody z drugiej strony! W tym miejscu na spokojnie i z dużymi przerwami zwykle może zaparkować do 6 aut, bo potem jest już stacja benzynowa.
Ale nic. Bus stoi tak sobie jakieś dziesięć minut, panowie wychodzili na papieroska, albo się przejść, ale kierowca cały czas był w pobliżu, więc pomyślałam, że na szybki postój i że zaraz odjedzie. Ale nie. Po tych dziesięciu minutach wszyscy się zebrali i wchodzą tuż przede mną (siedziałam przy drugim lub trzecim stolikiem od wejścia) do knajpy.
W tym momencie nie wytrzymałam. Wstałam, podeszłam do panów i spytałam zwracając się bezpośrednio do zainteresowanego:
– czy to Pan jest kierowcą tego busa?
– Tak. – Odpowiedział mi.
– A pan chce zdobyć laur za najbardziej **ujowe parkowanie? Bo inaczej trudno mi sobie wyobrazić cel takiego stylu parkowania.
– Ale pani to na ostro.
– No pan też na ostro zaparkował.
– Ale tu przecież można wyjechać.
– No proszę pana, ja wyjadę, ale naprawdę???? Na całym parkingu nie było innego miejsca??? I powiodłam oczami po tej pustce za oknami knajpy. Ja mogę oczywiście wrzucić to na media społecznościowe, będzie się z czego pośmiać, ale naprawdę???
W tym momencie pan kierowca się sfochował i stwierdził.
– No to teraz mi pani popsuła apetyt.
– No pani mi też popsuł przyjemność z mojego kotleta, jak na to musiałam patrzeć.
– No dobrze, to ja już przestawię… Wyrwało się z piersi kierowcy z westchnieniem i fochem wyższego rzędu.
– Dziękuję. – rzuciłam od niechcenia wracając z powrotem na swoje miejsce.
Kotlet wprawdzie niemal stanął mi w gardle po tej wymianie zdań, ale dokończyłam spokojnie i kiedy wychodziłam za kilka minut, mogłam wyjechać już bez manewrów specjalnych z mojego miejsca.
A tak wygląda to moje kultowe miejsce: zdjęcia to zrzuty z map google. Po tej stronie zawsze są miejsca…
A tu po prawej stronie widać jeszcze więcej miejsca.
Tam po prawej na całej długości też można parkować!
Na szczęście panowie nie byli agresywni, ani niegrzeczni. W sumie problem mieli tylko z myśleniem.
Dlatego nie sfotografowałam busa ani nie pokażę, kto taki sprytny.
Ale taki przerywnik budzi człowieka na dobre i zapewnia podniesienie ciśnienia na dłużej. Mnie wystarczyło do pokonania reszty trasy w Niemczech, czyli ok. 450 km do celu.
* Zdjęcie tytułowe stąd
Cześć, oh jak ja Ciebie rozumiem! Ty się już chyba przestawiłaś na inną (wyższą) kulturę jazdy. Ja niedawno miałam okazję popatrzeć na coś podobnego, czyli brak „pomyślunku”, a właściwie podciągnęłabym to pod czynności karalne. Otóż: zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej , w Niemczech, zatankować. Ja weszłam do środka po coś słodkiego. Płacąc usłyszałam jakiś radosny szczebiot na zewnątrz, bo automatyczne drzwi otwierały się i zamykały bardzo często, stała przed drzwiami grupka kobiet. Kasjerka zamarła, powiedziała do kogoś : „Przyjdź szybko, Polacy przyjechali, trzeba im coś powiedzieć”. Spojrzałam w kierunku grupy- Iwona, WSZYSTKIE panie paliły papierosy i zanosiły się śmiechem, bo… Czytaj więcej »
Twoja historia ze stacją benzynową to co najmniej równie beznadziejny przykład bezmyślności. Że też się na to nie szczepi! Współczuję, też się w takich momentach wstydzę za tzw. swoich i kiedy nie muszę, to się nie odzywam. Na ten moment chyba nawet nie zaproponowałabym pomocy na stacji, bo prawie zawsze z obcymi ziomkami bywają jakieś przechery. Na szczęście nie jest tak zawsze i w sumie w trasie obecnie wręcz wyżej oceniałam uprzejmość podczas jazdy polskich kierowców, bo jak się niemiecki buc wcisnął na lewy pas, to nim jechał przez kolejne 50 km, mimo że nie jechał za szybko i zbyt… Czytaj więcej »
japierniczę przeczytałam i te historię i nie wiem co napisać. Oraz mam przekonanie, że to byli polscy wyznawcy jarosława. w tym momencie trzeba dzwonić po policje i walic mandaty w ero, GRUBE.
a parkowanie hmmmm noż zapewne musiał podjechać pode same drzwi…i mnie też takie typy wkurzaja. W tym samym stylu jest kozak, który depcze mi po pietach podczas jazdy.
Uściski
Ano niestety nadal często nadziewam się na naszych ziomków, za których muszę się wstydzić :((( co napawa mnie smutkiem i wkurza za każdym razem.
Kozaków takich najchętniej puszczam lewym, ale nie zawsze da się.
Wszędzie się na takich trafia, ale jakoś tak cierpi dusza ambasadora własnego kraju, kiedy się natrafia na nich przy granicy albo w moim nowym kraju.
Nie wiem, czy by ktoś mu dał mandat, bo jakoś tam z wielką gimnastyką dałoby się stamtąd wydostać, co nie zmienia faktu, że w mojej ocenie takim należałoby odbierać prawko i wysyłać na powtórkę egzaminu z jazdy ze szczególnym uwzględnieniem parkowania!
ja piszę nie tylko o parkowaniu o tych mandatach ale paleniu też !! ogólnie zachowaniu zabronionym.
Kozaków na tylnym zderzaku odganiam chlapiąc płynem ze spryskiwaczy :-)) powiem ci jest efekt, polecam.
Tak, wiem, napisałaś też, że odnosisz się i do historii Eli.
O paleniu to oddzielna historia, od zawsze palacze w grupie mają o sobie znacznie lepsze zdanie, niż reszta świata, są jeszcze palacze na przystankach i niektórzy myślą nawet, że w autobusie przecież mogą sobie jarać e-papieroska… Neverending story!
Ludzie ci bywają nad wyraz bezczelni i nie liczący się w ogóle z dobrem i zdrowiem innych.
A patent z płynem do spryskiwaczy wypróbuję, dzięki :)))
Dla mnie ta historia z ludźmi palącymi na stacji benzynowej jest szokująca, bo NIGDY nie widziałem żadnej osoby, która by paliła papierosa w takim miejscu. Zresztą palenie coraz bardziej wychodzi z mody, a już od dziesiątek lat nie widziałem, aby ktokolwiek palił w środku budynków czy np. w samolocie. Niestety na ulicach nadal się pali, a do tego coraz powszechniejszy stał się zapach marihuany.
Osób palących na stacji benzynowej ja też faktycznie jeszcze nigdy nie widziałam na żywo. Zapach marichuany prześladuje mnie natomiast coraz częściej na ulicach, a czasem i w sklepie, czy nawet w niektórych ośrodkach edukacyjnych…
Wiesz co? Może innym razem ten kierowca się zastanowi i zaparkuje tak, by nikogo nie zablokować. Trochę wyobraźni nikomu nie zaszkodzi. Popieram! 👍
Taką mam nadzieję, że może ta sytuacja i to, że się głośno sprzeciwiłam następnym razem skłoni go do zastanowienia zanim znów odwali taki numer, za który ktoś go może publicznie obsobaczyć!
My też mamy takie anegdoty z parkowaniem, a bmw parkujące pod polskim sklepem na dwóch miejscach lub na ukos, to standrad.
Dzielna jesteś!
Czyli nie przesadzam, myślę, że tę markę kupują ludzie o szczególnych cechach charakteru już z góry, a potem samochód jeszcze bardziej ich psuje xD
Kochana, szkoda Twojego kotleta, ale powiem Ci, że często obserwujemy podobne obrazki, niektórzy chyba ćwiczą…tylko nie wiem co, nic tylko pałą w łeb walić!
No powiem Ci, że we mnie takie akcje też zawsze wywołują odruch walenia pałą w łeb. Jedyny problem, że potem ścigają nie tego co trzeba. 🙂
Na pewno na co dzień nie jeździł BMW. Gdyby jeździł, to po przestawieniu zablokowałby Cię na amen – te typy tak mają. Chociaż, nie wszyscy – nie dalej jak wczoraj widziałem BMW, zjeżdżające z ronda, które MIGAŁO KIERUNKOWSKAZEM! I to prawym, prawidłowo przy zjeździe! Niesamowite… Aż się zatrzymałem, bo wzruszenie nie pozwalało mi jechać dalej. Normalnie, łzy mnie poszli, jak mawiał Edzio. Czyli jednak udało się założyć kierunkowskazy do BMW…
O matulu! Nitager, wzruszyłam się na maksa czytając Twój komentarz! Naprawdę?! I nie sfilmowałeś? To przecież jakaś anomalia absolutna!!!
Też bym się popłakała z wrażenia!
I to jeszcze dopłacił za wyposażenie dodatkowe, niesamowity!
BMW to stan umysłu. Zauważyłam, że niektóre Audi też.
No to miałaś nieciekawą przygodę. I dobrze, że człowiek nie próbował przyświrować, niektórzy są złośliwi.
W Niemczech najgorzej zachowują się na drogach BMW, na drugim miejscu Mercedes, na trzecim Audi, chociaż te najrzadziej. A że BMW to stan umysłu mogę tylko potwierdzić. Mój ostatni ex jeździł bmw – tak na marginesie. Taaaaa, to siedzenie komuś na zderzaku, bo on musi przejechać włączało mu się nawet, kiedy prowadził mój samochód. Okropność! I nic nie dawały prośby, żeby zwolnił i zrobił odstęp, bo jako pasażer się boję i nie chcę tak jechać ani tak ryzykować i że niech jak już musi, to niech jeździ tak swoim i to najlepiej sam. Ufff. Dobrze, że jednak zostałam solo z… Czytaj więcej »
Zawsze byłam ciekawa, czy gdybym nagle miała BMW, to by mi się zmienił charakter. 😆
Myślę, że to działa odwrotnie, najpierw zmienia ci się charakter i wtedy właśnie wpadasz na pomysł kupienia BMW. Chociaż i wśród tych kierowców są całkiem w porzo i grupa świrów :)))
Na razie znam trzech kierowców BMW, których bardzo lubię, ale nie wiem jak prowadzą, bo nigdy z nimi nie jeździłam nigdzie.
Osobiście znałam jednego, wspomnianego. Dopóki z nim nie jeździłam, zachowywał się bardzo spokojnie, nie wpadłabyś na to, w jaki szał potrafi wpaść i jak nieodpowiedzialnie zachowywać się za kierownicą. Więc można się bardzo zdziwić.
Brzmi to prawdopodobnie.
Nigdy nie posiadałem BMW, Mercedesa czy też Audi i generalnie nie mam żadnych uprzedzeń do kierowców powyższych marek, ale muszę przyznać, że niektórzy właściciele BMW jeżdżą brawurowo. Osobiście moje podejście do samochodów jest bardziej praktyczne i nigdy nie zamierzałem kupić BMW lub Mercedesa, ale gdybym w jakiś sposób stał się ich posiadaczem, jestem pewny, iż moja technika jazdy nie zmieniłaby się. Co do Audi… dosłownie kilka dni temu oglądałem film o facecie, który nie uznawał innych samochodów poza Saab. Gdy jeden z jego znajomych kupił Audi, usłyszał od niego następujący komplement: „Cztery zera na przodzie i jedno za kierownicą!” A… Czytaj więcej »
Dla mnie marka też nie jest wyznacznikiem oceny kierowcy, ale faktycznie są pewne wspólne cechy dla wielu kierowców BMW :), chociaż akurat we wpisie rzeczony Pan jeździł busem, marki nawet nie sprawdzałam :))). Za to zdjęcie lubię, bo oddaje dość powszechne zjawisko :)) Ostatnio w Warszawie ktoś mi podobnie zaparkował przede mną. Mam zdjęcie, może wstawię przy okazji po usunięciu widocznej rejestracji. Ten gość od Saaba to już niezdrowa przesada przywiązania do marki, bo niech sobie będzie przywiązany, ale posyłanie epitetów do kierowców innych marek to już objaw braku wychowania i tyle :). Pewnie, że solo i z kotkiem jest… Czytaj więcej »
Takie sytuacje są nagminne, a większość „mądrych” odpowiada od razu atakując. Zero wyobraźni, zero użytkowania mózgu i serio często myślę: kto mu dał prawo jazdy?
Dobrego nowego tygodnia piękna kobietko!
Masz rację, większość takich gości jako pierwsze atakuje, bo musi jakoś obronić swoje idiotyczne zachowanie.
Też się zastanawiam nad tym, kto mu dał prawo jazdy.
Bardzo Ci dziękuję Kochana Joanno :)))
Miesiąc temu, będąc na Florydzie, zatrzymaliśmy się na parkingu przy „shopping mall” i moja partnerka zaparkowała samochód idealnie w taki sposób, jak obrazuje to zdjęcie z „BMW” (tyle że w naszym przypadku była to skromna Toyota RAV4). Od razu wysłałem jej to zdjęcie-jest super! Ale jeszcze o parkowaniu mówiąc: na moim parkingu zmieściłoby się od biedy i 8 samochodów, ale normalnie zaparkowanie 4, przy pewnej dozie wyobraźni (i inteligencji) nie powinno sprawiać żadnych problemów. Od czasu do czasu jednak ktoś potrafi tak umiejętnie zaparkować JEDEN samochód, że ŻADNE dodatkowe samochody nie są w stanie nie tylko tam zaparkować, ale nawet… Czytaj więcej »
Parking na 8 samochodów nie jest duży, ale faktycznie da się tam ustawić te osiem, o ile każdy z kierowców parkuje z wyobraźnią i z myślą o pozostałych. Ja to nawet mam włączonego takiego wewnętrznego krytyka, którego się pytam, czy dobrze zaparkowałam :))). Chyba jednak większość obywateli patrzy pod tym względem dość egoistycznie byle dla własnych czterech kółek było dobrze. Czasem jednak w parkingach z bardzo wąskimi miejscami specjalnie niektórzy parkują na dwóch miejscach, żeby im ktoś obok nie miał szans wjechać. Mnie niestety też się w takich miejscach zdarzają przycierki np. zderzaka, gdzie sprawca zawsze jest nieznany. Może Twoja… Czytaj więcej »
Podeszłabym do pana, gdy już by zaczął konsumować i wtedy poprosiłabym o przestawienie auta 🙂 Pozdrawiam 🙂
Jakbym miała ochotę się trochę pokłócić, to bym tak właśnie zrobiła, ale ja wolałam stamtąd jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem odjechać :)))