Blog

Napawam się, powoli wracam

29 marca 2019

Jeszcze sobie majtam jedną luźną nogą na urlopie, a na przemian drugą kreślę melancholijne zawijasy.
Prawie nie zauważyłam, że w międzyczasie nastała wiosna, mimo długiego spaceru tego dnia po lesie. Ale jeśli moim codziennym rytuałem stały się te codzienne spacery, to gdzie tu zrobić rozróżnienie pomiędzy spacerem wiosennym, a codziennym. Chyba zlewają mi się w jedno.
Nieuczesane myśli na jako takim luzie podprowadzają mi nieco energii życiowej, ale też pozwalają oddalić się na płynnych falach przeróżnych przyjemnych lub też po prostu wszystkich możliwych fantazji.
Moja racjonalna część wykonała prawie cały plan w tych ostatnich dniach: zawiesiła siatkę na balkonie, uzupełniła meble w tak zwanym gabinecie, załatwia różne konieczne z ekonomicznego punktu widzenia sprawy.
Moja muzyczna część duszy za to odpływa, szukając przeróżnych natchnień we wszystkich gatunkach muzycznych.
Czekam lata, nie mając jeszcze planu, chociaż zbieram się na odwagę do tego planowania.
Tym razem w moim mieście cieszę się ludźmi, pogodą, uroczymi uliczkami podczas spacerów, nocnym dialogiem i dziennym – tym z samą sobą. Chwilowo poruszam się na poziomie, na którym nie pozwalałam sobie być od bardzo dawna. Jak to fajnie wejść z tego wymuszonego latami niemal wyłącznie racjonalnego poziomu na schody, a nawet wyżej, spoglądać na coraz więcej widocznych połaci z dystansu ptaków, podfruwać, obserwować, słuchać, malować myślowe piruety z poziomu wyższych lotów.
Oraz na wpół racjonalnie na wpół przytomnie zapewnić sobie strawę duchową na kolejne tygodnie, czyli stertę książek i na razie dwa filmy. Zaprzyjaźniać się z powrotem z niedawno odkurzonymi kilkoma piętrami we własnych myślach, nie odwiedzanymi przez ostatnie lata. Odkrywać radość z przebywania na tych piętrach, wypicia wirtualnej kawy z poziomu drona.
Wsłuchiwać się i wczytywać w ludzkie historie, w stanie przyjemnego zawieszenia, który mówi: NIC NIE MUSZĘ.
Pozwalam sobie na przyjemności, sprawiam drobne radości, stwarzam to życie, które mi przez lata uciekało, a które teraz umiem namalować kilkoma zdecydowanymi pociągnięciami pędzla i szpachelką ustawić w dobrej kompozycji. Szukam nowych wyzwań, ale też nic na siłę. Przymierzam się do pewnych aktywności, ale jeszcze nie wiem, w którą stronę podążę.

Park Skaryszewski, Warszawa

Park Skaryszewski, Warszawa

Pozostaję w coraz większym kontakcie z samą sobą.
Robię soki w wyciskarce, napawam się lasem, niebem i powietrzem. Wiem, że ten stan oderwania niedługo się zakończy, bo nie da się tak funkcjonować na dłuższą metę. Ale jeszcze chwilę, jeszcze moment sobie polatam.
Żeby dobrze wylądować, trzeba mieć przygotowane lądowisko, moje już jest całkiem dobrze urządzone, utwardzone, wyposażone w całkiem niezłą sygnalizację świetlną. Piloci się sprawdzają, pewną ręką prowadzą maszynę w locie, jeszcze tylko zadbam o przyzwoity personel naziemny, oraz o technikę miękkiego i bezpiecznego lądowania, oraz żeby mi ktoś mój hangar utrzymywał zawsze w dobrym stanie.

Subscribe
Powiadom o
guest
20 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Iwona

W każdym twoim słowie czuć luz, relaks i nadzieję. To nic, że urlop się kończy – myślę, że już jesteś gotowa do powrotu.

Jaga

No i dobrze – wyluzowanie jest tylko z pożytkiem dla zdrowia psychicznego

Antares

Dzień dobry Iw 🙂 Ależ z Twoich słów bije spokój…
Ten stan „nic nie muszę” to najlepsze co się może zdarzać człowiekowi. Uwielbiam go! A jeszcze bardziej uwielbiam to, że mogę sobie nań pozwolić 🙂
Ściskam mocno w Twojej nowej rzeczywistości. Piękny nowy blog! – Antares

Antares

Ojej, jak mi miło że jeszcze mnie pamiętasz 🙂 Tak, wracam sobie do blogosfery, też zrobiłam małą przeprowadzkę z blogspota po 10 latach na nim (ale to leci). Gdy Cię w wolnych chwilach podczytuję, mam wrażenie, że jesteśmy emocjonalnie w dość podobnym miejscu. Aż chce się czytać 🙂 Mój nowy domek to to coś z „izi” w nazwie, dokąd linkuje mój nick w komentarzach 😀 Wpadaj na herbatkę! Pozwoliłam sobie link do Twojego bloga wrzucić u mnie do listy Sąsiadów zza miedzy, by szybciej do Ciebie trafiać 😀 Buźka!

marigold

Piekny urlop kiedy nic nie musisz i masz tak duzo czasu dla siebie. Fajnie jest sprawiac sobie przyjemnosci, cieszyc sie kazda chwila i widziec radosc zycia nawet w najzwyczajniejszych rzeczach, wcale nie musza to byc jakies wielkie wydarzenia, caly urok w tym zeby cieszyc sie tym co latwo dostepne.

Annette ;-)

Krótko mówiąc – jest dobrze 🙂

jotka

Nawet poetycko nastraja Ci się dusza, co świadczy, że kuracja dobrze działa. Jak fajnie jest móc powiedzieć sobie – Nic nie muszę, a wszystko Mogę:-)

Ania O.

I taki urlop można nazwać udanym.

Marika

Uwielbiam Park Skaryszewski, wychowałam się w blokach obok Parku Skaryszewskiego i większość mojego dzieciństwa spędziłam na spacerach i placach zabaw w tym parku.

Beata

Skaryszak też piękny!!

20
0
Would love your thoughts, please comment.x