Początek, czyli lato 2018
Na początku nic mi tu nie przeszkadzało. Po prostu cieszyłam się, że przeniosłam się i pomieściłam jakoś ze wszystkimi rzeczami w nowym dla mnie otoczeniu. Ale wiesz, jak to jest. Lepsze jest wrogiem dobrego. Tak, tak. Sami sobie to robimy, ciągle chcąc czegoś więcej, lepiej, ładniej. No i właśnie tak się stało u mnie.
Z czasem zaczął mnie przygniatać nadmiar przedmiotów, na który patrzę zasypiając. No i wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy podjęłam decyzję i zaczęłam wprowadzać w życie mój plan. I po dzisiejszym dniu jestem o krok dalej w tworzeniu mojej oazy spokoju.
Akcja Minimalizm
Udało się! Wyobraź sobie, że w niedzielę udała się długo planowana akcja: wywóz niepotrzebnych mebli. W nowe ręce poszły w sumie trzy komody, jedna szafka nocna i ława (z poprzedniego posta).
Poustawiałam na szybko pozostałe meble w tej nowej przestrzeni i taaaak, już jest o wiele lepiej.
Co jeszcze stwierdziłam? Pewnie się zdziwisz, ale nadal mam poczucie, że jeszcze mam za dużo rzeczy. Wygląda na to, że to dopiero początek Akcji Minimalizm …
Bo chciałabym jeszcze zebrać i schować to wszystko, co stoi luzem w sypialni, jak na przykład taki metrowy wieszak z kurtkami i bluzami, a na dole w dwóch pojemnikach pochowane są wszystkie moje torby, torebki, torebusie…
Albo taka długa cośjakbyława, na której stoi teraz zestaw HiFi i świece. No niby fajnie, ale pod spodem nadal jeszcze nie to. Już myślę co z tym zrobić.
A skoro to pożegnanie, powiedzmy im ostatni raz good bye:
Porządne solidne komody, które kupowałam jeszcze w Domu Meblowym Emilia przy Emilii Plater w Warszawie, każdą za każde kolejne zlecenie …. Ale to było ponad 25 lat temu! 🙂
No ładna ta ława, ale ile można mieć mebli do siedzenia, jeśli naprzeciwko stoi wielka kanapa? Kupiłam ją na początku urządzając dom, na wyprzedaży w IKEI.
Ładna nawet ta komoda, będzie służyła za szafkę na buty. Gdzie indziej 🙂 Dostałam ją kiedyś od przyjaciela. Dobrze, że też oddałam w dobre ręce.
No i na co mi trzecia szafka nocna w jednej sypialni, w dodatku kolorystycznie do niczego nie podobna? To była szafka nocna mojej córki, mnie już naprawdę nie jest potrzebna.
Czuję dużą ulgę. Szkoda, że do mojego samochodu nie zmieściła się jeszcze ta nibyława, kupiona kiedyś w IKEI, pasowała mi do poprzedniego łóżka, w domu w Warszawie. Teraz nie pasuje w zasadzie już do niczego. Spełnia tylko swoją funkcję, ale już za długo na nią patrzę, będzie z 18 lat.
Dobre rozstania
Nie wiem, czy znasz to uczucie ulgi po rozstaniu. Kiedy ktoś przytłaczał cię już samą swoją osobą, obecnością, zachowaniem, może pluł do kawy albo pił tę kawę z łyżeczką wstawioną do kubka czy co gorsza filiżanki, albo mieszał nią głośno kawę, albo herbatę…. I nagle okazuje się, że już nie będziesz na to narażona! Właśnie takie uczucie miałam, patrząc na wynoszone po kolei z mojego mieszkania meble. I to nawet wiedząc, że nadal są w dobrym stanie. I że gdybym je wyczaiła u kogoś na e-bayu i akurat nigdy takich nie miała, to może nawet sama uznałabym, że są świetne! I można odnowić, czy zrobić to czy tamto. Ale one już nie są dla mnie. Po tych latach razem czuję, że potrzeba mi świeżego powiewu, więcej polotu, lekkości, innych kolorów. Poczułam taką ulgę, rozstając się z każdym meblem.
Podskórnie czuję, jak uruchamia mi się dzięki temu znów mój proces twórczy, fascynują mnie różne style urządzania mieszkań, a przed oczami wyobraźni przymierzam się już do innych rozwiązań, ciekawych aranżacji.
Olśnienia
A skoro już jesteśmy przy fascynacjach.
Od dawna fascynuje mnie gra świateł i cieni w moim mieszkaniu lub biurze. Jeśli zdążam uchwycić to w obiektyw, powstają na przykład takie efekty.
Idzie nowe
Są takie chwile, że czujesz podskórnie, że idzie nowe. I już nic go nie zatrzyma. Właśnie takie poczucie teraz w sobie noszę. I to nowe już we mnie drzemie, daje mi przyjemne poczucie panowania nad wszystkim w moim życiu. Kiedy prawie pusty przedpokój daje wstęp do nowej energii. Rodzi poczucie, że otwieram się na jej przyjście i wysłałam jej już zaproszenie. Tylko do tej pory było za ciasno i niezbyt wygodnie tu do mnie trafić. A teraz właśnie otwiera się korytarz.
Opanowanie własnej przestrzeni to początek zmian. A właściwie kontynuacja, bo te zmiany zaczęły się w środku już znacznie dawniej.
A ty na jakim jesteś etapie?
Lubię mieć, ale nasz domek dla krasnali nie z tego powodu jest zagracony. Za dużo książek i płyt. Niemniej, znam uczucie ulgi żegnania się z czymś starym … jest wspaniałe.
Znam problem zbyt dużej ilości płyt i książek, te drugie niestety leżakują częściowo w piwnicy, zabrałam do mieszkania tylko te, bez których czułabym się nieswojo. Do porządków w książkach jeszcze dojdę, bo taki mam plan. 🙂
I wiesz – dla tego uczucia ulgi chyba częściej będę sobie redukować różne rzeczy…
Aż sama zrobiłam bezwiednie głębszy wdech i wydech pod koniec wpisu 😉 Też lubię to poczucie ulgi i przestrzeni gdy opuszcza mnie coś, co już ze mną nie rezonuje a tylko przytłacza. Święta racja, na minimalizm nigdy za późno 🙂 A że też jestem na etapie porządkowania życia, to Twój wpis jak zwykle mnie zachęcił do dalszych starań.
Miminalizmu pozazdrościłam ostatnio paru osobom, w tym mojemu eksowi, bo on się pozbył już chyba do zera rzeczy niepotrzebnych. Ma o tyle łatwiej, że zagraca się płytami, muzyką, a nie książkami. Te drugie zajmują zdecydowanie więcej miejsca. I jakoś tak tęsknie zaczęłam oglądać znowu różne ładne zdjęcia skromniejszych aranżacji wnętrz na instagramie czy pintereście. Uznałam, że u mnie dużo da się poprawić usuwając właśnie nadmiar mebli, a następnie nadmiar rzeczy z pola widzenia, czyli np. opakuje się wieszak na ubranie szafą. 🙂
Cieszę się, że mój wpis będzie dla Ciebie jakąś inspiracją, takie stwierdzenia zawsze mnie cieszą. :)))
Hmmm, jak na razie to jestem na etapie godzenia się z rzeczywistością, na którą to nie mam żadnego wpływu. Rzeczywistość mnie po prostu przerasta, przygniata, tłamsi. I jak na razie nie pomaga zmiana umeblowania, usunięcie z oczu ikeowskich pojemników ( są teraz niemal niewidoczne.). I już wiem – zabiegi kosmetyczne przestrzeni jakoś mi nie pomagają na to co w głowie siedzi i stresuje. Podobno tylko czas może tu pomóc. Dasz wiarę? Ostatnio wracając z city od lekarza zagubiłam się totalnie na przesiadkowej stacji metra na Berlinerstr.. Byłam tak zagubiona, że w końcu z niej wyszłam , rozejrzałam się wpadając ponownie… Czytaj więcej »
U mnie godzenie się z bardzo smutną dla mnie wówczas rzeczywistością trwało ponad dwa lata. Tu się nie da nic na siłę przyspieszyć. Trzeba przeżyć każdy z etapów, pobyć w nim, dać sobie prawo do tych nieprzyjemnych uczuć, do smutku, do łez, do nieogarniania rzeczywistości… Też się gubiłam. We własnym mieście i tu, i w Warszawie, jeździłam stale z nawigacją, bo inaczej nie wiedziałam co chwila gdzie jestem. Także to jest normalne, tak działa na mózg stres. Na moje szczęście tamten etap już za mną i przyszła do mnie nowa energia. A u Ciebie po prostu potrzeba czasu, i to… Czytaj więcej »
Też „wyznaję” minimalizm. Poczułam kiedyś, tuż po wywaleniu z domu masy niepotrzebnych rzeczy; jakby kamień spadł mi z serca.
I więcej już się nie zagracę, rzekłam sobie słowo. A i przy przeprowadzce w razie co, jest łatwiej. Jedynym mankamentem jest ciągle narastająca ilość roślin doniczkowych. 😌
Przechodziłam w życiu różne fazy. Jako że moje dzieciństwo upływało w dużym minimaliźmie, jeśli chodzi o zaspokajanie moich potrzeb, to pewnie potem przez następne lata, kiedy już mogłam sobie sama urządzać życie i na siebie zarabiałam, zdecydowałam się na posiadanie wielu rzeczy. Na czym musiałam, oszczędzałam, ale nie uważam oszczędzania za najlepszą metodę na całe życie. Czasem człowiek pracujący powinien „zapłacić sobie”. Czyli kupić to, na co ma ochotę, na co przez lata sobie nie pozwalał, albo to, czego w tej chwili potrzebuje. To obejmuje właściwie wszystkie zakresy życia. I różne jego fazy. A dojście do prawdziwego minimalizmu i tak… Czytaj więcej »
Dlatego mam wyłącznie te gatunki kwiatów, które można zostawić na długo bez opieki. Orchidee też się do tego zaliczają. Jak Mikael ją unicestwił?
Wcześniej oczywiście zwracałam uwagę na to, które gatunki nie są ulubionymi kota. Dlatego wcześniej nie mogłam się pokusić o taką egzotykę jak mam dzisiaj. Wyobraź sobie, że ulubionym daniem kota była muchołówka. A podobno trująca.
Ano Mikael chyba najpierw dwa tygodnie jej wcale nie podlewał, a potem jak już podlał moją biedną orchideę, to tak, że biedna utonęła :). No właśnie koty często lubią podgryzać kwiaty – moja szczególnie lubi. Muszę jej chyba częściej kupować kocią trawkę, niestety pod tym względem jestem zapominalska. A przecież nawet mogłabym kupić zwyczajnie nasionka i wysiać jej. Tak też zamierzam zrobić już od nowego roku, kot musi mieć swoją trawkę, to wtedy też chyba mniej podgryza. 🙂 Fajnie, że masz kwiaty, mnie się bardzo podobają mieszkania ukwiecone, w zasadzie dobrze wg mnie wygląda każda żyjąca roślina. Tylko, że ja… Czytaj więcej »
Kocia trawka wcale w tym nie pomaga, jedynie urozmaicasz kotu dietę roślinną. 😉 Pamiętam, że moja szczególnie kochała zajadać się zielistką. To przecież gęsta roślina, jak dorodna paproć, ale potrafiła w kilka dni zrównać ją z ziemią. Ale spokojnie mogłam mieć kaktusy (jak była mała, zrzucała je z parapetu ale wystarczyło, że kilka razy się przy tym ukuła… 😈), kroton (duże, kolorowe liście), grudnik, zamioculcas, grubosz drzewiasty, storczyki oczywiście i jeszcze nie zjadała mi żadnych bluszczy. Zamioculcasa spróbuj mieć. Kot nie rusza, a sam w sobie nie wymaga zbyt wiele uwagi, można go zostawiać na bardzo długo. Niby piszą, że… Czytaj więcej »
Imponującą masz wiedzę na temat tych kwiatów Aniu, myślę, że stopniowo przyjdzie czas i na kwiaty, właśnie takie, które przeżyją i 2 tygodnie bez opieki. Ale kolejność u mnie zawsze jest taka, że najpierw kupuję rzeczy duże, jak domy, mieszkania, samochody :D, potem meble, a potem dekoracje, do których zaliczam kwiaty. Dzięki za tę instrukcję tutaj, skopiuję sobie do notatnika i obejrzę te cuda, poczytam sobie o nich i jestem pewna, że prędzej czy później jakieś wybiorę. A póki co podziwiam kwiaty u znajomych, a może masz już jakiś wpis, gdzie pokazujesz te kwiaty, które mi tu opisałaś, to nie… Czytaj więcej »
Jestem na podobnym etapie, część rzeczy już wyrzuciłam, z reszta rozstanę się po świętach, wszak będzie remont, a przed remontem muszę opróżnić to i owo. Nawet czuję lekka ekscytację, że idzie nowe.
Widocznie potrzebujesz więcej przestrzeni, skoro przedmioty i nadmiar zaczęły Cię przytłaczać , to jak oczyszczenie duszy…nowa TY 🙂
To dobry etap, przestrzeń oczyszcza się razem ze starociami również z zaległej energii, takie mam poczucie. Nie mówiąc o efekcie wizualnym takiej czystki :).
Zdecydowanie wolę przestrzeń niż zagracone wnętrza. 🙂 W duszy też robię przewietrzanie! A co! 🙂
lajk za sam tytuł 🙂
ale lajka ma też u mnie ta ława z drugiej fotki, coś mnie w niej kręci, tylko nie wiem co… nawet widzę ją u siebie w jednym miejscu, ale nie jako ławę /znaczy coś do sadzania tyłka/, tylko jako regalik zastępujący inny regalik w tym właśnie miejscu…
p.jzns 🙂
Dzięki Piotruś, myślę, że to dopiero początek akcji minimalizm, coś tak czuję pod skórą!
Z wielką radością bym Ci tę ławę jako regalik sprezentowała, gdybyś miał możliwość odbioru i transportu :).
Ława już zyskała nowego właściciela, a ja luz, czyli wolne miejsce, z czego niewymownie się cieszę!
Serdeczności!
Zawsze powtarzam, że porządek w przestrzeni porządkuje i uspokaja myśli. To ważne, żeby co jakiś czas robić taki przegląd.
Mam wrażenie, że jeszcze trochę mi tych myśli do uporządkowania zostało, ale jestem na bardzo dobrej drodze. 🙂
Co najważniejsze zastój się skończył!
pozdrowienia
Książki-4 duże walizki książek/jeszcze poi moich rodzicach miałam np.3 komplety Trylogii/pojechały do bibliotek.Część- panie wstawiły na półki,część w kartony do wzięcia za darmo-stoją takie przy drzwiach. Nowych kupujemy może dwie w roku,czasami dostajemy jakiś prezent książkowy ale jeśli jest to lekkie czytadło/np.kryminał/to od razu „idzie do ludzi- z przykazaniem-niech nie wraca,jak jesteśmy ostatni w ogniwie to oddajemy do biblioteki. Już nie myślę,ze warto wszystko trzymać.Kto to po nas przeczyta? Kiedyś usłyszałam powiedzenie-kochasz swoje dzieci,nie zostawiaj im śmieci bo większy kontener będą musiały zamówić. Coś w tym prawdy jest.Tak się złożyło,ze nie przeprowadzałam się od 15 roku życia ale za to… Czytaj więcej »
Witaj u mnie Gosiu, Cóż za zdrowe zasady! Podziwiam, naprawdę! Mam nadzieję, że w pewnym momencie do tego dojdę i będę mogła się pochwalić taką konsekwencją, jak Ty! Zasada: „kochasz swoje dzieci,nie zostawiaj im śmieci bo większy kontener będą musiały zamówić” bardzo mi się podoba, ale chyba w Polsce przez rzadko kogo jest przestrzegana. Większość ludzi właśnie z wiekiem ma coraz większy problem, żeby się rozstawać z rzeczami. Ja zamierzam na razie sama rozstać się z tym, co mi absolutnie nie jest potrzebne. A z czasem dojść do tego, co podane jest w powyższej zasadzie. Moja córka będzie w przyszłości… Czytaj więcej »
Podobno remont to najlepsze lekarstwo na chandrę. Tylko bardzo drogie…
Ja póki co nie remontuję, tylko zmieniam wyposażenie i umeblowanie. 🙂
Ale co racja to racja, zawsze remonty a raczej ich efekty świetnie na mnie wpływały! A jak wiesz, jestem od nich ekspertem :))).
Znam to uczucie 🙂 robi się więcej przestrzeni po rozstaniu ze starym, niedawno właśnie minimalizm był tematem naszego kobiecego spotkania NA PARKIECIE> Dzięki za takie piękne słowa u mnie na blogu(stronie), POZDRAWIAM!
Minimalizm jest może łatwy, kiedy człowiek startuje w życie i ma jeszcze niewiele środków, ale i mało potrzeb. Z czasem obrasta się w rzeczy i minimalizm staje się sztuką regularnej eliminacji i rozstawania się z rzeczami, które już nie są potrzebne i nie cieszą. 🙂 Z radością brałabym udział w Twoich spotkaniach, gdybym mieszkała w Brukseli albo chociaż w pobliżu. 🙂 Może kiedyś się uda, bo nigdy tam jeszcze nie byłam :)))
Powiem szczerze – bardzo ładnych mebli się pozbywasz:)Wyglądają solidnie,i nie za bardzo „demode”,ale doskonale Cie rozumiem,bo sama niedawno wyrzuciłam sofę w „idealnym stanie” ,biurko i 2 fotele,wszystko oddałam w dobre ręce.:)Powodzenia,Iwona,pozdrawiam
Dobry wieczór Ewo,
zdaję sobie sprawę, że one wszystkie wyglądają dobrze i to nie tylko na zdjęciach, ale i na żywo. Dbałam o nie, jak o wszystkie moje rzeczy (i o ważnych ludzi przede wszystkim), tak mnie wychowano i tak lubię. 🙂
Dlatego byłoby mi trudno ot tak wystawić je na dwór, żeby poszły na śmieci wielkogabarytowe. Cieszę się, że poszły w dobre ręce, ja sama kupuję też niektóre meble używane. Albo chętnie z wyprzedaży. Ale tu chodziło o odświeżenie wnętrz. I naprawdę dobrze mi to już zrobiło, a czuję, że to dopiero początek. 🙂
Dzięki, też Cię serdecznie pozdrawiam!
Z tym minimalizmem to nie przesadzaj, bo zostaną puste ściany. Życie nie znosi próżni, więc życzę, aby nowe przybrało dla Ciebie zamierzoną formę. Czuję, że wszystko przemyślałaś!? Skracaj oczekiwanie, fotografując światłocienie. Też je bardzo lubię. Moje nowe zaczęło sie krystalizować, zobaczymy co przyszłość przyniesie…
Pozdrawiam!
Dobrze jest mieć trochę pustych ścian, przynajmniej jedną – jest mi potrzebna do robienia zdjęć. 🙂 W dużym pokoju zamiast ławy na razie stanął sobie większy okrągły stolik, bo mam też mniejszy. I lustro. I wystarczy. Lubię mieć możliwość przestawiania mebli, a kiedy jest ich za dużo, to nic się nie da ruszyć ani przestawić. Jasne, że mam już plan, ale chcę się pobawić i mieć przyjemność przy wybieraniu teraz nowych (albo i używanych) mebli, nowa na pewno będzie szafa, bo ja jej od nikogo nie zabiorę, nie przewiozę i nie złożę samodzielnie. Muszę więc kupić nową (wchodzi w grę… Czytaj więcej »
Muszę , czuję potrzebę wytłumaczenia się przed Panią. Powinnam prywatnie ale to dla mnie zakazane. Publicznie , to już zupełnie co innego z obrazu wyjść może bo chociaż ja wiem co chcę namalować, co będzie widać, nie jest już oczywistym..Czuję się Panią zniewolona. Podoba mi się to uczucie. Surrealistyczne niczym obraz na gładkiej ścianie mazajem zwany ale wszak przedstawia coś co dla autorki było w danym momencie ważne. Wiem, nie powinnam. Iluż to rzeczy zrobiłam , których nie powinnam… Minimalizm. Nie wiem dlaczego ale skojarzyłam go z przedziałem w pociągu. Jechałam kiedyś takim w którym sześć miejsc ale osób niekoniecznie… Czytaj więcej »
W dwie ręce to na pewno nie dałabym rady w tym momencie zabrać całego dobytku, ale fajnie by było móc go spakować w samochód, a przynajmniej to, co najistotniejsze. Ale bądźmy szczerzy, prawie nikt tak nie ma, jeśli żyje gdzieś, mieszka, urządza się, ma jakieś mieszkanie, rzeczy i meble.
Najistotniejsze dla mnie jest w tej chwili, żeby stopniowo zredukować rzeczy na tyle, żebym mogła zmieścić się w mniejszym mieszkaniu. Poza tym chciałabym być otoczona tylko rzeczami, które lubię i chcę na co dzień oglądać wokół siebie.
Pozdrowienia
Na jakim etapie jestem to już wiesz z moich komentarzy pod poprzednim postem. Plan jest taki, żeby ten burdel ogarnąć między świętami a Trzema Królami, a najlepiej jeszcze przed sylwestrem, żeby w nowy rok wejść na czysto.
Dobrze jest akurat w tym zakresie wyznaczyć sobie limit czasowy, bo wtedy jest jakiś cel do wykonania, a poza tym jest większa radość, kiedy się uda zrealizować cel przynajmniej w dużej części, a jest bosko, kiedy uda się go zrealizować w całości! 🙂
Przebudowujesz swoje mieszkanie i życie, zatem życzę przy okazji świąt,by wszystko Ci się udało, zdrowie dopisało, a w nowej przestrzeni żebyś odnalazła szczęście, a nie tylko spokój i ład.
Teraz jestem w mieszkaniu w Warszawie i tu też zbieram jeszcze pomysły, co z tym dalej.
Pozdrowienia i dziękuję
Ja jestem na etapie planowania zmian. Od lat 😉
Kurczę, przy każdym kolejnym akapicie o tych wyrzucanych meblach aż mnie bolało. Ale mam zadatki na zbieracza, więc to przez to 😉
Planowanie u mnie jednak zwykle prędzej czy później skutkuje zmianami. 🙂
A meble poszły w dobre ręce, gdybym faktycznie je wyrzucała, chyba nie czułabym się z tym jednak tak dobrze. 🙂 Lubię, kiedy rzeczy zdobywają drugie życie.
Uwielbiam wyrzucać stare graty! A już zwłaszcza te nieprzydatne. Niestety mąż jest chomikiem, zbieraczem i bałaganiarzem,a w dodatku przywiązuje się do starych rupieci i nie pozwala nic wywalić. A ja czuję, że lepiej mi się oddycha, jak oczyszczę przestrzeń wokół mnie. Na szczęście nadszedł czas długo odwlekanego remontu, więc będzie okazja do pozbycia się mnóstwa gratów. Już nie mogę się doczekać :).
To macie dość trudną relację, bo ciągle któreś z was musi chodzić na kompromis :).
Do niektórych rzeczy się przywiązuję, ale rupieci mam dość już od dawna i też aż mi się lepiej oddycha, kiedy tylko je wyrzucę.
Życzę zatem, abyście przy okazji tego remontu przeczyścili przestrzeń i zrobili miejsce na nowe. :)))
po pierwsze jestem na takim etapie, ze akcja minimalizm nie dla mnie )))))
po drugie rence mnie świerzbiom jak patrzę na oborę )))
Dobrego roku Iw.