Blog

Oswajanie nowych kątów

21 sierpnia 2018
Żeby jakieś miejsce naprawdę stało się domem, żeby było własne, wymaga dużo pracy.
Nie stanie się domem mieszkanie, do którego tylko wstawisz swoje meble, nawet jeśli jesteś szczęściarą i kupiłaś je za gotówkę ani nawet jeśli stać Cię na wynajem pięknego lokalu w centrum miasta lub w pięknej parkowej okolicy.
My kobiety najczęściej mamy naturalny talent do wicia gniazda, urządzania się, dobierania tego z tamtym, a na tle tamtego ustawiania jeszcze innego czegoś. Chociaż znam i męskie przypadki takiego talentu. Z kolei ja każdemu miejscu nadaję swój szczególny charakter, remontując je i przystosowując jak najlepiej do swoich potrzeb. Widzę też, że to coraz częściej spotykany trend, podziwiam wiele stron, gdzie pokazuje się, jak urządzane są polskie wnętrza i czuję dumę, że mamy tak dobry gust.
Jeśli chodzi o mnie, w domu lubię się regenerować, celebrować moje małe przyjemności, odpoczywać i być u siebie.
Nie cieszą mnie nawet najlepsze wakacje w pięknym miejscu, jeśli z tych wakacji musiałabym wracać do brzydkiego, nieprzytulnego mieszkania, nie pasującego do mojego stylu życia i odbierającego mi chęć do życia.
Znam wielu ludzi, którzy wolą wyjeżdżać co roku na bogato na wakacje, niż zainwestować w swój dom. W porządku, jeśli takie mają priorytety. Ale moje są inne.
Na wakacjach niepotrzebne mi są luksusy. Już same wakacje są luksusem, w obecnych czasach wybranie sobie pięknego lokum za niewygórowaną cenę nie jest już trudne. 
Poza tym udawanie przez tydzień czy dwa królewny, a potem powrót do smutnej rzeczywistości nie leży jakoś w moim systemie wartości.
Dlatego wybieram takie miejsca, które pozwalają mi wygodnie odpocząć, coś zwiedzić lub nacieszyć się wolnością. 
A najważniejsze i tak zawsze pozostaje  miejsce, w którym mieszkam, bo to tam zawsze wracam, żeby poczuć siłę i naładować akumulatory.
Wracając do mieszkania. Nie od pierwszej chwili zachwyciła mnie perspektywa zamieszkania w tym miejscu, szukałam nawet domu do wynajęcia, ale dla jednej osoby to naprawdę zbytek. Postanowiłam więc nie marudzić i przystosować się do tego, co wybrałam.
Od pewnego czasu staram się nie uprzedzać z góry. Robię swoje, odczekuję. Próbuję zrobić co się da, żeby poczuć się dobrze w nowym miejscu.
To mieszkanie przekonało mnie swoim położeniem i rozkładem pomieszczeń.
Poczułam tam też od razu dobrą energię.
A po odnowieniu ścian jest już znacznie bardziej moje.

Po raz pierwszy od przyjazdu do Niemiec na regale w pokoju dziennym stanął mój słoń na szczęście podarowany przez przyjaciółkę kilka lat temu.

Co najważniejsze, my obie, i ja i kicia, zaakceptowałyśmy to mieszkanie.

Na zdjęciu powyżej widzicie odprężonego kota śpiącego na swoim stałym miejscu na znanej mu wersalce, którą pamięta z naszego poprzedniego domu.
Posiadaczom fejsbuka pokazałam już kilka motywów z kotkiem, ale nie wszyscy używają, więc podzielę się z Wami paroma zdjęciami, które widzieliście też na fejsie.

Albo i zupełnie nowymi, bo chwilowo nie pamiętam, co gdzie już było. Najwyżej przeskrolujcie dalej. :)Kicia świetnie się odnajduje na balkonie z siatką. Nie próbuje jej pokonywać. Siatka jest dość kiepsko umocowana u dołu, więc w planach mam wymianę, póki co nie było odpowiedniej w sklepie, muszę dokupić i zamocować. Ale i ta spełnia swoją funkcję.

Tutaj widać, że opiera się głównie o poręcz fotela. Czasem nawet na niej staje.

Dodam, że Mozart bardzo mi pomagała w rozpakowywaniu.

Tylko chwilami była rozczarowana, że nie dostawała nic do miski na wyższym piętrze.

Co do mnie cieszy mnie już porządek w kuchni i to, że mam gdzie ustawić mój ekspres do kawy. Bo z kuchni i sypialni człowiek w sumie najwięcej korzysta.

To miłe uczucie, kiedy ma się to jakoś poukładane.
Cieszy mnie też, że tuż obok mam takie widoki.

A jeszcze odrobinę dalej takie. Tu akurat dobija do brzegu prom z Nordenham.

W porcie, kilometr czy półtora dalej słońce zachodzi na tle tutejszego znaku rozpoznawczego.

Otwieram właśnie nową kartę mojego losu, nie wiem jeszcze, co będzie dalej.
Wkładam dużo energii w to, żeby rozwinąć skrzydła, nie uronić tej szansy i żebym potem nie żałowała, że ją zmarnowałam.
Wiem, zalatuje Coehlo, ale tak to właśnie czuję.
Jeśli macie ochotę, napiszcie mi, co dla Was jest ważne, jeśli musicie wybierać? Dom, czy lepiej wakacje w pięknych albo egzotycznych miejscach? A może obie rzeczy, ale jedna jednak ma priorytet?

Subscribe
Powiadom o
guest
46 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Maria P.

Iwona, juz starozytni zauwazyli, ze "de gustibus non est disputandum" i kazdy wije swoje gniazdo na swoj wlasny sposob, a nie wedlug zurnali mieszkaniowych. Przede wszystkim zas wedlug swoich mozliwosci finansowych, o czym zdajesz sie zapominac. Pewnie, ze lepiej bym sie czula na przestrzeni co najmniej dwa razy wiekszej niz mam do dyspozycji, ale mnie na to nie stac. Wakacje? A co to jest? Nie stac mnie na wyjazdy, a poza tym mam zwierzeta, ktore trzeba brac pod uwage albo ze soba. Pozostaje wiec w swoim niewielkim i ciasnym mieszkanku, ktore urzadzilam wedlug potrzeb i mozliwosci, nie wyjezdzajac na urlopy.… Czytaj więcej »

Anna Maria P.

No wlasnie, ja zas czulam sie niejako pouczana, jak robic remonty, organizowac przeprowadzki, kupowac/wynajmowac mieszkania i takie tam. Zupelnie nie biorac pod uwage, ze sa ludzie, ktorzy latami zyja na odkupionych meblach albo odziedziczonych po prababci starociach, choc chcieliby miec nowe, ale zarabiaja niewiele/maja dzieci/zobowiazania kredytowe/czy co tam jeszcze, a na urlopie nie byli nie od dwoch, a od kilkunastu lat. Ich na pewno nie stac na Panawiesia, sami zakasuja rekawy i robia sami jak umieja, lepiej lub gorzej. I potem tam mieszkaja, sa na swoj sposob szczesliwi, choc mieszkanie pozostawia wiele do zyczenia. I nawet jesli wieszaja na krzywo… Czytaj więcej »

Anna Maria P.

Iwona, mnie naprawde niczego nie brakuje, wbrew temu, co Ci sie wydaje. Nie punktuje Twoich wydatkow, rozumiem, ze nie mialas specjalnie innego wyjscia. Nie zazdroszcze, zeby byla jasnosc, a ciesze sie razem z Toba, choc pewnie trudno Ci w to uwierzyc. Jedyne, co mnie upija to to, ze zatrudnianie firm do remontow czy przeprowadzki uwazasz za cos tak normalnego, bylas nawet zdziwiona, kiedy pisalam, ze nam pomagali znajomi i nie chcieli za to nic wzamian. Chcialam Ci tylko uswiadomic, ze sa ludzie, dla ktorych nie sa to rzeczy zrozumiale same przez sie. Jesli z tego wszystkiego wysnulas jeden jedyny wniosek,… Czytaj więcej »

jotka

Bardzo ważne rzeczy piszesz. Drobiazgi i rytuały stanowią o klimacie domu, nawet lekki bałagan, który robimy ma znaczenie, bo to nasz bałagan.
Byłam u koleżanki, która jest minimalistka i zrobiła remont ze zmiana mebli. Ładnie, ale czułam sie jak na wystawie w Ikei, a nawet gorzej, bo aranżacje w Ikei są bardziej przytulne.
Podróże czy dom, pytasz. Gdybym miała dość kasy, to jedno i drugie, ale gdybym miała wybrać, to najpierw przytulne gniazdko, potem podróże, ale znam ludzi, którzy wynajmują byle co, a podróżują kilka razy w roku,inni inwestują w coraz droższe auta i mieszkają kątem u rodziców – ich wybór.

Anna

Kolejny etap to pozytyw, choćby za tym stały przepłakane godziny i trudne kompromisy. Odrobina nadziei, której na szczęście Ci nie brakuje, odrobina szczęścia, która gdzieś tam przecież się z Tobą odnajdzie i będzie dobrze! Przecież musi być dobrze, nawet jeśli po drodze jakoś się jeszcze pozmienia. A miejsce swoje warto mieć, takie najswojsze! Choćby po to, aby do niego wracać.
Co do pytania – dom ma u mnie pierwszeństwo, ale urlop od czasu do czasu jest mi potrzebny i mojej rodzinie także. Na luksusowe hotele mnie nie stać, ale staramy się, aby urlop był jakoś dla nas szczególny.

marigold

Zdecydowanie dom (mieszkanie), zawsze tak bylo, teraz to juz dom nawet koniecznosc bo zdrowia brak na podroze, ale tak jak piszesz wracac z podrozy do domu musi byc przyjemnie i tak bylo w przeszlosci ze bardzo lubilam powroty do wlasnego lozka, w moja ukochana posciel.Mysle ze masz teraz bardzo fajny etap urzadzania sie na nowym i z tym nie musisz sie spieszyc, nawet cala przyjemnosc moze byc w tym robieniu tylko troche kazdego dnia.Poza tym masz wszystkie potrzebne meble a szczegolu to takie drobiazgi ktore powinny cieszyc i niewiele kosztuja. Baw sie urzadzaniem, ciesz, niech Ci sie mieszka kochanie, przytulnie,… Czytaj więcej »

Unknown

Podczytuje sobie czasami Twój blog.Po raz pierwszy napiszę.Kiedy przeczytałam,że kolejny raz remontujesz to zupełnie inaczej jak inni komentujący, pomyślałam o kurcze, znowu..I nie uważam,że kolejny raz urządzać mieszkanie to jest fajnie.Tylko nie napiszesz,że jest Ci źle,ciężko zaczynać od początku bo..trzeba zabierać się do pracy a nie do rozczulania się nad sobą.Pomyślałam,kiedy to już się skończą te przymusowe remonty.Zaczęłam czytać Twój blog gdzieś w okolicach wyjazdów do Niemiec i był M.Coś tam poczytałam,że kiedyś był dom,chyba w Warszawie.I zupełnie inaczej jak Anna Maria odebrałam Twój wpis.Po pierwsze -żadna firma przeprowadzkowa nie da tego,co znajomi i rodzina.Tak,nie da nam- żartów,śmiechu czasami wkurzenia… Czytaj więcej »

Valski

Wyczuwam u Ciebie frustrację i negatywne emocje. Każdy ma swoje życie i swoje problemy, swój los. Owszem, można i pewnie trzeba porównywać swoje życie z życiem innych. I ja to robię, to jest normalne.Ale robię to bez frustracji, że ktoś ma większe mieszkanie czy lepszy samochód.
Do ciebie życie też się uśmiecha , trzeba to tylko zauważyć i … oduśmiechnąć się 🙂

Valski

Coś poszło nie tak. Po pierwsze , mniej ważne, po wejsciu na blog nie widziałem komentarzy innych osób. Pewnie po temu , że otworzyłem blog z linka ze dwie godziny wcześniej i dałem w zakładki do przeczytania później. A po drugie bardziej ważne, mój komentarz przeznaczony był dla Anny Marii P. a nie dla Autorki. A co do meritum, wszystko dobre aby w miarę. I zwiedzanie, i remont domu. Przeprowadzałem się średnio co dwa – trzy lata, zawsze w inne miejsce, czasem w egzotyczne. Efekt jest taki, że nigdzie nie mamy korzeni mam na myśli znajomych i zasiedziane, ulubione miejsca.Gdybym… Czytaj więcej »

Iwona Zmyslona

Co kraj to obyczaj, co człowiek, to inne potrzeby. Z powodu kalectwa nigdy nie podróżowałam samodzielnie. Jako dziecko i osoba młoda byłam na urlopy dowożona przez opiekunów. Zawsze jednak marzyłam o własnym choćby najmniejszym kącie, gdzie byłabym u siebie. Oczywiście chciałabym ten kąt urządzić po swojemu, według własnych potrzeb, ale muszę brać pod uwagę możliwości finansowe. Wyznaję zasadę "dom jest dla mnie, nie ja dla domu", i to pozwala mi pogodzić się z jednej strony, że nie stać mnie na pewne rzeczy, a z drugiej znosić niedoskonałość posiadanego lokum. Najważniejsze żebyś Ty i Mozart dobrze się czuli w nowym mieszkaniu,… Czytaj więcej »

Ania O.

Ja akurat jestem w takiej sytuacji, że muszę się całkiem pogodzić z tym, iż mieszkanie jest kompletnie nie w moim stylu, nie te kolory, nie to na półkach itd. Już się przyzwyczaiłam, w końcu 4 lata tam mieszkam. Z wakacjami mam zupełnie inaczej, znajomi się śmieją, że lubię sobie na ten czas pogorszyć warunki. Chodzi o to, że spartańskie wakacje sprawiają, że jestem szczęśliwa. Wyjeżdżam zwykle bez elektroniki (mam tylko aparat), z najpotrzebniejszymi rzeczami w plecaku i to wszystko. A pokój ma mi gwarantować sen i prysznic. Jestem chyba najmniej wymagającym gościem na świecie. ^_^ Widziałam raz czy dwa dom… Czytaj więcej »

Ania O.

Też nie przepadam za lataniem ze ściereczką i uznałam, że nie będę tego robić, mimo iż jakieś tam rzeczy stoją. Nie chciałam, nie moje.
Własnie między innymi dlatego też, nie zamierzam mieć zwierząt. Mąż chce psa i wielki dom…
Wywołać zdjęcia to bym chciała. Takie wielki album ze zdjęciami papierowymi mieć. Ale mam tego tak dużo, że poległabym w kosztach.
A teraz uciekam, Wagabunda leci dalej w trasę 😉

Ken.G

Obie rzeczy, bo obu nie mam 🙂 Mało podróżowałam, więc mi tęskno do nieznanych miejsc, ale z drugiej strony chciałabym mieć swoje wymarzone, swoje wychuchane gniazdko. Kiedy już będę je mieć, będzie problem z podróżowaniem, bo może z kotem nie jest to trudne, ale chciałabym też mieć Okruszka (albo dwa). A jednak z psami, zwłaszcza takimi, nie wszędzie przyjmą. Tak że jest co rozkminiać 🙂

Echo

Ja sie sklaniam ku powiedzeniu: Jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma.Lubie stalosc. Nie lubie remontow. Wole cos zupelnie nowego jak juz maja byc zmiany. Mam na mysli juz cos gotowego. Lubie podrozowac i urlopy tez lubie spedzac gdzies tam. Z wiekiem jednak zaczynam bardziej doceniac to, co mam w zasiegu reki i dlugo sie zastanawiam czy wybrac sie za morze czy za ocean. Waze plusy i minusy bardzo dokladnie. Do drobnostek w gniazdku tez zaczynam podchodzic inaczej niz jakies 10 lat temu. Po co mi to? Moge funkconowac zupelnie wygodnie bez tych pierdulek,… Czytaj więcej »

Echo

Dodatek.Czytam jeszcze raz zarowno wpis jak i komentarze. Wychodzi mi na to, ze i ten wpis, Iw, jest tez takim komentarzem do tego co obecnie robisz czyli urzadzasz na nowo mieszkania-domy. Wg mnie mieszkanie moze byc 'domem', nawet pokoj w hotelu moze spelniac chwilowa funkcje domu. To cos gdzie czlowiek moze wrocic z ulicy, moze poczuc cieplo, sytosc, bezpieczny sen. Reszta do tylko dodatki.I tutaj cos mi sie nie zgadza. W krotkim czasie robisz wiele remontow i tworzysz 'dom' po swojemu. Dlaczego robisz to tak ciagle. Nie wierze, ze to lubisz czy robisz remonty przed sprzedaza. Raczej to okolicznosci zycia… Czytaj więcej »

Frau Be

Przed południem zaczęłam wpisywać komentarz i… szlag trafił Internet. A chciałam dać wyraz zachwytowi nad balkonowym stoliczkiem mozaikowym w cudnej kolorystyce.

anabell

Każde nowe miejsce zamieszkania należy oswoić. Pamiętasz mniej więcej mój pokój w Warszawie. Tu przyjechał z nami tylko pokój męża, ja zostałam przesadzona na nową grządkę. Mieszkanie przez 3 tygodnie na pudłach sprawiło,że było mi już wszystko jedno jakie meble mi tu wstawiła córka, byle się nie potykać o pudła i przestać wszystkiego ciągle szukać. Oswoiłam tę ascetyczna wielce przestrzeń wieszając swoje ulubione obrazy, ustawiając kilka swoich wazonów, robiąc mini galerię swoich prac w "spacerniaku"(przedpokoju, a nawet zdobyłam się na ozdobienie w moim stylu małej "ikejowskiej" szafeczki. Widziałam to Twoje mieszkanie nim się wprowadziłaś i wiesz dobrze co napisałam-jest OK!I… Czytaj więcej »

Iva Pas Photography

Annabell, widzę, że wiele przegapiłam. Nie wiedziałam, że nie mieszkasz już w Warszawie. Przyznam jednak, że wiele razy myślałam co u Ciebie słychać. Nieśmiało wracam do prowadzenia bloga, to mam nadzieję, że będę na bieżąco 🙂

Annette ;-)

Przeczytałam post, przeczytałam komentarze i więcej nic do powiedzenia nie mam. Może to, że należę do grona osób, które w mieszkanie nie inwestują, ale mam nadzieję, że jest to stan przejściowy.

Basia

Dom ! zdecydowanie:) A oswajam każde miejsce, w którym się zatrzymuję choć na chwilę- hotel,nawet ,jak wspomniała mi koleżanka, z którą sto lat temu jechałam do Bułgarii pociągiem, miałyśmy sypialny dla siebie i podobno ja zrobiłam z niego dom- bo serwetki, ładnie nakryte..hmm nie pamiętam:). Na III roku studiów miałam obóz językowy i mieszkałyśmy w akademiku. Mój pokój stał się ulubionym dla innych, bo było "tak domowo". Tak niewiele czasem trzeba, żeby oswoić przestrzeń.Niezmiennie podziwiam Cię za podejmowanie kolejnych wyzwań remontowych! i chwała Bogu, że angażujesz ludzi do pomocy, bo kręgosłup! Iw, zawsze mnie martwi, że nadwyrężasz go długogodzinną jazdą… Czytaj więcej »

KrystynkaR

Dom jest dla mnie ważniejszy chociaż podróżować też uwielbiam. Jestem pełna podziwu dla Ciebie, że tak sobie poradziłaś ze wszystkim, w dodatku będąc przecież w wielkim stresie… Dziwię się niektórym komentarzom… Tak jak Ci kiedyś pisałam, dobre jest to, że nie musisz już martwić się o Mozart, nikt jej nie napada, jest bezpieczna. A wracając do dyskusji o remontach to ja w tej kwestii dałam plamę. Dwa lata temu remontowałam swoje mieszkanie i mój Pansławek absolutnie nie okazał się tak solidny jak Pan Wiesiek, remont trwał dwa razy dłużej i kosztował dwa razy więcej niż powinien. Jedyne co mnie tłumaczy… Czytaj więcej »

KrystynkaR

Ale śmiesznie wyszło, chciałam napisać, że mam nadzieję, że remont mi starczy na długie lata a nie mąż!

Iva Pas Photography

Tworzenie domu to jedna z przyjemniejszych wg mnie rzeczy 🙂 Póki co dom mam, ale na pewno, będę jeszcze tworzyła inny, a może dwa. Kto to wie… Mam nadzieję, że będę zaglądała częściej, bo jak wspomniałam w komentarzu do Anabell, wróciłam do blogowania, tak przynajmniej mi się zdaję 🙂 Wystartowałam dziś https://czaisiewnas.blogspot.com/. Pozdrawiam

Iva Pas Photography

i ja się cieszę 🙂 Dzięki

46
0
Would love your thoughts, please comment.x