Już w piątek niebo rozświetliło słońce, błękity rozszalały się po nieboskłonie, a ludzie zrzucili większość ubrań. Przyznam, że ja jeszcze nie byłam tak odważna, bo jestem zmarzluch i nadal obawiam się o te moje plecy. Wrzuciłam więc czapeczkę na głowę, podjechałam do portu, a tam na miejscu spotkaliśmy się z M. (kiedy ja pracowałam, on jeździł na swoim małym rowerze wcześniej przez większość dnia) i wybraliśmy się na dłuuuugi spacer po nadmorskim deptaku. W tle najpopularniejsza widokówka z Bremerhaven. Widzimy Hotel Atlantic, ten konkretny zwany Hotel Sail City Bremerhaven i Mediterraneo, to ta kopuła, pod nią kryje się zespół restauracji i sklepików z modnymi ciuchami.
Poniżej widać plażę, na wysokości Muzeum Morskiego (Schiffahrtsmuseum).
Pokażę Wam kilka widoczków z deptaku, niezmiennie zachwycającego nie tylko mnie, ale i setek, a w sezonie i tysięcy spacerowiczów. Godziny zrobiły się już mocno popołudniowe, stąd te przytłumione kolory. W tle niezmiennie symbol miasta Bremerhaven Hotel Sail City.
Tu z kolei perspektywa w kierunku przystanku promu.
Nabrzeże jest umocnione, wykonane z kamieni połączonych masą betonową. Dlatego nie zsuwają się do morza, a morze nie podmywa deptaka.
Na tym końcu deptaka znajduje się jedna z najdroższych tutejszych restauracji. Nie byłam tam jeszcze, ale to nowoczesny przeszklony budynek.
Powoli słońce zaczęło chylić się ku zachodowi.
Mimo to wszędzie nadal siedziały grupki młodzieży i spacerowało mnóstwo ludzi we wszystkich grupach wiekowych.
Z powrotem do hotelu. W tle port.
Ta sala konferencyjna należy do hotelu.
A oto i sam hotel.
Na koniec przejechałam się chwilę na rowerze M. To taki mały składany rower, po złożeniu mieści się do samochodu. Świetny na wyprawy do różnych miast, można go spakować do bagażnika (ale takie dwa zajmują już dużo miejsca) i jechać dajmy na to zwiedzić Hamburg i pokonywać wszystkie trasy na własnym rowerze. Świetny relaks i dobry rower na takie okazje.
To już nie era składaków znanych z naszego dzieciństwa. Sama na takim kiedyś jeździłam. Ten sam się toczy, ma świetne mechanizmy i jest wykonany z bardzo dobrych materiałów. Taki jak ten, tylko nowy (M. kupił używany) kosztuje ok. osiemset euro i stanowi w tej chwili w Niemczech silny trend. Ludzie lubią jeździć na rowerze i zwiedzać. A ten daje takie możliwości.
Wczorajsza sobota była dla mnie częściowo pracująca, bo zostało mi trochę pracy do skończenia. Jakoś moje ciuchy nadal same się iść wyprać nie chcą a potem rozwieszać, toteż poczyniłam też pewne prace domowe.
Ale kiedy na dworze wygląda tak:
…to nie da się spokojnie usiedzieć w domu.
Zresztą i tak musiałam pojechać na zakupy. Nie miałam najmniejszej ochoty wsiadać znów do samochodu, więc wybrałam się na zakupy rowerem. Szczerze mówiąc nie chciało mi się zatrzymywać, żeby robić po drodze foty, tylko napawałam się świeżym pachnącym powietrzem, ciepłym wiatrem, słońcem i błękitnym niebem.
I tak sobie pojeździłam to tu, to tam, że się z tego zrobiło prawie 11 kilometrów (10,9 km). Mój program przyznał mi nawet nagrodę. A co tam, mało człowiek w tym wieku dostaje nagród, to się pochwalę. 🙂
Dobrze, że miałam włączony programik do mierzenia tych kilometrów, bo w międzyczasie wyłączył mi się licznik, chyba mu bateria padła. Niestety o tej porze, a było już po 18, nie był czynny żaden serwis czy sklep z rowerami, gdzie mogłabym wymienić baterie, będzie to musiało poczekać na przyszły tydzień.
W każdym razie jak na pierwszy raz w sezonie to całkiem dobra trasa.
Dziś też się wybieram na rower, ale najpierw będzie śniadanie i koniecznie dobra kawa.
Dziś spodziewana temperatura w Bremerhaven może sięgnąć nawet do 21 stopni! A już teraz jest ponad 19, nie do wiary, jak szybko podniosła się temperatura. Ale ja tam tej wiośnie jeszcze nie dowierzam. Na pewno potem przyjdzie ochłodzenie i deszcze. No trudno. Takiej pogodzie dziś nie przepuszczę i usadzę mój odgnieciony po wczorajszej jeździe tyłek, po czym wybiorę się dziś gdzieś. A gdzie? Na pewno nie omieszkam Wam opowiedzieć, jeśli będzie warto. Na razie układam plan.
Ja właśnie zaraz startuję, rower odebrałam z serwisu ponad tydzień temu, czas sprawdzić go na trasie 🙂 Miłego dnia!
PS: Ciągle pozostaję pod wrażeniem Twojego miasteczka. Nadmorskie kurorty jednak mają w sobie coś, czego nie znajdziesz nigdzie indziej. I nie mówię tu tylko o samym morzu, ale całym tym klimacie okołomorskim 🙂
Niestety ja do serwisu nie zdążyłam, mam nadzieję, że oczyszczenie i naoliwienie łańcucha wystarczy. Niedługo już się wybieram na rower, z tym że nadciągają jakieś niepokojące chmurzyska!
Dziś już tak pięknie nie jest niestety.
Wczoraj wchodziłam na szczyt za ciepło ubrana, tak się przegrzałam pod gorącym słońcem, że na moment mi się w głowie zakręciło. A ludzie mijali mnie ubrani w krótkie spodenki.
W Szwajcarii też mnóstwo ludzi jeździ na takich właśnie składakach, bo bardzo łatwo to spakować do auta. Mają tu jeszcze modę na motorowery, ale to jest dosłownie taki szał, że ceny wywindowały się do tego stopnia, że lepiej się kalkuluje motocykl kupić.
A poco w celu wymiany baterii do serwisu?
No ja też się wczoraj zagrzałam, w połowie trasy zostawiłam zakupy i tę kurtkę ze zdjęcia w domu i przebrałam w lżejsze rzeczy. A dziś ubieram się znacznie lżej.
Te rowery są rewolucyjne, jakie szczęście, że ludzie wymyślają takie fajne rzeczy!
Motocykli tu też dużo i rowerów z turbodoładowaniem, czyli tzw. oekofahrrad, z akumulatorkiem na prąd, dla leniwych :).
Ceny są natomiast koszmarne, przyznaję.
Pozdrowienia do Szwajcarii!
U nas ekofahrrady nazywają się e-velo, bo po szwajcarsku mówi się na rower velo.
Dziękuję 🙂 i również pozdrawiam wiosennie.
Odkąd pokazałaś Bremerhaven pierwszy raz, zakochałam się nim i póki co, stan ten trwa.
Mnie też to miasteczko odpowiada pod wieloma względami. Może kiedyś będziesz mogła przyjechać mnie odwiedzić? 🙂
I u nas wiosenne upały, pod warunkiem, że wiatr nie zawieje, bo wtedy zimno.
Dziś u nas był prawdziwy upał, wczoraj do była dopiero przygrywka 🙂
Czekalam kiedy wybierzesz sie na rower. Pamietam Twoje rowerowe wyprawy.
A piesze wedrowki wzdluz morza zawsze sa fantastyczne.
Też już na ten rower czekałam Marigold, bardzo mi go brakowało. Wczorajsza i dzisiejsza przejażdżka sprawiły mi wiele radości!
I wczoraj, i dzisiaj dzien spedzilismy bardzo aktywnie, choc dzisiaj jestesmy nieco padnieci, a to z racji blisko 30 stopniowego upalu. Wloczenie sie w takim skwarze meczy, a w ogole zbyt gwaltownie zrobilo sie tak goraco i organizm nie zdazyl sie przyzwyczaic.
Od piątku do niedzieli tym razem spędziłam czas aktywnie, mimo że oprócz tego nadrobiłam zaległości w pracy i część prac domowych. Ale dopiero wyjście na świat i świeże powietrze to jest to! Co zresztą sama wiesz, spacerując te wszystkie trasy z Toyą. Aż tak gorąco u nas nie było, ale 20 stopni to też już wielki skok temperatury, dobrze go zniosłam, chociaż wracałam na rowerze dziś już na ostatnich nogach :).
świetny rowerek:)Tylko te 800 euro to sporo, kurczę.A propos wiosny i otwarcia sezonu. Na samą myśl robi się weselej na sercu i nastrój się zmienia na lepszy. Chce się żyć.
pozdrawiam iwuś:)
Cena tego rowerka jest faktycznie powalająca, ale kto powiedział, że trzeba kupować nowy, taki używany można już dostać za ok. 300 EUR.
Wiosna i wiosenne widoki mnie też zawsze budują. Cieszę się, że tym razem był taki piękny weekend i że można go było w pełni wykorzystać na wiosenne wędrówki i jazdę na rowerze. 🙂
Tak w takich warunkach zdecydowanie chce się żyć!
Również pozdrawiam Nikuś 🙂
Tu też wiosna. Byłam dziś z A. na spacerze w Volksparku. Co chwilę ktoś nas mijał biegiem, ptaszydła drą dzioby jak opętane, trafiliśmy na całe olbrzymie połacie porośnięte fiołkami.Było bardzo ciepło, ale raz na jakiś czas szalał wiatr, niestety nie ciepły. Ja też uważam, bo coś mnie ostatnio pobolewa w okolicy gdzie mi się uzewnętrznił półpasiec, a już się przekonałam, że to mała frajda. A. mi przypomniał, że przecież lekarz mnie uprzedzał, że ten lek nie wyleczy półpaśćca, co najwyżej może (ale pewnie nie musi) zapobiec nawracającym bólom newralgicznym, więc powinnam dbać, żeby się nie wychładzać i nie łapać przeziębień.… Czytaj więcej »
Od tych paru dni mimo dość łysych połaci (trawa ledwo co zaczyna odrastać) czuje się tu wiosnę w powietrzu, gwałtownie też wzrosła temperatura. Mimo to dopiero dziś odważyłam się zdjąć bluzę i jechać w krótkim rękawku, ale z bluzą opatulającą plecy. Lepiej uważać, tym bardziej, że długi spacer czy długa przejażdżka to jednak spory wysiłek dla organizmu.
Pewnie, że Ty też dbaj o siebie!
Dziękuję, tym razem miałam ochotę na zdjęcia.
Rower faktycznie ma zaporową cenę, co ciekawe wielu jest gotowych za niego tyle zapłacić.
Pozdrowienia Anabell 🙂
A mnie wykańczają zatoki, więc choć plan otwarcia sezonu rowerowego był, chyba nic z tego. A rower zostawiam w Polsce i w piątek wracamy na zieloną wyspę.
Właśnie, żeby nie dostać zapalenia zatok, staram się otulać dobrze głowę podczas moich wycieczek rowerowych i spacerów. One mnie też chyba dodatkowo uodparniają. Rower to dla mnie jedno z lepszych odkryć ludzkich! 🙂