Na szczęście zanim się rozchorowałam, była cudna pogoda, którą wykorzystałam w sobotę na spacer.
Niestety w poniedziałek poczułam wielkie osłabienie, gardło było tak suche, że mogłabym na nim zetrzeć marchew jak na tarce, jednym słowem stwierdziłam, że bez lekarza nie będę ryzykować.
Po okazaniu karty ubezpieczeniowej zostałam skierowana do poczekalni. Pacjentów wywołuje się po nazwisku, żadne tam RODO.
Po czym orzekła, że to infekcja grypowa, pewnie wirusowa. Przepisała mi pastylki na nawilżanie i odkażanie gardła (bez recepty) oraz na wszelki wypadek antybiotyk (na receptę, jak się okazało w aptece – w 100% refundowany), gdybym nie wyleczyła się metodami domowymi.
Do domu wracałam ciężko dysząc, świeże powietrze wdzierało się do wysuszonego gardła niczym halny, oj nie było dobrze.
W drodze z przychodni i apteki zadzwoniłam do księgowej, żeby się dowiedzieć, jak się rozlicza zwolnienia w Niemczech, bo to moje pierwsze, uspokoiłam się, że do 6 tygodni są w pełni płatne. A pracodawca otrzymuje z kasy chorych wyrównanie za liczbę dni roboczych, w których byłam chora.
Niestety w tym stanie kompletnie zapomniałam, że we wtorek najpóźniej do godz. 8 rano trzeba było przestawić samochód z miejsca, gdzie parkowałam.
Podobnie jak ja w sierpniu, tym razem ktoś inny zarezerwował w urzędzie miasta miejsce na ustawienie tam samochodu firmy przeprowadzkowej.
Niestety w poniedziałek po wizycie u lekarza moja pamięć była bliska pamięci jątki jednodniówki, w końcu nie wiedziałam czy dożyję jutra.
Punkt 8 rano we wtorek obudził mnie telefon. Zadzwonił policjant i poinformował, że moje auto stoi na tym zakazie. Dopiero w tym momencie zajarzyłam, że miałam wczoraj przestawić samochód!
Ubrałam się w tempie olimpijskim mając jeszcze nadzieję, że sprawa zostanie załatwiona polubownie i nikt mnie za to wykroczenie nie wpakuje do kicia.
Drugi policjant czekający pod klatką miał taką minę, jakby był służbie od plemnika, w dodatku 24 na ha.
Cóż miałam robić: udzieliłam wywiadu odnośnie miejsca zamieszkania i zatrudnienia, poinformowałam, że to wszystko dlatego, że jestem chora, wreszcie przestawiłam auto. Niestety ta przyjemność będzie mnie kosztowała. Czeka mnie mandat, który wystawi wydział ds. obywatelskich i porządkowych.
Tjaaa, kolejna czarna seria, tydzień wcześniej zostałam ustrzelona przez nowy radar na jednym z ruchliwych skrzyżowań w moim mieście, po tym jak przejechałam w tempie o jakieś 15 km/godz. za dużo.
Rzadko mi się to zdarza w Niemczech bo nie warto, więc jeżdżę zgodnie z przepisami, ale tego dnia byłam zamyślona. Zamiast planowanej na jesień pary nowych butów będą więc dwa mandaty.
Jedną paczkę pastylek później zrobiłam podsumowanie tygodnia: tydzień w domu, dwa mandaty i więcej pracy, która została na kolejny tydzień.
W tym czasie byłam w stanie głównie leżeć, wdychać i wydychać (i kuwetę oczyścić, i nakarmić kotka, i pobawić kotka, ale te czynności i tak bym wykonała z mojego śmiertelnego poczucia obowiązku).
Całą resztę skomplikowanych czynności zostawiłam sobie na później.
Nadal jeszcze nie jestem w pełnej formie, miewam chwile osłabienia i wizje nieziemskie zamiast snów. Nadal najchętniej oddałabym się poleżeniu kolejny tydzień. Ale nie da się.
Chociaż w gardle już nie odbywa się taniec juhasów z podskokami przy każdym oddechu, nadal nie mogłabym wystartować nawet w zawodach na 100m, nie mówiąc o żadnym dłuższym dystansie.
A od poniedziałku powrót do pracy.
Korzystam więc jeszcze z ostatnich dni tego weekendu, żeby wypocząć i dojść do siebie.
Uważajcie na siebie i bądźcie zdrowi! Chorowanie jest gupie!
Wspolczuje, boje sie chorowania jak diabli, mam wystarczajaco duzo tych "przyjemnosci".
Stosuj wszystko co mozliwe, zeby wygrac z tym paskudztwem! Patrz jak dobrze, ze jestes zatrudniona, nie ma problemu z chorowaniem 🙂 a kocica nie musi wychodzic, wiec sie nie wychladzasz 🙂
Zdrowka zycze 🙂
Stosuję już od tygodnia, co tylko mogę, wygrzewam się, wypoczywam. Nawet dziś już rano czułam się lepiej. Ale po południu miałam atak kaszlu i zaczęłam się znów mocno pocić. Oczywiście, że dobrze być ubezpieczonym, ale moje obowiązki muszę i tak wykonać, bo nikt tego za mnie nie zrobi.
Kicia wychodzi ciągle na balkon 🙂
Chorowanie to okropienstwo, malo ze mam powazne choroby to tez dopadlo mnie jakies przeziebienie, mniej wiecej w tym samym czasie co Twoje, tyle ze u mnie to glownie katar i troche kaszlu a gardlo bolalo mnie tylko jeden dzien.
Piekne zdjecia zrobilas na spacerze sobotnim, szczegolne te z woda.
No zle ze tak Ci wpadly te mandaty, w przeszlosci kiedy duzo jezdzilam i niestety przekraczalam predkosc placilam mandaty, ale zawsze wiedzialam ze nalezy mi sie i przyjmowalam ze spokojem, mowiac sobie ze to jest wliczone w jazde.
Dawno naprawdę nie chorowałam, nie znoszę tego stanu osłabienia. Niestety to się jednak zdarza. Raz na kilka miesięcy coś mnie weźmie.
Uwielbiam te spacery nad wodą, ale chyba właśnie w tamtą sobotę założyłam za lekki berecik.
Za prędkość oczywiście przyjmuję na klatę, dobrze mówisz, że są wliczone w jazdę. Ale to z tym parkowaniem przytrafiło mi się jakby na dokładkę i w chwili osłabienia, niezbyt szczęśliwa z tego powodu jestem.
To ty nie wiesz, że chorować jest niezdrowo?
Ano niezdrowo żyję najwyraźniej nadal 🙂
Oj, to zdrowia! Chorowanie naprawdę jest bez sensu, nawet w Niemczech jak sądzę.
Zdecydowanie bez sensu, czy w Polsce, czy w Niemczech. 🙂
Współczuję, miałam grypę w tamtym roku pierwszy raz od ponad 10 lat – ale to było straszne Ale ode mnie nawet koty uciekały
Też od dawna nie miałam tak męczącej grypy, od kilku dni łażę osłabiona i ledwo żywa. Moja kicia nie ma do kogo przyjść, to i w chorobie do mnie przyłazi.
Iw życzę zdrówka. Wyściskaj Mozarta i nie daj się więcej chorobie.
Dziękuję Ami, mam nadzieję, że mi jednak przejdzie, bo od poniedziałku czeka mnie mnóstwo pracy!
mam nadzieję, że już jest znacznie lepiej, szkoda tych pieniędzy, kupowanie butów to przyjemność a płacenie mandatów to wyrzucanie kasy w błoto (tak to zawsze odczuwam i kiedy przychodzi mi płacić jakąś karę to wściekam się na siebie)
Dzięki Klarko. Po tygodniu totalnego osłabienia, suchego gardła, niewiadomoczegojeszcze na szczęście dziś już wracam do zdrowia. Też nie cierpię mandatów z tego samego powodu, co Ty!
Taki stan mam już za sobą, a antybiotyk poczynił takie szkody, że cały październik dochodziłam do siebie.
Jak to mówią, nieszczęścia chodzą stadami, więc i Ciebie trafiło, ale teraz będzie już tylko lepiej:-)
Gdyby jednak lepiej nie było, idź jeszcze raz do lekarza, z takimi wirusami nie ma żartów.
Dbaj o siebie 🙂
Właśnie dlatego, że też nie najlepiej znoszę terapię antybiotykową, często potem przyplątują mi się różne świństwa, postanowiłam tym razem wyleczyć się innymi metodami. Stado przeszło, trochę mnie przygniotło i mam nadzieję, że już po wszystkim!
Wirus był silny, ale ja dowaliłam mu wszelkimi sposobami, dziś nawet czosnkiem, musi sobie pójść! Dzięki, dbam. 🙂
Chorowanie jest głupie – i bardzo nieekonomiczne. Szybko wracaj do zdrowia!
Mandaty też są głupie, zwłaszcza, kiedy tę kasę planowało się już przeznaczyć na coś fajnego. Gdybyś była sebixem prującym starą beemką po zabudowanym, należałoby Ci się, ale tak… Niestety, policjant pewnie słuchał już tylu ściem i wymówek, że nic go nie rusza. Co począć.
Dopadła mnie więc głupota w dwóch wersjach. Oby już mi odpuściła! 🙂
Na szczęście zdrowie wraca, a kasę da się zarobić, no ale i tak szkoda, skoro jeszcze tylu rzeczy nie kupiłam, a tu przez głupotę kasę przez okno wywalam, takie uczucie.
Pozdrowienia
To nie jest klasyczna grypa, to tylko wirusówka grypopodobna. Przy prawdziwej grypie nie miałabyś siły nawet na tę kuwetę. Co do mandatów- jak dotąd zainkasowano nas dwukrotnie- raz za 5 minutowe przekroczenie czasu parkowania – 10€, potem za przekroczenie szybkości o całe 13 km/h w strefie 30km/h i to w….Frankfurcie nad Odrą,aż 20€. A jaki ładny portret ma przy okazji mój ślubny- nie wiem czy może nie oprawić całości w ramkę;)Oba mandaty dotarły poprzez pocztę, więc teraz gdy wracamy do domu mówię mężowi by zajrzał do skrzynki na listy, czy aby nie ma kolejnego mandatu;)))Mam nadzieję,że mimo wszystko domowe metody… Czytaj więcej »
Najwyraźniej masz rację co do wirusówki. Siły powoli mi wracają, są dni lepsze i są gorsze.
Dzięki za wszystkie porady, dziś od rana płuczę sodą i pomogło wreszcie.
Miód u mnie nie działa ani na spieczone usta, chyba na gardło też nie podziała. Za to jest pyszny :).
Dziś w ruch poszedł czosnek, będę żyła.
Buziaki
IW
Macie takie delikatne mandaty ? 20 euro za przekroczrnie predkosci o 13km/h ? to jest 31 au dolarow. My mamy prawdziwe mandaty, $200 za przekroczenie o 10km/h, trzy lata temu ponioslo mnie zeby skrecic, wiedzialam ze nie zdaze na zielonej strzalce, wiedzialam ze jest kamera, wiedzialam ze bedzie mandat, nie wiedzialam tylko ze prawie 500 dolarow czyli okolo 380 euro, zaplacilam za glupote.
Marigold, te Wasze mandaty to naprawdę szokująco wysokie! Ja też za przekroczenie o ok. 10-15 km/h miałam 15 EUR, zaglądałam do tabeli w sprawie tego mandatu za niewłaściwe parkowanie, na szczęście nie na miejscu dla inwalidy (tego nie robię z zasady!), bo tamto by naprawdę porządnie kosztowało, tu chyba powinno zamknąć się kwotą 25 EUR.
Iw, masz przeciez kalendarz w telefonie to wpisz i Cie powiadomi na czasie. A mandaty za przekroczenie szybkosci to potwierdzenie powiedzenia, ze czas to pieniadz. I spiesz sie powoli i zdrowiej szybko. Duzo zdrowia!
Staram się wpisywać ale nie zawsze robię to od razu, tu zwala na chorobę moje zapominalstwo.
😏
Myśle,że to nie grypa a tzw."banalne przeziębienie" czyli sprawa jakiegoś wirusa prawdopodobnie.Bardzo dobrze zrobiłaś,że zostalaś w domu.Bo chyba w takich przypadkach najważniejszy jest wypoczynek,spokój,unikanie większych skupisk ludzi.
Też mi żal kasy,gdy ją trzeba "wyrzucić w błoto" czyli zapłacić mandat.Bardzo rzadko,ale mi też się zdarza:)
Iwonko,zdrowiej,kup fajne buty i trzymaj się,pozdrawiam serdecznie.
Wirusowe to raczej paskudztwo, nie dałabym rady chodzić do pracy w żadnych wypadku. Dzięki temu jednak przez ok. trzy dni wyleżałam to paskudztwo, a organizm miał się jak wypocić i wypocząć.
Mandatów nie lubię, tym bardziej za głupoty, bo żeby to były jakieś poważne przewinienia, to bym przynajmniej zasłużyła. A tak – ech, co robić. Zarobić na buty przy kolejnej wypłacie. Dzięki i też Cię pozdrawiam Ewuniu. 🙂
Wiem, że to banalne, mimo to zdrowia życzę.
Dziękuję.dzis od rana jest wreszcie trochę lepiej. Ufff
Oj, to Cię iw dopadło! Bidula 😉 Ale teraz taka pora, u nas w pracy też ludzie chorują, choć pogoda jeszcze całkiem ładna. 1 listopada było jak wiosną! Na rowerze jeszcze często jeżdżę. A z tymi mandatami to miałaś rzeczywiście pecha, za takie głupoty, wiem, że to boli. Ale cóż, są gorsze rzeczy, przeżyjesz. Pozdrawiam i zdrówka życzę!
Pora na chorobę nigdy nie jest dobra, sama choroba też. Najczęściej wyłapuję objawy zmęczenia wcześniej i nie daję się, a czasem da się wybronić profilaktycznie łykając jakieś tabletki bez recepty, aby tylko nie rozchorować się na poważnie. Ale i ja czasem muszę wywiesić białą flagę.
Cóż, sprawę mandatów zamykam w chwili ich zapłacenia, z tymi też tak będzie.
Mam nadzieję, że wszystko inne pójdzie dobrze. 🙂
Zdrowia życzę 🙂
Bardzo dziękuję 🙂