Blog

Podsumowanie po przeprowadzce

3 czerwca 2020

Pierwsze wrażenia na nowym miejscu

Jestem miesiąc po przeprowadzce. Nie wiadomo kiedy minął ten miesiąc, może dlatego, że od pierwszego dnia i nocy, które tu spędziłam, poczułam się tak bardzo u siebie.

Mam tu już swoje ulubione miejsca do siedzenia, pisania. Jednym z nich jest taras.

Taras

Taras to najlepsze miejsce w tym mieszkaniu, jeśli kiedyś będę musiała się stąd wyprowadzić, będzie mi go najbardziej żal.

Poza tym świetnie mi się tutaj (w mieszkaniu, póki co nie na tarasie) sypia i zawsze jest mi ciepło. Od początku, czyli od końca kwietnia tylko raz uruchomiłam tu ogrzewanie. I to w pierwszy dzień, kiedy po prostu byłam fizycznie złachana jak koń po westernie całą przeprowadzką. A potem mimo bardzo chłodnych nocy i codziennego regularnego wietrzenia ani razu nie musiałam włączać ogrzewania, a temperatura na stałe wynosi minimum 21 stopni Celsjusza. A od strony tarasu, gdzie popołudniami intensywnie operuje niczym nie osłonięte słońce, nagrzewa się tak, że w pogodne dni mam po 23 stopnie lub więcej. Jak dla mnie to wymarzona i komfortowa temperatura, to jeden z większych plusów, że mam tu ciągle temperaturę. Za gorąco też nie jest, bo ocieplenie działa w obie strony, czyli dom nie za bardzo się również nagrzewa. Zresztą mnie wyższe temperatury nie przeszkadzają, bo jestem zmarźluchem.

Rozpakowanie i urządzanie

Jeszcze w połowie miesiąca było tak:

Regały

Kartony, dużo kartonów

A teraz zostały mi do rozpakowania jeszcze tylko dwa.

Biuro biblioteka

Biuro biblioteka

Rozpakowałam już prawie wszystkie kartony, zostały dwa widoczne powyżej i jeden czy dwa z paroma drobiazgami w przedpokoju. Są w nich różne drobne rzeczy, na które nie widzę w tej chwili miejsca w mieszkaniu.

Formalności

Udało mi się zameldować. A to nie lada wyczyn, bo właściciele mieszkania, które wynajmuję, jeszcze nadal nie są zameldowani w swojej gminie, bo tam nadal nikogo nie ma w BOK. W Bremerhaven przed wejściem do biura obsługi mieszkańców wystawili skrzynkę do wrzucania druków zameldowań i w ten oto sposób dokonałam zameldowania. Okazało się jednak, że urząd meldunkowy dopatrzył się, że nie ma wszystkich dokumentów na mój stan cywilny, więc mam im jeszcze donieść dokument to poświadczający. Z tego co wiem, jest to akt ślubu z odnotowanym rozwodem i pamiętam, że brałam na pewno te dokumenty z USC w Polsce w wersji międzynarodowej przed wyjazdem, ale po przeprowadzce jeszcze nie wszystkie zlokalizowałam. Dzwoniłam tam wczoraj i pani załatwiająca moją sprawę stwierdziła, że spokojnie, bez pośpiechu, ona poczeka aż ja znajdę ten dokument. Mili tu nawet ci urzędnicy.

W kolejnych miejscach też na bieżąco aktualizuję moje dane adresowe.

Na szczęście w moim poprzednim mieszkaniu mieszka kolejna najemczyni Polka, która wyraźnie mnie pół roku temu prosiła o sygnał, gdybym chciała się wyprowadzić z mojego mieszkania, żeby mogła ubiegać się o moje, bo też było fajne i co ważne, ładnie przeze mnie wyremontowane, otynkowane i wymalowane. Jakby co na pewno przekaże mi moją pocztę. A co ważniejsze, ostatnio zajęła się Mozartem, kiedy wyjechałam w delegację, bo mieszkamy bardzo blisko siebie.

Do załatwienia pozostały mi jeszcze zaszłości z Vodafone (telefon i internet), który ściągnął mi w maju kasę za oba mieszkania obecne i poprzednie. Muszę to wyjaśnić, a najlepiej jeśli w domu najpierw napiszę podanie z załącznikami. Dziś pewnie się nie uda. Mam nadzieję, że mi zwrócą nadpłatę, a nie potrącą za jeszcze jeden miesiąc, który właśnie się zaczął. Dodzwonić się nie sposób, a punkty obsługi dopiero otworzyli i w sobotę nie zdążyłam, z kolei w tygodniu byłam przez cały czas bardzo zajęta, a czwartek i piątek w delegacji, wróciłam późno, po długiej i męczącej jeździe 2 x 400 km.

Niemiłym zaskoczeniem było też potrącenie aż o 400 EUR opłat za ogrzewanie. Moja poprzednia spółdzielnia potrąciła mi tę kwotę z kaucji za członkostwo w spółdzielni, zwracanej na konto, którą wpłaca się na początku w wysokości podwójnego czynszu netto. I od razu kwota kaucji do zwrotu zmniejszyła mi się o połowę. Z pisma od spółdzielni wynika, że było to wyrównanie za dwa lata. Ja rozumiem, należy im się, tylko dlaczego nie robią rozliczenia raz na rok, tylko potem na raz takie zaskoczenie. Chyba nie muszę mówić, że przeprowadzka to i tak zawsze wysokie koszty dodatkowe. Na szczęście zawsze najpierw odkładam pieniądze przed takimi przedsięwzięciami, żeby mnie potem sytuacja nie zaskoczyła. Ale inne zakupy będą sobie musiały teraz poczekać…. Ale kiedy spodziewałam się ponad 800 euro do zwrotu, a dostałam zaledwie połowę, czyli bilans na przykład na nowe meble mi się znacznie zubożył.

Meble

Moje stare meble właściwie mi wystarczają. Jeśli chciałabym sobie coś dokupić pod kątem praktycznym, to będzie to regał na segregatory do biura. Odpowiedni regał do tego przeznaczony znalazł się bowiem w kuchni. Zdecydowałam się go tam wstawić, ponieważ w trakcie przeprowadzki okazało się, że to właśnie w kuchni zabrakło mi miejsca na rzeczy. W poprzednim mieszkaniu miałam schowek w kuchni, tutaj nie mam. Za to mam garderobę przy wejściu na buty i kurtki itp. tzw. Abstellraum. I garderobę przy sypialni, co stanowi dostateczne uzupełnienie mojej szafy, drugiej szafy kupować już nie musiałam. W ogóle mam za dużo ciuchów, wiele z nich jest starych, część już nie pasuje, muszę to uporządkować, ale na to też potrzeba czasu i chęci. Przyjdzie czas, to się tym zajmę. Na razie chcę do końca rozpakować swoje rzeczy.

Póki co zadowalam się rozwiązaniem tymczasowym regał na segregatory z kartonów:

BiuroBiuro, tymczasowy regał z kartonów. Można? Można! 🙂

Oglądałam już tutaj trochę regałów w jednym z tutejszych sklepów, ale nic mnie tu nie zachwyciło, a kasę wydać na nowe trzeba, może jeszcze poszukam na e-bay, ludzie często sprzedają całkiem dobre rzeczy, jak te wiszące szafki ze szkłem nad moim biurkiem, kupione w sumie za 30 EUR.

Praca

Nie samą przeprowadzką człowiek żyje. Mam stale bardzo dużo pracy. Skupiam się więc głównie na tym, z czego potem mam na rachunki i chlebek z masłem, bo w końcu trzeba na siebie przede wszystkim zarobić, zanim człowiek się urządzi. O firmie na blogu pisać nie będę z oczywistych względów, ale pracę nadal mam, więc ją szanuję i robię, co do mnie należy i najlepiej jak należy.

Mozart

Nie przesadzę, jeśli napiszę, że jedną z największych wygranych tej przeprowadzki jest Mozart. Kicia świetnie się zaaklimatyzowała w nowym miejscu. I chociaż jeszcze nie udało mi się zamówić i zamontować siatki, dlatego póki co wygląda za barierkę pod nadzorem i z zabezpieczeniem, czego serdecznie nie cierpi, to już niedługo siatka będzie założona, a kot jeszcze szczęśliwszy.

Na deser kilka fotek kotka.

Mozart na balkonie

Mozart wygląda przygód

Posłanie Mozarta

Ulubione posłanie Mozarta, na parapecie w sypialni, to tu najczęściej sypia w nocy.

Mozart

Mozart pod kocykiem na tarasie

Popołudniami kicia leży i smacznie sobie śpi po parę godzin sobie właśnie tam pod kocykiem. Wieczory i noce spędza na parapecie w sypialni.

Mozart

Mozart

Mozart

Po wszystkich moich rozjazdach i delegacjach najchętniej wybieram się na zwykły spacer na nogach lub rowerem po okolicy, pogoda u nas na szczęście dopisuje.

Przy śluzie

Przy śluzie

Nabrzeże Bremerhaven, tzw. Lunadeich

Nabrzeże Bremerhaven, tzw. Lunadeich

Taki mam etap na dziś, pozdrowienia znad Morza Północnego!

Subscribe
Powiadom o
guest
28 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
evadec

Mialam kiedys bordawa podloge kazdy pylek na niej widac

Basia

Iw! Jak to bardzo ważne polubić się z nowym miejscem od pierwszego wejrzenia:) Znalazłaś piękne i przyjazne miejsce:) Dużo szczęścia i pięknych dni!

Iwona Zmyslona

Nie pozostaje nic innego, jak życzyć szczęśliwego, zdrowego mieszkania w nowym miejscu. Pozdrawiam.

Iwona B.

Jejciu, ktora to juz Twoja przeprowadzka? Podziwiam, bo wiem ile pracy to wszystko kosztuje i czasu. Najwazniejsze, ze sie dobrze czujesz w tym miejscu, wiec moze zagoscisz na dluzej 🙂

jotka

Tego tarasu bardzo Ci zazdroszczę!
Podobno przeprowadzki są jak potop, ale skoro jesteś zadowolona i Mozart zaakceptował to nie tak strasznie, jednak formalności sporo.
Miejcie się więc z kotkiem dobrze 🙂

Anna K. Olszewska

Uważam, że zdjęcie Mozarta pod kocykiem jest najlepsze. 😀
Podoba mi się taka wykładzina, choć pewnie żyjąc z kotem, masz codziennie jazdę na odkurzaczu. Jak miałam czarną kocicę, zmieniłam jasno-beżowy dywan na brązowy-pstrokaty. Możesz się śmiać, że to bardziej jak zamiatanie pod dywan. ;P Ale wtedy niespodziewani goście mnie nie stresowali. 😉
Lubię urządzać mieszkania, gdybym się tyle przeprowadzała co Ty, chyba bym nie narzekała. Za remontami nie przepadam, chodzi mi głównie o ustawianie gratów.

Anna K. Olszewska

Mnie z kolei kot pod kocem przywołał wspomnienia mojej kici, która zawsze właziła pod koce, kołdry i prześcieradła. 🙂
Dla takiego ładnego koloru wykładziny, sprzątałabym nawet codziennie. 🙂 My niestety nie możemy mieć w domu wykładzin dywanowych ani dywanów, bo mąż jest łuszczykiem. Mamy gołe podłogi, zamiatam kilka razy dziennie, a raz na dwa dni odkurzam. Także tego, kot to żaden kłopot. 😉

Annette ;-)

Wygląda na to, że znalazłaś swoje miejsce 🙂

Aga

Taras to marzenie, cieszę się, że posiadasz miejsce na ziemi, które tak Cię cieszy. 🙂 Wszystko zaczyna wyglądać tam ładnie, domowo, przytulnie. Mozart jest uroczy na całego. No i jeszcze ta okolica, woda blisko, ukochany dom, rodzina, masz tak dużo, ogromnie miło przeczytać taki post. 🙂 Pozdrawiam serdecznie i życzę, co najlepsze. :)))

anabell

Słowo „przeprowadzka” podobnie jak „remont” przyprawia mnie o dygotki. Ale mieszkanko masz śliczne.

Antares

Super pomysł z „regałem” z kartonów 🙂 Działa? – Działa! 😀 Bardzo mnie cieszy, że i Ty znalazłaś swoje miejsce na ziemi. Początki są zawsze pracowite, a dodatkowo ten koszmarny koronny w tle, utrudniający najprostsze sprawy. Ja się meldowałam przez internet i poszło szybko. Szczęśliwie nie muszę wymieniać dowodu osobistego i prawa jazdy, ale dowód rejestracyjny niestety już by wypadało. Też załatwię przez internet. Taras rzecz cudowna. Sama też uwielbiam swój balkon, który przez jego wielkość właściwie powinien się nazywać tarasem i…chyba tak go będę nazywała. Super, że masz ciepłe mieszkanko. Ja też jestem ciepłolubem, i w nowym miejscu marznę… Czytaj więcej »

Antares

Też staram się unikać utrzymywania prowizorek za długo. To prawda, że się oko za bardzo przyzwyczaja do tego 😉 Mieszkanie to najem z TBSu, czyli nie będzie moje, ale musiałam wpłacić partycypację w kosztach budowy, czyli 20%-30% wartości mieszkania. Właśnie środki na to teraz spłacam. Nie byłam przygotowana na taką opcję w życiu, ale to jest jeszcze dla mnie do udźwignięcia w sytuacji „z zaskoczenia”. Natomiast jest to inwestycja bo gdybym się wyprowadzała, otrzymam zwrot zwaloryzowanej kwoty partycypacji :). Chociaż któż wie, może kiedyś zmienią coś w przepisach, że będzie się dało wykupować na własność…to daleka przyszłość. Widzę, że nie… Czytaj więcej »

Antares

Też meble zamawiałam online, nie było innego wyjścia. Ale poszłam za ciosem i przedwczoraj zamawiałam dodatkową szafę i pomniejsze meble znów przez internet. Wszystko w toku, acz coraz bliżej finiszu 🙂 Damy radę i nawet bez prowizorek 🙂 Miłego weekendu!

PKanalia

znamy się chyba już na tyle dobrze, że wiesz, co dla mnie jest zajmujące w Twoim poście… pieprzyć jakieś tam meble, chyba że w ramach KOTYFIKACJI mieszkania, to już jest temat do jakiejś rozmowy…
p.jzns 🙂 plus tarmochy dla Mozart 🙂

28
0
Would love your thoughts, please comment.x