Potrzebna mi zmiana.
Nie mam pojęcia, czy chodzi o kobiecą zmianę długości włosów. Czy może o zmianę ustawienia mebli w salonie. Ale stół przestawiałam już dwa razy w ubiegłym miesiącu, więc to chyba nie to.
Może bym tak jednak te włosy zapuściła… W międzyczasie (czyli konstruując pracowicie kolejne zdania w tłumaczeniu) zaglądam w przerwach do moich archiwalnych zdjęć.
Patrzę, jak mi było z długimi włosami.
Nieee, no jasne. Włosy! To o to chodzi!
Jak będą długie, to od razu się sobie bardziej spodobam.
A może ciuchy trzeba by mi nowe kupić. W tym miejscu obejrzałam sobie siebie w różnych wersjach na przestrzeni lat. Od eleganckiej sukienki czy kostiumu, które noszę wyłącznie do pracy, aż po krótkie białe spodenki z koronką czy czerwone dżinsy.
No dobrze, mogę w najbliższym czasie ponosić coś innego. A nawet jedną sukienkę sobie kupiłam nową. W groszki. A drugą, małą czarną, założyłam nawet na trochę, czyli została już rozdziewiczona podczas ostatniego zlecenia.
A przecież zmian za chwilę mogę mieć tyle, że obym tylko dała radę wytrzymać tempo.
Zmiany są dobre, jeżeli mamy szansę skierować je w odpowiednim kierunku.
Czasem jednak nadchodzą lawinowo, bez niczyjej kontroli. Tak myślę, że niektóre spadają na nas niczym wojna lub egipska zaraza. I tych nie da się najczęściej uniknąć. Tych najbardziej się boimy. To one śnią się jako znaki po nocach, to o nich mówią cyganki przepowiadając nam przyszłość.
I o tych zmianach tak naprawdę lepiej nie wiedzieć.
A co z innymi?
Tymi, które sami planujemy, wprowadzamy w życie, zapisujemy w kalendarzu z nadzieją, że się spełnią?
Teoretycznie mam wpływ na to, czy dziś wieczorem zrobię trening. I na to, co zjem na obiad. Oraz na to, jakim środkiem lokomocji pojadę na urlop. Bo to zaplanowałam i realizuję samodzielnie.
Ale już tylko sam trening czy kwestia składu tego, co na talerzu podlegają tylu zmiennym, że czasem mamy wrażenie, że nie mamy na to wpływu.
Bo nie masz czasu na gotowanie, bo z tymi warzywami to tyle siekania i zmywania, bo taki trening to wykańcza i potem nie ma siły na pracę / szkołę / studia / egzaminy / zdrowe gotowanie i milion innych rzeczy.
I te wszystkie wymówki, wymyślane przez nas w naszej głowie wydają się tak samo realne, jak niezależne od nas przyczyny, takie jak nagła ulewa, gradobicie czy potop……………………………………….
I nagle oto przy niedokończonym wpisie i szemrzącym w tle filmie akcji … zasnęłam sobie słodko na kilka minut.
Obudziło mnie znienacka moje własne chrapnięcie.
I zaginęła mi myśl o tym, co ja takiego właściwie chciałam napisać… aha, miało być coś mądrego o tych zmianach.
Ale właściwie czy w obecnych czasach tu i teraz można w ogóle napisać cokolwiek używając bezkarnie sformułowania „dobra zmiana”?
I jak ja mam tu motywować innych, skoro sama przespałam dziś moją porę na trening. Szkoda, dziś już późno, wolę się wyspać.
No dobra, Chodakowską to ja nie będę, choćbym bardzo tego chciała. Mogę być tylko trochę lepszą wersją siebie. Na to mam wewnętrzną zgodę i chęci.
***
Po czym zerknęłam na początek tego posta i nadal nie wiem, zmienić te włosy, czyli znów zapuścić, czy zostawić na dłużej te krótkie.
A może obciąć odważniej jakoś. Tylko do tego potrzebny dobry fryzjer. Widziałam dziś takie fajne fryzury na fejsbuku, ale zaraz, to były psie fryzury.
A może by tak meble przestawić jednak.
Inne nawet dobre zmiany póki co będą musiały poczekać.
Bo włosy to dla kobiety naprawdę sprawa podstawowa proszę Państwa.
Czasami wystarczy drobniutka zmiana. Też czułam tą niezidentyfikowaną potrzebę, dwa miesiące temu wycieniowałam sobie włosy i obcięłam grzywkę i to było to. Ale do tego nie był mi potrzebny fryzjer. Plus długich włosów jest taki, że nigdy nie jest potrzebny fryzjer. I że da się je wszystkie upiąć, przy krótkich bywało, że miałam dość. Chodakowską żadna nie będzie, bo każdy ma inne uwarunkowania genetyczne i choćby ćwiczył to samo, mięśnie rozwiną się zupełnie inaczej. Niektórzy np nie mają predyspozycji do sześciopaku, nie takiego jak widzimy elegancko zarysowany na zdjęciach w internecie. Trzeba brać poprawkę na to, że każdy jest inny… Czytaj więcej »
Ja sama sobie włosów nie obcinam, to by się nie udało. Raczej muszę znaleźć fryzjera, który mi te włosy dobrze odpowiednimi nożyczkami obetnie.Przy krótkich włosach taki dobry fryzjer jest wręcz niezbędny.A ja się czuję z moją fryzurką teraz trochę jednak niezdefiniowana, tak jakby czegoś jej brakowało. Więc postanowiłam na razie zapuszczać…A na jak długie, to się okaże.Jasne, że każdy ma inne uwarunkowania, ale trzeba iść za dobrym przykładem. Obie wymienione panie są takimi dobrymi przykładami. Ja póki co idę za tym, co mi podpowiada moje ciało. Szkoda tylko, że jeszcze jestem trochę wyczerpana opo tej mojej ostatniej chorobie i antybiotyku.… Czytaj więcej »
Jak to? Ja przy krótkich jedynie potrzebowałam fryzjera. Do ścięcia. potem rosły jak chciały, bo zmieniłam zdanie i znowu chciałam długie 😉 Jedyne co jest potrzebne, to dobre nożyczki fryzjerskie, bo byle jakie mogą poniszczyć ucięte końcówki. Kroisz na mokro. Nawet można sobie wycieniować prosto i bezinwazyjnie.Poszukaj sobie na YT metody podcinania końcówek samodzielnie czy jakoś tak, popatrz, stylizuj, próbuj, fryzjer w razie czego zawsze naprawi, ale długie włosy ciężko jest popsuć. Gackowa ma treningi statyczne z ciężarkami. Sama na sporych hantlach już ćwiczy, ale my przecież nie musimy dużo podnosić 😉 Można się z nią fajnie wyrzeźbić, z nią… Czytaj więcej »
Umiem obcinać włosy komuś, ale samej sobie – nie nauczyłam się. Chyba już wolę nie ryzykować. Niech się fryzjer postara, ja zrobię swoje, czyli zarobię i mu zapłacę. 🙂
Dobrze wiedzieć, ja póki co trenuję to, co sama pamiętam z różnych zestawów, układów i to, co czuję, że mi dobrze rzeźbi np. plecy. Kiedy mi zabraknie pomysłów, wrócę do Gacki 🙂
Ach czyli Ty znasz już Gackę 😉 A ja się tu produkuję… 😛
Można powiedzieć, że oddałam swoje pośladki w jej ręce XD
Przecież czytam Twojego bloga z treningami! 🙂 Tam pisałaś właśnie o Gacce, więc znam. Ale jeszcze nie ćwiczyłam z nią. Na razie powoli się odgrzebuję po antybiotyku. Nie chcę przesadzić z ćwiczeniami, wolę powoli i bez kontuzji się najpierw rozruszać.
Buziaki!
Włosów nie zapuszczaj – wyglądasz w tych krótkich świetnie, zgodnie z zasadą -im więcej na metryce tym włosy krótsze.
Potrzebna Ci zmiana? Przeanalizuj swe własne pragnienia, sprawdz co Cię "uwiera", postaraj się to usunąć i przestaniesz wzdychać za zmianą.Za zmianą tęsknimy wtedy, gdy czujemy się bezradni, ale albo nie zdajemy sobie z tego sprawy albo nie dopuszczamy do siebie takiej wiadomości. I wtedy "na chybił/trafił" zmieniamy: uczesanie, styl ubierania, przestawiamy meble, zmieniamy dietę a efektów i tak nie będzie.
Miłego;)
Za zmianą tęsknimy także wtedy, gdy własnie nie jesteśmy bezradni, ale czujemy wielką siłę i chcemy z tą energią wszystko zacząć od nowa. Oczywiście, że wszystkiego się nie da, ale jeśli jest coś, co zmienić można to trzeba to zrobić. Potem przyjdzie uspokojenie.
Anabell – czasem nie trzeba grzebać aż tak głęboko. Tym razem chyba naprawdę chodzi mi o włosy. Jednak dla mnie coś symbolizowały, tyle że długo nie byłam tego świadoma.Uwiera mnie, że kiedy oglądam siebie w długich włosach, bardziej się sobie podobam. Z tym, że głównie na zdjęciach, gdzie w ogóle byłam zadbana, ładnie ubrana itd. Czyli jednak chodzi o coś więcej. Raczej o całokształt. Ale i o te włosy, nośnik siły. Tej ostatniej mi ostatnio już trochę brakuje. Na chybił trafił rzadko coś zmieniam. Raczej długo się zastanawiam. 🙂Dzięki za analityczne podejście, zawsze je u Ciebie cenię tak czy siak… Czytaj więcej »
Zante – to też prawda. Kiedy czujemy się bardzo silni, łatwiej dokonujemy zmian na różnych poziomach, w tym tych podstawowych. I wtedy wszystko zaczynamy od nowa, zmieniamy włosy, umeblowanie, miejsce zamieszkania i pracę, a niektórzy też partnera. 🙂
Nie obawiam się raczej zmian. Chociaż lubię być ich pewna. Nie działam (już) zbyt szybko, żeby się potem nie okazało, że tak naprawdę dokonana zmiana niewiele mi pomogła.
Iw, skoro zapuszczasz włosy to witaj w klubie (choc ja planów na taką długość, jak na Twoim zdjęciu to nie mam). Ktoś mi podpowiedział serum na porost włosów Babuszki Agafii. To naprawdę działa!
Czyli Ty też zapuszczasz Zante?
No właśnie mnie teraz znów ciągnie do tych moich długich włosów, brakuje mi ich, kiedy chcę je sobie zarzucić na ramiona, odgarnąć, założyć za uszy. 🙂 Takie zwykłe kobiece gesty.
I nie wiem, czy już nie jest na to za późno, czy się jeszcze tak będą układały… Ale jak się przekonać, jak nie próbując. Mnie włosy rosną dość szybko, ale jeśli będzie za wolno, skorzystam z tego serum, dzięki!
Ciekawym, co w koncu ulegnie. Znianie:)
Sama też jestem ciekawa… 🙂
No cóż, Iv, każda zmiana nieco koloryzuje naszą szarość życia powszedniego… Nawet inna fryzura.
A tutaj chyba najpiękniejsza zapowiedź dobrej zmiany:
https://www.youtube.com/watch?v=rMUX_4B-Hr4
Oby tylko wstępującej w dorosłość młodzieży nie przyszło cały czas zapi*rd… na zmiany!
pozdrawiam, kłaniam się i zapraszam
Dobre koloryzowanie zawsze może się przydać! 🙂
Ja jakos nie mam potrzeby zmian, wiec albom taka zachowawcza i dobrze mi w znanym i wyprobowanym, albo brak mi tego poweru do zmian, bo mnie zycie przygniata. 😉
A ja z kolei zmieniam coś od kiedy pamiętam. Jak coś jest za długo w tym samym miejscu, to mi zaczyna przeszkadzać :).
Tak już mam, to chyba cecha charakteru, że lubię zmiany.
Życie zawsze znajdzie coś, żeby nas zaskoczyć czy przygnieść, ja też jestem z wiekiem na to wszystko coraz bardziej wrażliwa, albo coraz mniej odporna. Ale dopóki życia walczyć będę, jak to kiedyś ktoś mądrzejszy ode mnie powiedział. 🙂
uściski Aniu
mnie niedawno potrzeba zmiany wygnała na jednodniowy wypad do Gdańska… było piknie, chociaż nie wszystkie punkty projektu zrealizowałem… na przykład nie dostałem i nie przywiozłem wędzonej flądry… no, ale cóż… w kraju mamy teraz podłą zmianę, zaś Bałtyk już od dawna się zmienia podle, to i sklepy, stoiska rybne się tak zmieniły… zastałem bowiem znajomy widok, w stylu "schyłkowy peerel"…
a zwierzaki śpiące słodko w pozycjach "zwis letni" też je zmieniają… gdy się je obserwuje, tego nie widać, ale wystarczy wyjść z pokoju na pół godziny, to po powrocie zastajemy zmienioną konfigurację…
pozdrawiać :)…
Tak na jeden dzień rzadko mi się chce, wolę dłuższe wycieczki. U nas nad morzem w Bremerhaven są przepyszne rybki, to tam trzeba szukać tych świeżych.
A zwierzaczki są kochane, ich przywiązanie i miłość są absolutnie niezwykłe. Chociaż czasem nie mam do nich siły, ale to wtedy, kiedy nie mam siły też do niczego innego.
gdybym jechał autem zapewne bym coś znalazł nad morzem, ale byłem Polskim Busem, miałem 6,5 godziny czasu do dyspozycji, poza tym były jeszcze inne punkty planu do realizacji… uprzedzano mnie, że może być cienko… ale to, co zobaczyłem /w porównaniu z widokiem 4 lata temu/ przeszło ludzkie pojęcie… niestety Bałtyk jest przełowiony, do tego są ostre limity połowów, by ratować to, co zostało, więc do miasta nic już nie dociera w ramach handlu detalicznego… tylko knajpy mają swoje dojścia… no, tu nie powiem, smażony halibut na barce na Motławie był przepyszny…
No fakt, autem zawsze ma się więcej możliwości, za to busem bezpieczniej i spokojnie, nie trzeba się tak męczyć. Może i dobrze, że oszczędzają ten Bałtyk i są limity, chociaż turystycznie przez to słabo wypadamy. Pocieszające jest, że knajpy dają radę – czyli głodny turysta jednak zje coś dobrego. 🙂
pozdrowionka!
Witaj. 🙂 Dobrze, że wróciłaś do pisania bloga. 🙂
Ja też się bardzo cieszę Bogusiu! 🙂
Szybko zmienić włosy można tylko obcinając albo farbując. Żeby mieć długie trzeba trochę poczekać. Masz czas?
Czas mam, bo nie będę sobie przecież sztucznych włosów dopinać 🙂
Dam radę, kiedyś odrosną.
Klik dobry:)
Twoich długich włosów nawet ja żałowałam. Aż mnie zatkało, gdy zobaczyłam Ciebie w krótkich.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry, sama teraz trochę żałuję, chociaż dobrze się czułam w krótkich. No ale w końcu można zapuścić. Witaj u mnie, dobrze, że jesteś!
A sama w jakiej fryzurze najlepiej się czujesz? Tym się kieruj, bo na przykład to, że według mnie lepiej Ci w krótkich włosach jest niczym, jeśli sama do takich nie jesteś do końca przekonana. Niedawno podcięłam włosy w nieco inny niż zwykle sposób i już wiem, że do tej fryzury moje cienkie włosy nie bardzo się nadają i musiałabym wstawać przynajmniej pół godziny wcześniej, żeby nadać im pożądany wygląd, a i tak po dojściu do pracy wyglądałyby tak, jakbym z nimi nic nie robiła. Więc nie robię.
Właśnie znów idę w kierunku długich, chociaż podobam się sobie w krótkich i chętnie bym je nosiła. Najlepiej na zmianę – raz krótkie – raz długie :), szkoda, że to nie za bardzo możliwe, bo sztucznie przedłużać sobie na pewno nie będę :). Coś sobie znajdę, a póki co już trochę zapuszczam.
Na tym zdjęciu Twoje włosy sa piękne. Zdecydowanie bym zapuściła! Poza tym, dłuższe włosy są bardzo kobiece…
A ja mam teraz potrzebę zmian w mieszkaniu, choć drobną jakąś… 😉
Powiem Ci, że chociaż poprzednio bardzo dobrze poczułam się w tej krótkiej fryzurce, to zaczyna mi brakować długich włosów. Tak więc znów zapuszczam. 🙂 W domu to ja też coś ciągle zmieniam, bo inaczej mi źle :)!