SeeStadtFest – Landgang Bremerhaven
to święto tego nadmorskiego miasta, które w tym roku odbywa się w naszym mieście w maju, a dokładnie w dn. 24.-28.05.2017.
I właśnie w tym roku udało mi się na to święto załapać. Zadzwonił dziś do mnie przed południem Mikael, żebym się uwinęła w miarę możliwości szybko z moimi obowiązkami, bo po południu jest święto w porcie i warto by tam pojechać i pooglądać oraz posłuchać koncertów, a przede wszystkim przejść i popatrzeć na piękne żaglowce, które zjechały się zewsząd do portu Bremerhaven.
Nazwa Landgang (zejście na ląd) mówi z kolei, że załoga z jednostek, które przypłynęły w tych dniach do Bremerhaven, schodzi na ląd.
Powyżej załoga pięknego rosyjskiego żaglowca MIR, który widziałam już tutaj podczas poprzedniego zlotu żaglowców.
To naprawdę duży żaglowiec, widać to bardziej z boku.
Sporo łajb to wykonane znacznie później kopie starych żaglowców, kursujących wcześniej po tutejszych morzach. Jeden z przykładów to żaglowiec Kieler Hansakogge, wykonany na wzór statku oryginalnego zbudowanego w 1380 r.
Każdy chętny może wejść na pokład, pozwiedzać i popatrzeć, jak to kiedyś na takim statku bywało.
Tym razem nie weszliśmy na pokład, oglądaliśmy statki z zewnątrz chodząc po całym porcie.
Ale wielu robi tu prawdziwy rajd i ogląda oraz fotografuje i filmuje te wyjątkowe okazy także z wody. Wcale im się nie dziwię. Wśród nich są turyści, którzy przyjeżdżają tu specjalnie z takich okazji.
Port w ogóle już jest pełen żaglówek stojących tu na kei.
Oto jeszcze jedna imponująca jednostka Straży przybrzeżnej, tzw. Küstenwache.
Chociaż muszę przyznać, że zwiedzających na tej imprezie póki co było znacznie mniej, niż na bardziej prestiżowej imprezie odbywającej się tu co 4 lata. Ostatnio w 2015 r.
Moją relację z tamtej imprezy znajdziecie w notce Sail 2015 Bremerhaven.
Następny Sail w Bremerhaven organizowany będzie w roku 2010. W tym roku trzeba się wybrać na Sail do Rostocku, który też już kiedyś miałam okazję obejrzeć.
Przy okazji oglądaliśmy powstające niby grzyby po deszczu apartamentowce wokół portu.
Ta trójca wygląda na Morze Północne, tutaj są najdroższe mieszkania w mieście.
Również drogie i luksusowe apartamenty można kupić w apartametowcach po obu stronach portu. Im bliżej centrum, tym lepsze położenie.
Mnie podobały się niesamowicie te balkony.
I trzeba przyznać, że ludzie tam mieszkający (wynajmujący?) umieją rozkoszować się tym miejscem i widokiem, siedzą sobie na pięknie urządzonych tarasach wokół mają śliczne donice z drzewkami i kwiatami, piją kawkę, nic sobie nie robią z przechodniów niżej.
Ma się ochotę pójść i zasiąść przy stoliczku z kawą. 🙂
Na samym końcu portu znajdują się trzy nowe apartamentowce (na zdjęciu są dwa, trzeci jest niczym brat bliźniak), od razu widać, że już nie tak na bogato, ale nadal w pięknym miejscu.
Te mieszkania mimo swojej ceny świetnie się sprzedają: do mieszkania i na wynajem. Dlatego wokół tyle dźwigów i budują się coraz to nowe. W końcu trochę miejsca jeszcze zostało.
Na zdjęciu poniżej widać wykończone piękną szarą cegłą klinkierową apartamentowce po drugiej stronie portu, tej bliższej Morza.
Biorąc pod uwagę, że po dość długim przejeździe do miasta rowerem dałam radę jeszcze obejść ten cały port, mój stan naprawdę już bardzo się poprawił.
Na koniec długiego jak na mnie spaceru zatrzymaliśmy się tuż przy śluzie i patrzyliśmy na show, które robiła morska koparka. W tym wypadku wybierał wodę, ale równie dobrze mogła wybierać z dna piach.
Koparka faktycznie robiła niezłe zamieszanie, wszystkie dzieciaki przyciągnęła.
Na koniec usiedliśmy na cudem wolnych jeszcze krzesełkach przy śluzie i patrzyliśmy na to wszystko z oddali.
Jeszcze ostatni rzut okiem na koparkę i port i wróciliśmy do rowerów. A rowerkami z powrotem do domu.
Po tej wyprawie padłam, mimo że przejechane mieliśmy tylko ok. 15 km, ale do tego ten spacer wokół całego portu i nogi weszły mi w cztery litery.
Żeby unaocznić Wam, jaki to kawałek drogi, pokażę zrzut mapy Google, ta część, wokół której odbyliśmy spacer nazywa się Nowy Port (Neuer Hafen):
A tam, gdzie jest napisane Klimahaus, mieści się ten owalny wielki budynek, widoczny z końca Portu o tam na samym końcu zdjęcia.
Jutro też się jeszcze wybieramy w tamte okolice. Imprez towarzyszących ma być cała masa, więc być może nawet wylądujemy gdzieś indziej.
A nie mogąc zasnąć napisałam dla Was tego posta od razu wieczorem, a opublikuję jutro z samego rana.
Świetna impreza…A jachty na pewno piękne, widać ,że mają po 3 maszty
to i żagli na nich jest wtedy bardzo dużo.
Ciekawe czy na morzu płynęły z pełnymi żaglami ?
Zrobiłaś strasznie długi spacer, strasznie jak na swoje możliwości…
To tak tylko się wydaje ,że 15 km ,
ale tez potrafi dać w kość.
Jak się czujesz ?
Masz zakwasy w mięśniach? :-)))
Jach ty są naprawdę imponujące, tylko ja jeszcze nie byłam w takiej formie, żeby im dokładne zdjęcia porobić. 🙂
A spacerek był naprawdę niezły, nawet mnie na koniec wczoraj trochę plecy zabolały, więc już się potem uspokoiłam i odpoczywałam cały wieczór. Na rowerze było te 15 km, w tempie dość spokojnym, więc i zakwasów nie mam. 🙂
A i spacer na razie bez szaleństw, muszę w końcu zacząć się ruszać, więc cieszę się, że mogłam wczoraj tak fajnie połazić.
Nie mialabym nic przeciwko mieszkaniu w takim apartamentowcu z widokiem na wode, bo woda to moj zywiol i moglabym sie na nia gapic bez ustanku, choc z drugiej strony nie lubie ruchu i halasu. Zawsze jednak jest cos za cos.
Jednostki plywajace z kolei jakos specjalnie mnie nie interesuja, bardziej z daleka, na tle zachodzacego slonca… :))
Też uwielbiam gapić się na wodę, więc Cię rozumiem. My też patrzyliśmy na port, wodę i wszystkie tutejsze miejsca z przyjemnością. Też się zastanawiałam, czy tam bardzo ten hałas przeszkadza. Z drugiej strony to są bardzo luksusowe mieszkania, nie wyobrażam sobie, żeby ich nie wyciszono. Jeden z apartamentowców ma nawet całe balkony zaciągnięte specjalnie zasłonami z szyb, więc jeśli nie chcesz, nie masz hałasu, tylko spokój i logię z widokiem na wodę.
Cudne miejsce do mieszkania, czasem rozważamy, czy na starość się do jednego z takich mieszkań z domu nie przeniesiemy 🙂
Odkąd pokazujesz to miasto, podoba mi się wyjątkowo. Chętnie zamieszkałabym w takim miejscu…
Faktycznie Bremerhaven ma wiele fajnych oblicz i stron, a ja coraz chętniej je pokazuję. I będzie więcej, obiecuję! :)))
Pieknie spedzony dzien i pogoda dopisala, podziwiam ze juz robisz takie dalekie wyprawy na rowerze, no i duzo chodzilas. Apartamenty z widokami na wode musza byc drogie, wielka moda nastala na takie mieszkania.
Dziś jeszcze czuję tę wyprawę w nie powiem czym, dziś też wybrałam się na rower, ale już tylko 5 km na zakupy a i tak po całym dniu szykowania i pakowania ledwo żyję. Robię sobie jeszcze tylko listę do zabrania na wyjazd i lecę spać. 🙂
Mieszkania w takich apartamentowcach są faktycznie drogie, ale przyznaj, gdyby człowiek mógł sobie na takie pozwolić, to aż miło byłoby w takim mieszkać!
Impreza super. 🙂 Port nieziemski. Bardzo się mi podoba. Co do roweru, uwielbiam jeżdzić. Co prawda sezon już jest ale te remonty… eh 🙁
miłego zwiedzania, świętowania i odpoczynku
Ciekawa impreza, a te apartamentowce – marzenie 🙂
Ty się lepiej tak nie forsuj, bo potem padasz wieczorem. Ja oprócz tego, że bym padła po takiej wyprawie, to jeszcze przez kilka ni chodziłabym jak potłuczona.