Zebrało mi się na spontaniczny wpis, może ktoś potrzebuje to właśnie dziś przeczytać, więc proszszszsz!
Mamy rok 2024. Wiosna na koniec marca ukwieciła teren i zabiera się powoli za nasze serca i dusze.
Tych, co w związkach ożywia. Tych, co singlują, aktywuje do nowych poszukiwań, nowych nadziei i całej masy innych obciążających działań. Ale to się dzieje samo z siebie.
Człek dłużej popatrzy drugiemu człowiekowi w oczy, porozmawia chwilę i będzie to dobra rozmowa i już! Serducho się uaktywnia a brzuch wypełnia nie wiadomo po co dziwnymi skrzydlatymi istotami, jakby nie miały niczego lepszego do roboty. Wierzymy, że to być może TEN ? TA (aż mi się tu prosi o napisanie funkcji w Java, ale oszczędzę Wam tego! :D)
A to często tylko tęsknota za miłością, byciem kochaną/ym, akceptowaną/ym, przytulaną/ym i wybraną/ym.
A źle Ci było w twoim świecie?
W domu porządek, bo tam gdzie odłożysz te cholerne klucze, to tam je znajdziesz. Jak pozmywasz, to masz pozmywane, a nie że przyjdzie ci nagle jakaś inna istota ludzka, nakruszy, potem „nie będzie widzieć”, że zostawiła chlew i se pójdzie zająć swoimi sprawami. Jak sobie wymyślisz, że za pięć minut wychodzisz na rower / spacer / do przyjaciół, z którymi się na spontan umówiłaś/łeś, to po prostu wychodzisz. Jak cię życie wymęczy, to kupujesz bez pytania kogokolwiek i uzgadniania kalendarza bilet na last minute i wyjeżdżasz w pi*du!
Fajnie oczywiście mieć obok siebie kogoś bliskiego, ale jeśli dotychczasowe relacje raczej Ci więcej zabierały, niż dawały, to może czas poszukać w sobie przyczyn, dla których tak wybierasz, żeby zacząć wybierać mądrzej, a nie na podstawie twojego wgranego jeszcze w dzieciństwie schematu, który niekoniecznie był tym najwłaściwszym?
Ja wiem, że przy świętach nie powinno się gadać o pracy, bo i tak większość ma za sobą mycie okien dla Jezusa i szykowanie sałatki dla rodziny w największej dostępnej misce w domu, ale ja tylko z małym ostrzeżeniem.
Wiosna nie równa się BIG LOVE, to może być też jedna wielka zmyła! Bo chcemy, bo garniemy się do każdego okruszka czułości i dobrego słowa. A trzeba nam jednak dużo, dużo więcej. Trzeba nam całego pakietu miłości, szacunku, wspólnego śmiechu i planów, spokoju we wspólnym towarzystwie, dążenia w tym samym kierunku i spełniania się w związku, ale i we własnych pasjach. 🙂
Więc uważajcie tam na siebie single i singielki, bo dla Wasz ten czas bywa trudny. Te wszystkie pytania od rodziny o kawalera, a jak jest kawaler czy chłopak (i wersja dla chłopaków to panna itd.), to kiedy ślub, a po ślubie, to kiedy dzieci i te niekończące się uwagi, kto przytył a kto schudł :))
Jak dobrze, że mi się rodzina zredukowała do Mamy i Córki i z obiema mam na tyle luźne stosunki, że możemy sobie gadać o wszystkim i mimo różnic zdań w paru tematach czuć, że się kochamy.
Raduj się więc rodzinami w te Święta, jeśli obchodzisz, i ciesz się radościami, które sam/a sobie znajdziesz lub urządzisz, bo najczęściej nikt nas tak nie uszczęśliwi, jak my sami siebie (niestety działa to też w zakresie dyspozycji nieszczęściem, tak więc lepiej uważać!).
A przy wielkanocnym stole życzę Ci mistrzowskiego manewrowania wśród tych wszystkich trudnych lub niemiłych pytań od dalszej rodziny i jak najwięcej sałatki jarzynowej i serniczka dla Ciebie!
A może tak zacząć grać w jakieś gry planszowe, wtedy mniej jest tych głupich dyskusji, a więcej dobrej zabawy i dyskusji, kto jaką kartę czy pionek wyciągnął i trochę zdrowej rywalizacji przy okazji. Właśnie się sama uczę takiego podejścia od moich kolegów z kursu. Jeszcze nie idzie mi za dobrze, ale się staram!
Tak czy siak z symbolami wielkanocnymi jestem trochę na bakier, bo nie wiem za bardzo jaka tradycja stoi za zającem ani za jajkiem.
No dobra, to niech będą te jajka.
Uściski dla Ciebie, niezależnie od miejsca i otoczenia, w którym spędzasz te dni.
P.S. Tekst z dedykacją dla pewnego miłego Chłopaka, z którym sobie dziś pogawędziłam na Threads głównie o muzyce, i który mi przypomniał, że całkiem fajna ze mnie kobieta! Nosz kurczę, dlaczego dostrzegają i mają mi to odwagę powiedzieć tylko ci młodsi? A raczej dużo młodsi! 🙂
Iwonko, trzeba dojrzałości, żeby pozwolić sobie i innym spędzać święta po swojemu, a nie przeżywać jakiegoś męczeństwa przy sprzątaniu, gotowaniu i przy świątecznym stole. A stwarzanie przyjaznej i radosnej atmosfery to już wyższa szkoła jazdy, której niestety większość nie zazna.
Życzę Ci tej bliskości i swobody bez udawania i spinania się. Serdecznie pozdrawiam. Fajna z Ciebie kobieta i tak trzymaj! Pozdrawiam 🤗
Dojrzałość zdaje się towarem deficytowym w obecnych czasach, wypatruję jej zawsze z utęsknieniem u ludzi, których poznaję, i na szczęście mam kilkoro (małą garstkę) przyjaciół, którzy mnie rozumieją, bo dysponują nie tylko dojrzałością, ale i zdrowym podejściem do tych wszystkich świątecznych rytuałów.
Co do mnie – dość wcześnie wyzwoliłam się z powinności i musów. No charakter mam dość uparty, więc nie dałam się w pewne koleiny wprowadzić, tylko płynęłam własnym nurtem.
Bliskość i radość była już dziś z Mamą, od jutra mam jeszcze dwa bardzo miłe spotkania.
Też Cię serdecznie pozdrawiam!
Uściski!!!
Błogosławieni wszyscy single. 🙂
Co stoi za zającem? Zapraszam Cię do mojego dzisiejszego wpisu. 🙂
P.S. Bo imponujesz im. Ich rówieśnice to jeszcze pustogłowia przeważnie. Wiesz, to nowe pokolenie… 😉
Niech będą błogosławieni, masz rację :D!
Oooo, dzięki, wpadnę dziś pod wieczór pewnie, bo zaraz lecę w miasto i załatwiać sprawy i wracam późno.
Mam wrażenie właśnie, że zmiay pokoleniowe są olbrzymie, ale myślisz, że jest aż tak źle z młodszymi kobietami? Ale dzięki za próbę wyjaśnienia, coś może być na rzeczy.
Ja niestety mam chwilami nie za dobre zdanie o męskiej części społeczeństwa, to neverending story :)))
Uściski!!
Od najmłodszych lat miałam ciągoty do kontaktów towarzyskich ze starszymi osobami. W dzieciństwie lgnęłam do kuzynek i kuzyna, 10 lat różnicy. Potem w liceum zawsze najlepiej mi się gadało z osobami ze starszych klas. Z rówieśnikami nie miałam nic wspólnego, przepaść ogromna. Jak miałam chłopaka, to zawsze był starszy, bo z rówieśnikami była żenada, jeden z nich tylko miał po kolei w głowie, kolega z klasy, ale to długa historia, nie było happy and’u. Chłopak, z którym się najlepiej dogadywałam, był 15 lat starszy ode mnie. Wyglądaliśmy kontrowersyjnie. Dziś by się to zatarło po prostu. Podejrzewam, że za wcześnie się… Czytaj więcej »
Rozumiem. Kiedy się zastanawiam, jak to było u mnie, to ja jednak miałam szczęście spotkać kilka mądrych osób w moim wieku, do dziś są moimi przyjaciółmi. Rzadko miewałam relacje z taką dużą różnicą wieku. Coraz gorzej mi się natomiast już od kilku lat dogaduje z osobami sporo starszymi, głównie facetami. Moi rówieśnicy uważają m.in., że dobra muzyka skończyła się w latach 80-tych, a wszystko co potem, to już tylko chłam. I często mają poglądy z XIX wieku z galopującym patriarchatem na czele. A do tego wszystkiego nie dbają o siebie często ani fizycznie, zdrowotnie, ani emocjonalnie i czy mentalnie, pozostając… Czytaj więcej »
Być może będąc w Twoim wieku, dojdę do takich samych wniosków. Ludzie często zatrzymują się w miejscu, ciągnąc za sobą konsekwencje – zatrzymanej wiedzy i zapuszczenia się. Oczekując na każdy dzień biernie. Z pilotem od telewizora niby berłem. Już w wieku dwudziestu paru lat nie jest łatwo o rozsądnego faceta. Zwarz, że nawet szukając wśród rówieśników, zostają ostatki, bo to wiek, kiedy młodzieńcze miłości się obrączkują. A zostają resztki. Przebierałam wtedy w trzydziestoparolatkach, ale sytuacja nie była nic lepsza. Albo kawalerowie z fiu-bździu w głowie, albo już rozwodnicy z bagażem typu małe dzieci. To ostatnie to jeszcze nie jest minus,… Czytaj więcej »
Czyli widzę, że moje obserwacje pokrywają się z Twoimi. Widzę niestety podobnie, ci w miarę rozsądni są już w związkach. Tych wolnych żony powyrzucały z życia, bo najczęściej miały za co. A kiedy wydaje się, że już-już można by coś z takim zacząć, wychodzą na jaw takie wady, jak kompletne skąpstwo, manie racji (zawsze i wszędzie), brak celów w życiu, brak podstawowej wiedzy w większości nawet mocno spopularyzowanych tematów, brak chęci do dążenia i zbudowania czegoś jeszcze w życiu… Niestety na początku takie osoby nawet potrafią opowiadać o niby to wspólnej przyszłości, że my to kiedyś to czy tamto, tyle… Czytaj więcej »
Wczoraj poznałam typa, jest po czterdziestce. Jakiś wytwór normalnie, ogarnięty chłop, wygadany, robotny, z pasją, bogaty i wolny, bez żadnego bagażu, nie ma dzieci. Ciekawe jakie ma trupy w szafie. ;D Rozsądnie piszesz, zazwyczaj tak się kończy, że albo skończony narcyz, albo kompletnie bez potrzeby ustatkowania się, co jest niebezpieczne, jeśli chcemy z takim się związać. Zakrawa po prostu o niedojrzałość. Niemniej jednak, nie można tracić nadziei. Ludziom udaje się dobrze dobrać w pary w każdym wieku. Mój dziadek, jak jeszcze żył, znalazł idealną partnerkę tuż przed siedemdziesiątką. To taki trochę mój wzór życiowego człowieka. On się nigdy nie poddawał,… Czytaj więcej »
Co do typa z pierwszego akapitu pojawiło mi się w głowie dokładnie to samo pytanie, co tobie, o te trupy w szafie :)))
Ano niestety szereg rozczarowań za mną i za moimi przyjaciółkami i znajomymi. I to często mimo wspaniałych początków. Jakoś tak mi ta gotowość i otwartość się mocno nadwerężyły. Niedojrzałych chłopców o wiele więcej, niż fajnych ogarniętych i gotowych na coś trwałego.
Dziadka podziwiam i może za jakiś czas znów odnajdę w sobie nadzieję i chęć do kolejnych prób. Nie poddaję się tak czy inaczej w życiu, aczkolwiek podchodzę już z coraz większą ostrożnością.
Uściski!
Ale nie mnie się o te trupy martwić, tylko jego przyszłej kobicie. 😉
Z obesrwacji mogę wnioskować, że to może być albo wybór (może preferuje tylko epizody), albo tryb życia, który odstrasza kobiety.
Gość prawie co weekend leci z kuplami gdzieś w okolice Madagaskaru, łowić potwory z głębin oceanu. Nie każda kobita coś takiego poprze, bo albo będzie wędkarką i też będzie z nim jeździć, albo musi się pogodzić z tym, że w tygodniu chłopa nie ma, bo pracuje, a w weekendy chłopa nie ma, bo wędkuje.
Nie zawsze się da być rozsądnym, prawda? Jeśli serce się wyrywa.
No faktycznie poszukiwacze przygód są bardzo pociągający, ale niestety trudno z nimi wytrzymać w codziennym życiu :). Może gdybym miała pracę, przy której mogłabym jeździć razem z chłopem, przynajmniej raz na miesiąc, to by było jakieś rozwiązanie… Ale w takim razie on tego chyba w ogóle nie chce, bo jego tryb życia nie zaprasza do stworzenia stabilnego, pełnego oparcia domu. Takie wartości to nie w tym okienku proszę pani :)))). Niestety emocje czasem wygrywają z rozsądkiem, co dobrze wiemy. Nawet rozumiejąc wszystkie mechanizmy psychologiczne można się wkopać na minę, a co dopiero nie znając w ogóle siebie, swoich schematów zachowań,… Czytaj więcej »
Sama jestem poszukiwaczem przygód, tyle że mnie nie stać na aż takie. ;D ;P Niemniej druga sprawa to pełny etat. Ale trzecia sprawa to to, że gość przyjaźni się z moim szefem. Więc gdyby męża mi zabiło, a żałoba nie byłaby za długa…. Boże… XD XD Pośmiać się zawsze można. No właśnie wydaje mi się że stwarza stabilny dom, ale zależy z kim, bo tak jak napisałam, jest warunek – to musi być szalona baba podróżniczka i najlepiej też wędkareczka. Bo np. jeśli o mnie chodzi, przypuszczam, że gość nie nadążyłby za mną jakbym zaczęła zwiedzać kontynentalne góry i pagóry.… Czytaj więcej »
Bardzo mnie rozbawiłaś tym „gdyby żałoba nie była za długa” :D!!! Ja nie wędkuję, więc tu nie byłoby kompatybliności. A propos wędkowania to ja bym mu tylko film o pasjonacie wędkarzu puściła :))) Nie wytrzyma chłop ze mną. :))) Za to też preferuję aktywny tryb życia, jednak obecnie nie mam na to szans z uwagi na szkolenie – jeszcze przez rok muszę usiedzieć na D., co bardzo dużo mnie emocjonalnie i fizycznie kosztuje. Za rok może poproszę, kiedy on będzie wędkował, ja popływam, bo to uwielbiam! A gość najwyraźniej szuka sensu i chyba przynajmniej dobro dla siebie znalazł, skoro o… Czytaj więcej »
Leżałabyś na jachcie i opalałabyś się. Albo pływała w tych turkusowych wodach. Słuchaj, to zupełnie inne życie, którego nawet sobie obie nie wyobrażamy. Mnie ono nie czeka. Może to nie jest najistotniejsze w życiu, bo byle miłość była prawdziwa, ale tak sobie myślę, luksus dalekich podróży i inne dogodności życia, na te dojrzalsze lata – czemu nie. Zaczęłam inaczej do tego wszystkiego podchodzić, inaczej myśleć o formie życia. W Szwajcarii troszeczkę tego zasmakowałam, ale nie korzystałam, miałam to w gdzieś, szczerze mówiąc. Dzisiaj mam takie podejście, że jak coś można, to można i tyle. Nie spinać się i nie zastanawiać… Czytaj więcej »
Film jest świetny!!! To „Fanatyk” w reżyserii Michała Tylki.
Córka mi go pokazała, trwa ok. pół godziny i no po prostu trzeba go obejrzeć, jak się handluje takim sprzętem :)))))!
Tu masz linka do całego filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=1lpisIT08Oc
Muszę więc znaleźć czas. Widzę, że już wstawiłaś dwie nowe notki…
P.S. już trupy z szafy lecą. To jest po prostu burak.
Opowiedziałam całą historię o buraku na blog. 😀
Oj, chyba wkurzył Cię ktoś ostatnio…
Mnie zawsze zastanawia ten kult jedzenia, wszelkie święta i uroczystości kojarzone z tonami dań nie do przejedzenia!
Trzeba dbać o siebie koniecznie, bo nikt lepiej od nas tego nie zrobi!
Sporo osób ostatnio próbowało mnie wkurzyć, ale na szczęście większość w moim otoczeniu postępuje w porządku. A ciekawa jestem, co wyczytałaś w moim wpisie o tym wkurzeniu, bo moje opisy odzwierciedlają raczej średni przekrój tego, co nadal aktualne w wielu polskich (i pewnie nie tylko) domach :). Kult szykowania i jedzenia olbrzymich ilości też jest dla mnie niezrozumiały, ale nadal pokutuje w tak wielu domach, że stoi za tym pewnie coś więcej niż tylko wychowanie najstarszych seniorów jeszcze w czasie wojny i niedostatek w tym zakresie, który teraz zawsze próbują sobie i rodzinie jakoś zrównoważyć. 🙂 Oj tak, zadbanie o… Czytaj więcej »
o mam takie drzewko, za rok sobie obwieszę wydmuszkami :-))
super pomysł.
jak wiesz nie dbam o zwyczaje i obyczaje tradycyjne, przyjmuję to co lubię, co mi odpowiada. Wiosną trzeba mi zrobić wiosenne porządki w ogrodzie, w sercu, na biurku, w pracowni i w domu oraz niestety umyć okna po zimie. ale nie wszystko na raz. i niekoniecznie teraz. siedzenie przy stole i zajadanie sie już też niekoniecznie. i nie gotuję, bo wolę co innego. odpocząć, wyjechać.rowery, spacery, wyprawy.
Pozdrawiam serdecznie Iw.
Zawsze się cieszę, jeśli kogoś zainspiruję, a już szczególnie takie artystyczne dusze, jak Ty :).
Wiosenne porządki robię w tym roku jakoś tak powoli i głównie w sercu i duszy.
Te wolne dni spędziłam z mamą i najbliższymi przyjaciółmi w Warszawie, bardzo mi było dobrze. Aczkolwiek jak zwykle na planie był dentysta i warsztat – stałe punkty programu :)))).
Też już od dawna wolę odpocząć i gdzieś wyjechać. Tylko nie wiem, jak będzie z tym luźnym czasem przez najbliższe półtora roku, bo mam przed sobą jeszcze sporo pracy.
Uściski!!!
Pozdrawiam 🙂