Czy są w życiu jakieś większe i bardziej uzależniające przyjemności od czytania książek? No oczywiście, że są, ale nieporównywalne z przyjemnością czytania dobrej, wciągającej książki. To rozbudzenie wyobraźni, a często przejście w zupełnie inny wymiar, pełne zanurzenie w czyjąś historię, tak różną od Twojej własnej, śledzenie z zapartym tchem losów bohaterów, to są może i sztuczne światy, ale całkowicie autentyczne emocje, im lepiej opisane, tym intensywniej udzielające się Tobie, czyli czytelnikowi.
Największe emocje budzą we mnie i trzymają w napięciu takie książki jak thrillery psychologiczne. To jeden z moich ulubionych gatunków, który pozwala odpłynąć całkowicie głowie i emocjom. Wiem, wiem, są inne środki, które dają równie skuteczne oderwanie od rzeczywistości, ale ja mimo to zdecydowanie wybieram uzależnienie od czytania.
Pisałam o tym w poprzednim poście, że zaoszczędziłam ostatnio przy zakupach online sporo kasy. Od razu wiedziałam, na co wydam te oszczędności. Całą zaoszczędzoną kasę z dziką radością przetraciłam na zakupy w EMPIK i na Kindle shop.
Cieszę się, bo już niedługo, w sierpniu, będę w Polsce. Przypomniałam sobie, że mam od dawna konto na empik.com (teraz mam chyba trzy i będę się musiała na któreś zdecydować, nie umiem też usunąć tych starszych). Tym razem też postanowiłam iść dalej w zakupy online, tym bardziej, że przy niemal wszystkich książkach trafiłam akurat na spore letnie obniżki. Daje to możliwość odbioru w wyznaczonym przez siebie salonie EMPIK, co znaczy, że nie muszę już biernie czekać na kuriera. Co dla mnie ważne, można i udało mi się przesunąć telefonicznie odbiór zamówienia na czas, kiedy przyjadę. Ponadto ściągnęłam sobie też z konta EMPIK kupione książki w wersji mobil, czyli odczytywany przez Kindle. Łatwo jest je przesłać po podaniu odpowiedniego maila wpisanego na Kindle (tego maila można sobie zmienić na już posiadany własny).
Jestem pewna, że dla niektórych śmieszne i banalne, bo wszyscy już dawno umieją się posługiwać czytnikami. A ja się zwyczajnie cieszę, jak za każdym razem, kiedy uda mi się samej opanować coś nowego.
A teraz małe podsumowanie zalet mojego czytnika. Mój Kindle Paperwhite okazał się dla mnie rozwiązaniem bardzo wygodnym.
Plusy czytnika Kindle:
- Można go wszędzie zabrać ze sobą, jest lekki, płaski, zmieści się do nawet niewielkiej damskiej torebki, i to z okularami.
- Książki w wersji mobilnej są bardzo łatwo dostępne, a zakupy możesz załatwić w ciągu kilku minut.
- Często nie chciałoby mi się wybrać do księgarni, albo jest wolny dzień, a mnie akurat skończyły się książki – z czytnikiem to nie problem, szukam i kupuję w każdej chwili online i za chwilę mogę czytać
- Mieszkając w Niemczech mam dostęp do wielu polskich książek w wersji cyfrowej bez konieczności zamawiania i przesyłania ich do Niemiec, albo wyjazdu do Polski, żeby odebrać książki w wersji papierowej
- Kindle ma coś w rodzaju elektronicznej zakładki, czyli sam zapamiętuje w każdej z czytanych książek miejsce, gdzie się ostatnio skończyło czytać, pokazuje też, ile procent książki już przeczytałam
- Nigdy już nie będę się nudzić w miejscach, gdzie czasem trzeba poczekać, czy w podróży, o ile zabiorę ze sobą czytnik
- Na KINDLE mogę czytać nawet przy lampce nocnej albo i bez (chociaż to niezdrowo, staram się tak nie robić), w słabo oświetlonych pomieszczeniach, wygodnie się go trzyma w rękach nawet na leżąco, bo jest lekki
- Bardzo też polecam dedykowaną przez Amazona okładkę do czytnika, ja wzięłam sobie niebieską, są też w innych kolorach. Po pierwsze chroni urządzenie, po drugie po jej zamknięciu czytnik się wygasza i uruchamia dopiero po jej kolejnym otwarciu.
Pierwsze wrażenia z korzystania z czytnika Kindle
Powiem szczerze, że rozsmakowałam się w czytaniu na Kindle i cieszę się z nowej zabawki, jak norka. W sobotę wybrałam się na spacer rowerowy, a do plecaka wrzuciłam: aparat, nowy teleobiektyw, kocyk (taki mały, zwijany z Decathlonu, żeby nie siedzieć na zimnych schodkach tylko zawsze na czymś), czytnik i okulary do czytania.
Po pewnym czasie, kiedy już się najeździłam, znalazłam wolną ławkę w Nowym Porcie w Bremerhaven i zasiadłam sobie poczytać sensacyjną książkę na moim Kindle. Z tego wszystkiego byłam tak zadowolona, że nawet nie uchwyciłam tej chwili zdjęciem na komórce. Tym bardziej, że komórka była prawie rozładowana, a ja nie przepadam za poruszaniem się bez komórki gotowej do użycia.
Zaczęłam czytać po niemiecku serię Blake’a Pierce’a, Die perfekte Frau, która nie ma jeszcze tłumaczenia na polski, w EMPIKu można dostać tylko wersję angielskojęzyczną pod tytułem The Perfect Wife (A Jessie Hunt Psychological Suspense Thriller-Book One). Pierwszy tom dostałam za darmo, kolejny za 3,99 EUR, a się już wciągnęłam, dokupiłam resztę serii, w sumie 7 tomów o Jessie Hunt, która przeszła w dzieciństwie piekło, a jako dorosła kobieta zdecydowała się podjąć pracę detektywa profilera. Bardzo wciągająca lektura z psychopatycznym seryjnym zabójcą – i to niejednym – w tle!
Wirtualna biblioteka
Moja wirtualna biblioteka to dopiero początek, póki co zawiera dopiero kilka tytułów, ale mam wrażenie, że to będzie najprzyjemniejszy dla mnie sposób czytania. Wad póki co nie widzę, więc nie zamierzam o nich pisać. Jedno jest pewne, w razie gdyby urządzenie się zepsuło, nagle pozbawia mnie to możliwości czytania. Chociaż muszę sprawdzić, ale wydaje mi się, że moja biblioteka pozostałaby ta sama, nawet w przypadku zakupu nowego Kindle. Jeśli ktoś coś wie na ten temat, to chętnie dowiem się i ja.
I oczywiście ciekawa jestem, jak tam Wasze wrażenia z czytania na czytnikach, na Kindle w szczególności? Ma inne zalety? Jakieś wady? Warto na coś zwrócić uwagę? Jakieś tajne nieoczywiste funkcje? Dla mnie to absolutna świeżynka, więc piszcie śmiało. To co już wiem, zebrałam wszystko powyżej, więc jeśli wiecie więcej, podzielcie się ze mną swoją wiedzą, będzie mi miło.
Nie mam zdania, więc się wypowiem 😉
Nie mam pojęcia – nie posiadam czytnika. Ale coraz bardziej się przekonuję, że może warto byłoby się w to zaopatrzyć. Książek papierowych już w domu nie mieszczę – a tak lubię czytać…
Nie no, oryginalna wypowiedź brzmi: nie znam się, więc się wypowiem, bo zdanie to Ty masz zawsze i dobrze! 🙂 Mnie do zakupu czytnika przekonała właśnie już tak na fest ostatnia przeprowadzka. Pakowanie i rozpakowywanie książek to było najtrudniejsze i najcięższe zadanie do wykonania. Na pewno jakiś zasób biblioteki zachowam w formie papierowej, bo też lubię książki, które można dotknąć, ale naprawdę nie wszystkie muszę i chcę mieć. W mojej przyszłej bibliotece większość chyba jednak będzie wirtualna, a tylko niektóre sobie zachowam czy dokupię w papierze. Bo ja też uwielbiam czytać, chociaż rzadko o tym piszę. Ale zamierzam to wkrótce… Czytaj więcej »
Na razie mam tyle papierowych rzeczy w domu nieobczytanych, że o czytniku poważnie nie myślę, więc się i nie znam, nie mogę rozwiać Twoich wątpliwości, czy wymienić się doświadczeniem. Po prostu chciałam Ci napisać, że jesteś jedną z blogerek, których styl życia bardzo mi imponuje 😊
Też mam jeszcze stertę papierowych do przeczytania – bo zawsze kupuję na zapas i nie wszystkie książki, które mam, nadają się do ich szybkiej konsumpcji, jak ta obecna seria. Ale ona ma inną funkcję, ma pomóc mi oderwać się od bieżących spraw, a jest na tyle wciągająca, że daje radę. Wydaje mi się, że czytniki się coraz bardziej będą rozpowszechniać, nie tylko z uwagi na oszczędność drewna i środowiska (mnie naprawdę szkoda tych drzew), ale też na wygodę wynikającą z tego typu urządzenia. Wypisałam moje argumenty za powyżej w punktach, więc nie będę ich powtarzać w komentarzu. A Tobie bardzo… Czytaj więcej »
Mam Kindla już kilka lat,to świetny wynalazek, tak, ale nic nie zastąpi papierowej książki. Owszem, korzystam, ale tylko wtedy gdy już koniecznie muszę. I jak mam wydać kasę na książki – a kupuje ich sporo – , to zdecydowanie na papierowe. Uważam, że ceny e-bookow sa stanowczo za wysokie, w zasadzie niewiele sie roznią od papierowych. Owszem, jest Legimi, ale ja sie nie lubie wiązać stałymi abonamentami.
Widzę, że jesteś z grupy starych wyjadaczy, aczkolwiek nadal przekonanych bardziej do książek papierowych. Ja dopiero zaczynam, więc powiem więcej za kilka miesięcy.
Mnie nie przeszkadza taka sama cena książki papierowej czy elektronicznej, w końcu treść jest taka sama 🙂 A że pośrednicy na tym więcej zarabiają, bo łatwiej jest rozprowadzić książki elektroniczne, niż w wersji papierowej, to już nie moja sprawa.
Miałam kiedyś jedną książkę na Legimi, ale też wolę mieć je u siebie, na własnym dysku czytnika. Specjalnie kupiłam taki z dużym dyskiem 32 GB, żeby sobie nie żałować. 🙂
Pozdrowienia
Anno, co prawda masz już Kindle, ale tak informacyjnie wspomnę (może a nuż komuś się przyda taka informacja?), że z Legimi możesz korzystać za darmo w ramach abonamentu bibliotecznego – co miesiąc pobierasz kod dostępu z biblioteki publicznej, do której jesteś zapisana i czytasz, czytasz, czytasz, nie płacąc przy tym ani grosza za abonament.
Dla mnie to była też nowa informacja o tych kodach bibliotecznych, fajnie wiedzieć. 🙂
Jak wiesz podzielam Twą opinię o czytaniu jak i radość z używania czytnika- jest po prostu bardzo wygodny.
No właśnie Anabell, decydująca w tym wypadku jest wygoda, aż się chce czytać, kiedy to wszystko takie nieskomplikowane i łatwe w obsłudze. 🙂
Lubię łączyć przyjemności ze sobą, wtedy mam kumulację wrażeń. Np. lubię czekoladę i lubię kawę, więc wrzucam czekoladę do kawy i mam odlotową mokkę. 😁
Jakiś czas temu odkryłam czytanie książek na szczytach górskich. To jest dopiero… doznanie… Łączenie dwóch ulubionych zajęć całkowicie wymiata wszystko inne. 😁
Wyłapałaś widzę, że i ja to robię. 🙂 To właśnie mnie pociąga.
Zobacz: rower, morze, zaciszne miejsce z pięknym widokiem i jeszcze do tego książka w formie leciutkiego czytnika w rękach! Po prostu czad!!!
Właśnie z czytnikiem zaczęłam chodzić po górach. Z książką nie chodziłam, bo nie tylko jest za ciężka, ale też łatwiej w plecaku zniszczyć taką papierową. No i podróże np. koleją. Lubię czytać w drodze, ale czasami akurat byłam w trakcie czytania takiej cegły, że nie mogłam jej zabrać. Czytniki naprawdę uprzyjemniają życie.
Skoro cieszysz się jak norka, to niechaj radość nie ustaje, ja na razie zostaję przy papierowych:-)
Niezależnie od tego, czy elektroniczne, czy papierowe, książki zawsze sprawiają radość. 🙂
Lubie kupować, lubię dostawać, jest tylko problem, kiedy to wszystko przeczytać…
Najbardziej lubię buszować w księgarniach gdy muszę kupić książki dla biblioteki lub na nagrody, mogłabym to robić codziennie, może w księgarni powinnam pracować?
Ten pomysł z pracą w księgarni całkiem niezły :), też nie nadążam z czytaniem wszystkiego, co bym chciała… Niezależnie od tego, czy na papierze, czy w wersji elektronicznej.
Ja z tych, którzy nie mają i się nie znają, więc sobie chętnie poczytam komentarze 🙂 Ja zakup czytnika wciąż odkładam. Cieszy mnie Twoja radocha i pozytywne nakręcenie, które aż biją z tego wpisu. Aż miałam na twarzy rogala od ucha do ucha. Takie małe urządzonko, a ile możliwości. Coraz bardziej, czytając Ciebie, mam chętkę coś takiego nabyć. Bo rzeczywiście, jednym z plusów jest oszczędność papieru. Na razie jednak staram się przeczekać gorsze finansowo miesiące.
Jestem dość zdziwiona, bo wychodzi na to, że z moich czytelników niewielu już ma czytnik i go używa. Też długo odkładałam zakup czytnika i na pewno zdarzą się dłuższe okresy, że będę czytać też raczej książki papierowe. Ale od momentu, kiedy czytam na nim, widzę, że już na pewno z tego wyposażenia nie zrezygnuję. Jestem bardzo za posiadaniem czytnika. A moja przyjaciółka Ania używa go również do abonamentów gazet, więc korzyści mogą być wielorakie. 🙂
Też jestem ciut zdziwiona, bo byłam przekonana, że e-czytniki są bardziej powszechne, a ja jestem przedstawicielką dinozaurów co nie mają 😀
do zakupu czytnika przymierzam się, przymierzam, przymierzam… i wciąż mi jakoś nie po drodze do sklepu z czytnikami… a przydałby się, zwłaszcza w metrze lub tym bardziej na dłuższe wyjazdy, jest wygodniejszy, poręczniejszy od klasycznej książki… poza tym mam stertę plików e-booków na dysku jeszcze nie przeczytanych, a z lapciaka jakoś mi to czytanie nie idzie…
za to skoro przy temacie, to kompletnie mi nie leżą audiobooki… bez względu na treść /może być szalenie ciekawa/ i tembr głosu lektora/ki szybko mnie usypiają… jakoś tak to na mnie tak działa…
p.jzns 🙂
Ja się przymierzałam chyba ze dwa lata, zanim się zdecydowałam i to też dopiero w momencie, kiedy to mnie jakoś finansowo za mocno nie obciążyło, bo akurat na to kasę oszczędziłam. Ale sądzę, że to był jeden z lepszych zakupów z ostatnich lat. Jak napisałam powyżej, można na czytniku zamówić sobie też abonamenty gazet czy czasopism, co dodatkowo zwiększa jego atrakcyjność. Mnie czytanie na lapku też nie idzie, zdecydowanie wolę czytać książki na czytniku. Audiobooki wysłuchuję głównie w aucie, ostatnio podczas długiej jazdy samochodem do Polski i z powrotem. Nie da się przez całą drogę, ale kiedy Ci się nudzi… Czytaj więcej »
Hm… na rowerze? To chyba gdzieś poza miastem, bo przecież kierujący pojazdem (czyli rowerem) powinien słyszeć jakieś sygnały dochodzące od innych użytkowników?
Ale co ja tam wiem….
Ja! Ja nie umiem obslugiwać Kindle ani żadnego innego czytnika. Nie umiem, bo żadnego nie mam. Książki czytam drukowane, a ebooki na dziesięciocalowym tablecie korzystając z opcji czytania nocnego, czyli czytam biało na czarnym – w oczy tak nie razi, nie trzeba zapalać światła. Kilka razy skorzystałam z abonamentu bibliotecznego Legimi (co miesiąc pobiera się kod dostępu z biblioteki publicznej i do bólu oczu czyta się za darmo), ale że z powodu pandemii kody te rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, to czerwcu „zaszalałam” i wykupiłam najniższy możliwy abonament z limitem stron za całe 6,99 zł za 300 stron miesięcznie –… Czytaj więcej »
To Legimi brzmi całkiem rozsądnie i cenowo, i z tymi kodami dostępu tym bardziej. Też kiedyś ściągnęłam kiedyś coś z Legimi, i chyba nawet nie doczytałam do końca. Jakoś mi nie leżało czytanie na tablecie, za to widziałam wiele osób korzystających od dawna z czytników, stąd moje zainteresowanie. Szkoda, że nie wiedziałam o tej akcji EMPIKu no i nie miałabym wtedy na czym czytać, bo czytanie na ekranie komputera jest dla mnie bardzo męczące, i tak siedzę i pracuję na nim codziennie. Ale w sumie od tej formy, też cyfrowej, to już tylko krok od Kindle’a :))) Może i Ty… Czytaj więcej »
Prawdę mówiąc czasem zastanawiam się nad kupnem czytnika, ale jak sobie pomyślę, że podczas moich nielicznych podróży mam dokładać kolejny, nawet niewielki i lekki, sprzęt do torebki, to mi się odechciewa 🙂 W takim przypadku wolę tablet, który ma jednak troszkę więcej funkcji niż czytnik. Może kiedyś rozwiążę ten problem kupując Lenovo Yoga Book, czyli laptop, tablet i czytnik w jednym.
Pozdrawiam 🙂
U mnie rozważanie przy kupnie tego rodzaju sprzętu zawsze poprzedza długie zastanawianie się, rozpytki wśród znajomych, szukanie opinii w necie itd. Dlatego jak już potem kupuję, to zwykle jestem zadowolona przez parę lat. 🙂
A o Lenovo Yoga Book oczywiście chętnie poczytam, nawet nie wiedziałam, że są takie cuda, chociaż w dzisiejszych czasach nie powinnam się dziwić.
pozdrowienia!
Przymierzam się prawie dwa lata, ale zawsze coś ważniejszego wyskoczy. Nawet nie wiedziałam, że jest 3 w jednym, dziękuję, spróbuję poszukać.
Serdeczności zasyłam
[…] chwili nadal jestem w trakcie czytania serii detektywistyczno-sensacyjnej, o której wspominałam w poprzednim wpisie o nowościach książkowych. Ale ze mną jest tak, że w tym świecie akurat chcę i uwielbiam zanurzyć się cała […]
„wszyscy już dawno umieją się posługiwać czytnikami” – nie wszyscy 😉 Nawet z Legimi miałam początkowo problemy, ale przeczytałam dwie książki, a później skasowałam to próbne konto. Czytałam na lapku 🙂
Ale nieważne jak, ważne, że dobrze Ci się czyta i Cię to cieszy. Dla takich chwil warto się rozpieszczać 🙂
Muszę Ci powiedzieć, że czytnik nadal wydaje mi się jedną z lepszych inwestycji, które sobie ostatnio nabyłam. Akurat teraz czytam też książki papierowe, ale tam też ciągle mam kolejne, które sobie załadowałam. Mam nawet wrażenie, że na czytniku czyta mi się szybciej i wygodniej. A bateria trzyma – kiedy czytam mniej to naprawdę długo. A kiedy codziennie po kilka razy, to i tak jakieś ponad dwa tygodnie. Nie mierzyłam dokładnie. 🙂
W każdym razie radość się utrzymuje. 🙂
a mnie rozczarodwal i lezy…a czytam codziennie…
Bywa i tak, nie każda rzecz jest dla każdego równie dobra.
mam od kilku lat i same plusy. wygodny, lekki, można w aucie nocą czytać, by nie przeszkadzać kierowcy, można się dzielić z innymi bez ograniczeń, mam ze 150 książek zapakowanych, noszę cały czas ze sobą i mogę czytać kilka książek na raz, jak lubię, bez dźwigania…jeszcze nie kupowałam samodzielnie, dostaję w prezencie od przyjaciół, na kompa a następnie zrzut na kindla. Muszę sobie założyć konto tak jak Ty, wreszcie. Oczywiście papierowe są nadal ale już tylko wyjątkowe wydania. Ale, żeby nie było tak różowo do końca, to w najcięższym czasie zarazy nauczanie online i czytanie prac w komputerze, tak mnie… Czytaj więcej »
Jakoś od razu tutaj trafiłam na promocje i na książki, które łatwo i szybko mi się czytały i dzięki którym mogłam się oderwać od codzienności, co zawsze a szczególnie wtedy mi się podobało. U mnie czas pandemii nie różni się jakoś szczególnie zawodowo od zwykłej pracy. Jak pracowałam sama, tak nadal pracuję. Spotkania firmowe są raz na kilka tygodni w różnych miejscach Niemiec lub Polski. A na co dzień mam obok tylko biuro księgowe, ale nie przyjaźnię się tam ani nie utrzymuję jakoś z nikim kontaktu. Czytnik sprawdza się i jest wygodny tak we własnym łóżku, jak na wycieczkach rowerowych,… Czytaj więcej »
Uwielbiam thrillery psychologiczne, po prostu kocham ten gatunek! A czytnikiem, wstyd przyznać… Nie potrafię się posługiwać, bo go nie mam. Pewnie będzie to w końcu nieuniknione, jak i inne technologie, ale w kwestii książek uparcie jestem staroświecka, lubię je mieć na półce, lubię zapach nowych kartek i farby drukarskiej. Pozdrawiam Cię serdecznie i szalenie cieszę się, że jesteś!