
ZABEZPIECZENIE TARASU DLA KOTKA
To była dłuuuuga droga. Od pomysłu do projektu, a potem do wykonania i wykończenia.
Do obecnego mieszkania wprowadziłam się na początku kwietnia (2021). Od początku wiedziałam, że największym problemem logistycznym będzie dla mnie zabezpieczenie tarasu w taki sposób, żeby moja wszędobylska kicia nie poszła za instynktem i nie uznała, że skoro wyskoczy z tego pierwszego piętra, to przecież na pewno da radę i wrócić! Dlatego pierwsze dwa miesiące z górką każde wyjście na spacerek na taras musiało odbywać się na smyczy.
Planując jak zabezpieczyć taras, musiałam uwzględnić, że w nowym mieszkaniu taras jest naprawdę duży i ma jakieś 18 metrów bieżących barierki wokół.
Już na początku maja zamówiłam wizytę stolarza, żeby ocenił i wycenił ten projekt. Popatrzył, poocmokał iiiii dopiero po kilku dniach, po ponagleniu, udało mi się z niego wydobyć, ile będzie kosztowała ta impreza. No cóż, tanio nie jest, ale nie mam wyboru – a raczej mam. Latać przez cały czas, kiedy tu będę mieszkać, z kotkiem na smyczy. Ale co to za jakość życia! I kot się denerwuje i ja muszę uważać ciągle, czy mi się nagle nie wymknie między nogami na taras – dwa razy jej się udało i prawie że czmychnęła mi po barierce na sąsiedni taras!
Tak więc zdecydowanie trzeba było założyć siatkę, bo w życiu liczy się jakość i poziom tego życia, oraz spokój oczywiście! Czyli obie mamy tu mieć fajnie i obie czuć pełnię swobody.
Stolarz zakupił i przywiózł więc drewniane belki na konstrukcję pod siatkę. Były w domu już na początku czerwca, zaraz po moim powrocie.
Cała akcja miała się odbyć w połowie maja, ale najpierw pochorował się stolarz i nie mógł przyjść, a potem wyjechałam na dwa tygodnie do Warszawy. Po powrocie trzeba było wybrać dogodny termin. A potem jeszcze zwrócono mi uwagę, że skoro belki są z niezabezpieczonego drewna, to szybko się zniszczą na tarasie. Musiałam więc kupić odpowiednią lazurę do pokrycia drewnianych powierzchni i pomalować wszystkie 18 belek! A żeby wygodnie się malowało kupiłam też kozłki z drewna, na których można było położyć belki.

Drewniane belki pod kocią siatkę
Oczywiście od razu kupiłam też lazurę do zabezpieczenia drewna.

Lazura do drewna
Malowanie belek …

Malowanie belek
Do barierek trzeba też było wkręcić haczyki, bo na czymś musiałam tę siatkę zabezpieczyć. To dopiero była robota! W dwie osoby wkręcaliśmy te haczyki z eksem ze dwie godziny. Po dwa na belkę. I tak 18 razy.

Haczyki
Aż wreszcie któregoś popołudnia tydzień temu przybył stolarz, i założył belki. Przymocował je do balkonu przy pomocy trytytek do mocowania kabli i poszło to nawet dość szybko, ale skoro wszystko było poprzednio już tak dobrze przygotowane, to nic dziwnego.

Konstrukcja pod siatkę dla kota
Przygotowanie dwóch siatek o wymiarach 3 x 8 m, oraz jednej z poprzedniego mieszkania: 3 x 5 m zajęło w sumie dwa popołudnia.

Wplatanie linki naokoło siatki
Przygotowanie siatki było chyba jedną z najbardziej upierdliwych czynności w tej całej zabawie! A trzeba było zachować spokój, żeby całość była porządnie przygotowana i bezpieczna!

Przygotowywanie siatki
Aż wreszcie nadszedł moment, że na założonych belkach można było rozpostrzec te przygotowane wcześniej siatki!
Warto zauważyć, że dodatkowo na barierkach przyklejone są też małe przezroczyste haczyki, żeby było jak zamocować tam siatkę.

Przyklejane do barierki haczyki
Na początku zależało mi jeszcze, żeby wszystko wyglądało ładnie i estetycznie, ale po trzech godzinach upinania chciałam już tylko jako tako to założyć i powiązać i marzyłam, żeby mieć to już z głowy!
Wyszło jak wyszło, ale ten moment, kiedy kot wreszcie zrozumiał, że wolno jej wyjść tam samodzielnie i chodzić gdzie chce, było wspaniały!
Oczywiście najciekawszym miejscem okazała się barierka, na której można przysiąść zerkając co i rusz na balkon sąsiadów, bo być może będzie można tam kiedyś wyskoczyć!

Kicia w najodleglejszym części wykłada się na balkonowej barierce
Wpis powstawał na raty …
Ten wpis powstawał na raty, bo po każdym etapie, przy którym okazywało się, że siatki jeszcze nie tego dnia nie będzie, ogarniała mnie coraz większa rozpacz. Z drugiej strony łaziłam poprzednio po balkonie z kicią na smyczy i też jakoś się dało…

Kicia na smyczy
Trudno opisać tę ulgę, kiedy wszystko wreszcie skończyłam i mogłam wypuścić kotka bez zakładania smyczy i pilnowania jej!
Obiecuję więc, że już nie będę aż tak spamować zdjęciami kotka na smyczy, bo tak przecież będzie chodziła bardzo rzadko.
Ale jest satysfakcja, jak się coś zrobi samemu, prawda?
Jojku, jaki wielki taras! Ile tam by się zmieściło drzewek bonsai!
No, chyba że od północy?
Taras faktycznie jest wielki! 🙂 Satysfakcja jest też wielka, jak się robi samemu, tylko ja już chyba jestem nieco zmęczona tymi remontami, wiesz Nitagerze? Często wolałabym zarobić na tym, co potrafię, a potem zapłacić, żeby tylko ktoś coś za mnie zrobił. Ale to były akurat prace, których nikomu się za bardzo nie chciało wykonywać. Dlatego musiałam to częściowo wziąć w swoje, a częściowo w przyjacielskie ręce. Odpłaciłam się obiadem i ciastem – i ja, i eks byliśmy więc zadowoleni. Drzewek bonsai nie planuję, ale jakieś donice i kwiatki już mam, dla jednego muszę dokupić większą doniczkę, bo już się chłopak… Czytaj więcej »
A ja bym jej jakoś ten ostatni parapet zlikwidowała, bo jak kici coś odbije, to wskoczy na górę i pokona ten kawałek siatki. Z tego co pamiętam to bardzo skoczne zwierzątko.Przyrzekłam sama sobie – nigdy więcej zwierząt w domu, nawet tzw. „niekłopotliwych”.
Ten fragment właśnie muszę dodatkowo zabezpieczyć, bo jeden z tych plastikowych haczyków się odkleił i zaczęła podejrzanie wyglądać w dół. Jak będzie przymocowane, to nie wyskoczy, choć są dni, kiedy ma więcej energii i wtedy naprawdę pilnuję, co też ona tam robi. 🙂
A ten ostatni parapet czy raczej barierka jest jej ulubioną, co gorsza zaczęła łazić po tych cienkich barierkach pomiędzy, więc te też muszę zabezpieczyć :))), ech faktycznie każde zwierzątko jest kłopotliwe!
Buziaki
Kicia z pewnością jest szczęśliwa, więc warto się było natrudzić. Siatki najczęściej nie wyglądają jakoś rewelacyjnie na balkonach czy tarasach, ale funkcja praktyczna zdecydowanie przeważa.
Kicia przeszszczęśliwa, a ja mam jeszcze teraz tylko trochę roboty, żeby to dodatkowo pozabezpieczać, bo w niektórych miejscach dostrzegam źródło potencjalnych problemów. Tak jak napisałam do Anabell powyżej – mała próbuje już łazić nawet po tych cienkich okrągłych barierkach pomiędzy. Kot to jednak zwierzę uwielbiające wolność, jakiś małpi gaj by się jej przydał….
No cóż – gdyby to robiła specjalistyczna firma, może byłoby trochę lepiej, chociaż nie ma gwarancji, ale myślę, że w sensie praktycznym to rozwiązanie się sprawdzi, a to wszak najważniejsze 🙂
pozdrowienia serdeczne!
rozumiem, że Kicia nie wpada na pomysł wspinania się po siatce?.. obawiam się, że z naszą mniejszą kocurnicą ten patent by nie przeszedł, w try miga byłaby na górze albo zaplątała by się po drodze… chociaż z drugiej strony, taka siatka nie jest zbyt poręczna dla kota do wspinania się… w sumie nie wiem… ale za to mam pomysł na taras: parę pniaków – drapak i miejscówka do siedzenia w jednym…
p.jzns 🙂
Podepnę się, bo miałam takie same rozkminki. Nie chce jej się powspinać po siatce?
PS. Za każdym razem bawi mnie słowo „trytytki”. Jest przeurocze 😉
Jak wyżej – są takie grube siatki, które rozpina się zwykle nad całym wybiegiem czy balkonem. Moja jest z tych delikatnych, wiotkich i mało widocznych. I kota już wie, że to nie jest dobry pomysł :)))
Trytytka to faktycznie śmieszne słówko :)!
pozdrowienia!
Piotrze – nie wspina się, bo siatka jest za delikatna i chyba już się zorientowała, że po tym nie da rady się wspiąć – dlatego właśnie taką założyłam. 🙂
Poza tym kicia drapaki już ma, „swoją wycieraczkę” też, i eksploruje wszystko po kolei. :)))
Pniaków nie mam i raczej tutaj nie będę organizować, zresztą kto to wie, co jeszcze tu zrobię! :))
Jestem pod wrażeniem, solidna konstrukcja i nie za bardzo zabiera widoki!
A jaki stoliczek śliczny, śródziemnomorski:-)
Tak Jotko, było dla mnie ważne nie tylko, żeby było solidnie, ale i żeby konstrukcja nie zabierała widoków, bo to też jest ważne. 🙂
Stoliczek zabieram ze sobą wszędzie, do każdego kolejnego mieszkania – od maleńkiego pierwszego balkonu, poprzez piękną zadaszoną loggię w drugim mieszkaniu, aż tutaj – gdzie wygląda aż na nieco zbyt mały. :))
No i fajnie, tylko tak patrzę i zastanawiam się, czy trochę nie za niska ta siatka i czy nie powinna mieć „dachu”, jak również czy kicia dołem pod nią się nie prześlizgnie. Pozdrawiam 🙂
Annette – to nie jest pierwsza siatka, więc już wiem, że kicia się nie wspina, zresztą na to siatka jest zbyt wiotka, nie skacze też aż tak wysoko, żeby mogła ją przeskoczyć górą – to już ponad 10-letnia kotka. Tak więc mam nadzieję, że jest bezpiecznie również bez „dachu” :)))
Pozdrowienia!
to najlepsze co możesz zrobic dla Mozarta
Piękny balko i kota będzie miała wspaniałe miejsce do leżakowania.
Serdeczności
Ultra – Dziękuję, już ma i świetnie się tu czuje, a ja wreszcie nie muszę nieustannie pilnować drzwi na balkon i męczyć nas obu tą smyczą :)))
Teatralna – też tak uważam 🙂 mam tę siatkę około tygodnia i już czuję zupełnie inną jakość życia! 🙂
A ja myślałam, że siatka musi tworzyć jakby klatkę, by kotek nie wyszedł górą. Zupelnie sie na tym nie znam 😁 Fajnie, że ma więcej swobody. Pozdrawiam 😊
Pewnie to zależy od kota, są takie, które muszą mieć klatkę, inaczej pójdą górą lub przegryzą. Moja już się trochę wyszalała za młodu i teraz już taka cienka siatka wystarcza. Zresztą nie jest łatwo i tę przegryźć! 🙂
(nie próbowałam, ale to żyłka, a żyłki są dość mocne 🙂
Też się bardzo cieszę, że jest teraz bezpieczna (chociaż zawsze pozostaje margines niepewności oczywiście…
Pozdrowienia i serdeczności Iva!
malowanie belek jogurtem wydaje się dość ekstrawaganckie – nawet, jeśli dla kota – rzuciło mi się w oczy opakowanie „lakieru”
Ano mam tych pudełek w ch…. czyli bardzo dużo :)))!
To wykorzystuję na takie jednorazowe okazje, oraz do pakowania różnych rodzajów chrupek dla kotka. 🙂
A jogurtem najwyżej smarowałam sobie skórę, jak się kiedyś spaliłam za bardzo na słoneczku. :)))
No to napracowałaś się przy tym solidnie. Gratuluję! A tam za siatką taaakie kuszące drzewo, na które by można było wskoczyć 🙂 Twoja nie próbuje tej siatki gryźć i na nią polować? U mnie by miała bardzo krótki żywot 😉