Blog

Telefon i internet w Niemczech, czyli jak nie zwariować z operatorami

27 lipca 2018
Ostrzegam osoby o słabych nerwach: lepiej tego posta nie czytajcie. Zapraszam do lektury samych twardzieli.
Oprócz pakowania rzeczy i przygotowania do przeprowadzki oraz remontu w tle jestem właśnie na etapie ogarniania spraw komunikacji do biura i prywatnie.
Po porównaniu ofert na rynku zdecydowałam się na zamówienie internetu z telefonem do biura i do siebie do nowego mieszkania. Oraz na zamianę mojej niemieckiej komórki z kartą pre-paid na komórkę w abonamencie, żeby móc swobodniej dzwonić i korzystać z internetu na komórce na terenie Niemiec. Ta ostatnia zmiana wiązała się ze zmianą operatora, bo ten nowy ma znacznie ciekawszą i lepszą taryfę za mniejsze pieniądze.
To w sumie prosta sprawa, powinno wystarczyć pójść do dwóch salonów, załatwić wszystko w pół godzinki i po kilku dniach cieszyć się internetem i telefonami flat rate (czyli z opcją dzwonienia bez ograniczeń przynajmniej w sieci własnej).
Nic bardziej mylnego!
Pakiet internet z telefonem do firmy
Już samo załatwienie internetu z telefonem do biura to – jak się okazuje – dłuższy proces. Szczególnie, kiedy pierwsza pani, na którą się trafi w punkcie sprzedaży usług, nie zna się na prawie, wymaga do zawarcia zwykłej umowy na usługi telekomunikacyjne przyjazdu do salonu prezesa we własnej osobie, chociaż mam firmowe pełnomocnictwo do zawierania takich umów. A na koniec podpisuje umowę nie z firmą, tylko ze mną (czego nie widać na dzień dobry na tych umowach, dopiero po otrzymaniu pisma z hasłem widać, na kogo jest umowa). W dodatku umowa zostaje podpisana na internet DSL do podłączenia do gniazda RTV, zamiast do jedynego działającego w biurze gniazda telefonicznego, czego mi pani oczywiście nie mówi, bo od razu bym zaprotestowała.
Oczekiwanie na instalację pakietu internet z telefonem trwa trzy tygodnie. W tym czasie nadal pracuję w domu, w moim domowym biurze. Po wyczekanych trzech tygodniach umawiam się na spotkanie z monterem w biurze tylko po to, żeby po kilku minutach przekonać się, że z tej umowy to internetu nie będzie. Bo brak gniazda RTV w biurze, jest tylko gniazdo telefoniczne.
Czeka mnie więc jazda: powrót do domu po umowę (do instalacji nie była potrzebna), potem z powrotem do punktu sprzedaży usług, unieważnienie pierwszej umowy, aktualizacja danych – tym razem firmowych, a na koniec zamówienie internetu, który da się podłączyć do gniazda telefonicznego.
Myślałam, że jak w Polsce, dostanę modem z kablem od ręki, pójdę i zainstaluję. Ale nie! Muszę poczekać kolejne dwa tygodnie na montera, który sam musi przyjść i zamontować ten internet w biurze osobiście.
Poza tym wszelka ważna komunikacja odbywa się w Niemczech pocztą. Rzadziej mailem. Nie ma, że zadzwonią na komórkę, którą mają podaną. Każda najdrobniejsza sprawa – i już poczta, papier, znaczek, list. Bez papieru nie jest święte i się nie liczy!
No więc dalej czekam, otrzymałam nawet już jedno pismo pocztą do biura, w którym to piśmie tytułują mnie panem IW.
Mimo, że umowę podpisywałam jednak ja osobiście, ani śladu szefa, a nawet tym razem zgoliłam wąsik i wydepilowałam nogi.
Nic to, sprostuję to później dzwoniąc na infolinię albo się przejdę kolejny raz do salonu (na co naprawdę nie mam już ochoty).


Telefon prywatny
Dalej zajęłam się przenoszeniem umowy z moim osobistym telefonem na kartę do nowego operatora. W Polsce w tym celu wystarcza jedna wizyta w sklepie nowego operatora, podpisanie stosownych dokumentów i załatwione.
A tymczasem tutaj tydzień po wizycie u operatora nadal nic się nie działo, więc zadzwoniłam na infolinię, żeby wyjaśnić, dlaczego taka cisza. Najpierw na infolinię nowego operatora, który to operator poinformował mnie, że nie mogą przenieść numeru, bo poprzedni operator zgłasza datę urodzenia niezgodną z datą podaną u nowego operatora.
Czyli ktoś się w poprzedniej sieci zwyczajnie walnął, bo przecież sprawdzali mój dowód i musieli wpisać z niego datę urodzenia, a ja przez to straciłam tydzień. 
I nie, że przepraszamy Panią bardzo, już wszystko prostujemy, a Pani niech się cieszy nową taryfą. To był dopiero początek zabawy!
Musiałam podzwonić na te infolinie w sumie jeszcze kilkanaście razy, a za każdym razem udzielano mi innych informacji.
Kolejny tydzień zaczęłam od telefonu a potem pójścia do salonu poprzedniego operatora, żeby to on osobiście wysłał skan mojego dowodu do centrali, wydawało się, że już lepiej być nie może.

Wysłał. Dał potwierdzenie. Poradził odczekać 2-3 dni, aż nowe (czyli zaktualizowane) dane znajdą się w systemie. Dostałam nawet kopię wykonaną przez niego w salonie, z niewidocznymi danymi z tego ksero dowodu, ale dopisał tam też ręcznie moją nieszczęsną datę urodzenia.
Po odczekaniu nadal nic się nie działo, a na infolinii nowego operatora poinformowano mnie, że warto by było poznać nawet tę fałszywą datę, podać ją im przez telefon, to już oni mi tu potem szybko zmienią. Nie zdecydowałam się na ten fortel, wolę nie zostawiać nigdzie po sobie bałaganu. Wysłałam więc skan dowodu (chociaż tego nie cierpię) z moją datą urodzenia do operatora ponownie, tym razem z własnego maila.
Zadzwoniłam też od razu do tegoż starego operatora, bo bez dzwonienia mogłabym podobno czekać na załatwienie sprawy tygodniami. Czyli wracając: zadzwoniłam do starego operatora, żeby odszukał w mailach przychodzących tego mojego, potwierdził dane i zatwierdził w systemie, żeby moje wypowiedzenie mogło nabrać mocy prawnej.
Znalazł, wprowadził dane. I to mimo, że pani z przedwczoraj też twierdziła, że te dane już wprowadziła do systemu, ale ja nadal otrzymywałam SMSy z informacją, że data urodzenia jest niezgodna z podaną przeze mnie podczas podpisywania umowy z nowym operatorem.
Wykonałam w sumie w tej sprawie kilkanaście telefonów.
Cała operacja kosztowała 30 EUR u pierwszego operatora, 30 EUR opłaty przyłączeniowej u nowego i dużo, dużo godzin zmarnowanych na przebijaniu się przez infolinię ze wszystkimi szykanami:
– Czy zgadza się Pani na nagrywanie rozmowy. W każdej chwili może Pani cofnąć jednorazową zgodę na nagrywanie rozmowy.

– Proszę podać numer telefonu, w sprawie którego pani dzwoni.

– Zrozumiany numer to. ………, czy jest to numer właściwy?
– W jakiej sprawie Pani dzwoni, proszę podać temat rozmowy: na przykład rachunki, umowy, zmiana danych adresowych.
–  Nie podała Pani, w jakiej sprawie Pani dzwoni, proszę spróbować jeszcze raz.
– Wszyscy doradcy są obecnie zajęci. Czas oczekiwania na konsultanta wynosi 10 minut. Prosimy poczekać na konsultanta.
I tak dalej w ten deseń.
Biorąc pod uwagę, że każdą rozmowę poprzedzała ta litania i jeszcze mnie kilka razy wywaliło z kolejki, rozłączając mi rozmowę ot tak po przejściu całości modlitwy do operatora, miałam z tym niezłą jazdę.
Uparłam się jednak, że załatwię tę sprawę przed przeprowadzką, bo chyba nie muszę nikomu udowadniać w dzisiejszych czasach, jak bardzo jest mi potrzebny teraz telefon. 
Po tym wszystkim po wielokrotnych rozmowach i dymiącej słuchawce od telekonferencji z konsultantami i ok. 10 dniach oczekiwania i telefonowania po kilka razy na obie infolinie dostałam dziś wreszcie upragnionego SMSa, że nowy operator przejmie mój numer na początku sierpnia.
Moja umowa została wypowiedziana dopiero dziś, po pięciu dniach wydzwaniania na infolinię i po dwóch tygodniach od podpisania umowy z nowym operatorem. Przeniesienie numeru do nowego operatora dojdzie do skutku po kolejnych 8 dniach. W sumie ok. 3 tygodni.
W tym czasie nie mogę rozmawiać z mojej komórki, bo doładowałam dokładnie kwotą 30 EUR, żeby operator mógł sobie pobrać tę opłatę wprost z mojego konta. Dzwoniąc ryzykowałabym, że tym razem nie przeniesie numeru z powodu braku środków na koncie do pobrania.

Poza tym nie chcę już doładowywać starego numeru na kartę, bo kwota doładowania przepadnie w całości, jak tylko nastąpi przeniesienie. Dlatego póki co dzwonię z numeru stacjonarnego. Dobrze, że jeszcze na razie mam stacjonarny telefon do dyspozycji w domu.

Pakiet internet i telefon do domu
Z kolei dziś zapowiedziano mi SMSem, że dziś lub jutro otrzymam paczkę z modemem do internetu w domu. A miała być na pewno dziś. Majster ma go przyjąć. Ciekawe, czy dotrze dziś, czy jednak w poniedziałek, w trakcie trwania przeprowadzki. W sumie po tej całej gonitwie jak podczas wyścigów na Służewcu jestem na etapie, że mi już wszystko jedno.
Ale już wiem, że będzie mi to znacznie mniej obojętne, kiedy tylko pierwszy raz usiądę do komputera czy znów będę musiała zadzwonić.
Z tego wszystkiego mogę już napisać Mały poradnik zakładania internetu i kupowania umowy na komórkę w Niemczech. Szczególnie przy zmianie operatora. Proszę bardzo, oto on.
1. Przygotować i wziąć ze sobą dowód osobisty lub paszport i najlepiej meldunek
2. Podpisać umowę z nowym operatorem
3. Już na drugi dzień zacząć dzwonić na infolinię, w którym miejscu jest twoja umowa i dopytywać się, kiedy numer zostanie przeniesiony do nowej sieci oraz czy są dostępne wszystkie dane.
4. Dopytać koniecznie podczas tych rozmów, czy numer został już zwolniony (Telefonnummer freigegeben) i czy umowa została wypowiedziana (Vertrag gekündigt).

Operator telefonu komórkowego PL
O polskim operatorze nic już nie napiszę. A właściwie, czemu by nie. Też się dał we znaki akurat teraz, wysyłając mi SMSa, że za długo przebywam w strefie UE, oraz podobno za dużo dzwonię w tejże strefie.  Toteż przez ostatnie dwa tygodnie drastycznie ograniczyłam połączenia wychodzące, dzwonię do znajomych przez WhatsAppa. A tu telefonów i spraw do załatwienia się piętrzy cała góra.
Na szczęście po tym, jak się ograniczyłam z dzwonieniem prawie do zera, dostałam informację SMS, że jednak już jestem grzeczna i nie zaczną mi naliczać opłat. Ale po co mi ta ich najlepsza taryfa, którą kupiłam wyjeżdżając, żeby teraz nie móc zadzwonić do Polski do znajomych i w sprawach zawodowych?!
Ten sam operator w PL, Córka
Dobrze, że mój operator przynajmniej  nie odłączył mi w komórce internetu, jak to zrobił mojej córce, która aktualnie przebywa od 6 tygodni oddelegowana do pracy w Berlinie. Porusza się po mieście środkami komunikacji i czasem musi zerknąć w google maps, żeby się nie zgubić w mieście. Wyłączyli jej internet, twierdząc, że ma wyczerpany limit, a to było niemożliwe po 3 dniach nowego okresu rozliczeniowego.
Wydzwaniała do biura obsługi też przez tydzień i odbijała się od kolejnych konsultantów, którzy nic nie mogli zrobić.
Trwało to dobry tydzień, zanim usunęli awarię i zanim dodzwoniła się wreszcie do kogoś, kto zrozumiał, że błąd leży po ich stronie a klientce trzeba pomóc.
Przez cały czas trwania tych spraw uparłam się zachować spokój. Bo na nic mi się nie przydadzą nerwy. Ale teraz myślę, że jak na ten rok mój limit cierpliwości dla operatorów już się wyczerpał. Kolejna wizyta w salonie mogłaby się zakończyć rozlewem krwi, a tego wolę nie ryzykować. Mam nadzieję, że już niedługo zacznę wreszcie bez problemu korzystać z tych najbardziej oczywistych dobrodziejstw 21 wieku. Przynajmniej oczywistych dla mnie.

Subscribe
Powiadom o
guest
14 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
jotka

O matko, głowa mnie rozbolała, a jesteś pewna, że Internet chciałaś? Podobno jesteśmy w Unii, podobno mamy 21 wiek, a tu takie coś?
Cierpliwości życzę:-)

Margarithes

Rany, ja bym tego jednak nie uniosła w sobie. Pozdrawiam i podziwiam Twoją cierpliwość :*

Anna Maria P.

Kilka razy zmienialam operatora, zabierajac ze soba stary numer i nigdy nie zdarzaly mi sie takie szopki. Wszystko zalatwiane na telefon, szybko, sprawnie i bez problemow. Kiedy raz problemy nastapily i przez tydzien nie mialam telefonu domowego, w nastepnym miesiacu nie placilam abonamentu jako zadoscuczynienie za klopoty z ich strony.
Teraz mam flatrate za 15€ miesiecznie i 15 Giga internetu w pakiecie. U innego operatora mam tel domowy (z darmowa cala unia + USA gratis) i internet.

Anna Maria P.

Niestety, tylko domowe i tylko z Telekomu. To jest tzw. country tarif.
Te moje 15 Giga tez moge wykorzystywac w unii, juz to zreszta robilam bedac ostatnio u mamy.

anabell

Znamy, to znamy! Ale ja byłam w o tyle lepszej sytuacji, że córka gdy kupowała smartfona dla siebie miała do wykorzystania w sumie 3 karty SIM. W związku z tym jedna przypadła starszemu Krasnalowi a mnie druga i córka tylko mi dokupiła do niej smartfon i podpisała umowę i od ręki miałam czynną komórkę. Telefon stacjonarny i internet- na to cudo to czekaliśmy dość długo, z miesiąc albo i dłużej, bo technik, który miał tu wszystko razem połączyć w działające internet, telefon i TV chorował. Ale i tak niezle, bo jak dotąd wszystko działa.I działamy na Wi-Fi, choć jest w… Czytaj więcej »

alElla

Klik dobry:)
Ja bym zrezygnowała po jednym dniu załatwiania. A niech zbankrutują i przepadną. Gdyby wszyscy niecierpliwi rezygnowali z takich usług wysysających człowiekowi krew i mózg, może bardziej szanowany byłby klient.

Pozdrawiam serdecznie.

Annette ;-)

Samo życie… Moja siostra od roku mieszka w Holandii i też jakiś czas temu dostała SMSa, że za długo korzysta z polskiego numeru poza krajem.

14
0
Would love your thoughts, please comment.x